Dodany: 08.05.2016 22:24|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Eminencje i bałłabancje
Niziurski Edmund

5 osób poleca ten tekst.

Historia nietracąca na aktualności


Obawiałem się tej powieści z dwóch powodów: po pierwsze, znalazłem na obwolucie informację, że zdobyła II nagrodę w zamkniętym konkursie literackim ogłoszonym z okazji trzydziestolecia Polski Ludowej, a po drugie, wydała ją „Książka i Wiedza” – czyli wydawnictwo kojarzące się w PRL z literaturą wtedy jedynie słuszną. Nie wziąłem jednak pod uwagę tego, że Edmund Niziurski zarówno w książkach dla młodzieży, jak i dla dorosłych zgrabnie unikał podejrzeń o sprzyjanie władzom na zasadzie „cesarzowi co cesarskie” – tak jest i w tym przypadku, dzięki czemu mamy do czynienia z pozycją, która nie straciła wiele na aktualności.

Inżynier Zbigniew Bałłaban, trzydziestoletni idealista, niemalże wyjęty z literatury pozytywistycznej, jest kierownikiem budowy w przedsiębiorstwie robót wodnych. Przez trzy lata po studiach pracował nad innowacyjnym projektem zastosowania żywic silikonowych w budownictwie wodnym, ale musiał go zarzucić i teraz czuje się nieco sfrustrowany jako „utytłany w błocie frajer układający rury gdzieś nad górną Pilicą”[1]. Właśnie znalazł się w komisji odbioru ośrodka sportowego, który ma być oddany do użytku z okazji Ważnej Rocznicy. I choć wszyscy wiedzą, że przy budowie zastosowano niewłaściwe materiały i ośrodek nie powinien zostać przez komisję przyjęty, to jednak rozmaite naciski każą wszystkim podpisać protokoły („Jest sknocone, ale to nie przekreśla wspaniałości tej inwestycji”[2]) – wszystkim oprócz Bałłabana. Ten sprzeciw powoduje, że staje się on w środowisku czarną owcą („Dawniej był tylko czupurny, teraz zrobił się niebezpieczny”[3]) i wkrótce zostaje zwolniony; z czasem zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem przez swoją bezkompromisowość nie został wmanewrowany w jakieś nieczyste machinacje personalne.

Powieści Edmunda Niziurskiego dla dorosłych zostały dziś, w odróżnieniu od tych dla młodzieży, chyba całkowicie zapomniane – a szkoda, bo takie choćby „Eminencje...” są zaskakująco aktualne i gdyby je trochę uwspółcześnić, głównie przez korektę tych wszystkich partyjnych dialogów w stylu „wicie, rozumicie”, dostalibyśmy książkę o problemach nieobcych dzisiejszemu budownictwu. Ma ona elementy typowe dla twórczości Niziurskiego: poczciwego, nieco naiwnego bohatera, trochę osamotnionego outsidera o niepospolitym nazwisku, świetne, treściwe dialogi, ale przede wszystkim wyraziste i naturalne postaci. Przyjemnie się ją czyta; jej morał jest dość gorzki, autor jednak prowadzi akcję do pozytywnego zakończenia, które odrobinę trąci powoli wówczas zmierzchającą gierkowską propagandą sukcesu, ale pozwala uwierzyć w to, że zawsze warto być sobą i nie poddawać się defetyzmowi. Fabuła jest autentyczna, postacie żywe, a historia aktualna, nie szkoda więc poświęcić na nią paru groszy – ja wyłuskałem w antykwariacie egzemplarz za całe 2 złote i nie żałuję wydatku, nie żałuję też czterech wieczorów, jakie z nią spędziłem. Polecam więc tę książkę – zwłaszcza młodym inżynierom budownictwa :).


---
[1] Edmund Niziurski, „Eminencje i bałłabancje”, wyd. Książka i Wiedza, 1975, str. 41.
[2] Tamże, str. 137.
[3] Tamże, str. 130.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1535
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: