Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Motywują albo załamują - szczególnie jeśli porównuje się je z zamieszczonymi na ten stronie ;)
Liczę tylko książki, które tu oceniam. A wierszyków dziecięcych nie oceniam. Książki z pracy są naukowe i nie ma ich nawet w katalogu biblionetki. Poza tym nie zależy mi na ilości :) Po co sztucznie podbijać liczby? 30 to i tak sporo ;)
Ech, nie mam co się tu pokazywać ze swoimi 30 pozycjami... Na pocieszenie mam tylko to, że moja praca polega na czytaniu książek, więc z tymi "pracowymi" byłoby ciut więcej. A że pracuję z dwulatkiem i niespełna półroczniaczką u boku, to uznaję, że naprawdę cud, że na te 30 książek znalazłam czas ;) Mogłabym jeszcze do nich dodać czytane kilkanaście razy dziennie - w kółko, wciąż i na okrągło - książki o Franklinie, o małpce Fiki-Miki, wier...
Domek z piernika Jestem w jednej czwartej mniej więcej i póki co polecam - całkiem zgrabny kryminał. Może nie najwyższych lotów, ale wciągający. Warto zajrzeć, bo książka w Biblionetce ma tylko jedną ocenę, i to najniższą. Chyba jednak nie do końca sprawiedliwie...
Fakt - zagadka mówiąca o tym, że książka nawiązuje do powieści o Robinsonie, szybko się rozwiązuje, ale pozostaje wiele innych znaków zapytania. Na większość zresztą czytelnik nie dostaje odpowiedzi do samego końca. Trochę inaczej odebrałam postać Piętaszka i jego relację z Susan. Nie sądzę, żeby była dla niego dobrą opiekunką. Uderzyły mnie bardzo fragmenty, w których uświadamia sobie, że jego apatia nie wynika z głupoty czy okaleczenia, ale ...
Właśnie przez tę drugą połowę dałam bardzo niską ocenę... Zbieram się teraz do obejrzenia filmu :) Podobno dobry :)
O! To tak jak ja! Na początku mnie wciągnęło mocno, ale teraz trochę zwolniłam tempo... Zastanawiam się, czy dotrwam do końca.
Nie czytałam Manna i Materny. "RockMann" był bardzo dobry, ale boję się powtórki, a tym bardziej nieudolnej powtórki. Może niesłusznie - w każdym razie póki co nie odważyłam się jeszcze sięgnąć po Manna i Maternę, żeby się nie rozczarować :)
Jeśli można dodać coś nie-beletrystycznego, to polecam RockMann czyli Jak nie zostałem saksofonistą I jeszcze - taka zbieranina ;) Księga parodii
Przeczytałam niedawno książkę "Jest super!". Zaskoczyła mnie tym, że okazała się nieschematyczna - choć początek zapowiadał "standardową" historię o dziewczynie grzecznej i dziewczynie zbuntowanej. Gratuluję szczególnie wątku dotyczącego macierzyństwa - niesamowicie realistycznie napisany. A wiem, co mówię, bo sama nie tak dawno przeżywałam pierwsze chwile z noworodkiem ;) Mam tylko jedno pytanie: skąd taki dobór muzyki, jaka fascynuje Jagodę?...
A co z "Rodziną Borgiów"? Oglądałam ostatnio serial (który mnie nie zachwycił), ale mam teraz ochotę na książkę. Warto?
Cytatów z Lewisa jest w książce całe mnóstwo. Widać, że to z kolei "guru" Kreefta. Autor na początku trochę mnie denerwował pewnością siebie - miało się wrażenie, że nie dopuszcza opcji, by Niebo wyglądało inaczej, niż on opisuje. Ale z czasem to się zmienia (albo nastawienie czytelnika jest już inne). A co do Hołowni to odrobinę Znak przesadził, że wpakował go na okładkę, choć ja go lubię. Znam go z jego książek, a nie z telewizji - może dla...
Dobra książka, dobry tekst. Nie zgodzę się tylko z tym "dominikanizowaniem". Wiadomo, że autor był u dominikanów dwa razy - pisze o tym nawet w zakończeniu (w nowym wydaniu Znaku, nie wiem, czy w starym też jest ten rozdział). Ale większość zagadnień przedstawia - moim zdaniem - jednak z punktu widzenia Kościoła "zwykłego", a nie zakonnego. A że np. w rozdziale o pieśniach wspomina o dominikańskim śpiewniku, to nic dziwnego - to naprawdę najlepsz...
Aż dwa punkty dla "Cierpień..."? Łaskawie :) Dla mnie to jedna z bardzo nielicznych jedynek... Kiedyś spróbuję to zweryfikować, ale na pewno jeszcze nie teraz...
Właśnie doczytałam, że to wpis z zeszłego roku, więc już pewnie po maturze ;) Ale może jeszcze ktoś podejmie temat :)
Z rzeczy trudniejszych i mało sztampowych, które mogłyby zaskoczyć komisję, polecam: Pierwsza miłość i Hańba W tej drugiej książce motyw nauczyciel-uczeń (a właściwie uczennica) to tylko punkt wyjścia, ale czyta się ją zdecydowanie łatwiej niż Maraia. To na tyle znane książki, że co nieco o nich na pewno będzie gdzieś napisane. Czasu jeszcze dużo, więc może warto podjąć wyzwanie :) Powodzenia :)
Nie zgodziłabym się, że Brown nie ma pojęcia o pisaniu. Oczywiście żeby to stwierdzić na pewno, trzeba by przeczytać książki w oryginale, ale nie każdy jest w stanie to zrobić. Moim zdaniem Brown - w swoim gatunku - pisze bardzo dobrze. Potrafi czytelnika zatrzymać przy książce, wie, gdzie i kiedy urwać wątek, żeby wzbudzić ciekawość, stopniuje napięcie i dozuje informacje. Jeśli czegoś bym się czepiała, to już bardziej wartości merytorycznej je...
Zazdroszczę planów przeczytania "Hrabiego Monte Christo" - ja jestem już na trzecim, ostatnim tomie i dawkuję go sobie codziennie po kilka rozdziałów, bo nie chcę jeszcze kończyć!
A ja mam taką propozycję (nie wiem, czy piszę w dobrym miejscu i czy już ktoś wcześniej na to nie wpadł, ale przyszła mi do głowy i jakoś chciałam ją uwiecznić ;)) - można by zrobić tak, żeby polecane książki z księgarni biblionetkowej były tymi, które zaznaczymy jako poszukiwane w naszym schowku? Może by to zwiększyło sprzedaż :) Często wyskakują mi te same książki, które niezbyt mnie interesują. Gdyby pojawiały się za każdym razem pos...
Nagminne jest błędne stosowanie pisowni rozłącznej, jeśli w grę wchodzi jakaś "zagranica". Często widzę sformułowania: "przyjechał zza granicy". Tymczasem taka pisownia świadczy, że autorowi chodzi o konkretną linię graniczną, i najczęściej stosuje się ją w zdaniach: "przyjechał zza wschodniej/zachodniej granicy". W języku polskim "zagranica" to inne kraje, więc powinno się pisać: "przyjechał z zagranicy". Ale: "pojechał za granicę" czy "pracuje ...
Ciekawie czasem zrobić sobie takie zestawienie :) U mnie następująco: 6: Dwór Faryzeuszka Jagnię Spuścizna Wichrowe Wzgórza 5: Germinal A lasy wiecznie śpiewają Anna Karenina Bracia Karamazow Duma i uprzedzenie Dzieje Tristana i Izoldy Dżuma Kolonia karna Kubuś Fatalista i jego pan Nowy wspaniały świat Pierwsza miłość Przemiana Długość listy niezbyt imponująca, ale może to kiedyś nadrobię :) Na półce stoją już D...
A ja właśnie odkryłam, że mam jutro o 15:31 trzecią rocznicę bytności tutaj :) Nieźle :) Teraz wracam do wypełniania ankiety :)
Jak dzieci odziedziczą częstotliwość mówienia po rodzicach, to będą potrzebne miesiąc po urodzeniu ;) Dziękuję :)
Książki już doszły, na razie je tylko przejrzałam i na pierwszy rzut oka rażą właśnie te "poufałości". Mam nadzieję, że przy porządnym już czytaniu będzie więcej konkretów... Zaczynam popadać w małą panikę i każdy konkret jest na wagę złota. Mimo wykształcenia polonistycznego matematyczny umysł odziedziczony po rodzicach chyba się we mnie odzywa ;) Niby wierzę w intuicję, ale wolę mieć ją spisaną na kartce ;)
Na razie zainwestowałam w książki trochę mniej "psychologiczne", chociaż kto wie - trzeba przeczytać i ocenić: 1. Język niemowląt 2. Język dwulatka Od razu dwie, bo w pakiecie taniej ;) Wysyłka dopiero dziś, więc pewnie odbiorę za tydzień, bo wyjeżdżam na wakacje. No i zobaczymy, co to za cuda :) Mam w każdym razie duży dystans do nich, bo nie chciałabym popaść w paranoję - najważniejsza jest intuicja, książki tego typu można przeczytać ja...
Nie wiem jak w Warszawie, ale w Krakowie akademik był wyposażony w: - łóżko (zazwyczaj piętrowe) z pościelą - mini-stolik + krzesło (po sztuce na głowę) - szafę (bez wieszaków) - półki (jedna nad biurkiem i jedna do sufitu dla wszystkich) A w kuchni: kuchenki elektryczne i kosze na śmieci. I to wszystko :) Więc cały sprzęt kuchenno-łazienkowo-pokojowy trzeba było mieć swój. Można było wypożyczyć odkurzacz (oczywiście nikt tego nie robi...
Uuu... Przeczytałam tylko 36 - lektury mnie podratowały ;) Tchnie duchem współczesności ta lista - King, Larsson, Dukaj... Na jakiej podstawie była tworzona?
O, ciekawe - wrzucam do schowka. Przydałoby się poznać swoje miasto :)
Mam mieszane uczucia. Boję się trochę takich książek, bo znam dzieci wychowywane według podręczników i zazwyczaj nic dobrego z tego nie wychodziło. Mam wrażenie, że nawet rozsądny człowiek, jak się naczyta różnych porad, to zaczyna być ślepy i głuchy na swoje własne przeczucia i na swoją intuicję. Ale może się mylę... Do narodzin Malucha mam jeszcze 4 i pół miesiące, więc może spróbuję sięgnąć po tę książkę.
Nie pamiętałam już, że to Choromański. Ale jakiś wątek homoseksualny w tej historii był na pewno - mój wykładowca rozwodził się nad tym przez parę godzin :) A Worcella coś jeszcze chętnie bym przeczytała. Bo "... rewiry" wspominam jak najlepiej.
To jest rzeczywiście dziwne, że się nie nudzi, bo w zasadzie cały czas opisywane są kolejne dni pracy, która jest dość monotonna (choć trudna :)). Ale książka wciąga - to fakt :) Może dlatego, że autor naprawdę zarabiał jako kelner, a do środowiska pisarzy wciągnął go jeden z klientów - homoseksualista zresztą (jest podobna postać w powieści, ale przedstawiona w raczej negatywnym świetle i z tego, co pamiętam, to nie jako pisarz, tylko jakiś hrab...
Ja to sobie tłumaczę podobaniem się ;) Póki mogę dowolnie interpretować te zachowania. Na żywo będzie już trochę trudniej przetłumaczyć np. płacz jako objaw euforycznej radości ;) Dziękuję za polecone książki. Tytuły zachęcające. Teraz muszę znaleźć jakąś bibliotekę, gdzie to wszystko znajdę. I najlepiej w okolicy, bo jazda tramwajem w tym upale już na samą myśl mnie przeraża ;)
Oj, książka, przy której się ryczy, w czasie rozstroju emocjonalnego w ciąży nie jest chyba najlepszym rozwiązaniem ;) Chociaż mnie póki co ten "rozstrój" nakierowuje raczej na głupawki niż na płacze. Ale Mąż i tak twierdzi, że będzie święty jak to przetrzyma ;) Dziękuję za wszystkie propozycje i proszę o jeszcze :)
Największym sukcesem szatana (diabła, złego - jak zwał, tak zwał) jest to, że udało mu się wmówić ludziom, że nie istnieje. Kiedy o nim mowa, większość wyobraża sobie od razu czarnego diabełka z różkami - a jak takiego stwora brać na poważnie? Tymczasem w katolickim wyznaniu wiary, które mówi się np. przy chrzcie, jest też fragment o wyrzeczeniu się złego, grzechu itp. A wyrzec można się tylko tego, co istnieje. Mimo to nie wiem, czy takie ksią...
Trzeba by się też zastanowić nad odwrotnym problemem - mój Mąż z kolei czyta mnóstwo, dobierając takie lektury i odkładając przeczytane książki na półkę z taką częstotliwością, że wywołuje to we mnie - absolwentce polonistyki - lekką frustrację. Mogę się usprawiedliwiać co prawda, że czytam zawodowo (jestem redaktorem/korektorem), więc średnia przejrzanych literek i tak wychodzi mi większa, ale to niezbyt pomaga ;) A tak poważnie, to większość...
Rewelacyjna książka :) Aż żałuję, że już ją przeczytałam, bo chętnie zrobiłabym to ponownie :) Polecam po lekturze ekranizację z młodziutkim Markiem Kondratem i rewelacyjnym Romanem Wilhelmim.
Ja się cieszę na wolne wieczory, póki je mam :) Za rok będę się starała dostać na studia doktoranckie, a po trzech latach załapać na jakiś etat na uczelni (to takie marzenia póki co;)), więc z "nauką domową" będę jeszcze miała do czynienia :) Dzięki synkowi (lub córeczce), który postanowił zawitać do nas w grudniu tego roku zyskałam rok przerwy, bo w przeciwnym wypadku pewnie od razu szłabym na dalsze studia. No, z tym rokiem to trochę przesadził...
Nie przebrnęłam przez pierwszy... Właściwie to nie wiem dlaczego. Może to był zły czas - za dużo pracy, ciężko było mi się skoncentrować na niełatwej książce. Pamiętam, że nie mogłam się doczekać, kiedy "Archipelag" się zacznie. Ale podobne wrażenie odniosłam, czytając wtedy "Lód" Dukaja. Na setnej stronie odstawiłam go na półkę. "Odstawiłam" nie znaczy "zupełnie zaniechałam". Pewnie i do Sołżenicyna, i do Dukaja wrócę. Jak tylko przyzwyczaję si...
Wróciłam do tego wątku, bo przeczytałam ostatnio książkę Gra. Poleciła mi ją Teściowa jako niezły kryminał ;) Dopiero wklikując tytuł w Biblionetce przeczytałam, że to seria Harlequina, ale jakoś mi to nie przeszkadzało - tym bardziej, że są wakacje :) Choć przyznam szczerze, że ucieszyłam się, że w tej akurat książce wątki kryminalny i obyczajowy przeważają nad romansowym. "Czystego" romansu chyba by mi się tak dobrze nie czytało. Choć nie wiem,...
Oddział chorych na raka. Archipelag Gułag odstawiłam dość szybko - nie przebrnęłam - więc obawiałam się i tej książki. Ale jest duże prawdopodobieństwo, że wystawię jej szóstkę. Chyba pierwszą w tym roku...
O, to Archer pisze nie tylko "polityczne" intrygi?:) Właśnie skończyłam "Jedenaste przykazanie" i wydawało mi się, że to jego koronny gatunek. A tu proszę - niespodzianka:) A "... przykazanie" polecam. Nawet mój Mąż się wciągnął i czyta po nocach, chociaż śmiał się, że ja czytam taki thriller ;)
Spokojnie, wszystko się da zrobić :) Ja się już nastawiałam na obronę magisterki na wrzesień, ale przysiadłam i w 2 tygodnie ją napisałam, a właściwie wykończyłam. A było wydanie krytyczne XVII-wiecznego rękopisu ze wstępem, słownikiem, indeksami itp., więc niemała rzecz. A wcale nie zarywałam nocy. Wszystko się uda :)
"Nad Niemnem" czytałam dwa razy - w liceum i na studiach. Za pierwszym razem zupełnie mi się nie podobało, ale wtedy też odrzuciłam z niesmakiem "Ferdydurke", którą teraz uwielbiam, co dobitnie świadczy o tym, że moje gusta nie należały wtedy do najlepszych ;) Na studiach byłam już po przeczytaniu całej masy przeróżnych książek. Wiedziałam, co mi się podoba, a co nie. "Nad Niemnem" przyszło mi przeczytać zaraz po "Lalce". I tym razem Prus do mni...
O proszę :) A ja grałam niedawno w grę planszową pod tym tytułem. Książki nie znam, ale jeśli jest równie wciągająca jak gra, to na pewno warto po nią sięgnąć ;)
Wygląda na to, że czytelnicy Lodu dzielą się na dwie grupy: takich, którzy "wymiękli" po pierwszych 50 (względnie - 100) stronach i takich, którzy z zachwytem dobrnęli do końca. Bez zachwytu chyba nie udałoby się przejść przez ponad 1000 stron. Ja niestety należę do grupy pierwszej. Za tego typu literaturą nigdy nie przepadałam, ale cały czas próbuję - może w końcu coś mnie porwie ;) Teraz mam motywację, żeby wrócić do Dukaja, bo Małżonek mój wł...
Czyżby pierwszy rok polonistyki? :) Pamiętam Kroniki. To były jedne z ciekawszych lektur przez całe 5 lat ;) A może to sentyment tak działa i takie mam teraz wrażenie... U mnie z czytaniem ostatnio jakoś kiepsko... Męczę Idiota, przerywam sobie, żeby sięgnąć po Stara baśń: Powieść z IX wieku. A wieczorami poczytuję W oczekiwaniu na dziecko: Poradnik dla przyszłych matek i ojców na zmianę z Nowe przygody Mikołajka :) I nic nie mogę skończyć ;)...
A tak w wersji na mniej poważnie: Siedem pigułek Lucyfera: Autentyczne przygody diabła Marka, w latach 1945 i 1946, w niepodległej Polsce demokratycznej, odtworzone na podstawie: dokumentów, zeznań świadków, wycinków prasowych ... :)
Ze współczesności może by się Gretkowska nadała. Ja czytałam tylko "My zdies' emigranty", ale ona napisała jeszcze parę innych książek. Może jakaś by była dobra.
Ja zawsze wracałam do cyklu o Ani albo do Trylogii Sienkiewicza (może nie jest zbyt zabawna, ale potrafi oderwać od świata). A jak było mniej czasu i potrzebowałam lekkiej i krótkiej książeczki, którą można czytać na wyrywki, to sięgałam po Bromba i inni.
Jak każdy wierzący - nie wiem. Ale ja rozumiem tak, że wszystko ma jakiś cel, że wszystko zostało przez Kogoś zaplanowane. Ciężko o tym mówić, ciężko pisać. To jest raczej kwestia wewnętrznego odczucia jakiegoś porządku świata. Jednocześnie wiedząc, że nigdy nie pozbędzie się pytań i wątpliwości. Bo wiara to nie jest równoznaczna z brakiem wątpliwości. Ale to chyba zbyt trudne tematy do takiego internetowego dyskutowania.
Oj tam - skrót myślowy. Wiadomo, o co chodzi. Moim zdaniem jedyna różnica między ateistą a człowiekiem wierzącym - jeśli chodzi o teorię ewolucji - sprowadza się do tego, że wierzący wierzą (jak sama nazwa wskazuje ;)), że "w tym szaleństwie jest metoda", to znaczy, że nie jest to proces zupełnie przypadkowy.
Pewnie trochę się różnimy w doborze, ale może nie aż tak bardzo ;) Po Dawkinsa też zdarzało mi się sięgać. Choć muszę przyznać, że akurat w tym przypadku nie przebrnęłam przez całość. Chyba za szybko się irytuję w pewnych sytuacjach - szczególnie, kiedy nie ma możliwości odpowiedzi autorowi twierdzenia :)
No ale to już jest problem administracyjny, a nie religijny. Który oczywiście należałoby rozwiązać.
Religia "wciska się" do życia, bo jednak wiele jest osób wierzących, z którymi obcuje się na co dzień. Dawno ze szkołą nie miałam do czynienia, i ja ją parę ładnych lat temu skończyłam, i moi bliscy, ale nie wydaje mi się, żeby w dzisiejszych czasach ktoś kogoś do czegoś przymuszał (pomijając oczywiście niechlubne wyjątki - ludzie głupi zdarzają się wszędzie, w każdym środowisku). Na religię chodzić nie trzeba. A co do biologii, to ja (wierząca)...
Sama czytam książki napisane przez osoby wierzące. Ale nie traktuję ich jako przekonywanie do wiary. Nigdy nie wyczytałam w książce - Bóg istnieje, bo... Choć może i takie są. Ja traktuję tego typu lektury jak naukę, pogłębianie wiary, okazję do zastanowienia się nad czymś. A przynajmniej staram się tak je traktować. To, co napisałam wcześniej, nie miało być jakąś prowokacją. Takie zwyczajne przemyślenia..
Zawsze mnie zastanawiał fenomen "walczących" książek ateistycznych. Z logicznego rozumowania wynikałoby, że jeśli się nie wierzy, to nie ma sensu angażować się w spory religijne. Jeśli nie wierzę w istnienie Zeusa, to nie stawiam sobie za cel przekonywać wszystkich, że on nie istnieje. Nie wierzę i już. Takie spory są dla mnie kolejnym dowodem na to, że "trudno nie wierzyć w nic" i każdy podświadomie nawet czegoś Większego w życiu poszukuje. A...
Dziś obejrzałam film nakręcony na podstawie powieści, a dodając do niego przeczytane tu wypowiedzi, wiem już, że po książkę nie sięgnę. Nie dlatego, żeby była jakaś "gorsza", nie dlatego, że uważam się za "wyrafinowanego" czytelnika (Dana Browna pochłonęłam w całości, czasem trzeba się oderwać od Balzaków i innych Norwidów ;)). Wydaje mi się, że gdybym miała 10-15 lat, przeczytałabym "Zmierzch" w jedną noc. Ale teraz chyba już by mnie tak nie po...
"W życia wędrówce, na połowie czasu, Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi, W głębi ciemnego znalazłem się lasu" Dawno dawno temu, przygotowując się z koleżankami do kartkówki z literatury staropolskiej, gdzie m.in. mieliśmy rozpoznawać incipity, wypaliłam, że to przecież Turnau! Dopiero po chwili skojarzyłam, że Dante i "Boska Komedia". Ale do tej pory "czyta mi się" ten fragment z melodią Turnaua w tle ;)
Czy przygnębiające? Część pewnie tak. Na pewno nie są wigilijno-bożonarodzeniowe, czego się obawiałam. Bo taka ilość literatury o Świętach może zadziałać jak przedawkowanie Kevina samego w domu. Czytałam te opowiadania jakieś dwa miesiące temu. I jak się teraz zastanawiam, to rzeczywiście ciężko mi przypomnieć sobie jakieś wybitnie radosne. To na pewno nie rozrywkowa książka. Ale czy przygnębiająca? Chyba nie...
Polecam "Ludzi na walizkach". To co prawda zbiór wywiadów, ale rewelacyjny. "Tabletki z krzyżykiem" są bardziej podobne do "Monopolu...", nawet graficznie. Hołownia na szczęście dawkuje swój "luz" i kiedy trzeba, uderza w poważną nutę. Nie ma się więc czego obawiać :)
A jak oceniasz pozostałe książki Browna? Pytam, bo jeśli podobnie jak ja, to pewnie nie sięgnę po tę ostatnią, skoro odradzasz. Żadna z pozycji nie powaliła mnie na kolana, ale zdecydowanie najbardziej podobały mi się "Anioły i demony", potem "Kod..." - choć już dużo dużo mniej. "Zwodniczy punkt" i "Cyfrowa twierdza" (szczególnie ta druga) były już bardzo słabe.
Jako kolejną pozycję "antologiczną" polecam Pod dobrą gwiazdą: Opowiadania. To w moim przypadku pierwszy od bardzo długiego czasu zbiór opowiadań różnych autorów, który przeczytałam. I nie zawiodłam się. Naprawdę warta przejrzenia książka. Oczywiście nierówna, ale zdecydowana większość opowiadań jest na 5 albo nawet 6.
Powiem szczerze, że coraz lepiej. Początek był świetny, potem "luźny" styl Hołowni zaczął mnie denerwować i musiałam zrobić sobie przerwę. Ale wytrzymałam tylko pół dnia i wróciłam do książki. Jestem teraz za połową i jak dobrze pójdzie, to dziś lub jutro ją skończę. Hołownię najbardziej lubię za to, że dostarcza wiele argumentów w trudnych sprawach, bez zacietrzewienia i zbędnego wodolejstwa. A że mamy niemal w 100% zbieżne poglądy - bardzo m...
Że też są na świecie ludzie, którzy potrafią takie opinie wygłaszać. Argument nie do podważenia. Zdaje się, że mam ten "Tygodnik...". Muszę pogrzebać w koszyku gazetowym...
Po Hołownię sięgnęłam bez zastanowienia, bo "Tabletki..." bardzo mi się podobały, a "Ludzi na walizkach" pochłonęłam w pół wieczora. Zaczęłam z impetem, ale teraz trochę mnie przystopowało. Treść godna zapoznania się - to na pewno, ale zastanawiam się, czy jego styl nie zrobił się zbyt młodzieżowy... No nic, brnę dalej :) Może to tylko taki szok po narracji w "Lali" :)
Ja z kolei wyszukałam na półce Nieznane arcydzieło przetłumaczone przez pierwszego męża Lali, z posłowiem Dehnela. Miałam się za nie zabrać już teraz, ale wczoraj dostałam Monopol na zbawienie i tym samym Hołownia wygrał z Balzakiem :)
Monopol na zbawienie - który dostałam od Męża zamiast goździka ;)
Pierwszą połowę czytałam miesiąc, drugą - dwa dni :) Powoli zaczęło mnie wciągać. Nawet nie zwracając na to uwagi, zapamiętywałam mnóstwo babcinych anegdot, a lubię książki, z których się coś pamięta. No i sama końcówka - bardzo grająca na emocjach. Trochę mnie irytowały przepoetyzowane fragmenty. Ale jakoś przez nie przebrnęłam. Zatem ogólne wrażenie - na 5+ :)
Z tymi kryteriami to będzie tak: 1. kobieta - zgadza się 2. lubi czytać - zgadza się 3. lubi kupować książki - zgadza się 4. lubi kupować magazyny ekskluzywne - ... jeśli liczy się, że jak ostatnio byłam chora, to Mąż mi kupił "Galę" dla odmóżdżenia, albo jeśli podciągniemy "Tygodnik Powszechny" pod magazyn ekskluzywny, to też się zgadza :) 5. wiek 25-54 lata - brak mi co prawda roku, ale ja jestem w wcześniak z 7 miesiąca i od urodzenia wsz...
No i jednak mnie wciągnęło. Szczególnie końcówka. Przypominała "Matka odchodzi" Różewicza.
*nie czytałam i nie wiem, czy przeczyTAM* (oczywiście :))
Książki nie czytałam i nie wiem, czy przeczytałam. Sporo słyszałam, bo nie da się tego ostatnio uniknąć. Nie doszukałam się obsceny i wielkich kontrowersji - po prostu: plusy i minusy, blaski i cienie, zalety i wady człowieka. A cały ten szum to pięknie przeprowadzona akcja marketingowa. I jak skuteczna! Nakład wyczerpany! Mamy XXI wiek, teraz nie ma skandali, teraz jest marketing. Nie ma się więc nad czym rozwodzić. Książkę można przeczytać i s...
Już się prawie obraziłam za pierwsze zdania recenzji, bo mieszkam w Hucie! Od pół roku co prawda, ale wygląda na to, że już na stałe. Jakoś to jednak przeżyłam i przeczytałam do końca ;) Wszystko pięknie, ale dziwi mnie niezmiernie tak ogromny zachwyt nad książką. Jest dobra, to prawda, ale żeby ani jednej negatywnej opinii nie zebrać? Ja czytam "Lalę" od... muszę się przyznać - miesiąca. Przerywając innymi lekturami, też niedokończonymi w wię...
Kiedy widziałam plakaty reklamujące tę książkę, od razu skojarzyła mi się z "Festung Breslau" Krajewskiego. Ale chyba nie ma z nim nic wspólnego?
Odpowiedź jest prosta :) Jeśli jestem w trakcie czytania jakiejś książki i jadąc gdzieś, wybieram dłuższą trasę tramwaju, żeby tylko móc dłużej ją poczytać - wtedy już wiem, że dam tej książce 6. Oczywiście czasem po doskonałych stu stronach książka może zacząć nudzić, ale zazwyczaj nie spada wtedy poniżej piątki.
"Komentarze Arendt o banalności zła były niczym w porównaniu z burzą, jaką wywołała jej krytyczna opinia o procesie i sugestia, że wielu Żydów przyczyniło się do swojej zagłady w czasie wojny. Opublikowano setki artykułów i książek odpierających bądź potwierdzających jej argumentację, co przyczyniło się do gruntownego i pełnego zaangażowania przeanalizowania dziejów tego ludobójstwa." To cytat z książki Wytropić Eichmanna: Pościg za największy...
Siedzę od 8 rano nad ostatnimi rozdziałami tej książki i właśnie ją skończyłam. Mam mnóstwo pracy, ale nie sposób było oderwać się od lektury. Zawsze byłam "umysłem ścisłym" i za historią nie przepadałam. Dopiero niedawno zaczęłam odkrywać jej uroki. Ale nigdy jeszcze nie czytałam tak świetnie napisanej książki historycznej. Mimo licznych przypisów i nagromadzenia faktów, czyta się ją naprawdę jak dobry thriller - w recenzji wydawnictwa nie ma...
Kiedy byłam w średniej podstawówce Mama zaraziła mnie książkami Siesickiej (Tato wciskał mi wtedy Myśliwskiego, Hłaskę i "Dzienniki" Kisielewskiego i dziwił się, że nie przez wszystko przebrnęłam...). Przeczytałam wszystkie, jakie były w bibliotece osiedlowej. Nie kupowałam jeszcze wtedy książek, a i Rodzice nie wpadli na to, żeby poszukać Siesickiej gdzieś do kupienia (tym bardziej, że nie było wtedy Allegro - albo ja nie pamiętam, żeby było - i...
Szkoda tylko, że człowiek jest tak skonstruowany, że ciężko mu uniknąć stawiania sobie takich pytań czy zarzutów. Nawet jeśli podejmuje dobre decyzje, to zawsze zastanawia się, "co by było gdyby". I zazwyczaj w takich rozmyślaniach "gdyby" wydaje się lepsze. Tylko, że nasze decyzje krzyżują się z decyzjami innych i nigdy nie da się tego "gdyby" przewidzieć, nie wiadomo, jakie by było. Dlatego warto docenić swoje podjęte już decyzje, jeśli okazały...
Bardzo. Ale jak się uda, to daje dużo satysfakcji :)
A tak jeszcze poza tym - na zakończenie (z mojej strony) rozmowy: oglądałam ostatnio film "Big Bang". Do polskiej wsi przylecieli kosmici. Wszyscy więc zmobilizowali się, żeby ich powitać. Jest tam kilka genialnych dialogów o człowieku w ogóle. I (teraz zepsuję końcówkę, jeśli ktoś jeszcze nie oglądał, to niech nie czyta) finalne przesłanie od kosmitów: "Ludzie, opamiętajcie się", z komentarzem ziemian: "Tylko o co im chodziło?"... Cytaty z pamię...
"Trzeba żyć normalnie." Oczywiście. Tylko chyba dla każdego to znaczy co innego. Nie pretenduję do roli misjonarza-zbawcy Polski. Nie chcę tylko mieć do siebie pretensji, że coś mogłam zrobić, a tego nie zrobiłam i odwrotnie. Jeśli np. melduję się w mieszkaniu z mężem i małym dzieckiem, to zgłoszę, że mieszkają w nim trzy osoby, a nie dwie (zwiększy mi to czynsz o całe 5 zł za wywóz śmieci, ale tak będzie uczciwie, czyli właściwie). Nie wie...
Taką też miałam nadzieję :) Wobec tego bardzo ładnie proszę o zarezerwowanie Maraia, a ja się odezwę 15 lutego, bo wtedy będę już ładnie ulokowana i rozpakowana w nowym mieszkaniu i książki wyjdą z pudełek, gdzie się teraz znajdują :)
A ja jestem baardzo zainteresowana Maraiem - "Występ gościnny w Bolzano". Z Twoich poszukiwanych nic nie mam, ale może zainteresowałaby Cię książka Salve Roma!: Koci kryminał ??:)
A na co chciałabyś się wymienić?:) Nie mam niestety nic z Twoich poszukiwanych książek, ale może znajdziesz w moim schowku coś dla siebie, z czym będę potrafiła się rozstać :) Kończąc dygresję od tematu, dodaję tylko, że ostatnio kupiłam "Fausta" Goethego. Ale to już było dość dawno i zbliża się pora nowej wyprawy do księgarni lub na Allegro ;)
"Osiągnęliście tylko i wyłącznie to, o co chodziło od samego początku" Owszem. Ale czasem to "coś" da się osiągnąć od razu, a czasem coś nam staje na drodze, np. chory system. I wtedy pojawiają się różne wyjścia (patrz punkty we wcześniejszej wypowiedzi). Moim zdaniem ważne jest, które się wybierze.
I to są właśnie dwie interpretacje. Moim zdaniem jednak coś osiągnęliśmy. Nie mówię, że małym kosztem, ale jednak. I obyło się bez łapówek. Osiągnęliśmy chociażby to - śmiem w to wierzyć - że firma doradztwa kredytowego, z której korzystaliśmy, przynajmniej przez jakiś czas będzie się bardziej przykładać do swoich obowiązków. Jak wszędzie, tak i w tej dziedzinie na rynku panuje konkurencja. Jeden zadowolony klient poleci firmę kilku znajomym, al...
Wszystko prawda, co nie znaczy, że nie możemy próbować po kawałku zmieniać chociaż tego, co wokół nas się dzieje. Przykład z życia (już sygnalizowany poprzednio): Braliśmy z Mężem kredyt hipoteczny. Znaleźliśmy mieszkanie, poszliśmy do poleconego przez biuro pośrednictwa doradcy kredytowego. Wszystko nam się bardzo podobało. W połowie grudnia złożyliśmy wszystkie potrzebne papiery i czekaliśmy na odpowiedź z banku. Miała przyjść do przedostat...
Przez ostatnie dwa miesiące szukałam mieszkania i starałam się o kredyt hipoteczny, więc doskonale zdaję sobie sprawę przynajmniej z niektórych niedorzeczności polskich przepisów i z nieudolności niektórych polskich urzędników. Ale niemalże z równowagi mnie wyprowadzają stwierdzenia typu: jest źle, wyjedźmy z kraju. Jak jest źle, to trzeba próbować robić wszystko, żeby było dobrze. Chociaż wokół siebie. Jak 50% społeczeństwa tak zrobi, to już bę...
Nie ma się co śmiać - ja ostatnio liczyłam metry bieżące swoich książek ;) A potrzebne mi to było do zaprojektowania regału, który miałby pokryć całą ścianę. Trzeba było zdecydować, ile półek oddać Mężowi na płyty i sprzęt muzyczny ;) No i wyszło mi 6,5 metra książek. Póki co :)
"mimowolnie zagubiłam się w świecie wiatru i wierzb" - to wyznanie brzmi co najmniej niepokojąco ;) Mnie książka nie zachwyciła. Rzeczywiście da się z niej wyłuskać interesujące historycznie chociażby fragmenty (jak zmiany ustroju, sabotaże, podwójna rola kurtyzan itp.), ale jest to "zręcznie" przykryte opisami kolejnych łóżkowych sukcesów towarzyszy Miao Sing. I odnoszę wrażenie, że dla narratorki to alkowiane, a nie militarne podboje były wa...
I jeszcze jedna diametralna różnica: Conradowi za "Jądro ciemności" dałam 2, a Coetzeemu za "Ciemny kraj" 4,5.
Z "Jądrem ciemności" Coetzee skojarzył mi się już po tytule i przejrzeniu recenzji okładkowej. Było tam napisane, że druga opowieść jest o podróżniku, który rusza w głąb Afryki. Potem - trochę na siłę - próbowałam znaleźć podobieństwa. Nie ma ich jednak aż tak wiele. Z Conrada wyniosłam ogólne przekonanie, że dzicz nie tak łatwo "ucywilizować". Wystarczy spojrzeć, co zrobiła z Kurtzem. Z tym, że w "Jądrze ciemności" Kurtz stał się niemalże bogie...
Nie nie i jeszcze raz nie. Nie zgadzam się z takim czarnowidztwem. Mówiąc tak, łamie się samemu najważniejszy ideał - wiary, że jest dobrze, a będzie lepiej. Być może dzisiejsze pokolenie 20-latków (do którego sama się zaliczam) już się nie buntuje przeciw wszystkiemu jak poprzednie pokolenia, ale to nie znaczy, że ideałów nie ma. Mówi się, że młodzież o przyszłości nie marzy, ale ją kalkuluje. Tylko że teraz nie ma wojny, nie jesteśmy pod okup...
Czyli żeby było przejrzyściej: B XIV 3. Jan Zagłoba - nie istnieje 5. Ewa Nowowiejska - nie pasuje (jest z "Pana Wołodyjowskiego" Sienkiewicza)
W B XIV raczej nie pasuje 5. Ewa Nowowiejska - ją stworzył Sienkiewicz na potrzeby "Pana Wołodyjowskiego" (nie należy brać tego dosłownie, Ewa bardziej lubiła Mellechowicza, vel. Azję, niż pana Michała ;)). A nieistniejący w tej grupie (choć zmyłka jest dobra ;)) jest Jan Zagłoba spod 3. To jest w ogóle pomieszanie z poplątaniem - Zagłoba Sienkiewiczowski na imię miał Onufry i był herbu Wczele, Abdank to herb Chmielnickiego. Chyba że w czwartej ...
"Kręgowata" i jeszcze duuuużo innych tego typu kawałków jest w książce Księga parodii. Kupiłam ją kiedyś przypadkiem w Taniej Książce i myślałam, że odstawię na półkę, żeby wrócić do niej w nieokreślonym czasie (jak robię z większością antologii), ale nie mogłam się oderwać, aż nie przeczytałam do końca. Świetna rzecz :) Jeden z moich ulubionych tekstów to Ludwika Jerzego Kerna (a właściwie Kelna) "Psepis na wiels dla dzieci" i Juliana Tuwima ...
Miałam podobną sytuację, z tym, że z książką z Empiku byłam w sąsiednim sklepie z ciuchami. Przy wejściu nic nie piszczało, ale na wyjściu już tak. Jeśli ma się w torebce książki, na 99% to one piszczą. Żeby szybko sprawę załatwić, warto od razu wyjąć książkę i samą przesunąć między barierkami. Jak zapiszczy - po kłopocie. A żeby mieć pewność, że nie zapiszczy, trzeba czymś popsuć kod paskowy, który jest na tylnej okładce. Np. linijką przejechać...
Ja do książek wracam rzadko, musi to być już naprawdę coś wyjątkowego. Już bardzo dawno nie sięgałam po książkę po raz drugi, szkoda mi trochę czasu. Kupuję książki, które mieć "wypada", czyli tzw. klasykę. I takie, które bardzo chcę przeczytać, podejrzewam, że mi się spodobają, i będę mogła je potem np. komuś pożyczyć, polecić. Nie zawsze to się sprawdza i wtedy taką słabszą książkę oddaję na podaju albo z kimś wymieniam. Poza tym książki swoje...
No to chyba jestem już przekonana, żeby nie zaczynać od drugiej części. Choć pewnie jeszcze chwilę zejdzie, zanim dotrę do pierwszej. Jakoś nie mam ochoty jej kupować - zazwyczaj tak zewsząd polecane i zachwalane książki okazują się potem nie aż tak zachwycające. Może dlatego, że wiele się od nich wymaga. Ale kto wie - jeśli końcem miesiąca trochę zaskórniaków zostanie... ;) Chociaż ostatnio wszystkie "luźne" grosze wydaję na włóczkę ;)
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)