Dodany: 11.02.2010 13:59|Autor: bzikua

Kobieca intryga w męskiej narracji


Powieść marynistyczna. Uzupełniana elementami technicznymi. Przenosząca czytelników na wybrzeże. Na pokład. W wymiar, gdzie myśli się innymi kategoriami.

Przymusowo bezrobotny marynarz spotyka kobietę, która proponuje mu powrót na morze. Nie mając nic do stracenia marynarz uczestniczy w przygodzie tej kobiety, marzącej o ukrytych w morzu skarbach, wcielając się w rolę jej anioła stróża. Poszukiwanie zaginionej brygantyny, skarb przyciągający uwagę ludzi spod ciemnej gwiazdy...

Plusem powieści jest ciekawa historia, intryga, przygoda.

Najczęstsze zarzuty stawiane książce, to spłycenie postaci, groteskowa naiwność bohatera i bohaterka, której nie da się polubić.

Dzięki brakowi szybkiej akcji książka nie staje się amerykańską produkcją filmową, a pozwala wniknąć w życie bohaterów. W ich sposób myślenia. W ich marzenia. W ich wartości.

Bohater wychowany przez morze, trzymający się z dala od intryg, spisków, konformizmu. Stąd oceniany jako naiwny, prostacki.

Narracja określa podejście bohatera (Coy): ty jesteś dziewczynką, która ma prawo się życiem bawić, szaleć, intrygować, kombinować. Ja nie mam potrzeby rozumienia tego. Będę przy Tobie, żeby Cię bronić przed kimkolwiek, kto odważy się wejść Ci w drogę. I żeby na noc Cię zabrać z powrotem do łóżka.

W książce jest namiętność stąd wynikająca. Pojawia się seks.

Kobieta (Tanger) - wszystko o niej, można ująć w dwóch słowach: femme fatale. Może wzbudzić niechęć, ale można też ją podziwiać. Za upór, za wyrachowanie, za pewność siebie, za bezwzględność, za inteligencję.

Polecam "Królową Południa" (książkę tego samego autora) - myślę, że każdemu, komu brak szacunku dla Tanger książka ta wyjaśni, jak się kształtują takie charaktery.

Zakończenie... mnie zaskoczyło. Zachwyciło. Jak również elementy historyczne. A także odwołania muzyczne (jazz).

W książce znalazłam też ciekawe rozważania na temat tego, na ile miłość liczy się w życiu. Fragmenty na temat "jak mogłoby być", niedające argumentów przeciw temu, by poddać się prądowi miłości. A jednak od początku mamy pewność, że takie historie nie kończą się "żyli długo i szczęśliwie".

Ostatnia moja myśl adresowana jest do każdego, kto ocenia Coya jako "spłaszczonego" miłością - pomijając ostatni rozdział, gdyby miał do wyboru życie z Tanger, ale na lądzie, z absolutną pewnością, że nigdy, ale to nigdy nie wróci na otwarte morze, co by wybrał? Ja nie mam wątpliwości, że jednak nie jej dłoń.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1318
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: