Dodany: 10.07.2016 15:23|Autor: Marioosh

Książka: Lawina
Bagley Desmond

Groźne, ale przewidywalne ostrzeżenie


Ian Ballard na prośbę swojego dziadka obejmuje stanowisko dyrektora kopalni złota w miasteczku na nowozelandzkiej Wyspie Południowej. Czyni to niechętnie, gdyż kilka lat wcześniej uciekł z tego miasteczka, oskarżany o śmierć jednego ze szkolnych kolegów. Po przybyciu na wyspę i objęciu stanowiska nabiera przekonania, że kopalni i miastu grozi lawina, a jego przyjaciel, ceniony w świecie glacjolog, tylko go w tym przekonaniu utwierdza.

Desmond Bagley pisząc „Lawinę” wykorzystał pomysły, których użył w dwóch wcześniejszych powieściach – z „Huraganu” zaczerpnął motyw siejącego spustoszenie kataklizmu, a z „Osuwiska” wziął kwestię wykorzystania tego kataklizmu do prywatnej rozgrywki. Niestety, kopiowane pomysły są zwykle gorsze od oryginałów i tak jest również tym razem. Powieść ma formę dość ciekawą i intrygującą – główny temat stanowi przesłuchiwanie świadków przez komisję dochodzeniową w sprawie katastrofy, która pociągnęła za sobą 54 ofiary śmiertelne; swoją drogą sceny przesłuchań wyglądają tak, jakby były zaczerpnięte z dramatów sądowych Johna Grishama. Wypowiedzi poszczególnych świadków przeplatane są scenami poprzedzającymi lawinę, opisem samej katastrofy i historią akcji ratunkowej; widzimy więc narastający konflikt między dyrektorem kopalni złota a rodziną mającą w mieście duże wpływy, czytamy opowiadane przez glacjologa historie powstawania lawin i staramy się sobie wyobrazić skalę zniszczenia miasta. „Lawina” to klasyczna historia katastroficzną, jakie w połowie lat siedemdziesiątych były popularne w filmach i literaturze – miały one na celu postraszenie, ale też ostrzeżenie przed konsekwencjami. Jest więc strasznie, jest groźnie, ale niestety jest też nudno i przewidywalnie. Autor dość szybko pokazuje nam, kogo w tej powieści należy uznać za pozytywną, a kogo za negatywną postać i ze strony na stronę tylko nas w tym przekonaniu utwierdza; jedyne pytanie, jakie nas dręczy, to jak czarnemu charakterowi zostanie udowodniona jego wina. Akcja idzie jak po sznurku, nie ma żadnych niespodzianek i wszystko powolutku zmierza ku przewidywalnemu zakończeniu, co u Bagleya oznacza rychły ślub dwojga bohaterów. Powieść przeznaczona jest więc przede wszystkim dla wielbicieli twórczości katastroficznej, bo innych czytelników może po prostu zmęczyć.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 270
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: