Dodany: 03.05.2016 19:28|Autor: Popkulturka

Generał, minister, premier, prezydent


Nietrudno się domyślić, o czym mówi ta książka. To losy osoby, która skupiała w swoim ręku wiele stanowisk w kraju, zaczynając od I sekretarza KC PZPR, poprzez ministra obrony narodowej, premiera, przewodniczącego Rady Państwa, na prezydencie PRL kończąc. Paweł Kowal i Mariusz Cieślik opisują bardzo rzetelnie stopniowe zdobywanie przez Jaruzelskiego władzy, a następnie jej utratę.

Autorzy byli do podjęcia tego zadania solidnie przygotowani. Obaj temat znają bardzo dobrze. Kowal wydał nawet książkę „Koniec systemu władzy. Polityka ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego
w latach 1986-1989”. Cieszy mnie fakt, że podeszli do tematu bardzo obiektywnie, nie bojąc się konfrontacji wyników badań ze znaną literaturą. Zakres źródeł jest bardzo szeroki – od publikacji, poprzez wywiady i zapiski, na filmach kończąc. Niemniej obraz generała mieni się tutaj kolorowo – jakby oglądany przez różowe okulary.

Od samego początku Jaruzelski jest przedstawiany jako ofiara systemu, inteligentny zesłaniec na Sybir. We właściwym momencie wstępuje do polskiej armii i od razu rozpoczyna się pasmo jego sukcesów. Następnie z typowym dla siebie wyrachowaniem zdobywa kolejne zaszczyty i funkcje, „namaszczony” przez wpływowych zwierzchników, na których ochronę i opiekę może liczyć. Jednym z przykładów zimnego wyrachowania Jaruzelskiego jest odmowa przyjmowania awansów w celu zachowania skromnej postawy.

Jest jednak sporo luk. Im większa rola Jaruzelskiego w PRL i większa władza, tym więcej kontrowersyjnych decyzji. Powszechnie znany jest „wkład” generała w tłumienie strajków, w inwazję na Czechosłowację i Węgry, mataczenie, przeinaczanie faktów czy nawet rozkaz zestrzelenia uciekającego do Austrii pilota prywatnego samolotu. W końcu należy wspomnieć o ogromnej białej plamie i braku rzetelnych opracowań z okresu stanu wojennego. Wszystkie te elementy zostały potraktowane po macoszemu. Materiałów na wymienione tematy są tysiące. Rozumiem, że po ich wykorzystaniu objętość książki wyniosłaby o wiele więcej niż 400 stron, ale fakt faktem – został tutaj pominięty (albo przemilczany) kawał historii.


[Tekst pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 397
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: