Dodany: 28.01.2016 18:12|Autor: zsiaduemleko

O zbrodni bez kary?


Wikipedia podpowiada mi, że Czechow (znany również jako Człowiek bez śledziony) napisał około dziesięciu dramatów, kilka najbardziej znanych opowiadań (o tych najbardziej nieznanych nie wspomniano) i ponad dwadzieścia nowel. Czytając "Dramat na polowaniu" nawet nie wiedziałem, jak wyjątkowe to dzieło, bo okazuje się, że Czechow powieści nie pisał. W jego dorobku doliczono się ich aż jednej – tej właśnie. I teraz mówią mi, żebym się za bardzo nie sugerował, bo z wszystkiego, co stworzył Antoni, ja trafiłem na coś odległego od jego literackiej natury, coś dalece niereprezentatywnego i coś, co może być rozpatrywane jedynie w kategoriach autorskiego eksperymentu oraz kaprysu. Bo obudził się w Czechowie duch parodysty i to miała być swoista karykatura oraz satyra w związku z ówczesną popularnością kryminałów. W takim razie przez przypadek wyszedł mu świetny, jak na XIX-wieczne realia, kryminał i teraz nie wiadomo, czy poczytywać to za porażkę Czechowa na gruncie satyrycznym, czy raczej za pokaz jego wszechstronności literackiej? Pytanie pozostanie bez odpowiedzi, bo za mało w życiu Czechowa czytałem (do tej pory wcale) i zbyt rzadko jadam na obiad warzywa (czasem zupę szczawiową), by móc wydawać w tej kwestii uargumentowane wyroki. Autora znam więc jedynie od strony "Dramatu na polowaniu", ale dzięki temu mogę też szpanować, że przeczytałem w życiu wszystkie powieści Czechowa i będzie to całkowitą prawdą. Szalenie imponujące.

"Obrzydły jej te wszystkie zagadkowe morderstwa, szatański spryt detektywów i niezwykła bystrość sędziów śledczych"[1].

Uprzykrzyło się czy nie – będziemy musieli przerobić to raz jeszcze, choć w nieco niekonwencjonalnej formie. Do redaktora i wydawcy przybywa były sędzia śledczy z prośbą, by wydano jego dzieło. Redaktor rzecz jasna powątpiewa w jakość opowieści, ale z braku ciekawszego zajęcia bierze zeszyt i czyta. Potem czyta drugi raz, a następnie trzeci. Musiał się okropnie nudzić. Okazuje się, że kajet zawiera historię zamordowania pewnej powabnej niewiasty, a martwa piękna kobieta zawsze budzi większe zainteresowanie niż martwa brzydka kobieta (a nawet żywa brzydka kobieta). I my będziemy mieli okazję również przeczytać tę opowieść, choć nie podejrzewam, aby trzykrotnie i raz za razem – aż tak dobra nie jest. Niemniej wątek zbrodni to kluczowy element szkatułkowego dzieła Czechowa, który sprawia, że "Dramat na polowaniu" można nazwać kryminałem i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Przejdźmy więc do treści zeszytu.

"– Rozpustna kobieta – to jak prosię – posadź je przy stole, to ci wlezie z nogami na stół"[2].

Sędzia śledczy Kamyszew z kobietami postępuje niegodnie, ale czego oczekiwać po facecie, który nad łóżkiem trzyma portrety nieboszczyków i lubi się upić do nieprzytomności. On, jego przyjaciel – pewien hrabia – i kilka pobocznych postaci walą wódę ostro, często urządzając żurfiksy (fajne słowo, musiałem go użyć), tłukąc się po pijanemu wiosłami, spraszając muzykalnych Cyganów i ponętne Cyganki do obmacywania. Czas wolny między kolejnymi alkoholowymi libacjami spędzają na uskutecznianiu sztuki zdobywania przychylności kobiet z nieco wyższych sfer, tylko zgrywając dżentelmenów, a naprawdę będąc nikczemnymi burakami bez empatii i honoru. Ich przepite mordy nabierają rumieńców, a przyprawiona alkoholem krew w żyłach zaczyna buzować mocniej, gdy na scenie pojawia się Oleńka. Rozpoczyna się rywalizacja o jej niewieście serce, bo każdy ochlej bez wyjątku jest zauroczony jej czerwoną sukienką oraz tym, co pod materiałem. Budzi się w nich dusza łowcy, wszystkie chwyty dozwolone. Sama Oleńka należy do tych powszechnych w literaturze rosyjskiej (i nie tylko) drobnych stworzeń, które nie mają twarzy, rąk, ust, a nawet głowy – ona ma twarzyczkę, rączki, usteczka i główkę. Jest przy tym przeurocza, choć również naiwna oraz mocno rozhuśtana emocjonalnie i można zrozumieć amanta, który po całym dniu walki o jej względy stwierdza wieczorem, że musi się napić wódki.

"Objąłem ją i w milczeniu zaprowadziłem do altanki. Dziesięć minut później, rozstając się z nią, wyjąłem z kieszeni ćwierć rubla i dałem jej. Zrobiła wielkie oczy.
– A to po co?
– To zapłata za dzisiejszą miłość"[3].

Przynależność "Dramatu na polowaniu" do gatunku kryminałów (tak się umówmy) w pewnym stopniu zobowiązuje, więc dalszy przebieg opowieści jest w większym stopniu przewidywalny, wliczając w to niezbędne honorowe uniesienia mężczyzn, wzajemne wyzywanie się na pojedynki i wstrząsające wydarzenia koniecznie przebiegające w akompaniamencie szalejącej burzy z piorunami. Są też wreszcie zwłoki oraz późniejsze śledztwo, ale detali tu już oszczędzę – grunt, że najważniejsze elementy odhaczone i na swoim miejscu. Daleki jestem od narzekania na cokolwiek, bo taki Czechow mi się podoba, można nawet uznać, że mnie ujął swoją jedyną powieścią. Pierwotne założenie autora, by drwiąco uwypuklić gatunkowe schematy nie zmieni faktu, że przy okazji wyszedł mu niezły kryminał z oryginalnym (biorąc pod uwagę rok powstania) i łamiącym nieco zasady zakończeniem.


---
[1] Antoni Czechow, "Dramat na polowaniu", przeł. René Śliwowski, wyd. Zysk i S-ka, 2013, str. 10.
[2] Tamże, str. 166.
[3] Tamże, str. 164.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 588
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: