Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Oj tak. Sprzedajna i z talentem do handlu, innymi słowy.
[*]
Zgłaszam się i (na razie na własną odpowiedzialność, skonsultuję się później) Lilkę. Natychmiast też włączam kalkulator, bardzo licząc na to, że nie wyskoczy na mnie (ani na nikogo innego!!!) żaden wredny znienacek kontrzlotowy.
Faktycznie, całkiem zapomniałam o „Stosie kłopotów”; są tam trzy z pięciu.
Dzięki, Mariolko, i podpisuję się całą Sową pod życzeniami Dot, która jakby mi w myślach czytała (z wyjątkiem fragmentu o laptopie) :-D.
Najzabawniejsze są opowiadania Kuttnera o genialnym wynalazcy Gallegherze, nie wiem tylko, czy wyszły w formie książkowej; w każdym razie bardzo polecam.
Ech, przydałyby się enklawy książek rzadko wypożyczanych, dawno temu wydanych i (z różnych powodów, niemających nic wspólnego z ich literacką wartością) niewznawianych, cieszących się uznaniem mniejszości czytelników – słowem, tych zmuszonych ustąpić miejsca na półkach pozycjom śliczniutkim, nowiutkim, masowo pożądanym. Taki biblioteczny odpowiednik kin studyjnych.
No, wiesz: „Opowiedział Niedźwiedź Sowie”... – to działa ;-). „Mistrza Zagadek z Hed” też przeczytałam dzięki Tobie (a z rozpędu jeszcze „Wieżę w Kamiennym Lesie”; „Zapomniane bestie...” są chyba tylko w jednej filii MBP, na drugim końcu miasta, ale i na nie przyjdzie pewnie kolej).
I w końcu przeczytałam, dzięki tej recenzji (no, taką do mnie doszło boczną drogą :-D), jedyną chyba nieznaną mi do tej pory książkę Chmielewskiej, czyli „Pafnucego”. Z przyjemnością przeczytałam (chociaż to w zasadzie dla dzieci) i z nadzieją, że nienachalny przekaz, czyli ładnie przemycone reguły postępowania z otaczającą nas przyrodą, trafia do odbiorcy docelowego. To zdecydowanie powinna być lektura obowiązkowa w podstawówce. Nic a nic się „P...
Trochę późno (tydzień mi zleciał na załatwianiu po parę razy i z poślizgiem czegoś, co dałoby się załatwić w jeden dzień, no ale taki mamy kraj-obyczaj i co poradzić), niemniej z niegasnącym entuzjazmem dziękuję Wszystkim, którzy zlecieli się na zlot i oczywiście Syrence (bardzo!), dzięki której mieliśmy się dokąd zlatywać; jak zawsze było superbiblionetkowo czyli fantastycznie i fantazyjnie i fenomenalnie i fikuśnie i frymuśnie i tak dalej przez...
Nie, po prostu fajniej się czyta znając kontekst. Bo ono jest jakby na marginesie „Czarodziejów”.
Tak. „Путь волшебника”, pod redakcją J.J. Adamsa, 2013. Z tłumaczeniem hiszpańskich (i innych) zwrotów, chociaż też nie bez różnych błędów. Jest w tej antologii parę naprawdę dobrych opowiadań (w tym – Grossmana, nie czytać przed „Czarodziejami” :-)). Jedno kot/kotka, drugie kicia, chyba. Aż musiałam zajrzeć do tekstu, bo nie pamiętałam Milady zupełnie, chociaż to taki ważny element tej historii (i miłe zwierzątko). Pamięć – krotochwilne urzą...
Rozpęd do Chestertona skończył mi się kiedyś akurat przed „...Czwartkiem”; chyba powinnam w końcu nadrobić i tę zaległość.
Prawdę mówiąc, nie wiem, czy jest polski przekład. Ja czytałam w antologii o czarodziejach, Ty też?
W opowiadaniu Petera S. Beagle'a „Dar”. (Na termin głosowania to co prawda nie wpłynie, ale skoro zapytałeś...)
Co do „kto to widział, żeby wydać tylko dwie części z trylogii” – spieszę z informacją, że Papierowy Księżyc zrobił mi to samo z cyklem Sztylet rodowy A. Rudy, a pewnie podobnych wesołych przypadków znajdzie się więcej. Nie wspominając o powieściach/cyklach złożonych z wielu tomów, z których wydawca (jest dla takich osobny krąg Tam-Gdzie-Wiecie?) wypuszcza od jednego do kilku, przy czym niekoniecznie od pierwszego i/lub niekoniecznie po kolei (pa...
Też się zapisuję, a jakże.
Wszystkim tutaj życzę dobrego, spokojnego, życzliwego dla ludzi i zwierząt 2023 roku.
Bardzo dziękuję Biblionetkołajowi Błyskotliwemu z BNETkowa Podgórnego (sądząc z pieczątki, to na Śląsku) za książkę Błyskotliwa zieleń: Wrażliwość i inteligencja roślin i miłe życzenia. Kochany Biblionetkołaju, ja też Ci życzę wszystkiego najlepszego na święta i w całym nadchodzącym 2023 roku, a do tego zawsze krzepiąco spiętrzonych na podorędziu stosików wspaniałych książek (i jeszcze żeby było kiedy je przeczytać oraz gdzie ustawić po przecz...
Ma się rozumieć. I żeby było śmieszniej, czytając cytat pierwszy raz też się na to zżymałam, a dziś tępota na mnie jakaś naszła czyco... (A bardzo Cię proszę uprzejmie.)
A co jest nie tak z rzeczonym bawołem (i/lub tłumaczem)?
Kiedy Biblionetkołaj zaprzęga swoje pocztowe sanie, robi mi się cieplej na sercu i raźniej na duszy. Dzięki, że działasz, Olimpio! :-*
No to poszłam do biblioteki i też sobie pożyczyłam „Marcelka” i „Sekret sprzedawcy rowerów”. A co, kurczę.
Może zaczniemy przyznawać punkty ujemne za noty okładkowe (czy szerzej wydawnicze): kłamliwe/z błędami rzeczowymi i wszelkimi innymi (do ortograficznych włącznie, takie też się zdarzają)/zdradzające za dużo/dające mylne wyobrażenie o treści/itp., itd.? Dla upuszczenia pary poniekąd? :-)
['] Rysuneczki Sempégo w dużym stopniu stanowią o uroku „Mikołajka”, ale równie miło znajdować je w innych książkach, jak Katarzynka czy – cokolwiek niespodziewanie, ale tym większa przyjemność – Historia pana Sommera
Duch jako źródło mocy i duch jako źródło hałasu to dwa różne rodzaje duchów; niemniej bądź silny duchem, żeby w razie czego nie dzwonić zębami.
Przez ile czasu? (zainteresowała się Sowa praktycznie). Uściślę: chodziło mi o duchową moc, Mamutto, a tej, jak sądzę, wystarczyłoby bez problemu na stworzenie w-sam-raz dużego, bardzo przyjemnego świata (czytelniczego).
Moc jest w nas – i nas jest moc :-))). Och, do zobaczenia-się jak najszybciej już!
Hej i Hura! Zgłaszam się podwójnie, za siebie i (chwilowo niekomputerową) Lilkę. Trzymajmy kciuki, żeby na nikogo nic nie wyskoczyło zza winkla, uniemożliwiając mu przyjazd/przyjście (dodała Sowa zapobiegliwie; i, no cóż, trochę zabobonnie).
[*] Średnia inteligencji w tym kraju mocno się obniżyła po jego śmierci...
Biblionetkołajowi z Ebookowa bardzo dziękuję za „Pocztówkę z Mokum”, „Życie codzienne i niecodzienne” oraz „Szare na złote, czyli Polak potrafi” – na które rzucę się żarłocznie, gdy tylko okoliczności (i osprzęt czytelniczy) pozwolą.
Witaj w Biblionetce, Dario. Życzę Ci nieustającej radości z tej pracy, mnóstwa cierpliwości do jej wykonywania i wielu w niej sukcesów ku naszej wspólnej satysfakcji :-).
Bardzo przepraszam moich Biblionetkołajów, że dopiero teraz się odzywam (okoliczności niezależne ode mnie stały murem na przeszkodzie), i już lecę z najserdeczniejszymi podziękowaniami! – dla (zaskakująco nieanonimowego :-D) nadawcy z Gnatowa za „Historię pana Sommera” (jak miło mieć w końcu własny egzemplarz!) i „Ścieżki myśli” (chętnie przeczytam). Wesołych świąt, Jerzy, a w 2022 roku zdrowia, radości oraz wielu pięknych książek – do przec...
Bardzo sympatyczna powieść (raczej dla młodzieży, ale dla niemłodzieży zdecydowanie też): Szpada honorowa
Stiepanowa na krótkiej liście. Trzymam kciuki (bardzo), żeby dostała tę nagrodę.
Szrequ Qochany(-a), wszystkiego Ci dobrego, lepszego i najlepszego (a już czego konkretnie takiego, takiego & takiego, sama wybierz) z okazji Biblionetkowych Urodzin, oczywiście też (a właściwie przede wszystkim) zdrowia niezachwianego, książek upragnionych, czasu na czytanie w sam raz i jeszcze trochę, oraz, ma się rozumieć, spotkania się naszego na ogólnopolskim zlocie już wnet! ♥
Może, jeśli jeszcze nie znasz, coś z tego? Ratkiewicz Eleonora – „Najliss” bliższy warunkom wstępnym, ja sama wolę „Paradoksy...” – właśnie do nich wróciłam po latach, pamiętając głównie, że za pierwszym razem bardzo mi się podobały (i teraz też mi się podobają od pierwszych stron). A Kroniki Dziwnego Królestwa to było och, jakie przyjemne odkrycie – tyle że tomów jest chyba ze dwanaście, a wydawca jakoś się zatrzymał na czwartym; czy i ki...
Ooo... :-( [*]
Mam to wydanie do dziś, „Mania czy Ania” niezmiennie należy do mojego podstawowego zestawu przeciwchandrowego :-). Z tej ostatniej listy chyba z połowa pozycji wydaje mi się nieco na wyrost; Salinger akurat nie, dla mnie to powieść, w której zależnie od wieku i doświadczenia znajduje się różne rzeczy, dla tychże właściwe. A popatrzyłaś na spis propozycji dla przedszkolaków? „Pan Tom buduje dom” Themersonów jest tam w literaturze obcej. No ...
E, zaraz instynktu. Jak coś się okaże lepsze, niż się człowiek spodziewał/nastawił, podoba mu się bardziej, niż gdyby oczekiwał cudów-niewidów, a dostał... no, właśnie to coś. I na dodatek nie będzie Ci nieprzeczytane stało na półce przez następne dwadzieścia lat. Sama radość w każdą stronę.
Wobec tego podziel się, proszę, wrażeniami po lekturze :-).
A masz własny egzemplarz? Jeśli tak, to może przeczytaj (czy chociaż spróbuj), wtedy będziesz mógł pozbyć się książki z czystym sumieniem, robiąc miejsce dla innej, albo (niespodziewanie) spędzisz miło czas na lekturze; tak czy owak – czysty zysk :-).
Czy to przykład „z życia” i iksde nadal w użyciu?
Joluś, zdrowiej szybko i skutecznie (wspierające fluidy wysyłam hurtowo)! A w przyszłym roku pobiblionetkołajkujemy podwójnie, a co :-).
„Narodowa kwarantanna”, wcześniej znana jako „lockdown”. Ten drugi mieliśmy wiosną, ta pierwsza grozi nam teraz.
Masz pieniądze – masz punkt wyjścia do wielu innych „mieć” i „móc”; więc czemu nie chcieć pieniędzy? XD
„Łóżka covidove”. A sytuacja tymczasem znowu zrobiła się dynamiczna... Obyśmy przetrwali ją cało i zdrowo.
Tak też wywnioskowałam z Twojej zachęty :-). A ja Ci w zamian: Pamięci pamięci (co prawda przeczytałam dopiero dwa rozdziały, ale tego wystarczyło, żeby zamówić sobie własny egzemplarz; idzie się przez tekst powoli, bardzo gęsty i każde zdanie warte namysłu, a jeszcze odsyła co chwilę do własnych wspomnień, lektur, przemyśleń – słowem, przyjemność trudna i na długo).
O, mnie też się podoba. Dzięki, że przetłumaczyłaś, :-*.
No to do schowka, cóż robić... (Boszszsz, kiedy ja to wszystko przeczytam?!)
Tylko kto go komu będzie pokazywał na tej pustyni... ;-
Hura! :-)
Znalazłam takie wyjaśnienie: „(...) księgarnia prowadziła działalność hurtową, przyjmując całe nakłady niektórych tytułów na tzw. skład główny” (Adam Ruta, „Od wypożyczalni książek do księgarni wydawniczej Firma Stanisława Andrzeja Krzyżanowskiego w Krakowie w latach 1870–1900”).
Wszystkiego najlepszego nie tylko biblionetkowego, Biblionetkowa Piętnastolatko!
„Reżim sanitarny” i „nowa rzeczywistość”.
Zawsze Lubię Obserwować, Co Czytasz I Co O Tym Myślisz :-).
„tickuf” – bezcenne :-). Witkacy też był dobry w te klocki. Że zacytuję prof. Deglera: „Jeśli już musimy kląć i wzajemnie się obrażać, czyńmy to z fantazją, jak proponował Witkacy: ty wandrygo, ty chałapudro, ty sierdaszony wądrołaju, ty chlipaku, ty kreczkawa bamflondrygo, dziamdzia twoja szać zaprzała, sturba ich suka malowana! Brzmią znakomicie, a nie są plugawe”. (https://wyborcza.pl/1,76842,8204652,Pozal_sie_Boze__jesli_masz_k...
Puchniesz mi schowek (znowu!), zła kobieto :-).
Ktoś przytoczył w dyskusji na tematy aktualne, czyje i skąd – nie podał (czyli: wszyscy wiedzą). Ale dzięki Twojemu pytaniu poszukałam, więc teraz my też wiemy: https://dslov.ru/pos/p1639.htm
„Rosja to kraj o nieprzewidywalnej przeszłości” (usłyszałam niedawno w radiu; sama tendencja obezwładniająca, ale określenie tak celne, że korzystam z pierwszej okazji, żeby się nim podzielić).
Na to wygląda :-). Skoro u Was jest, pewnie się skuszę prędzej czy później. A znasz film/powieść (najlepiej jedno i drugie) „Moja piękna pralnia”?
A gdzie go można znaleźć?
„Ulewny wiatr” tak ładnie i ekonomicznie zawiera w sobie oba te zjawiska, że chyba zacznę używać w odpowiednich okolicznościach meteorologicznych. A dowcipu nie znałam, uroczy :-).
Ale pamiętasz, że prowadząc zapisy na Facebooku, pozbawiasz możliwości zostania recenzentami ochotników niemających tam konta?
Na pytanie ze strony głównej, którego czemuś zabrakło tutaj (czyżby miało być retoryczne z uwagi na predylekcje Wiadomości?), i tak odpowiem :-): stanowczo, zdecydowanie, kategorycznie, nieodwołalnie, bezapelacyjnie, bez namysłu, bez wahania, bez cienia wątpliwości – profesora Jana Miodka! Chociaż generalnie żywię do językoznawców (w tym prof. Bralczyka) uczucia ciepłe, to jednak, no cóż, do niektórych cieplejsze...
„Wyłapywanie zakażonych” i „wymazywanie górników” (ew. rodzin górników). Oczywiście w kontekście pandemicznym wiadomo, o co chodzi, ale i tak grozą wieje jak z antyutopii i/lub horroru.
Mam wrażenie, że dużo bardziej przydałyby się kursy dla korektorów, redaktorów i wydawców.
We „Wszystkim czerwonym” Chmielewskiej jest scena, kiedy jedna z bohaterek na wystawie sztuki współczesnej wpatruje się zachłannie w wyjątkowo ohydny bohomaz, dzięki czemu wszystkie inne eksponaty (też nie szał artyzmu) wydają jej się potem naprawdę ładne. Tak że i w katowaniu się gniotami jest sens – o wiele bardziej docenia się po nich prawdziwą literaturę :-).
Podziwiam Twoją cierpliwość i samozaparcie (mnie bo od takiego bełkotu odrzuca skutecznie już po kilku zdaniach). Przeczytanie „Wielkiego pochodu” (choćby i nie w całości) zanim trafił tam, gdzie jego miejsce, a jeszcze napisanie recenzji-epitafium – to naprawdę miły gest prawdziwego książkoluba. Zasługujący, moim zdaniem, co najmniej na wyrazy uznania, które niniejszym spieszę złożyć :-).
Znakomita książka. Powinna stać się lekturą obowiązkową każdego Polaka. Gdyby nie Ty, pewnie bym na nią nie trafiła (zwłaszcza że nie przepadam za wspomnieniami, auto- ani biografiami), więc dzięki za tę czytatkę. (Przy okazji sprostowanie: autor jest wnukiem Abrahama Goldberga, nie Goldfingera.)
Cóż robić? Do schowka, chociaż od dawna już trzeszczy w szwach, nieszczęsny...
W wersji, którą ja znam, były po prostu samochody; a w sprostowaniu – nie na Newskim, tylko na placu Siennym (zakazana okolica, przynajmniej w tamtych czasach).
To jednak inny model informacji, bo przynajmniej niektóre elementy pochodzą z powieści Christie, a pozostałe są zupełnie prawdopodobne.
Podejrzewałam, że to może być żartobliwe „streszczenie zbiorcze” – i chyba faktycznie jest, skoro christiologowie (agatholodzy?) nie rozgryźli. Dzięki za próbę :-).
Ponawiam powyższe pytanie; może ktoś jednak wie i odpowie?
Imponujące zestawienie, nic, tylko korzystać :-). Skądinąd już od samych tytułów człowiek ma ochotę się pochlastać.
Wygląda bardzo, ale to bardzo zachęcająco. Tylko co zrobić, żeby przeczytali tę książkę również ludzie wyznający pogląd „po nas choćby potop”? Bo sądząc z noty, to powinna być lektura obowiązkowa dla nich przede wszystkim.
„Wypłaszczanie”. Ze słownictwa ściśle specjalistycznego przeszło aktualnie do codziennego.
Miłej, owocnej (dla Ciebie i dla Biblionetki ;-)) pracy, Magdo. Na życzliwość i wsparcie możesz tu liczyć.
Kolejne cztery lata minęły (dokąd właściwie czas tak leci?)... i to nadal ten sam zaczarowany biblionetkowy dzień, i my też ci sami, z najserdeczniejszymi życzeniami dla Ciebie, Biblionetkowa 14-latko! Nieustającej radości ze świata książkowego i pozaksiążkowego, i żebyśmy wszyscy jak najszybciej wymotali się z tej idiotycznej katastroficznej fabuły, w której chwilowo tkwimy.
Znaczy, Dot otworzyła Ci oczy na usta – przynajmniej taki pożytek z lektury „Mroku”. A przytoczony fragment uch, jaki womitywny (że tak to ujmę ostrożnie).
StolatstolatSzrequmiły!* --- * Czyż w takim zapisie nie wygląda to jak zaklęcie zapewniające zdrowie, szczęście i zadowolenie z całokształtu? Bo nim ma być właśnie.
Innych ekranizacji niestety sobie nie przypominam. Z podanych też zresztą nie o wszystkich wiedziałam, tak że przeczytałam tę listę nie tylko z przyjemnością, ale i z korzyścią: dzięki Twoim informacjom dokopałam się do serialu opartego na motywach „Wszystkiego czerwonego”.
Zdrowia i realizacji planów. Trzymaj się!
To może jeszcze dwie Zielonogęsie wersje „Hamleta”? Teatrzyk „Zielona Gęś” ma zaszczyt przedstawić „Hamleta” Występuje: Hamlet Hamlet: Wielki Wóz z lewej strony. Straże śpią... Trąby. Hamlet: i w dali – Trąby. Hamlet: Biedny Yorrick! Trąby. Hamlet: ...sam sobie sterem, Trąby. Hamlet: ...żeglarzem, Trąby. Hamlet: ...okrętem, trąby. Trąby. Hamlet: Litości! Trąby. H...
Gratuluję! Musiałeś być bardzo dzielny, stawiając czoło temu dziełu. I dzięki, że przeczytałeś je również w naszym imieniu, szlachetnie zwalniając nas od lektury :-).
Brzmi bardzo, ale to bardzo zachęcająco. Od razu ustawiłam się w wirtualnej kolejce w bibliotece. Którą to bibliotekę (i wszystkie inne) w końcu przecież znów otworzą.
Kolejne słowo dyżurne: odmrozić, odmrożenie. W znaczeniu mniej więcej „zezwolenie na wznowienie działalności”. Mnie się kojarzy nader nieprzyjemnie – z odmrożeniami (czyli negatywnym skutkiem działania mrozu na ciało człowieka).
Ano ano. Też znam to słowo w znaczeniu zapodziać/zapodziać się. Innego ono nie ma, a przynajmniej (moim zdaniem) mieć nie powinno.
Dla mnie to też kuriozum. Zrozumiałe wyłącznie w kontekście. Bez kontekstu natychmiast przypomina mi Grey Sloan Memorial Hospital z „Chirurgów”, którego nazwa zawiera dwa nazwiska – i wtedy wydaje mi się, że „jednoimienny” szpital to powinien być taki imienia jednej osoby (czyli z polskich prawie wszystkie).
Fuj! Żołądek mi się marszczy, kiedy słyszę, że coś „się zadziało/zadzieje”. A wygląda na to, że ten czasownikoszmarek, wtarabaniwszy się bezczelnie do języka naszego powszedniego, tamże zamierza pozostać. Może chociaż językowe mutacje z okresu pandemii przepadną razem z nią...
Ciekawa jestem tego artykułu, ale on tylko dla prenumeratorów „Wyborczej”, ach buu...
Ooo, tsundoku, no właśnie! Kiedyś ten termin mignął w Biblionetce, strasznie mi się spodobał... i zaraz go zapomniałam. Może teraz już zapamiętam, co to mi się tak miło (ale i kłopotliwie) wypiętrza w domu w rozmaitych miejscach.
Określenie „dystans społeczny” rozumiane jako trzymanie się od innych w odległości chroniącej przed Tym Co Wiecie wirusem – czyli w innym niż dotychczasowe, specjalistyczne (socjologia, psychologia), znaczeniu. Nb. znalazłam ciekawy artykuł na ten temat: https://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,173954,25818908,who-czas-przestac-uzywac-terminu-dystans-spoleczny.html
Jakich ciekawych rzeczy się można dowiedzieć na marginesie zdecydowanie nieciekawej sytuacji :-). A nam tymczasem, za przeproszeniem, „luzują obostrzenia”...
Dzięki Twojej wypowiedzi (dzięki! dzięki!) co prędzej pognałam oglądać film Waititiego i teraz polecam go, komu tylko mogę.
Szał ciał po prostu. Dlaczego nie „Nie okłamuj medyka”? Raptem o trzy litery więcej, a sensu i poprawności językowej – 100%.
Aktualnie ulubione przez władze i media słowo: luzować. Z miejsca skojarzyło mi się ze znanym z przepisów kulinarnych (skądinąd dość, uważam, koszmarnym) „luzowaniem” kurczaka (czyli wyjmowaniem z niego kości tak, by pozostawić mięso w całości ze skórą i później nadziać). Przy okazji przypominam znaczenie słownikowe (sjp.pwn): luzować: 1. «zmniejszać naprężenie»; 2. pot. «zastępować kogoś w jakiejś czynności».
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)