Dodany: 12.05.2016 20:10|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Zorkownia
Kaluga Agnieszka

2 osoby polecają ten tekst.

Migawki z domu cierpienia


Co to jest "zorkownia"? Nie znajdziemy takiego słowa w słowniku; nie znajdziemy go też w książce: najwyraźniej wydawca automatycznie – i błędnie – założył, że kto po nią sięgnie, ten jest stałym gościem bloga, którego stanowi ona papierową wersję, bo objaśnienie można znaleźć wyłącznie na tymże blogu, i to nie w głównych tekstach, lecz w komentarzach (w poście sprzed czterech lat, jakieś 2/3 strony w dół od początku, pisze autorka: "Blog nazywa się »zorkownia«; nazwa pochodzi od nicka »zorka«"*). Zorka, w oryginale Зоркий, to nazwa rosyjskiego, a właściwie, excusez le mot, radzieckiego aparatu fotograficznego, produkowanego do późnych lat siedemdziesiątych. Czytelnikowi starszej generacji teoretycznie może się z tą marką skojarzyć słowo "pstryk", kończące niektóre sceny, chociaż niekoniecznie (bo na przykład sam mógł używać nie Zorki, lecz Smieny).

Fotografia utrwala rzeczywistość w postaci obrazu; dziennik (blog) – w postaci słów, czasem tak dobranych, by od razu wywoływały podobny obraz w wyobraźni: ot, i wszystko wiadomo. A jaka to rzeczywistość? Jeśli nie przeczytaliśmy wcześniej notki na okładce, niełatwo byłoby odgadnąć; przecież na blogach można znaleźć wszystko: fotoreportaże z egzotycznych podróży, z przebieranek modnych panien i z hodowli rasowych kotów, instrukcje pieczenia ciasta lub naprawy roweru, recenzje książek, filmów i gier, ciekawostki przyrodnicze i naukowe, rozprawy polityczne, relacje z rozwoju potomstwa i tak dalej. Ale także sprawy, o których się na co dzień nie mówi, bo są zbyt drastyczne, bo wprawiają w zakłopotanie, budzą zbyt wiele emocji. Jak walka z chorobą; albo życie z chorobą od chwili, kiedy wiadomo, że walka już nic nie da. Blogi o tej tematyce piszą zwykle chorzy (słynna "Chustka" Joanny Sałygi, również opublikowana w postaci książkowej) lub ich bliscy. Jednak, jak się okazuje, nie tylko.

"Zorkownia" to zapiski kogoś z zewnątrz, kto towarzyszy nie jednej, lecz dziesiątkom ciężko chorych osób w najtrudniejszych chwilach ich życia: wolontariuszki w hospicjum. Większość podopiecznych autorki ma nowotwory w ostatnim stadium, kiedy nie działa już żadna chemia ani naświetlania; znikoma część – inne ciężkie i przewlekłe choroby, na przykład uszkodzenia rdzenia kręgowego po wypadkach, z powikłaniami w postaci zaburzeń naczyniowych i odleżyn. Wszyscy cierpią. Ból, gorączka, wymioty, trudności w połykaniu czy oddychaniu, a czasem tylko obezwładniająca słabość, uniemożliwiająca samodzielne mycie, jedzenie, obrócenie się na bok. Ale może jeszcze bardziej obezwładnia cierpienie psychiczne. Złość i smutek, że się przegrało. Albo że się jest samemu ze swoim cierpieniem. Żal, że się zostawia małe dzieci lub starego, schorowanego współmałżonka, nie zdąży się doczekać ślubu córki czy narodzin wnuka. Obcować z jedną osobą w takim stanie to już poważne wyzwanie, a wolontariusz każdego dnia zajmuje się kilkoma; w ciągu roku może ich być kilkadziesiąt, bo przecież się zmieniają – jedni odchodzą, drudzy przychodzą… Kilkadziesiąt ludzkich dramatów, na które nic nie można poradzić, można tylko być. Ofiarować cierpiącym pomocne ręce, uśmiech, cierpliwe słuchanie i ciepłe słowo. A ludziom z zewnątrz – jeśli tylko ma się talent do przetwarzania swoich emocji, myśli i spostrzeżeń na czytelne zdania – opowieść, dzięki której może ktoś inny odkryje w sobie siłę potrzebną, by pomagać.

Agnieszka Kaluga ten talent ma; przelewa swoje przeżycia na papier z wyjątkowym taktem i finezją, balansując na pograniczu reportażu i prozy poetyckiej. Trzeba się odznaczać dużą odpornością psychiczną (choć przecież nierównie mniejszą niż potrzebna do pracy w hospicjum), by tę książkę przeczytać; jeśli się da radę, kończy się lekturę z bezbrzeżnym smutkiem, że tak jest ten świat fatalnie urządzony – ale też z ogromnym podziwem i szacunkiem dla ludzi, którzy, jak autorka, potrafią dzielić się sobą z najnieszczęśliwszymi i pięknie o tym opowiadać.


---
* Z bloga: zorkownia.pl/blog-roku-cd/.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 769
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Rbit 13.05.2016 08:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Co to jest "zorkownia"? N... | dot59Opiekun BiblioNETki
"– Byliśmy ostatnio z żoną proszę pana... W Hali Mirowskiej...
– Yyyy... Gdzie ja miałem aparat, Zorkę 5...
I zrobiłem kilka zdjęć..."
("Rejs")

Do meritum - mam pytanie, czy ze względu na temat i "balansowanie na pograniczu reportażu i prozy poetyckiej" zauważyłaś jakieś nawiązania/zapożyczenia/podobieństwa z Zapiski z nocnych dyżurów (Baczak Jacek) ?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.05.2016 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: "– Byliśmy ostatnio z żon... | Rbit
Tematycznie podobieństwo jest nieuniknione - tu i tam kruchość ludzkiego ciała i śmierć - ale Baczak w moim odczuciu patrzył na swoją pracę bardziej filozoficznie, niż emocjonalnie. Może to trochę wynikać z innego składu populacji podopiecznych - u niego to są jednak osoby mocno zaawansowane wiekowo, a w hospicjum różnie, tutaj cierpienie i śmierć nie wybiera, bywa osiemdziesięciolatek, ale bywa niespełna trzyletnie dziecko albo młoda kobieta w ciąży. Klimatem "Zorkownia" przypomina mi chyba bardziej Niebo dla akrobaty: Opowiadania (Grzegorczyk Jan) (choć też jest to podobieństwo bardzo ulotne; tu mamy czyste fakty, tam fikcję literacką z lekką domieszką moralizatorstwa religijnego).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: