Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Ale i tak tylko 4 jak dla mnie, niestety... Nie umiem się dopatrzeć niczego nad-zwy-czaj-ne-go. Zastanawiam się nad sensem czytania kolejnych części, choć obserwuję tendencję zwyżkową (Saga Sigrun jak dla mnie 3,5). Trudno mi uwierzyć, że to ta sama Cherezińska, co w Koronie śniegu i krwi.
Ostatnią uwagę w poprzednim moim poście zamieściłam nie ze względu na Ciebie, ale na innych, którzy mogliby poczuć się dotknięci moimi wypowiedziami. Jako rodzic dziecek uczących się widywałam przeróżne rzeczy. Widywałam nauczycieli dobrych, o których nawet dzieciarnia miała dobre zdanie, z którymi można było się dogadać i którzy sprawiali wrażenie, że dzieci lubią i starają się rozumieć. Bywali i tacy, którzy powodowali, że dziecko ambitne, pra...
Spieszę donieść, że nie wszyscy nauczyciele legitymują się zbiorem wymienionych przeze mnie "zasług" :) O interesowności syn mówił mi w związku z faktem, że podobno za osiągnięcia uczniów na olimpiadach a także za "paskowane" świadectwa nauczyciele otrzymują dodatkowe apanaże i w związku z tym właśnie one są motywacją nauczycieli do pracy z uczniami (choć i ona wygląda różnie... to akurat wiem, bo syn startował w ubiegłym roku w olimpiadzie z an...
Grzechy kadry w oczach młodych: niekonsekwencja w tym, co nauczyciel mówi a tym, co robi niesprawiedliwość humorzastość niekompetencja brak zaangażowania - więcej grzechów nie pamiętam, nie przychodzą mi teraz do głowy :) Ha, ostatnio, przed końcem roku szkolnego doszła interesowność!
Starszy dwadzieścia jeden. W jego mniemaniu już "dorosły", co ja prostuję: tylko "pełnoletni". Młodszy piętnaście. W tym roku egzaminy i decyzje, co dalej. Kiedy to minęło? Te przedszkola, szkoły? :)
Napisałam Ci, jak patrzyła młodzież dzieści lat temu. Teraz z całą pewnością patrzy inaczej. Nieco na ten temat wiem z obserwacji szkolnych zachowań moich synów :)
A działo się to dawno, dawno temu :) Polonistkę oceniam jako bardzo nierówną. Sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała, czy chce być naszą kumpelką czy chce nam przekazać wiedzę z całym dobrodziejstwem tego przekazywania czyli odpytywaniem, wymaganiem, czasem byciem "siekierą", konsekwencją. Były długie ciągi zajęć luźnych, do których nie przygotowywaliśmy się, rozbestwieni brakiem wymagań. Potem, całkiem przypadkowo pani w rozmowie zapytała o c...
Dla mnie jak zwykle odpada niedziela, a więc kwietniowy termin muszę odpuścić. Co do weekendu majowego nie umiem jeszcze powiedzieć, czy spędzę go w Katowicach czy może będę otwierać nowy sezon górski. Tak więc na kwiecień mnie nie liczcie a w maju może uda mi się przyjechać.
Ja odpadam. Nie pasują mi niedziele, niestety. Czekam na spotkanie w którąś sobotę. Pozdrawiam Wszystkich Dawno Nie Widzianych :)
Akurat w ten weekend pojadę w Gorce, na Turbacz...
Jak w porządku - to w porządku :D
To jeszcze ja: późno przyszłam, krótko byłam, ale i tak cieszę się, że zajrzałam. Pooddawałam książki, które już kamieniem na moim sumieniu leżały, bo tak długo je trzymałam (prawda, Jolu?), kilka nowych przechwyciłam (Dot, zaczęłam już Conroya czytać, bo tak interesująco gruby jest), poznałam się z Warwim i żałuję bardzo, że nie spotkałam się z Lutkiem, bo mogłabym mu słowo rzec o Sudetach :) Nie wiem, kiedy teraz uda mi się przyjechać na spotk...
Nie możecie zniknąć tak szybko, Misiak. Bo ja będę później a mam Twoją książkę do oddania. Więc "no way". Całkiem po prostu. :)
To ja może jednak wezmę "Lektora" od Misiaka i przekażę komuś, kto częściej bywa na spotkaniach. Bo teraz ciepła pora, więc mnie w góry nosi i na spotkania nie przyjeżdżam tak często... Jak myślisz?
Myślę, że sobota 23.6 byłaby dobra. A czy spotkanie będzie w Czardaszu, czy gdzie indziej - nie ma dla mne znaczenia. Ja i tak nie przepadałam za Pieprzem i Solą, ale się nie ujawniałam, bo byłam w mniejszości :))) Spróbuję jeszcze skaptować Elwirkę i Dorotę. Doroty teraz w Katowicach nie ma, ale może do tej pory wróci. A Misiak będzie?
Chętnie bym wpadła, bo może wreszcie udałoby mi się pooddawać książki. Będę śledziła wątek. Misiaku, mam Twojego "Lektora", więc patrz tam jako!
Niewykluczone, że będę. Mam coś niecoś do oddania, ale widzę, że chyba tylko dla Marylki.
Dot, jak Ty piszesz...! Chyba dodam do schowka... :)
Również tym razem odpadam :( W sobotę nie pasuje a w niedzielę dopiero mi nie pasuje! Czekam więc na nastepne spotkanie, tym bardziej, że mam książki do pooddawania.
Ja tym razem odpadam. Zgłoszę się natomiast następnym razem, dołożę starań. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy się spotkają :)
Właśnie, zimowa aura, czasem tak piękna a zawsze tak dokuczliwa, skutecznie zniechęca mnie do wędrówek w tym czasie. Ja mam bardzo niski próg odczuwania zimna :) Choć mimo wszystko wolę śnieżną zimę, niż to coś, co mamy za oknem. Acha, miałam powiedzieć, że nie jesteś stary. To mówię: nie, nie jesteś stary. Ja przecież też będę w tym roku miała siódmą rocznicę biblionetkowania :) I tak sobie myślę, że ponieważ - jak widać - możemy o górach r...
Tygodniami! Ja wędrowałam tygodniami?! Dwa tygodnie letniego urlopu raptem, wielka mi rzecz! Smużka kawowego zapachu na pewno na mnie nie zadziała, bo ja kawę nie bardzo lubię. Pijam ją li i jedynie dla towarzystwa i tylko w komplecie z czymś słodkim, no i nic nie jest w stanie sprawić, że wstanę uczesana i umalowana :) Uśmiechnięta prędzej, jak dziś, gdy korzystając z wolnego dnia spałam prawie do 10.00! Jakie masz te żelki? Opowiedz mi. C...
Dziś, myszkując po internecie, przeczytałam, że na przełomie grudnia i stycznia Ziemia jest najbliżej Słońca w całym roku. I gdy teraz przeczytałam w Twoim komentarzu o święcie nowego słońca u starożytnych pomyślałam, że może też wiedzieli o tym, że o tej porze słońce jest najbliżej nas? Zaspokojenie ciekawości, z której nie ma się nic poza satysfakcją intelektualną - to określenie jest mi bliskie, bo i ja często szukam, sprawdzam rzeczy, które ...
Mnie chce się prowadzić gładki zeszyt, w którym opisuję wycieczki, trasy, wrażenia i wbijam pieczątki ze schronisk. Na początku pisałam na pocztówkach, kupowanych w schroniskach, ale za dużo ich się zrobiło. A Tatry przyszły późno. Późno, bo dopiero w ubiegłym roku ruszyłam w Zachodnie a w tym Wysokie, ale tym samym - tak, jak piszesz - Beskidy stały się przedsmakiem. Namiastką. Troszkę erzacem. No i Bieszczady. Tatry to wysokość i dzikość. Bie...
Dnia nam przybywa, prawda, ale za to jakie ciemne są poranki! I Jowisz wschodzi coraz wcześniej i wciąż się ten jego wschód przesuwa, na początku wstawał nad lasem, teraz nad domem sąsiadów a gdy po Sylwestrze odprowadzaliśmy mojego ojca do domu to szykował się już do zachodu... Ciekawe, kiedy zniknie z mojego nieba. W sylwestrową noc znów obserwowałam gwiazdy na skymap w telefonie mojego syna, fascynujące to jest. A wiesz, że jak skieruje się t...
Synowie Oli są w odpowiednim wieku, tak, tak, ale sama Ola zaczęła znajomość z łańcuchami i klamrami w głupim czasie, gdy zdążyła nabrać lat i obaw, a do tego bojąca jest z natury :) Równoważy jej to pewna ciekawskość świata no i lepiej późno, niż wcale, prawda? Strasznie się cieszę, że polazłam na Rysy - i mogłam poczuć, że chcę jeszcze, że nie mogę zejść z tego świata nie będąc na jeszcze kilku szczytach. Pod choinkę zamówiłam sobie książkę "...
Tak jakoś mi się wydawało, że mówiłaś o Kościelcu, że wchodziłaś kilka razy. Na którymś spotkaniu mówiłaś. Wobec tego chyba muszę wciągnąć tę góreczkę na listę letnich dokonań :) Myślę jednak zadekować się na tydzień na Gąsienicowej albo w Pięciu Stawach i stamtąd na lekko iść w góry. Czasem narzuca to powrót tą samą trasą, czego nie lubię, ale trudno. Kiedyś myślałam o Czerwonych Wierchach, ale teraz, po Rysach, ciągnie mnie wyżej... Na szczę...
A wcale, że mnie nie zgubi! I się tak nie przechwalaj, że to Ty pierwszy założysz koronę, bo wcale tak być nie musi :) A co do Babiej to wlazłam na nią latem, Percią Akademików. Bałam się, a niepotrzebnie. Cóż z tego, że wąska dróżka u ściany, pod nią dzikie metry urwiska a nad nią łańcuchy? Cóż z tego, że siedem klamerek w ścianie? W dziesięciostopniowej skali trudności - jak dla mnie - oceniam może na pięć, sześć. Są góry, do których czuję w...
Ale Ty cwaniutki jesteś! Żelki bez ograniczeń za marnych pięć szczytów, na które zresztą nie trzeba mieć przewodnika, wystarczy mapa? No, toś przesadził. Pazerność żelkowa Cię zgubiła. Kościelec muszę jeszcze przemyśleć, poczytać o nim, pooglądać na youtubie. Chyba troszkę się go obawiam. Na Jagodnej byłam, ale do schroniska nie wchodziłam. To było wtedy, gdy jednego dnia zdobywałam dwie perełki: Orlicę i Jagodną, czyli Góry Orlickie i Bystrz...
Rysy mają cztery gwiazdki na tym portalu, ale od strony polskiej. Od słowackiej pewnie mają mniej, ale staram się nie myśleć o tym, tylko - że dam radę. Środek lata też na Tatry nie za dobry. Najlepszy wrzesień, bo w lipcu i w sierpniu pogoda lubi płatać figle, jest bardzo zmienna, dynamiczna. Cóż zrobić, skoro lato zbyt krótkie a urlopu zbyt mało? Schronisko mam zamiar zarezerwować szybko i na dwa tygodnie, potem, jak się zapoznam z prognozą pog...
Coś mi się widzi, że chyba jednak zaczyna przeważać opcja tatrzańska na lato. Dziecko powiedziało, że wolałoby w Tatry. Tak sobie myślę... dolina Gąsienicowa? Trasa na Zadni Granat ma trzy gwiazdki w pięciogwiazdkowej skali trudności (mówię o stronie www.tatry.info.pl) a na Skrajny - cztery, tyle, ile na Rysy. Świnica chyba też byłaby do zrobienia, choć ma i łańcuchy i jedną (jedną!) klamrę pod szczytem. No, ciekawe, jak nam się poukłada. Bo ja...
O, Sudety. Rozmawiałam z rodziną, a przynajmniej z tą jej częścią, z którą spędzam wakacje, co by tu robić latem. Dzięcię moje, chyba nieco już znużone dwutygodniowym hasaniem po górach powiedziało, że może by tak teraz nad wodę, ale zaraz dopowiedziało, że leżeć nad wodą dwa tygodnie to chyba byłoby nudne... :) Widzę w tym efekt wakacji z dwóch ostatnich lat, bo kiedyś jeździliśmy na Kaszuby lub nad morze na dwa tygodnie i nikt się nie nudził, ...
Hmmm... dwie łyżeczki to za dużo... Ale, ale! Czy ona jest biała, ta kawa? Bo jak czarna to takoż odpada. Wydziwiam, wiem, ale ja po prostu nie jestem smakoszem kawy, pijam ją sporadycznie, dla towarzytwa i koniecznie jako dodatek do słodkiego czegoś. Nie na odwrót. To może jednak kakao? Dziwną właściwość czekolady mlaskanej w niskiej temperaturze znam dobrze, bo ona mocno mnie irytuje. Mamlasz czekoladę a ona jakby nie była czekoladą. Czekol...
Na plusowych googlach? Masz na myśli zdjęcia ze spotkania śląskiego? Misiak - znasz Misiaka? - komentował naszą gawędę... Piernik jest dla mnie pewną ciągłością, czy może raczej dowodem na ciągłość czasu. Kiedyś robiła go moja mama. Przekładała własnoręcznie usmażonymi powidłami z węgierek. Pamiętam, jak kiedyś, w ciężkich czasach nie miała, biedulka, prawdziwego miodu... Ja, będąc smarkulą, nie czułam różnicy, ale oni, mama i tato mówili, że z...
Nie wiem, dlaczego tak mnie z tego Kościelca wyganiasz... Nosal, Nosal... Sam mówisz, że to górka. A ja pragnę GÓRY. Bez obaw, mam szacunek do wysokości, do skały, do trudności i dopóki nie rozeznam dokładnie (jak w przypadku Rysów) - nie polezę. Mam też świadomość własnych - fizycznych - ograniczeń. Więc spoko, spoko. Piernik robię. Studzi się a zaraz do masy miodowo-tłuszczowo-cukrowo-karmelowej dosypię mąki, dodam jajka i pójdzie on, ten...
I ja się cieszę, Seneko. Autentycznie i szczerze :)
Tylko żebyś nie wyszedł, zanim ja przyjdę... Może znów spróbujesz sprzedać mi jakieś majtki? Majciochy w grochy? :D
Tak, wezmę chętnie! Bo, tak, jak Alicja, chcę najpierw przeczytać a potem dopiero obejrzeć film.
E, tam, zaraz ważną szyszką... :) Ostatnie malowanie było w tym pomieszczeniu w 2003 roku, więc sobie wyobraź, jakie brudne są ściany. Tapeta odłazi nad kaloryferem... A ten kolor! No i na jakiego grzyba mi na ścianie certyfikat w trzech językach z 2006 roku? Wolę włożyć w ramki po nim ładne zdjęcia. No i woda siknie mi ze ściany, koniec z bieganiem z kubkami do mycia po korytarzu i korzystania z cudzej umywalki! Drogę Stu Zakrętów znam bard...
Dzięki wielkie, ale mój syn dwa pierwsze przeczytał już. Dlatego ze spokojem poczeka na trzeci, póki co czyta jakieś Achaje i innych Pilipiuków :)
Alicjo, kurdebalans, kopę lat!
A ja po Alicji mogę, mogę, mogę???
Oj, Seneko, TO TY mówiłaś, gdy ja się gramoliłam z samochodu :) Przypomnę Ci. Gdy się wgramolę w niedzielę :) Cieszę się, że się spotkamy :D PS. Bo będę mogła się wgramolić, prawda? - zapytała zaniepokojona Koko.
Też mi się tak wydaje, jak patrzę na buty z góry, że trochę dużawe mam te trepki. W sensie wrażenia, oczywiście. Mam na to sposób: nie patrzę na nie zbyt często :) Grunt, że dobrze się w nich idzie. Lubię zdjęcia. Chyba trochę zazdroszczę niektórym ludziom umiejętności dojrzenia czegoś, złapania chwili, światła, wrażenia, ulotności. Umiejętności pokręcenia migawką, przysłoną, żeby uzyskać optymalny obraz. Nie cenię filtrów, bo choć można wczarow...
Myślę, że Kinga za bardzo zaszufladkowano do skrzyneczki "horrory". Zaczęłam go czytać od "Lśnienia", fakt, odchorowałam to, bo mnie łatwo przerazić, ale tam najgorszy do zniesienia był klimat, atmosfera a nie to, co widział ten mały ze zdolnościami. I dla mnie King jest mistrzem klimatu, mistrzem nastroju. No i cenię go za celne opisywanie człowieka, tego, co mu się roi pod czupryną, osobowości, pokręcenia nawet. A "Zielona mila"? A zbiór "Czt...
Chen pisała do mnie, że będzie. W zeszłym tygodniu dałam jej znać i odpisała.
No ja was wszystkich proszę!!!! Natychmiast przestańcie się kłócić! Jak dzieci, dosłownie jak dzieci :)))) Jest demokracja i każdy czyta to, co lubi :) I proszę, Seneko, nie wywierać presji, że jak Terry i King to Ty nie przyjedziesz :) Pamiętasz, co mi mówiłaś, jak się ostatnim razem gramoliłam z Twojego samochodu? A mam Ci publicznie przypomnieć? Chcesz? :DDD
Ładnie napisałaś, Marylko. Ta książka zrobiła na mnie wielkie wrażenie i nawet trudno jest mi powiedzieć, dlaczego. Podejrzewam, że przez Scotta właśnie. Przez jego dzieciństwo i przez to w jaki sposób starał się oswoić jego traumę. Poruszał mnie i mały Scott, ze swoimi uczuciami do ojca i brata, i ten dorosły, w którym wciąż, jak w tyglu, kotłowały się przeżycia z dzieciństwa, nad którymi starał się zapanować. Ta złamazia... pamiętasz? Nie naz...
E, to ja trzydziestki nie zauważyłam. Czterdziestkę natomiast tak, choć nie mogę powiedzieć, żebym jakoś strasznie cierpiała. Zbiegło się to z wybuchem naszej-klasy a wtedy wszyscy z rocznika mieli czterdziestki, więc się wspieraliśmy. To było fajne! A Grodzieńska była indywidualistką i zawsze na opak, więc mnie to nie dziwi, że tak mówiła. Ale że nie każdego stać na takie coś, to fakt. A Ty czytaj Martina. Szyb-ciu-tko :) PS. Dopadłam "Rę...
Bo Seneka ma Kinga w głębokiej pogardzie! Podobnie jak Pratchetta :) Ona nie pojmuje, jak można czytać Kinga i znajdować w nim upodobanie, a ja doskonale to pojmuję i wiem, że Ty też, bo nie raz o nim rozmawiałyśmy. Tylko, że Ty wolisz "Grę Geralda" niż "Historię Lisey", a ja na odwrót :)
To może zanim Agnieszka przeczyta dwa pierwsze tomy Martina ja bym wzięła trzeci dla mojego Jasieńka? Trzydziestka to pikuś. Człowiek jest wtedy taki w sam raz. Już nie młodziutki-głupiutki a jeszcze nie stary. Najgorsza była czterdziecha, wyraźny sygnał, że czas jednak mija... :) Aczkolwiek rozumiem, że z każdą dziesiątką będzie coraz gorzej. No, bo jak to brzmi: Abraham... :D
Chętnie! Czytam aktualnie "Pod kopułą" i się rozsmakowałam, ale nie mówmy o tym przy Senece :))))) A "Rękę mistrza" ciężko złapać w bibliotece, dlatego pytałam.
Zapytowywuję dużymi literami wcale nie krzycząc, CZY KTOŚ Z UCZESTNIKÓW PLANOWANEGO SPOTKANIA MA I MOŻE MI POŻYCZYĆ "RĘKĘ MISTRZA" S.KINGA? (Po prostu nie chcę, żeby moje pytanie zginęło w gąszczu innych wypowiedzi...)
Czuję się uprzywilejowana - ze mną zawsze jakoś zamieniasz! A poza tym gdy było nas na spotkaniach paręnaście to można było zamienić z każdym, a teraz, gdy ponad dwadzieścia się zejdzie (lub więcej) to wiadomo, że trudno. Taki los :)
"Towarzyskie obskoczenie" - świetne! Dorotka, jesteś niezrównana :DDD
Ejże, te buty nie są wielkie! Rozmiar 37! :) A poważnie: faktycznie, duże nie są. Widziane z mojej perspektywy sprawiają wrażenie nieco "toporniastych", ale podobno z boku wcale tak nie wyglądają. Poza tym chodzi się w nich dobrze, byle nie 12 godzin, chronią kostkę, nie ocierają nigdzie i nigdy, a że po dłuższym czasie nogi w nich bolą trochę to cóż, myślę, że w każdych by bolały. Zmęczone przecież są. Dużo się od nich wymaga. No i świadomość ...
Już nie nastka? Czyli dziestka? Takie są najlepsze :D
Widzi mi się, że dałabym radę i w sobotę i w niedzielę, ale wolałabym sobotę. Większy luz rodzinny. No i muszę spytać mojej Seneki, co ona na to... :D
No co?! Pomarańczowy paseczek miał służyć łatwej identyfikacji modelu! Pomijam kwestię, że ów paseczek w podeszwie bardzo dobrze się prezentuje. Z tych, do których podałeś link najbardziej podobają mi się buty Kansas i te w sklepie były podobne do nich. Tylko jaśniejsze, ale to też pewnie "kobieca" uwaga :) Nie zamierzam pod piecem czekać, aż śniegi zejdą w Tatrach, bo musiałabym ruszyć się spod niego dopiero w czerwcu. Nie, najpierw pewnie poja...
Ojej, jaki tematyczny charakter przyjmuje ta nasza dyskusja :) Moje aktualne buty to Meindl Vacuum Lady, takie z pomarańczowym paseczkiem gumy w podeszwie pod piętą. A te, które oglądałam były inne, nie pamiętam nazwy a na stronie Meindla nie umiem ich znaleźć, zdjęcia są pokazane tylko z boku i niektóre wyglądają bardzo podobnie do siebie. Czy to te? Nie wiem. I wiesz co widziałam kiedyś w sklepie? Takie specjalne galoty. Na chodzenie zimą. Sp...
Nie wiem, kiedy pojadę. Wydaje mi się, że zamknęłam już tegoroczny sezon. Podliczyłam ilość dni spędzonych w górach, wyszło mi około miesiąca, jakieś 28 dzionków... Może pojadę jeszcze zimą, ale wiesz, że to nie jest moja pora roku, marznę szybko, dzień krótki... Na ferie nie pojadę, bo mój baca zwinął manele i wyniósł się z Mładej Hory, porzucając całe towarzystwo, jakie do niego przylgnęło. A w Alpy pojechałabym nie po to, żeby pchać się w wys...
A ja poszłabym w Alpy! Kiedyś przeglądałam folder biura podróży i były tam oferty wycieczek w Alpy, tylko, że takie zorganizowane wleczenie grupy przez przewodnika to nie dla mnie... A wejście na Śnieżkę z doliny Łomniczki daje w kość, tak, tak :) Szłam tamtędy w ponad trzydziestostopniowym upale, bardzo byłam dzielna. Mój dwudniowy wyjazd na Halę Krupową też był udany. Słońce, w sobotę trochę ostro dmuchającego wiatru, w niedzielę fantastyc...
Witaj, Krzysiu. Wybacz kilkudniowe milczenie, tak się jakoś poskładało, nie miałam głowy do komputera ostatnio. Odłogiem leżała poczta i strony, które chętnie odwiedzam. Dołek mnie dopadł... :( Pogoda jesienna, raczej złotopolskojesienna, cudowna. Słońce. Liście. Lekki wiatr. Miał taki być i ten weekend, ale podobno pogarsza się aura. A ja jutro jadę w góry... Nie szkodzi. Jutro ma przelotnie pokropić, w niedzielę chmury przykryją niebo a poza...
Witaj, Krzysiu. Do szarlotki dodaje się brązowego proszku, tak. To cynamon. Zwykły, najzwyklejszy cynamon. On bardzo pasuje do jabłek. Uduszone na maśle jabłka, dosłodzone i z cynamonem można wywalić na makaron i jest pycha obiad :) Jeśli ktoś lubi makaron :) Wymyślam trasę na przyszły weekend. Najpierw miałam jechać w Gorce, ale jakoś mi przeszło. Potem wymyśliłam Tatry, ale chyba są za daleko, żeby jechać na dwa dni. Pooglądałam więc schron...
Szarlotka jest najlepsza ze szklanką chłodnego mleka. A gdy jeszcze jest trochę ciepła, nie do końca wystudzona... "Największej przygody mojego życia" Gołubiewa jeszcze nie przeczytałam, aż wstyd się przyznać. Mam dość sporo pożyczanek spotkaniowych i zawsze daję im pierwszeństwo przed własnymi książkami. Moje mogą stać na półce, w końcu przyjdzie na nie pora. Po Twoim zadumaniu się nad wnuczką i córką pomyślałam i ja o dzieciach. Gdy były ...
Niech zgadnę: Gołubiew... Uwielbiam tę niby starą niby polszczyznę. Uwielbiam to, jak powoli ciekną słowa, zdania i myśli. Jak czytając tę książkę człowiek mimowolnie zwalnia. Jakie to szczęście, że wżeniłam się w tą książkę, bo sama chyba bym jej nie odkryła. Czy czytałeś ostatnią część, "Wnuka"? Bo ja nie. Dopiero niedawno weszłam w posiadanie "Rozdroży". Mam pióro. Nie piszę nim, bo gdzie, w pracy? Nie za bardzo. Czasem tankuję je z posta...
Nie mam w kałamarzu słoika! Mam słonika! Z trąbą go góry, jak należy. Wino półwytrawne, zdecydowanie. I chyba wolę białe, niż czerwone. Czasem po czerwonym boli mnie głowa. Miody też lubię, choć w tej kwestii doświadczenie mam mizerne. Lubię pisać piórem. Pióro ma duszę, długopis nie. To tak, jak zegarek mechaniczny i zegarek kwarcowy. To tak, jak parowóz i elektrowóz albo spalinowóz. Tak odczuwam. Stare rzeczy mają w sobie magię, dlatego u mni...
Fajna taka misa, podoba mi się! Ja takiej nie mam, bo nie mam kabelków. Choć jest na szafce w kuchni pewien koszyk, tam chyba są jakieś kabelki... i na pewno są latarki. Bateryjki, z pewnością wyładowane, też są. Klucze od nie-wiadomo-czego. Filcowe krążki do podklejenia nóg stołu i krzeseł w kuchni. Takie tam badziewie. A w moim sekretarzyku mam kałamarz z korkowym korkiem i w nim mam "talizmany": mały, szklany słonik, ludzik z kamyków, który ...
Czy ja wiem, czy to nostalgia? Chyba starzeję się, bo kiedyś odczuwałam większy bunt na odejście lata, niż teraz. Teraz jakoś godzę się na to, trudno, tak musi być. Masz czarodziejską misę??? Jakiego jest koloru? Stalowa czy emaliowana? Jak emaliowana to gładka czy w kwiaty? Jak emaliowana to jest cała czy ma odpryski emalii? I co w niej masz? Gwiazdkę z nieba? Szybkę z okna? A może kafelek z pieca? Czy ona spełnia marzenia? Bo miałabym kilka.....
Czas pędzi jak szalony, z wiekiem coraz szybciej jakby. Wzdycham w niedzielne wieczory, że jutro znów do pracy i tak przez pięć dni, a za chwilę myk! i już środa, jeszcze dzionek, jeszcze drugi i znów najlepszy wieczór całego tygodnia, piątek po pracy, można usiąść i nic nie robić, wziąć książkę i nie myśleć, co muszę, co trzeba, co teraz, co później, co koniecznie. Ostatni Twój dopisek był z 10-go października, wróciłeś z Bieszczad a teraz znów...
Dziękuję za karteluszkę! Myślałam sobie, wkładając swoją, że pewnie do rocznika nikt nie zajrzy, więc może Twoja dla mnie też się uchowa :) Taki sam kontakt z Tobą odczuwałam pisząc do Ciebie i wkładając tam ten kartonik, że oto piszę do nie widzianego nigdy człowieka, zostawiam mu to tam a on przyjdzie i weźmie, już za dwa-trzy tygodnie może... Dziwne i fajne takie uczucie, trochę radość, trochę niecierpliwość, trochę świadomość robienia jakieg...
Wydaje mi się, że są w Bieszczadach takie miejsca, że się idzie i mówi: o, kurcze, o, kurcze, o, kurcze... :) Czerwieniejące jagodziny widziałam, w przeróżnych odcieniach czerwieni i rdzy, piękne, i te trawy, o których piszesz, bujające się na wietrze... Dziś w pracy wrzuciłam sobie na pulpit komputera zdjęcie z morzem mgieł zalegającym doliny i wystającymi z niego wierzchołkami gór, widziałam to rankiem, gdy zbierałam się z Chatki Puchatka. Mo...
Chatka Puchatka z dołu faktycznie wygląda jak maciupeńkie coś położone na szczycie. Cieszę się, że Ci się podoba! I bardzo bym chciała zobaczyć tą półkę z książkami... skoro leży na niej mój ukochany Chrobry (czy aby nie powinnam przeczytać go znowu? Dawno nie czytałam, jakieś kilka miesięcy temu...) i chciałabym też pogadać z gospodarzem. Bratnia dusza naszych bratnich dusz jest i naszą bratnią duszą, prawda? Kiedy się patrzy na połoninę, cz...
Powinno się udać...
Oczywiście, że się godzi! Cel uświęca środki przecież! Jeżeli - uwaga, groźba! - nie pójdziesz do bacówki pod Małą Rawką i nie zajrzysz do rocznika to nie powąchasz Ty mojego adwentowego piernika, nie myśl sobie! Jak możesz nie iść na Rawki?!?! Radziłabym Ci jednak pamiętać o zarezerwowaniu jakiegoś lokum już teraz, zawsze to spokojniej, jak się wie, że po całym dniu w samochodzie gdzieś czeka na mnie jakaś podusia. Co do poruszania się na tr...
Nazwa tego piernika brzmi: piernik adwentowy. No to jak mam zrobić adwentowy piernik w październiku? No widzisz! Połoniny i dróżki wijące się na nich przypominają krajobrazy Tatr Zachodnich. Ech, te dróżki! To one, widziane z dołu, z drogi na Ustrzyki nie pozwoliły mi zapomnieć i kazały przyjechać drugi raz tego samego roku w Bieszczady. Właściwie połoniny w Bieszczadach, choć najbardziej ludne, przemawiają do mnie najmocniej. Kiedy szłam poł...
Piernik będzie jeden, trudno. Obudzę Cię na mały kawałeczek, zachomikuję go dla Ciebie w grudniu. Przecież w październiku jeszcze nie śpisz, więc odpada zagadnienie budzenia :) A ja jakoś nie mam mieszanych uczuć, że z Bieszczadami i Tatrami zdradzam mój ukochany Beskid Żywiecki. Beskid będzie dobry na wyjazdy sobotnie i sobotnio-niedzielne, weekendowe, bo blisko i na pewno znajdę w nim wiele uciechy, pięknych tras, widoków, swobody, co nie prze...
Postanowiłam pisać w nowym, szerokim okienku, bo w tamtym mi ciasno :) Witaj, Krzysiu. Wczoraj wróciłam z Bieszczad. Było wspaniale. Jedź ko-nie-cznie. Jesieni jeszcze w górach nie ma, zieleń drzew dopiero przełamuje się nieśmiałymi plamami brązów i żółci, ale miałam wrażenie, że z każdym dniem więcej jest barwy. Jedynie jagodziny na połoninach szalały kolorem, brązem, rdzą, pomarańczem, żółcią a pomiędzy nimi huśtały się na wietrze płowe t...
Halo księżyca wygląda tak samo, jak halo słońca, to blady krążek, taka otoczka wokół niego. Może można jakieś zdjęcia wygooglać? Zdjęcie tęczy na poduszce syn ma w telefonie, może jakoś podstępem go z niego wyciągnę :) Przyprawa korzenna nie wymaga wcale pełni księżyca ani wstawania przed świtem :) Mielę w młynku goździki, ziele angielskie, trochę pieprzu, dodaję zmielony imbir i cynamon, a także startą na tarce gałkę muszkatołową. Proste jak ki...
Skoro tak gadamy o cudach i dziwach, to w odpowiedzi na słońce na Twojej poduszce opowiem Ci, co sfotografował mój syn. Otóż pokazał mi zdjęcie swojej poduszki, na której była... plama tęczy. Jakby ktoś kawałek położył na poduszce. Niesamowicie to wyglądało, stłamszona snem pościel i na niej te wszystkie tęczowe kolory... Okazało się, że słońce wrzuciło promień do pokoju, a on rozszczepił się na krawędzi akwarium i dał taką plamę na poduszce. Ni...
I ja serdecznie dziękuję, że pamiętaliście o mnie!
Chucherko? E, chyba nie... Ciśnienie mam w granicach 90/60 a tętno spoczynkowe niecałe 60, może to dlatego mi zimno? Taki niemrawiec ze mnie. Odnośnie świetlistych cudów. W poniedziałek po południu, prawie pod wieczór (który jakoś szybciej zapada) jechałam samochodem i widziałam po prawej stronie nisko świecącego słońca dziwne światło, jakby kawalątek tworzącej się tęczy, ale skąd miała się brać, skoro wilgoci w powietrzu nie było ani śladu? ...
Wiem, że zimowe góry są piękne, ubiegłej zimy poszłam na Rycerzową z Mładej Hory, to krótki spacer. Podobały mi się oprószone mrozem drzewa, atmosfera uśpienia i tajemnicy, czarno-biały, sepiowy świat. Nie tu leży mój problem. Problem jest bardzo prymitywny: strasznie szybko marznę :) Dopóki idę, wszystko gra, ale gdy na chwilę przystanę, żeby się rozejrzeć albo poszukać kanapki w plecaku, zaraz stygnę i jest mi zimno. Dlatego zima jest dla mnie ...
Mój wyjazd chyba aktualny, choć wiele będzie zależało od pogody, jeśli będzie miało padać z pewnością nie pojadę. A jeżeli pojadę, to już w następny wtorek! Trasa ostatniego dnia wciąż bardzo mglista, pewnie wyklaruje się dnia czwartego :) Myślę, że zamierzasz pojechać busem do Wołosatego, dlaczego ta odmiana sprawia Ci trudność? :) To ładna nazwa. I chyba będziesz wracał do miasta idąc ze Smereka - tak bym to odmieniła, ale może się mylę. Skoro...
Myślę, że tempo mieliśmy może nawet ciut lepsze od podawanego na mapie, bo posiedzieliśmy chyba 20 minut w schronisku nad kubaskiem herbaty (miała dziwny, ale dobry smak, podobno za sprawą nie znanej mi "tatrzańskiej przyprawy"...) a na szczyt weszliśmy mieszcząc się w czasie. I to bez dopalaczy! Jedynie w schronisku mieliśmy kakaowe Hity ze śmietankowym nadzieniem, takie jakby markizy. O Grani Baszt czytałam w "Księdze Tatr" Kurka, było o niej...
Wprawiłam go dość szybko, jak na tak wysoką góreczkę :) Wyszłam rankiem ze schroniska, o 7.45 byłam już na szlaku a o 11.15 już siedziałam na szczycie, majtając nogami. Trasa słowacka nie jest trudna, może jedynie ostatni odcinek przed szczytem nastręcza nieco trudności, ale wszystko jest do pokonania. Dużo gorzej się schodziło, na drżących z wysiłku nogach. Szlak piękny. Dolina Mięguszowiecka, Żabia Dolina, Żabie Stawy, Grań Baszt (pięęękna!)...
Nie myślę, że mój syn pietra się przez Rysami. To dzielny chłopak. Może troszkę mu się nie chce, może troszkę czuje przesyt górami po urlopie z nami, może trochę pachnie mu pozostanie w domu ze starszym bratem a już na pewno w tej chwili stawia się, jak to nastolatek i próbuje przeforsowac swoje. Wczoraj ze mną dyskutował, dlaczegóż to musi jechać, jest jeszcze na tyle młody, że ma czas zrobić Koronę w swoim tempie, niekoniecznie z nami. Niby rac...
Ładnie to napisałaś, Polikseno :) Złapać Kochanowskiego za rękę... mała królewna trojańska... Pewnie Ci było trudno siedzieć i patrzeć na deszcz, gdy wszystko woła, żeby iść w góry. W czasie tegorocznego urlopu spędzonego w różnych górach też miałam dwa takie dni, kiedy unieruchomiona w schronisku patrzałam, jak pada. Na szczęście pogoda ustaliła się akurat w Bieszczadach. I w Beskidzie Niskim :)
Trasa, która proponujesz, nie nadaje się, niestety. Widziałam ją, jest długa i schronisk brak. W takie dni, jak mieliśmy w ubiegłym tygodniu można by było przenocować pod gołym niebem (nawet by mnie to kusiło, mimo robaków i komarów), ale we wrześniu odpada. W sierpniu nocowałam w Wołosatym pod namiotem gdy w nocy były całe dwa stopnie w plusie i nie były to przyjemne noce. Trochę zmartwiła mnie Polixena tym, że nie ma po sezonie busów, choć może...
Witaj, Krzysiu. Ja chyba w inny sposób patrzę na mapy :) Czekaj, niech no spojrzę na moją... O, mam. Widzę, że z Ustrzyk prowadzi na Tarnicę czerwony szlak. Potem, chcąc iść na Krzemień, musisz zejść z czerwonego i wleźć na niebieski. Potem Krzemień, powrót na czerwony i dalej na Halicz. Ja nie lubię chodzić tymi samymi trasami, więc chyba bym sobie ten Krzemień odpuściła. Tym bardziej, że trasa czerwonym przez połoninę Bukowską, aż do granicy...
W Jasminum najbardziej urzekała mnie prostota. Prostota życia, prostota postaci, prostota problemów. Gajos grał cudownie! Jest genialnym aktorem, chyba najlepszym na polskiej scenie, pamiętam go z wielu doskonałych ról teatralnych, no i filmowych też. Żeby stworzyć tak odmienne osobowości, jak bohatera Jasminum i Żółtego szalika trzeba być aktorem wielkiego kalibru. A w Jasminum wiele jest scen, które łapią za serce, i ta z podskakiwaniem, i ta, ...
Sięganie Księżyca... cóż to jest wobec tego ogromu? To jakby przyznanie się do własnych maleńkich możliwości: tylko na tyle nas stać, na nic więcej. Z jednej strony jest to osiągnięcie, a z drugiej - jakiż to sukces wobec tego, co oko widzi i tego, czego nie widzi? Dlatego czuję się pyłkiem, ot, jak ten prosiak z Jasminum (piękny film, wzruszający), którego czasem coś unosi do góry i pozwala zobaczyć Perseidy. Myk robisz od lewej ku prawej. Może...
A w Bieszczady pojadę we wrześniu, jednak :) Podobno jesień tam piękna jest, lasy sa głównie liściaste. Co prawda na jakieś cztery dni tylko, ale zawsze to coś. I Rysy, mnie czekają. Może za dwa tygodnie? Ojejuniu...
Z gwiazadmi jest inaczej. Patrząc w gwiazdy - jak u bacy, wyczekując Perseid - czuję sie malutka i nicnieważna, ot, pyłek, który lada podmuch może zanieść tam, lub siam. I mam świadomość, że takich pyłków jest krocie, równie nieważnych. Takie same mam uczucia stojąc nad Bałtykiem tłukącym się o plażę. A stojąc na Tarnicy i patrząc na wszystkie zielone szczyty pod stopami, czując zmęczenie w nogach, szybki oddech po wdrapywaniu się, mając świadomo...
A skoro juz tak kulinarnie się panoszę w czytatce Krzysztofa (może nie zmyje mi głowy za to tak, jak ktoś kiedyś, gdy nawiązała mi się inna kulinarna rozmowa), to czy spotkałaś się z czymś takim, jak knish? Kuszą mnie takie knysze, oj, kuszą... trochę zniechęca mnie fakt, że głównie nadziewa się je kaszą gryczaną z grzybami i cebulką, a mój chłopina się kaszy nie chwyci, nie ma mowy...
Podobała. Myślałam, że będzie inna, trochę się jej przez to obawiałam, wiesz, że to będzie takie rozdrapywanie ran, 100% cierpienia matki stojącej nad grobem córki, a książka okazała się podobna do "Sumy naszych dni" - czytałaś? Opowiastki o rodzinie, o jej niezwykłych przypadłościach, o co oryginalniejszych przedstawicielach, szczypta humoru, trochę zadumy, akceptacja upływającego czasu, odnajdywanie się w chwilach trudnych, jakaś taka mądrość.....
I już po urlopie... :( Ten węzeł, o którym piszesz to ratowniczy i syn nauczył mnie go wiązać. Wiąże się go jedną ręką i nie zaciska się, nie jest trudny, trzeba tylko zrobić taki myk dłonią, o taki... widzisz? Na Rysy nie weszłam. Włócząc się po rozmaitych Beskidach doszłam do wniosku, że skoro tak wędruję w kierunku wschodnim, to lepiej machnąć się w Bieszczady. Są dalej, niż Tatry, na Rysy mogę wyskoczzyć w któryś weekend. I powiem Ci, że B...
Byłam na urlopie, stąd przerwa w rozmowie :) Na urlopie odżywiałam się głównie pierogami, swojskimi, żadne tam ze sklepu. Nie miałam pojęcia, że dam radę wepchnąć 15 pierogów z jagodami... Tak, pękały mi ruskie, czyli trzeba spróbować zamrozić z innym nadzieniem. Uszka też uwielbiam, to jedyne pierżki, które lepię, ale może się to zmieni... :) Pozdrawiam.
No i ominęło mnie... W tym czasie byłam gdzieś w jakimś Beskidzie, czy ja pamiętam w jakim? Może w Sądeckim a może w Wyspowym... Czekam na następne spotkanie. Marylko, gdybyś wiedziała, gdzie towarzyszyła mi Twoja "Paula" Allende podczas urlopu... Była ze mną na Turbaczu, Mogielicy, Na Przechybie i Radziejowej, w Rytrze, w Bieszczadach (tam już przeczytana "odpoczywała" w bagażniku, troskliwie zapakowana w woreczek :) )
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)