Dodany: 26.06.2016 01:47|Autor: sapere

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Tajemnica starej cerkwi
Gierała Zenon

Wsi spokojna...


Zenon Gierała jest znanym w regionie zbieraczem opowieści. Jego "Baśnie i legendy ziemi radomskiej" miały już kilka wydań, a ich nakład szybko się wyczerpuje. Gierała niestrudzenie przemierzał wioski – mniejsze i większe – aby spisać to, co wkrótce może się pogrążyć w mroku niepamięci. Umie słuchać, więc ludzie chętnie opowiadali mu zasłyszane w dzieciństwie (które częstokroć przypadało na pierwsze lata XX wieku) od cioć i babć powiastki. Umie jednakże przede wszystkim mówić, o czym mogą przekonać się zwłaszcza uczestnicy licznych spotkań autorskich.

Najnowszą powieść stworzył – jak sam przyznaje – dla utrwalenia pewnych zjawisk z życia wsi lat 40. i 50. XX wieku. Napisał książkę, „której dotąd nie było i chyba w przyszłości nigdy nie będzie”*. „Tajemnica starej cerkwi” to opowieść o sympatycznym kilkunastoletnim chłopcu, Wojtku Bełzie, mieszkańcu wsi Śniatycze, oraz o jego kolegach i rodzinie.

Wojtek jest niesfornym nastolatkiem – może nie mniej i nie bardziej niż inni w jego wieku, lecz wyróżniają go miłość do rodziny i nieposkromiona ciekawość świata. Te dwie cechy łączą się w powieści i określają główny wątek. Otóż chłopiec – uważany za nicponia i w rodzinie, i w szkole – chciałby się czymś odznaczyć tak, aby i babcia była dumna, i kolegom nosa utrzeć. Trzeba trafu, że zupełnie przypadkiem odnalazł na strychu starego kościółka pamiętnik pisany od czasów wojny polsko-bolszewickiej. Bitwa pod Komorowem, czyli jeden z epizodów tej wojny, rozegrała się właśnie tu, w okolicy. W czasie następnej burzy dziejowej, w 1939 roku, ukryto gdzieś kościelne dzwony. Słuch po nich zaginął. Wojtek postanowił je odnaleźć według informacji z pamiętnika.

Przygody chłopca dążącego do odkrycia, bądź co bądź – skarbu stanowią oś tej powieści. Opowiedziane zostały może trochę rozwlekle, tak jakby autor nie mógł się zdecydować na formę swego dzieła. Dlatego wokół głównego wątku pojawia się jeszcze wiele pobocznych, niezwiązanych z zagadką dzwonów, lecz za to pokazujących życie wiejskich dzieci. W ten sposób podkreślony jest również trud, mozół, z jakim mieszkańcy wsi wykonywali swoje codzienne obowiązki. Dzieci wcale nie były od nich wolne, więc i Wojtek mógł się poświęcać swojej pasji detektywistycznej jedynie w bardzo nielicznych chwilach swobody.

W powieści uwidacznia się także szacunek narratora, a za nim samego autora do pracy, tradycji, wartości wyznawanych od pokoleń. Nie ma tu zderzenia dwóch kultur – tradycyjnej wiejskiej i miejskiej, technokratycznej, jak to pokazywali dawniej autorzy nurtu wiejskiego, szczególnie Edward Redliński. Przeciwnie, one się przenikają, bo ludzie wsi umiejętnie czerpią z dorobku cywilizacji (np. kupują traktor), nie zatracając przy tym własnej duszy (np. miłości do rodziny).

Być może niektórzy czytelnicy uznają taki portret wsi za zbyt wyidealizowany, niemający nic wspólnego z realiami. Ja jednak z Zenonem Gierałą się nie spieram, bo to on wychował się na takiej wsi. Jak sam pisze: „W kilku [przygodach] sam brałem udział, w innych uczestniczyli moi koledzy lub koleżanki (…)”**. Autor twierdzi ponadto, że bohaterowie posługują się autentycznym językiem. Mnie wydał się on jednak nazbyt literacki. Trudno uwierzyć, że jedynie dorośli w Śniatyczach mówią gwarą, zaś dzieci znają wszelkie normy gramatyczne. Dialogi bohaterów są więc niewiarygodne, wyraźnie poddane wymogom literackości. I to właściwie jedyny zarzut wobec tej powieści, która ma przede wszystkim walor edukacyjny. Jej dydaktyzm staje się jednak strawny dzięki poczuciu humoru autora, objawiającym się zwłaszcza w opisach życia szkolnego.

Polecam tę książkę dzieciom ku zdziwieniu, dorosłym – ku przypomnieniu.


---
* Zenon Gierała, „Tajemnica starej cerkwi”, wyd. Jedność, 2015, s. 5.
**Tamże, s. 6.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 901
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: