Dodany: 07.02.2010 10:22|Autor: natusia
4/52
W poprzedniej czytatce zapomniałam o "Zmierzchu"! Tak, o TYM "Zmierzchu", święcącym tryumfy w sieci księgarni Empik. Pół przeczytałam legalnie (z książki krążącej w pracy), pół nielegalnie (z pdfa w domu, bo koniecznie chciałam wiedzieć, co się stanie dalej). Nie dziwię się tej popularności, książka napisana jest dobrze (przez co rozumiem, że wciąga), oczywistą miejscami grafomanię pomijam milczeniem. historia jest banalna i na pewno porusza serca dziewczynek wychowanych na Witch i tym podobnych tworach popkultury. Mdło mi się jednak robiło od głębi dialogów i postaci Belli (ja mam chyba jakiś uraz do literackich bohaterek o imieniu Izabela), więc nie poświęcę raczej czasu na zgłębianie jej dalszych losów (tym bardziej, że koleżanki z pracy z radością mi je streszczą, jeśli wyrażę potrzebę).
Tak więc "Wszystko jest iluminacją" było 4/52. 5/52 to "Historia państwa Inków" Marii Rostworowskiej, książka mocno związana z moimi wznowionymi (o ile można tak powiedzieć po urlopie zdrowotnym) studiami.
A co do Foera, to hm. Angielszczyzna złamana ukraińskim sposobem nauczania języka była momentami zabawna, szybko wpadłam w rytm listów Aleksandra, opowieści o poszukiwaniach, opowieści o Trachimbrodzie. Co jest świetne w tej książce oprócz języka?
Fabuła. Zas-ka-ku-ją-ca. Fajnie zarysowany klimat dziewiętnastowiecznego sztetla. Brak ocen w kontekstach tragicznych wydarzeń czasu drugiej wojny światowej. I spora ilość postaci, o których się będzie pamiętać.
Ten Trachimbrod to taki trochę Schulzowski w klimacie. Żadnego zdziwienia, wszystko mogło być właśnie tak. Pewną sztuką jest przedstawienie absurdu w sposób, który nie budzi poczucia tegoż absurdu, a tylko sentymentalny uśmiech.
Czas zatem na śniadanie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.