Dodany: 10.11.2013
|
Autor: ilia
Oto pierwsze wyniki mojego śledztwa. Nie jakieś rewelacje, ale drobne rzeczy, które ukazują obraz Érica Lombarda odrobinkę inny od wyobrażeń szerokiej publiczności. Nie tak dawno temu na forum miliarderów w Davos nasz bohater powtórzył jako swoją definicję globalizacji stworzoną przez Szweda Percy'ego Barnevika, byłego prezesa ABB: "Globalizację definiuję jako proces dający mojej grupie możliwość inwestowania, gdzie chce, kiedy chce, oraz produkowania tego, co chce, zaopatrywania się i sprzedawania, gdzie chce, przy jak najniższym poziomie ograniczeń wynikających z prawa pracy i umów społecznych". To credo większości szefów międzynarodowych koncernów.
Żeby zrozumieć coraz silniejsze naciski wywierane przez koncerny na państwa, trzeba wiedzieć, że na początku lat osiemdziesiątych XX wieku było ich około 7000, w 1990 - 37 000, a piętnaście lat później ponad 70 000, miały 80 000 filii i kontrolowały 62 procent handlu. Ten proces ciągle się rozszerza. W rezultacie powstały fortuny, jakie nigdy dotąd nie istniały i nigdy dotąd nie były rozłożone tak nierównomiernie jak dzisiaj. Dyrektor generalny korporacji Disneya zarabia 300 000 razy tyle co robotnik na Haiti produkujący T-shirty dla jego spółki. Trzynastu członków zarządu AIR, do którego należy też Éric Lombard, pobrało w ubiegłym roku wynagrodzenia w wysokości dziesięciu milionów euro, czyli dwukrotną pensję sześciu milionów robotników azjatyckiej fabryki należącej do grupy*.
---
* Bernard Minier, "Bielszy odcień śmierci", przeł. Monika Szewc-Osiecka, Dom Wydawniczy REBIS, 2012, s. 329-330.