Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Ani śmieszne, ani straszne, ani zaskakujące, nierówne, przerysowane, naciągane... Kupiłam książkę na straganie za 1zł i więcej nie jest warta.
Zatoka Gdańska 1945: Dokumentacja dramatu niestety też rozczarowuje. Podtytuł "Dokumentacja dramatu" sugerowałby raczej surowe, rzeczowe podejście do tematu, a jest to rzeka chaotycznych strzępków opowieści, ujętych w tandetnej stylistyce. Polecam za to Duchy z głębin Bałtyku: Steuben, Gustloff, Goya , konkretna, ciekawa, wciągająca i świetnie napisana
dzięki tej recenzji dowiedziałam się o istnieniu książki, która jest fantastyczna! Interesująco napisana, z obłędnymi ilustracjami, po prostu cacko! idealna na oryginalny prezent :)
nie wiem czy to za sprawą tłumaczenia, ale tekst tej książki jest sztywny i nienaturalny.. Przykład: " - Wydaje mi się straszne, że mnie indagujesz w ten sposób. - Bardzo dobrze - zakonkludowałem chłodno." Co do samej treści, to ciężko mi sobie wyobrazić, że może budzić jakiekolwiek emocje. Bohaterowie nie budzą ani sympatii, ani zainteresowania.
Podobne zarzuty można postawić książce "Radość seksu lesbijskiego". Po prostu przedstawiają nieco inne realia... stereotypowego "zepsutego Zachodu" ;)
Biblionetka jest czytelniejsza i ma bogatszą bazę danych o książkach
Języki i kolczyki to najgorsza książka, jaka utkwiła mi w pamięci. Do teraz się zastanawiam, jakim cudem ten szmelc zdobył najbardziej prestiżową w Japonii nagrodę literacką im. Ryonosuke Akutagawy.
Dom w ciemności wywarł na mnie wyjątkowo mocne wrażenie, prawie udusił nastrojem
aktualne! zainteresowanych proszę o kontakt przez wiadomości prywatne
film nijak ma się do książki
Aleksander März
Twoje teksty są bardziej zachęcające od not wydawców! Szczerze.
takie recenzje lubię- ciekawe, a przy tym zwięzłe i konkretne
Zainspirował mnie ten pomysł! Poszłam do biblioteki oddać przeczytane książki i po raz pierwszy w życiu wyszłam z pustym plecakiem, niczego nie pożyczając. Dziwaczne uczucie! Idę na całość - nie wypożyczę żadnej książki, dopóki nie przeczytam wszystkich swoich prywatnych.
nie spodziewałam się, że tuż przed końcem roku przeczytam mega-GNIOTA i to w dodatku jednego z ulubionych autorów: Na terenie Miltona Lumky'ego - książka tak beznadziejna, aż otrząsnąć się trudno
Nie dziwi mnie, że książka ta została odrzucona przez wydawców i opublikowana dla fanów dopiero po śmierci autora. Wczesne, realistyczne powieści Dicka są wyjątkowo słabe, nie ma w nich niczego, za co lubi się jego późniejszą twórczość. Odradzam również Humpty Dumpty w Oakland , podobna sprawa.
Szaleństwo marszu nie ma za wiele książek o chodzeniu, więc ta wydawała się byc smacznym kąskiem... a stanęła kością w gardle
genialne! zasłuchuję się, odkąd rano przeczytałam Twój wpis- za który jestem Ci wdzięczna, bo sama na pewno bym na to nie trafiła
poniekąd podzielam Twoje zdanie. hasło pod logo Biblionetki na stronie głównej jest na tyle wyeksponowane, że dla osoby "z zewnątrz" może kojarzyć się z jakimś mottem przewodnim serwisu, co jest mocno mylące... i niejasne. bez urazy dla twórców, ale jak dla mnie te hasła są słabe, czegokolwiek by nie dotyczyły.
biorąc pod uwagę, ile niektórzy czytają, ciężko byłoby znaleźć tyle gatunków. statystycznie po roku nawet sklep Five O'Clock by już nie pomógł
dziękuję :) co najmniej do kolejnej magicznej liczby- 9 :)
pięknie napisane
Krótka historia o nieprzystosowanym do życia marzycielu - egoiście. Ciekawa, niepozorna książka.
w książce najbardziej poruszające są te reportaże, nad którymi pracowała Angelika Kuźniak - napisane z sercem i pomysłem. Inne nie pozostają (aż tak) w pamięci, może dlatego, że Nowak pisze lakonicznie i beznamiętnie, poruszając oklepane tematy współczesne.
pewnie większość jest teraz w szoku, bo tego typu chyba nikt nie obstawiał.
aż ciężko w to uwierzyć- jak dla mnie ta książka jest bardzo słaba. Jacy byli pozostali kandydaci?
zostało jeszcze kilka książek, ktoś chętny?
brawo! obie recenzje bardzo mi się podobały
pytania i odpowiedzi na priv :)
nadal sporo książek do oddania zupełnie za darmo, proszę wybierać :)
kapitalna recenzja, gratulacje!
dobry początek tekstu... i trzymasz fason aż do końca, podobało mi się
przyjemna jest ta recenzja. I wiesz co? naturalnie zachęcająca
Tragiczna jest ta książka. Przykładowe zdanie: "szept - bezgłośny, bezdźwięczny, nie budzący echa - zabierał, zwracał i znów oddawał imaginacyjny pomruk morza w całopaleniu kontynentalnej ciszy". ...a poza tym to brak umiejętności, brak pomysłu, brak sensu, brak wszystkiego
brzmi zachęcająco
Piątek 3 sierpnia 2012 godz. 16:00 „Gdy nie nadejdzie jutro”. Spotkanie z Pawłem Skawińskim godz. 18:00 „Tybet”. Otwarcie wystawy fotografii Marcina Zaborowskiego Sobota 4 sierpnia 2012 godz. 16:00 „Matka Rosja”. Spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem godz. 20:00 „Laska nebeska”. Spotkanie z Mariuszem Szczygłem Niedziela 5 sierpnia godz. 12:00 „Cybulski o sobie”. Spotkanie z Mariolą Pryzwan godz. 16:00 „Marlene i P...
ta książka to dzieło geniuszu - porusza człowieka...
proszę wszystkich o absolutne niesugerowanie się tą opinią, tylko przeczytanie książki. zostaje w pamięci na lata.
myślę, że książka spodoba się szczególnie lekkim neurotykom i melancholikom- jest jedną z moich ulubionych
zdjęcia fantastyczne, tekst niekoniecznie- bardzo "mówiony", z wszystkim, co mówiony język w sobie zawiera, czyli słownictwo potoczne ("cholernie", "idiota") i wtręty typu "hmmm..." Lepiej gdyby to było wydane po prostu w formie albumu z pięknymi ujęciami.
rewelacyjna, kawal dobrej roboty, a przy tym niesamowicie plastycznie przedstawiona, pobudza wyobraźnię
nie tylko treść jest chaotyczna, ale i układ tekstu- na każdej stronie wtręty z innych książek Lanzmanna, wyrwane z kontekstu i niezwiązane z tematem. czarno białe zdjęcia tak marnej jakości, że tylko podpisy pozwalają domyśleć się, co przedstawiają. co do samej książki, to jednak bardziej autokreacja (Lanzmann prawie jak gorsza kopia Bukowskiego) niż książka o marszu. naprawdę nic się nie stanie, jeśli nie przeczytacie tej książki
ta recenzja jest zabawniejsza od samej książki
nawet Biblionetkowe określenia "zła" i "beznadziejna" to za mało w stosunku do tej książki. Na ten gniot wprost nie ma określenia. Zmarnowany potencjał historii! ps. "Jeśli chcesz dowiedzieć się, co kryje ta płyta..."- odpowiedz jest już zawarta w tej recenzji. Czy raczej streszczeniu.
podoba mi się Twoja recenzja. zgadzam się co do podsumowania na temat zawartości książki, masz dużo racji. PS. mam wydanie z 1991 r., na pewno warto przeczytać rozdział pt. "Cierpienia Franza Kafki"
odlotowa recenzja :)
traumę w wieku 25 lat to ja mam po tej książce- boję się teraz sięgać po pozycje zachwalane jako "kultowe". (w końcu jakaś trzeźwa opinia bez ochów i achów)
podoba mi się ta recenzja, zachęciłaby mnie, gdybym jeszcze tej książki nie przeczytała :)
ciężko mi się pogodzić z tym, że nie znam zakończenia i już nigdy nie poznam, bo Kafki nie ma i nie będzie
co za ulga- jedyny głos rozsądku w zalewie ochów i achów!
"aż dziw, że nie znajdziemy informacji o lesbijkach morderczyniach" - rozbawiło mnie to, ale zgadzam się, z całym akapitem dot. "Kiedy kobieta kocha kobietę". Podobnym grochem z kapustą, tylko że w wersji sfabularyzowanej jest "Mój świat jest kobietą".
zachęcająco napisane! skuszę się :) jestem świeżo po przeczytaniu "Nocne cienie tunturi: opowieści lapońskie" Samuli Paulaharju, myślę, że by Ci się spodobało!
aż się roześmiałam :)
znakomity tekst..dzięki emocjonalnemu zabarwieniu
też mnie zastanawia, czemu ludzie negują albo obrażają się za "nagą małpę"..jakby to miało cokolwiek zmienić w ich życiu
podobno w przeliczeniu na mieszkańca to piją jej najwięcej na świecie. nie wiem, czy mają te 1wsze miejsce czy nie, ale z moich obserwacji wynika, że tam bez kawy to nie ma dnia ni godziny ;)
do tych, którzy planują czytać: PRZYPISY z tłumaczeniami francuskich wyrażeń są na stronie 103 [co wcale nie jest takie oczywiste i niejedna osoba sfrustrowana nieznajomością francuskiego odkryła to dopiero po przeczytaniu całości]
oj, warto było [6!]... początkowo parskanie śmiechem, później już głównie złość i chlipanie.
szkoda, że nie policzyłam, ile razy w pierwszej części padły zwroty: wypili kawę, zaparzyła kawę, poszli na kawę, zaproszono go na kawę, poczęstowano kawą. Aż mi w gardle zaschło z tego wszystkiego
na 200 stron tekstu słowo "śmierć" występuje... 352 razy. tak. TRZYSTA kilkadziesiąt. już po kilku stronach staje się to nużące. śmiertelnie nużące. "mrożących krew w żyłach wydarzeń" tam nie ma, zapewniam! a to, co Watson zapewne uważał za elementy zaskakujące, kilkanaście lat wcześniej wymyślił Philip Dick. za to polecam "Powolne ptaki", opowiadania naprawdę wyśmienite :)
zdecydowanie "Kredożercy" (Aibar Oscar)- zaskakująca, zabawna, wciągająca [krótka też ;)]
miałam analogiczną sytuację.. też mama i też podobna reakcja, nie wiem z czego to wynika. Tym bardziej, że ani to wcale nie takie oczywiste, ani nie wydaje mi się, żeby to ona od dawna wiedziała. albo w ogóle wiedziała.
zakręcona, ale bardzo zachęcająca recenzja :) na pewno się skuszę
Herling Grudziński był przywoływany niejednokrotnie, jako wiarygodne i bogate źródło informacji o (m.in) życiu obozowym, pracy i czasie wolnym, przy opisach warunków życia czy hierarchii tam panującej. Nie sądzę żeby ktokolwiek wyciągnął z tego "negatywne i uproszczone wnioski".
świetnie napisana recenzja, zachęciłaś mnie do zapoznania się z książką
jak ktoś jest chociaż trochę zorientowany we współczesności, to ani nie go to nie zaciekawi ani nie zaszokuje. jak dla mnie książka mdła, która nie wywołała ŻADNYCH uczuć. stracony czas.
w pelni zgadzam sie z recenzja! Poza tym: pochwaly na okladce mocno na wyrost, a przedmowa Gruszczynskiej [w dalszej niz zacytowalas czesci] zdradza za wiele szczegolow
świetnie to ujęłaś... mnie zarobaczyła ostatnio skrajnie idiotyczna reklamowa piosnka "ach jak przyjemnie to turek camembert". nie dość że przez kilka dni (!) brzmiała mi w głowie, to coś kazało mi jeszcze nucić. tortura. tam chyba jakiś przekaz podprogowy zastosowali ;)
Colin Wilson "Pasożyty umysłu"- nawiązania do cywilizacji gigantów
podoba mi się ten pomysł... chociaż o "zwyczaju" nie słyszałam, to chyba pojedyncze przypadki:) raz znalazłam list w książce, był z '85 roku... pisał chłopak do dziewczyny po ich rozstaniu. List był tak rozdzierająco smutny, że aż mnie to zabolało. Co innego jak się czyta to w książce, a co innego kiedy wiesz, że to prawdziwa ludzka historia.
proste i trafne, dobrze skonstruowane, podoba mi się..
"nadmierna ilość imion i nazwisk" to fakt.... w którymś momencie zupełnie się w tym pogubiłam. pocieszyła mnie myśl, że postaci mają tylko po 2 imiona, a nie na przykład po 5, jakby to było w hiszpańskiej wersji ;)
spodobała mi się Twoja recenzja, zachęciła do przeczytania książki- nie żałuję :)
w którejś książce odpiera te "ataki" i wyjaśnia, że był NAPRAWDĘ tybetańskim mnichem, ale kiedy się zestarzał i rozchorował, a czuł, że nie wypełnił do końca powierzonej mu misji, poprosił o zgodę syna hydraulika i przeniósł się w jego zdrowe, młode ciało :)
wchodzę, żeby wypożyczyć książkę XYZ, nagle widzę te kilkadziesiąt tysięcy innych książek, oczy zaczynają mi błyszczeć, serce bić szybciej, rzucam się na nie jak bohater opowiadania "Latarnik", biorę cały stos, wychodzę i dopiero w domu orientuję się, że o XYZ nie pamiętałam... ;) To jak z chodzeniem do supermarketu, kiedy kupiło się wszystko, tylko nie to, co było potrzebne.
pamiętam, że ta seria też kiedyś mi się podobała, wciągająca i klimatyczna :) łatwo można się w nie było wczuć i nie były "przegadane".
nie odpuszczaj sobie tylko dlatego, że jedna książka Ci się nie spodobała ;) każdy autor ma swoje "the best of" i każdy jakieś dużo słabsze pozycje. "Rose Madder" jest specyficzną książką, faktycznie odbiega od tego, co King ma w zwyczaju pisać. Mi podobał się motyw "wchodzenia w obraz", było w tym coś klimatycznego...
mam wiele ulubionych, ale pierwsza która przyszła mi do głowy i którą czytałam wielokrotnie to "Wielkie solo Antona L." by Herbert Rosendorfer. Jest w tej książce COŚ, czego nie umiem wyrazić...
większość kuriozalnych ekranizacji (czytaj: parodii ;)) to filmowe wersje Stephena Kinga. Szczególnie te starsze i niskobudżetowe... aż włos się jeży, bynajmniej nie ze strachu ;)
ueee, zamiast "Poznaniacy" przeczytałam "Próżniacy" i już się ucieszyłam... ;))
fakt... Najpierw obejrzalam film (i bylam pod wrazeniem), potem przeczytalam ksiazke... i zastanawialam sie, gdzie tu jakiekolwiek podobienstwa ;) Wlasciwie to mi nawet ksiazki nie przypomina, tylko zapis rozklekotanej chaotycznej fazy...
mysle, ze sa... ale z tym "nie wyskakuja". Tak jak bohater ksiazki i jego kolega po fachu, wykorzystywali swoje umiejetnosci po prostu do zycia. Co prawda przeczesywanie cudzych myśli nie jest zbyt fair, ale kto z nas moglby sie od tego powstrzymac, majac taki dar?
co do Dicka- obejrzyj 'Przez ciemne zwierciadlo'(2006 rok), dobra ekranizacja:) zrealizowana z wczuciem. podobala mi sie filmowa wersja ksiazki 'Ptaki' (Tarjei Vesaas) pod tytulem 'Zywot Mateusza' (polski, stary, czarno bialy film). Swietny klimat, przedstawienie tresci, nawet podobnie to sobie wszystko wyobrazalam czytajac ksiazke.
też o tym ostatnio myślałam... jak to jest, że książka wydana kilka lat temu jest właściwie nieosiągalna? Myślę o "Dzienniku" Wacława Niżyńskiego [Iskry, 2003]. Niedostępna w żadnej księgarni ani internetowym antykwariacie, a na aukcjach staczane są o nią zażarte bitwy (albo walki nie ma, bo sam widok ceny powala)... Widać, że byłby popyt, więc czemu nie ma wznowienia?
wiesz, ciężko oczekiwać od dziecka, żeby pojęło taką rzecz jak Bibla, skoro nawet wielu dorosłych nie rozumie jej znaczenia. A baśnie wywierają często znacznie głębsze wrażenie niż jakieś zawiłe moralizatorkie przypowieści.
zdarza... ja często tak się konsultuję z książkami;) może to zabobonne, ale u mnie działa. był taki brytyjski film, o dwóch znajomych dziewczynach, które spotykają się po latach. Na studiach miały pewien rytuał: kiedy miały problem, pytały o radę pani Brontë ;) Brały między dłonie "Wichrowe wzgórza", przykładały do czoła i mówiły na głos: "Pani Brontë, Pani Brontë (...i tu padało pytanie...)", po czym otwierały na chybił tr...
"zakaz" to zbyt rygorystyczne. przydalaby sie zwykla alternatywa papierowych toreb- sa zdecydowanie bardziej wytrzymale niz plastikowe, powaznie.
nie ma zadnej zlotej reguly, rownie dobrze mozesz byc po dziennych i i tak nie znalesc pracy w 'swoim klimacie'. co do poswiecania sie, moim zdaniem nie powinno sie 'w pelni poswiecac' ani pracy, ani nauce, w powszechnym rozumieniu tego slowa. a na koniec: to Twoje zycie i lepiej nie sugeruj sie radami innych...
dzieki:) wciagnela mnie kiedys ta ksiazka i kiedy bylam w polowie, w dziwnych okolicznosciach ktos mi ja zwinal ;) musze wiedziec jak to bylo dalej:)
ja tez... tyle ze z ulga, bo to miasto zle na mnie wibracyjnie dziala ;)
mi utkwiło kilka niezłych numerów z OST "Ghost in the Shell"..
Baczyński Dominik Mieczysław- "Ty musisz żyć, aby dać świadectwo prawdzie: Pamiętnik zesłańca" rewelacja, polecam bez wzgledu na literackie upodobania
... albo w ogóle nie ruszać książek o tej tematyce
raczej nie jest normalna ;) to bardzo bogaty i różnorodny świat, poza tym stworzony od podstaw, więc trzeba się w niego wczuć, bo nie bazuje na zasadach naszej rzeczywistości. Poza tym ta książka to jedna wielka akcja, nie ma chwili wytchnienia, czasem to męczące ;) jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz :>
a pamiętasz jeszcze coś z tych interpretacji? w sumie to interesujące, bo książka ma ewidentnie niejedno "drugie dno"
ciekawe, czemu aż tak się oburzasz. a redaktorzy Biblionetki nie pozwalają na umieszczanie w niej "WSZYSTKIEGO", zapewniam. poza tym, moim zdaniem, literatura służy przekazywaniu jakiejś wiedzy, poglądów, myśli, albo odpowiedzi na pytania. dla Ciebie homoseksualizm może nie być bezpośrednim problemem, ale dla kogoś innego tak- i z takiej książki może się śmiać, a może też wnieść coś do swojego życia. chill out, człowieku
świetny tekst, podoba mi się tematyka. trafnie to ujęłaś, ale żeby poczuć o co chodzi, trzeba być w tym stanie, dojść do tego samemu. w końcu coś ciekawego w tych czytatkach ;)
"Cierpienia młodego Wertera". Książka dobra, ale gdy się tak zagłębić w to... to co to właściwie za miłość była? żadna. typowa fascynacja, zauroczenie i obsesja, a niby jednak historia miłosna. Werter był dupkiem, a tego nie znoszę ;))
allegro to alternatywa, wiec nie kazdemu pasuje. jak dla mnie to skarbnica, bo do antykwariatu mam daleko, a w sklepach sa tylko nowosci. ps. snila mi sie pani, to w sumie dziwne ;)
Użytkownicy polecają:
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)