Dodany: 14.01.2010 19:05|Autor: Marylek
Wariacje wokół sekretu
Na czym polega sekret tej niewielkiej książeczki? Co powoduje, że nie można się od niej oderwać?
Czy opisywanie muzyki słowami? Przecież to niemożliwe! Nie da się opisać dźwięku słowem, pojedynczego dźwięku, gamy, pasażu, sonaty, koncertu. Nie da się, chyba że poczytamy jakiś podręcznik do nauki gry na instrumencie, ale wtedy nie porwie nas taki opis swoim pięknem, głębią, rozległością, nie przetoczy się po naszych emocjach niczym kaskada dźwięków. Niczym proza Anny Enquist.
Może sekret polega na powolnym odsłanianiu maleńkich życiowych sekrecików bohaterów powieści? Nie, to chwyt stary jak sam gatunek, już wielu go stosowało z powodzeniem mniejszym lub większym. Działa przyciągająco na czytelnika, owszem, ale nie jest magiczny.
A „Sekret” jest książką i magiczną, i zmysłową. Magia dźwięku i światła. Atmosfera emanująca z każdej strony, niezależnie od tego, czy jesteśmy wraz z bohaterami na wakacjach na wsi, w maleńkim miasteczku czy w wielkiej sali koncertowej. Ogromna intensywność przeżyć staje się udziałem i bohaterów, i czytelników, i nie bez znaczenia jest tu forma, bez przegadania, bez niepotrzebnej ckliwości, bez ozdobników stylistycznych. Piękna, trochę surowa proza. Pięknie skomponowana, chciałoby się powiedzieć.
Ta książka nie daje wypoczynku, proza jest gęsta od emocji, niewypowiedzianych, co samo już jest jedną z części tragedii, niedopuszczanych do świadomości, spychanych gdzieś w głąb, byle przetrwać do wieczora, do jutra, do przyszłego tygodnia. Do końca życia. Bez prawdziwego porozumienia: rozmowy tylko powierzchowne, omijanie tematu, który najbardziej boli. Dopóki nie jest za późno. A potem i tak już wszystko jedno.
Z braku komunikacji i z nadmiaru niewypowiedzianych uczuć, z chęci upchnięcia w podświadomości niewygodnych faktów i zdarzeń, ze zbytniego liczenia się z opinią sąsiadów zamiast z własnymi uczuciami, z odkładania na później, ze strachu, z obojętności i niewiedzy, z biernego poddania się bez walki o swoje racje, rodzą się sekrety, które zdominowawszy naszą codzienność, objawiają się w postaci nocnych koszmarów, nerwic, psychicznego rozbicia. A utrzymując się dłużej, taki stan może mieć konsekwencje somatyczne. Niby wszyscy to wiemy, ale jakże trudno jest się przełamać, porozmawiać, wyjaśnić coś. O ileż łatwiej uciec w swój świat, szczególnie jeśli ma się jakąś pasję, odgrodzić się od ludzi niby bliskich, a odległych o lata świetlne wspólnych zainteresowań lub wspólnie przyjemnie spędzanego czasu, pozwolić, by niewygodne a nienazwane uczucia wyciekły jak woda z dziurawego naczynia, przecież wtedy nie bolą. A potem, pewnego dnia, człowiek budzi się rano, rozgląda wokół, patrzy na kalendarz, na własne dłonie, na pejzaż za oknem i zastanawia się, co się właściwie z nim stało.
„Sekret” przypomina kilka prostych prawd: że nie warto budować życia na jednej idei, choćby najpiękniejszej, bo w razie niemożliwości jej realizowania wali się cały świat; że nie warto czekać z ujawnieniem sekretu ważnego dla kogoś na potem, bo może nie być żadnego potem; że nie udaje się zbudować dobrego związku uczuciowego na litości; że samotność, nawet z wyboru, nie gwarantuje szczęścia; że największą krzywdę mogą Ci zrobić Twoi właśni rodzice, z miłości i w dobrej wierze, i że nie da się uciec od traumy dzieciństwa.
Bardzo polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.