Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Kęsek czasu minął, więc pytam: czy wspomniana wersja anglojęzyczna wyszła? (tzn. czy tym samym Cz. jest bardziej znany w świecie?). Pozdrawiam!
Jakże miałbym nie znać?! Piramidalne! Znakomitość tej inscenizacji polega m.in. na swoistości adaptacji oryginału do kontekstu bliższego polskiemu widzowi, polegającej na wprowadzeniu właśnie "Napoleona" (zamiast "starszego Roosevelta") i "Hitlera" (zamiast "Frankensteina", a właściwie Karloffa w tej roli, co w istocie jest piramidalne. Ów oryginał znam wszakże tylko z owej wersji filmowej, z Carym Grantem w głównej roli. Rad bym obejrzał ponowni...
Miła Melciu! Tak przy okazji: co z papugą? Kęsek czasu minął, może doszłaś do czegoś?
Ja nie mam TV od dawna. Na Tutkę chadzam w odwiedziny (model kultury telewizyjnej z lat 50-60-tych, kiedy mało kto miał telewizor, więc się chodziło po sąsiadach na "Bolka i Lolka", "kobry" itp., a, i na Kildera (Kildare'a) i Templera. Co prawda teraz raczej dalej, do rodziny, ale i do sąsiadów na dwa odcinki się wprosiłem. Tutka to jednak zupełny wyjątek, na żadne inne TV-atrakcje nie chadzam. TV na żywo, w codziennym standardzie, na ogół wkurza...
Oni wszyscy są świetni! Od Holoubka poczynając, na kelnerze i łajzie patrzącej wzrokiem wyblakłym znad sąsiedniego stolika kończąc. A i o znakomitej muzyce Komedy i Stańki w tle trzeba wspomnieć jako o świetnej; świetnie pasującej do rzeczy, a kompletnie nie pasującej do ich typowych utworów, czy ich stylów. Jeśli coś zawodzi, to tylko chwilami czy momentami - to zawodne coś to reżyseria. Reżyser powinien wytłumaczyć staremu Benoitowi, że gdy s...
Szczerze dziękuję za dokładną wiadomość. 3 lutego to już jutro! Pozdrawiam
Pewnie to musztarda po obiedzie, niemniej donoszę, że TVP Historia nadaje sławny sprzed pół wieku serial "Klub profesora Tutki", jedyną i najsławniejszą adaptację filmową cyklu Szaniawskiego. Wczoraj trafiłem nań przypadkowo, będąc w gościach, bo nie mam telewizji. Pono cykl idzie od jakiegoś czasu, nie codziennie. Spotkanie z czarno-białym filmem to w ogóle przygoda, a jeszcze w tej obsadzie można się po prostu przekręcić. Wielka Trójka w skła...
Podzielam zdanie poprzednika; przyjmuj gratulacje. Co prawda, o wstępie to bym dyskutował, boż stara literatura nieraz lepsza od dzisiejszej, nieraz ciekawsza, zwykle lepiej napisana, wielekroć aktualna, aż strach; a i bywa nadzwyczaj nowoczesna. Tylko to amerykańskie "wow" mi zgrzyta okropnie, boć przecie to nie amerykańska recenzja ani amerykańska literatura... Pozdrawiam i następnych miłych spotkań z XVIII-wieczną literaturą życzę. Sugeruję...
Dziękuję! Miło mi. Mam nadzieję, że nie tylko podziwiałaś moją przenikliwość i talent, ale że skorzystałaś na recenzji, dostając dość informacji, by się zorientować, co i kto zacz, i by podjąć decyzję "czytać czy nie czytać". Pozdrawiam! WBrzoskwinia
To dlatego, że w czasach "Wysp...", "Szachisty", "Francuskiej ścieżki" to był człowiek znacznie bardziej dorzeczny, niż później. Co powiadam na podstawie zdania człowieka, który go znał, usłyszanych wedle końca ubiegłego wieku (już nie żyje, a ponieważ należał do starej szkoły, wcale źle o Łysiaku nie mówił, tylko mówił dobrze w odniesieniu do tych dawniejszych czasów, zaś co do nowszych, zmilczał; a mnie to wystarczyło, bo i człowiek, z którym r...
Do gratulacji się szczerze przyłączam. Dalsze dwie uwagi to krytyka jak najbardziej pozytywna. Dziełem lepszym, poważniejszym, głębszym od "Dział..." jest "HMS Ulisses". Tam dopiero wieje grozą; i napięcia niemało; a i humor się zdarza, też dobrej próby. W żaden sposób nie można rzec, że tamtejsi bohaterowie biją tych na głowę. Niemniej: komandor, jednocześnie ludzki i pomnikowy w sposób, w którym jedno z drugim się spójnie łączy. Cała galeria: ...
Zgoda, że warto - ale pod jednym kardynalnym warunkiem: że jako jedynej perspektywy patrzenia na Galicję owego czasu nie przyjmie się Szwejka i Fiderkiewicza. Dlaczego nie? Bo ta nie wystarcza. Sama podałaś uzasadnienie: Galicja wedle schematu jest rolnicza, biedna i zacofana - a wedle faktu w tutejszej zabitej dechami dziurze można się przelecieć czymś tak nowoczesnym, jak balon... Innymi słowy: dziwne to "galicyjskie zacofanie"... Bo skoro np. ...
No, skoro tak, to sugeruję w następnej kolejności jąć się "MW". Potem (albo przedtem) "Asfaltowy saloon". A jeśli rzeczy "francuskich", to "Szuańska ballada" i "Szachista" (przy czym ta druga jest polska); aczkolwiek to już raczej powieści. Po drugie: on, jeśli się nie mylę, historię sztuki zrobił jako drugi fakultet. Przede wszystkim jest architektem, a i doktorat zrobił architektoniczny, też wówczas nietypowy, z francuskiej sztuki fortyf...
Melciu Miła! Ale tak nie można. Sama pomyśl, pomyśl powoli i dokładnie. Gdyby było, jak powiadasz, że "Zielona Gęś" to dzieło takie, jak satyryka na usługach władzy represyjnej - to nigdy by cenzura mu tego nie zdjęła. A wcześniej nie pojawiłyby się listy do redakcji od oficjalnych partyjnych instytucji, żądające likwidacji "Zielonej Gęsi" jako literatury niewłaściwej i niepotrzebnej w państwie nowego typu, dla odbiorcy nowego typu, który jw. bud...
A "przez jaki czas"? Może i nie za dobre, ale od "okresu czasu" na pewno lepsze.Lepiej nie dawać błędom taryfy ulgowej - co nie znaczy, że jestem bezbłędny, lecz że wedle tej reguły się staram. Sugeruję zatem Zsiaduemleku zmianę w tym miejscu tekstu (szczęśliwie w Biblionetce to możliwe).
Najwyraźniej łączą nas nie tylko poglądy, ale i cóś z tamtego świata, skoro u mnie właśnie leży "Życie jest snem" Calderona.
Miła Moniko, szczere podziękowanie przyjmij za konkret. Oj, nie mam pamięci do nazwisk, twarzy; bardziej do faktów. O ile dobrze pamiętam, wystawa paryska 1878 roku była wystawą światową, EXPO, te rzeczy (a pamiętam chyba z przypisów w którymś z wydań "Lalki", a może ze szkoły jeszcze?). Od ręki sprawdziłem teraz w Internecie, i to się zgadza. Niemniej wiadomo, jak to bywa, więc jeśli masz lepszą wiedzę z pewniejszego źródła, to do omyłki się prz...
Masz klasę i głowę; przyjmij gratulacje za kawał dobrej roboty. A z tą filozofią to prawda, nie zacietrzewiaj się. Np. Wittgenstein to zdecydowanie co innego, niż Platon - acz przyznam, że ja się gubię, czy to raczej filozofia, czy raczej teoria informacji. Znajoma filozof kiedyś mi to wyjaśniała, ale też nie zrozumiałem, pewnikiem myślę za bardzo wedle "starej szkoły". Ale czy ona ("stara szkoła") jest taka platońska? Moim zdaniem coraz mniej p...
Miły Kubo, też Ci chodzi o twórcę, ale zauważ, że już nie techniki czy nauki, lecz sztuki. A w tej branży jest takich "do przypominania" też cały wagon, jeśli nie wręcz pociąg. Jak się nazywał ten facet (Polak, rzecz jasna), który zasunął koncert fortepianowy na tej samej wystawie światowej w Paryżu, na której był Wokulski - i którego prasa francuska okrzyknęła "drugim Chopinem"? Nie bez racji o tyle, że to pono rzeczy naprawdę dobre, a ważne, że...
Tak dla upewnienia się: tak się to odmienia, Kopra, nie Kopera? (zawsze pytam w takich razach, od czasu, gdy byłem święcie przekonany, że skoro Zygmunt Polek, to Zygmunta Polka, po czym okazało się, iż on sam pisał, że Poleka). Po drugie: podobnie pamiętam, że jedna z tych Karolin nazywała się Jaenisch, ale skoro piszesz, że Jaenish, to może źle pamiętam? (albo np. jest nowy stan badań, czy coś?).
Dopóki dorabiasz mi fikcyjno-uznaniową gębę, i to publicznie; a w tych ramach m.in. póki traktujesz tych, którzy mówią Ci "Nie", tak jak mnie i Twego rozmówcę pod Grossem, jako "biorących się za Ciebie" - nie licz na nic.
Pewnie, że bym chciał kontynuować wymianę zdań na temat książki - ale zdań o osobach nie. Tylko na zakończenie sugeruję rozważyć, skoro już nie o dziele, lecz pono o mnie mowa: a co wyraźnie byłoby widać, w sprawie moich ponoć zabaw, ponoć w zniechęcanie, z treści takich moich wypowiedzi np. jak ta, w której bodajże w pierwszym zdaniu stoi wyraźnie "Diana napisała skarb"? Jako pytanie pomocnicze dodać można: a co w sprawie pono moich gierek wyn...
Miła Diano, ale to nie tak. Sama pomyśl. Przyznam, że od początku Twej recenzji we mnie zaczęły dzwonić automatyczne sygnalizatory ostrzegawcze. Skoro Ty czy Urbańczyk powiadacie, że o tym, iż plemię Polan od pradawnych czasów siedziało w Wielkopolsce, wiadomo z podręczników - to chodzi o jakieś dziwne podręczniki, których albo nie ma, albo jest jeden, skoro tak jednostronny i błędny. W podręczniku szkolnym stało wyraźnie o dwóch koncepcjach: l...
Miła Alfikk, o ile wiem, nie ma takiego dzieła, które spełniałoby te wszystkie wymagania. Sugeruję wszakże Kopera (jak najbardziej na miejscu, dobrego) odłożyć na później, a zacząć od czegoś, co pozwala, w skrócie mówiąc, nasiąknąć epoką. Jeśli masz taką możliwość, dotrzyj do dość powszechnych w ostatnich czasach albumów tematycznych. One zawierają nade wszystko moc obrazków, pokazujących, jak ówczesna Polska wyglądała na co dzień i od święta;...
Znaczy, co to znaczy? Tj. czego konkretnie albo na przykład oczekuje się, czy co proponuje się adresatom, tj. jw. czytelnikom, do których akcja jest adresowana? A jeśli to pytanie, z którym należy się zwrócić do Autorów akcji - to na jaki adres?
No, to najwyraźniej zgadzamy się w pierwszych z wspomnianych przez Ciebie punktach. Co zaś dalej, to łatwo zrozumieć "utajnienie" działalności podziemnej Łukasiewicza na tle epoki. Co Ty nazywasz legendą, a ja opinią powszechną o Łukasiewiczu, a może raczej jego sławą, kształtowało się w ślad za jego zasługami, jeszcze za jego życia. W rzeczonej kopalni w Bóbrce stoi pomnik, upamiętniający nie jego personalnie, lecz założenie tej kopalni - postaw...
Co do księdza-pszczelarza, partenogenezy i Watykanu - wątpię, żeby sprawa była tak prosta. Dla nas, dziś, teraz jest prosta: dogmat o nieomylności papieża jasno stwierdza, że chodzi o nieomylność w sprawach wiary; partenogeneza u pszczół od czasu odkrycia Dzierżonia nie jest zaś kwestią wiary, religii, tylko nauki, biologii. Ale to się nie działo dziś, tylko półtora wieku temu. A wtedy rozróżnienie między tym, co jest kwestią nauki, a co religii,...
Miły Kubo Gromie! Odpowiedź na "a co, gdyby dowodów (...) nie znaleziono" masz powyżej - nic (razem z tą, że "gdybanie" jest niefachowe, acz i ja gdybam). Jak ich brak nie przesądzał, tak ich istnienie nie przesądza, że Cz. ma trwałe miejsce w panteonie; jak i nie przesądza sam przez się, że ów panteon (czy może: ta sala panteonu) stanie się powszechnie znany. Wykazany po wojnie brak dowodów na zdradę w zupełności wystarczył, by nie mieć wątpliwo...
Skoro tak, sugeruję do poczytania Zajdla "Przejście przez lustro" (cóż, w Krakowie wszystko już było...); a z pokrewnych jest... no właśnie, nie pamiętam; nowelka nienadzwyczajna, ale niezła, w antologii opowieści fantastycznych pisarzy latynoamerykańskich (jeśli Ci zależy, to poszukam, ale bez pewności, że znajdę). A może to u Poego? Nie, chyba u niego nie lustro, lecz portret; w ślad za tym "Portret Doriana Greya"; ale to już nie bezpośrednio l...
O raju, ten znów przeprasza, tak, jakby był czemuś winien, choć nie jest... Miły Otoo, pomyśl o tym tak: jak ja (albo ktokolwiek w tej sytuacji) reaguję, czym reaguję na Twe przepraszanie, skoro to znak poczucia winy, którego pośrednią przyczyną są moje do Ciebie listy? (w sensie: że gdyby listów tych nie było wcale, nie byłoby powodu do Twych przeprosin). Co do jasności - niejasności hasła "nie daję rady": Ty to też znasz, wiesz, bo tak samo...
Miły Rbicie (to się odmienia?), ja tego nie mieszam. To Wy, czy też Kuba, postawił sprawę łącznie: że "życiorysowe" oskarżenie zablokowało powszechne docenienie Czochralskiego; i że wlokło się to do teraz. Ja powiadam, bo jw. wiem, że to nie są sprawy tak proste; i że nie są podstawą do jakowegoś samobiczowania czy biczowania polsko-narodowego. Owszem, o dorobku Czochralskiego dowiedziałem się z pięć lat temu, przy okazji owego programu CESA....
I sarkazm, i ironię dobrze rozumiem, wiem, skąd się biorą, bo i mnie takie rzeczy (użyję delikatnych eufemizmów) wkurzają niemożebnie. Ale, Kubo miły, to nie znaczy, że one mogą panować nad nami, więc i nad Tobą. Odwrotnie; to nad nimi trzeba panować - bo jeśli nie, tworzą się potwory. Tak zrodzonym potworem jest ww. "...Z polskimi bohaterami jest tak, że gdy ktoś z zewnątrz chce ich wychwalać, to my im patrzymy w życiorys a nie na osiągnięci...
Miły Kubo, ale to nie jest dokładniej. Czochralski pracował w niemieckich firmach, w tym w AEG - do 1928 roku. Za okupacji w l. 1939-45 Niemcy dali pracę wszystkim, których nie zamknęli albo nie zabili: tramwajarzom, robotnikom, technikom, inżynierom, naukowcom, policjantom, urzędnikom itd.; a dla kogo nie mieli pracy tutaj, tego wysłali na roboty do Niemiec. Przed wojną Polska liczyła, nie pomnę, 36 czy 40 milionów mieszkańców. Przecież zd...
Nie! To znaczy w ogóle tak, tylko w kardynalnym szczególe nie! Rzecz nie w układach scalonych! Cztery generacje ewolucji elektroniki to: lampy elektronowe, tranzystory, układy scalone, mikroprocesory (piąta, lumeniczna, w przygotowaniu). Metodą Czochralskiego hodowanych jest ok. 2/3 monokryształów krzemu (może 3/4?), stosowanych do wytwarzania mikroprocesorów w dzisiejszych komputerach, w tym domowych. O to idzie, to stąd kolosalne znaczenie wk...
Aha, no to mam jasność - przyjmij podziękowanie. Ale wpadłem... z tym swoim niedorobionym przez wydawnictwo tomem, oczywiście. Sprostowanie do mego poprzedniego listu: widać wzrok mi się omsknął, widziałem to, co wiedziałem, a nie to, co jest. Na rzeczonym obrazku okładkowym lampa jest naftowa (nie gazowa, jak napisałem), co oczywiście z żadną rzeczywistością nie ma nic wspólnego. I wiesz, z tym szczęściem to bez przesady. Jeśli to te same prze...
Miły Otoo, proszę, nie zabieraj się za powtórne czytania z mojego powodu, jako i nie przepraszaj za coś, co winą ni grzechem nie jest. Przecież nie ma ustawy, że masz czytać od nowa, aby mi odpowiedzieć, jako i ustawy, że odpowiedzieć na taki list tutaj trzeba w krótkim czasie, a nawet w ogóle. Jeśli kiedykolwiek przeczytasz raz jeszcze ze swoich przyczyn, to wtedy oczywiście podziel się tym, ale nic na siłę! Ot, mnie przydałaby się rada, jak to ...
Miły MCh, mam prośbę. Jeśli uznasz, że Cię w cóś wrabiam, to oczywiście masz pełne prawo odmówić, niemniej liczę na Twą przychylność i ciekawość. Weź Ty, proszę, swój egzemplarz tomiszcza i policz, czy ilość tytułów w owym spisie treści zgadza się z podanymi przez Ciebie liczbami 57 + 4. Tylko nie pomyl tytułów rozdziałów z tytułami opowiadań. Widzisz, prośba wynika z faktu, że ja mam taką cegłówkę, z tymże obrazkiem na okładce (Sherlock w czer...
Wiesz co? Spróbowałem to sobie przypomnieć - i wcale nie jestem pewien, że ja to znam ze słownika terminów literackich (w podanym przez Ciebie słowniku jest ogólnikowe określenie, skoro to inny słownik, więc do czego innego służący; ale może to kwestia poziomu PWN?). Rozróżnienie tych pojęć to nie sprawa, że ktoś jest albo nie jest literaturoznawcą. To przecież sprawa dla każdego, sprawa sprzed matury, sprawa programu szkolnego, ogólnego. Pewnie...
Ja znam dość istotnie inną definicję noweli. Najwyraźniej ze względu na inny słownik. Niemniej i według tego, co podajesz, owe cztery nie podpadają pod nowele (jw. chyba, że się uprzeć), bo ich fabuły nie są zwięzłe, a już że proste, to w ogóle odpada. W tym "Znaku czterech" też - a może nawet szczególnie? To co, spieramy się, czy zgodzimy, że o S.H. jest 57 nowel i 4 opowiadania? A może w grę wchodzi kompromis: 57 opowiadań i 4 dłuższe opow...
No, to znaczy, że jednak dobrze pamiętam: "novel" może znaczyć zarówno powieść, jak opowiadanie, to na pewno; a jeśli się uprzeć, to może nowelę też. A tak jest, ponieważ polskie definicje tych terminów zupełnie nie opierają się na kryterium ilości słów. Kryterium stanowią cechy kompozycyjne. Tylko przy noweli mowa przy tym, że to tekst krótki, ale hasłowo, orientacyjnie, a nie algebraicznie. Mam nadzieję, że nikt nie upiera się przy tym, że ...
Czy to jest spór o to, czy w tych czterech przypadkach mamy do czynienia z powieściami, czy z nowelami? Jeśli tak, to należałoby też rozważyć kategorię opowiadania; po drugie, że wcale niekoniecznie owe cztery dzieła podpadają pod jedną jedyną z tych kategorii; po trzecie, że tak to już bywa z rzeczami z pogranicza... Ewentualnie po czwarte: że słowo "novel" po angielsku, o ile dobrze pamiętam, nie tylko powieść oznacza (podobnie, jak np. po hisz...
Nie twierdzę, że na pewno, ale proponuję przemyśleć. Zamknięcie wszelkiej wypowiedzi czy tekstu na taki temat - to może być odjazd na zasadzie zupełnej nietypowości. A taki właśnie jest tekst "Musimy siać, choć grunta nasze marne" - bo to poezja. O ile pamiętam, to piosenka, poniekąd hymn, nauczycieli poznańskich, bodaj z zaborowych jeszcze czasów. W ogóle w literaturze o układzie nauczyciel-uczeń najczęściej mowa z perspektywy ucznia. Tu zaś odw...
"Hrabia Monte Christo" Dumasa (w więzieniu). "Lalka" Prusa (Ignaś w sklepie). "Na Zachodzie bez zmian" (wspomnienie sprzed wojny o nauczycielu i konfrontacja z nim w innej roli, w wojsku, na froncie). "Dzieci kapitana Granta" (profesor Aronax i dzieci kpt. Granta, bodaj zwłaszcza chłopiec). "Król Maciuś I" i "Król Maciuś na wyspie bezludnej" (x wzmianek, w tym na końcu, że się nie da zarazem uczyć i pracować). "Martin Eden" (1. Martin i jego...
Ach, jak trudno odpowiedzieć sensownie na taką prośbę - nie znając zupełnie człowieka, który ją przedstawia. A tak bardzo chce się pomóc - skoro to człowiek, który w roli kryterium używa słowa "wartościowe", co wielce jest niedzisiejsze... Mam nadzieję, że Ty masz świadomość, że i jak ryzykujesz, tak stawiając sprawę. Po pierwsze, nikt z odpowiadających nie wie, o jakie wartości Ci chodzi - a Ty wiesz, że owych wartości jest moc. Toteż na dobr...
Jeśli uznać te przemyślenia za interesujące, to tylko dlatego, że interesująca jest ta literatura. Hm, podawałem raczej przykład odczytania typowo literacko "autoporównawczego". Niemniej, jeśli chcesz się zaangażować bardziej, nic nie stoi na przeszkodzie. Wszakże przypominam, co się tam rzekło, na pewno pamiętasz: Fandorin ma lat 19, strasznie młody; otóż to właśnie, Tobie pasowałby ktoś poważniejszy, pod trzydziestkę. Obawiam się, że o kobi...
Napisałaś o miłości, bo o tym jest książka. A o zarazie?
Oj, proszę, tylko bez takich! Ani mi się śni wrabiać Cię w czytanie czegokolwiek z mego powodu, dla mnie, ani specjalnie, ani pretekstowo. Liczyłem, że może kiedyś czytałaś to już, więc możesz coś podpowiedzieć - ale jeśli nie, to przecież żaden problem. Nie mówię ni namawiam, że to czytać trzeba. Tyle, że pomyślałem o Tobie, bo te dzieła wydały mi się (świadomie powtórzę: wydawały mi się) takie jakieś "Twoje", ale ja Cię przecież za słabo znam, ...
Jest, i na pewno. Jako się rzekło, sam to powiedział - a ja to sam słyszałem. Wyraźnie i wprost stwierdził, że to dzięki trylogii Żuławskiego dotarło do niego jasno, że fantastyka naukowa wcale nie musi zamykać się w konwencjach i funkcjach rozrywkowych, że można tak tworzyć przekazy dot. przeróżnych, w tym złożonych głębokich treści (oczywiście nie cytuję tu, tylko streszczam, co powiedział). Swift, owszem, to też to, ale to nie ten rodzaj fa...
Miła Olgo! Jeśli przeczytałaś i pamiętasz "Zwycięstwo" i "Złotą strzałę", napisz mi, wedle uznania, niezobowiązująco, co Ty sądzisz o tamtejszych kobietach. Albo naprowadź, jak je czytać czy doczytać. Dla mnie to czarna magia, by wręcz nie rzec: ciemna mogiła. Ale Ty znasz się lepiej na widzeniu człowieka przez Conrada. Oczywiście jeśli już, to nie tu, tylko np. odpowiednio pod tymi dziełami w B-netce. Tu tylko pytam, bo się tu ostatnio spotkaliś...
Miły Otoo, przyjmij podziękowanie i gratulacje za świetną refleksjo-recenzjo-opinię. Pomogłeś mi! Ja właśnie, nie powiem "przeczytałem", lecz czytałem "Zwycięstwo" dopiero co. Jak zwykle w moim czytaniu Conrada, aby przeczytać, trzeba czytać przynajmniej ze dwa razy; a i to może nie starczyć. Ja tej dziewczyny nie rozumiem ani nie czuję. Zwycięstwo? Za taką cenę? Niemniej, zaraz mi przyszedł do głowy "Niezwyciężony" Lema (też czerpiącego z Conrad...
Rad jestem, że mogłem cokolwiek pomóc. Jeszcze cenniejsze jest, że traktujesz to z pozycji otwarcia (i oby ludzi w literaturze, jako i w życiu też). Wtedy zawsze warto porozmawiać, więc jak najchętniej porozmawiam z Tobą przy okazji "Lewiatana" czy jakiejś innej. A w międzyczasie, zgodnie z sugestią z poprzedniego listu, proponuję pomyśleć o innych sprawach Warii wedle podobnego sposobu, jak o tej jej wyprawie na wojnę. Np. o "tylko kokietowaniu...
Kochać to nie znaczy zawsze to samo. Trzeba stale uważać, żeby kogoś nie zranić. Nie tak łatwo jest kochać, nie tak łatwo być razem... A także: Kochać - jak to łatwo powiedzieć. Kochać - to nie pytać o nic. Bo miłość jest niewiadomą, Lecz chcę wiedzieć, czy wiary starczy mi.
Jako się rzekło w recenzji: "...autor-mężczyzna główną postacią narracji uczynił literackiego bohatera-kobietę (...), czy naprawdę zrobił to dobrze? czy kobiety naprawdę myślą i działają w taki sposób?". No i po czterech latach doczekałem się pierwszej wypowiedzi... Dziękuję. Proponuję mieć na względzie, że noty okładkowe książek, filmów, zrobiły się w ostatnich latach mniej informacją o dziele, bardziej reklamą zachęcającą do kupna, wobec czego...
PS.: Pokićkało mi się; to o Lechoniu wspominasz, że Twój ulubiony, nie o Tuwimie. Skoro tak, i skoro "Profesor Tutka" też należy do literatury humorystycznej, po tej linii z całą pewnością warto polecić rzeczone humoreski Tuwima, acz to zdecydowanie co innego; ale niegłupie!
Miła Melciu, odpowiadam na szybko i skrótowo; niemniej nie tylko dlatego, że się późnawo robi, a na pewno nie dlatego, że Ciebie czy kogoś z naszych milczących gości lekceważę. Sądzę tylko, że tym razem może wywodu z kropkami nad "i" oszczędzą nam hasła w trybie filmowym "materiał do przemyślenia; cyk, cyk, cyk...". Ale to za chwilę, najpierw w kwestiach formalnych. Oczywiście miło i cennie będzie pomówić (popisać) o "spinozowym" wierszu, przy cz...
Miła Svanso, zechciej, proszę, przemyśleć sobie rzecz następującą. A rozważ ją sobie w zależności od tego, po co czytasz. Jeśli bowiem czytasz z zainteresowania literaturą kryminalną jako taką, chcesz poznawać powieści detektywistyczne, bo Cię to interesuje, chcesz się poznać na tej literaturze - to nie ma problemu, nic Cię nie zniechęci. Jeśli zaś czytasz z przyczyn wszelkich innych, np. dla rozrywki, to co innego. Oto bowiem wszyscy wyżej po...
Sprostowanie; mój błąd. W cyklu "Stanisław Lem poleca" nie było Poego. Byli zaś Grabiński i Rhodes James. O opowieściach tego ostatniego Lem napisał (o ile dobrze pamiętam), że te wiktoriańskie starocie nikogo już dziś nie straszą, i że to, iż "trącą myszką", stanowi właśnie bodaj ich największą zaletę.
Lem nigdy nie zaatakował Poego. Przed laty prowadził dla WL cykl "Stanisław Lem poleca", w którym m.in. polecił Poego jako osobny tom cyklu i wprowadzenie doń napisał. Zaś w "Ananke" nie Lem, lecz Pirx wspomina swego nielubianego dowódcę z czasów młodości, który lubił literaturę Poego i polecił ją Pirxowi - a temu się ona nie spodobała. O ile dobrze pamiętam, tak od ręki: za wydumaną, sztuczną fikcję literacką, która nie chce się przyznać, że jes...
Kawiarnia Profesora Tutki. Miła Melciu i Wszyscy Zainteresowani! No to po kolei, ale powoli. Oczywiście, że skoro człowiek to całość, nie da się rozgraniczyć człowieczeństwa od polskości; i nie o to chodzi. Rzecz w tym, że owa całość może być zgodna czy spójna lub nie, mniej lub bardziej. W tym sensie napisałem owo zdanie, sądząc, że i Mistrz tak to widział. Tj. napisaliśmy, każdy swoje, podobnie jak Norwid, który też nie rozgraniczał, niemniej...
No to, przy wszelkich sobowtórstwach, w tym punkcie różnimy się diametralnie; ja jestem na to zbyt XIX-wieczny. Wiersz wolny jako proza rozpisana na wersy to dla mnie nie poezja; kwestia zasady. Ale to jedna strona, a druga: jak wcześniej napisałem, nie mam dość wyczucia, by docenić takie rzeczy. Wiem, bo widzę, że "pancogity" to świetna literatura, niemniej to się nie wyklucza z faktem, że mnie to razi, odbieram to jako brak, tym samym wykluczon...
Na porządną odpowiedź trzeba czasu; zanim się pozbieram, mam gorącą prośbę, nieobojętną dla odpowiedzi. Ja mam na to za mało i wiedzy, i wyczucia, i rozumu: wytłumacz mi krótko, czy pokaż, proszę, gdzie i jak wiersz o kuszeniu Spinozy jest rytmiczny.
Zgodnie z zaproszeniem z końcówki, kilka luźnych zdań o tym, co ciekawe albo i jeszcze ciekawsze. Zwykle tak bywa, uwaga skupia się na indywidualnych bohaterach, zatem to prawda, że do głównych tematów należy odnajdywanie się bohatera w rzeczywistości późniejszej o ok. 130 lat od „jego czasu”. To wszakże wymiar indywidualny, a równie istotna i ciekawa jest druga noga, na której dzieło stoi: owa rzeczywistość. Nie tylko techniczna, ale i społeczn...
Kawiarnia Profesora Tutki Miła Melciu! Ponownie przemyślałem sobie sprawę końcowych drzwi Twoich i Mroza. Zmieniam zdanie. Nie totalnie, tj. nie wycofuję się ze swego, dotyczącego sprawy przestrzegania konwencji. Uznaję jednak, że ona jest mniej istotna - jak to naprowadzałaś mnie za pomocą odwołań do innych opowieści Tutki. Nie pomyślałem o tym wcześniej, dopiero teraz, i to nawet nie przy oglądaniu obrazków i czytaniu po raz n-ty, lecz później...
A "List o Eldorado" nic Ci nie pomaga? Jeśli nic, to może powtarza się historia spod "Ziemi, planety ludzi"? Pamiętając, że wujek Antoś to kontynuator dziadka Józka - może ogółem z tego wynika, że tacy faceci zwyczajnie nie są w Twoim typie? Czyli, innymi słowy: dzieło jest, jakie jest, wcale nie przeraźliwie rozwlekłe; po prostu Marlow snuje opowieść z refleksjami, w tym długimi, po prostu nieraz głośno się zastanawia - a Tobie nie podoba się te...
Odpowiedź na Twe pytanie z pierwszego zdania umieściłem przed chwilą pod recenzją Hani z "Lodu"; tam jej lepsze miejsce.
Pytanie brzmiało: <<ciekaw jednak jestem, dlaczego Dukaj nie mógłby napisać jak "drugi Lem"?>>; w sensie: na tym poziomie, na poziomie arcydzieła (zadane przez Louriego pod recenzją Meszugego nt. „Lodu”; odpowiedź zamieszczam tutaj, ponieważ zawartość recenzji Hani dużo lepiej temu odpowiada, tj. zawiera więcej informacji o „Lodzie” i jego jakości). Dodam tylko, że skracam się, ile się da, więc operuję niedokładnymi skrótami. Jako si...
Miła Melciu! Właśnie sobie pożyczyłem wydanie "Tutki" z obrazkami Mroza, jako i "Łgarzy pod Złotą Kotwicą" z obrazkami tegoż (nadto "Miłość i rzeczy poważne"). Oko mi zbielało na widok obrazków. Nadto okazuje się, że tytułowe opowiadanie o łgarzach jest właśnie na ten temat, o którym rozmawiamy, tj. o różnych wymiarach łgarstwa, zwłaszcza tych, w których łgarstwem nie jest! Tj. jest, ale inaczej, tak że nie jest. W tomie korespondencje z "Tutką" ...
Ale pamiętaj, że wujek Antoś napisał całość o niebo piękniejszą i o niebo trudniejszą; to jest pod wieloma względami rzecz niedzisiejsza, bo ponadczasowa. To znaczy: nie chciałbym, żeby to, iż ja potrafię pięknie napisać, przyczyniło się do powstania następnych zawiedzionych, znużonych itp. "Ziemią..." wujka Antosia, bo mają w innym miejscu wrażliwość albo to akurat ich nie interesuje. Powtórzę zatem: to dzieło otwarte (ale nie łatwe) dla tych, ...
... łyżkami jadł (-bym), mimo to nigdy się nie wyznam. To "Ziemia..." nie chwyciła, a "Nocny lot" chwycił? Że o "Pilocie wojennym" nie wspomnę, który względem tamtych powinien znużyć najbardziej, bo jest najmniej "damski", a właściwie wcale nie jest "damski". Gdybyś zapytała o "Cytadelę" (z przyczyn niewiadomych zwaną "Twierdzą"), w ogóle bym nie wiedział, czy Ci ją doradzić, przewidując pożeranie z zachłystywaniem się - czy wręcz przeciwnie, do ...
Ach jojku, jojku, toż klamra otwarcia i zamknięcia tamtego listu jasno świadczy, że mówię pół żartem, pół serio komentarz wskazujący na wymiar aktualnego dzisiaj odczytania dzieła Saint-Exupery'ego; a i chciałem tym razem krótko - a Ty z tego odczytałaś tylko serio i tylko "dzisiejszość", więc Ci wychodzi, że się wyżywam... No, ale stąd wynika, że z kolei mnie się zdawało, że Cię lepiej znam; po wiadomej Ci linii wzajemnego (mam nadzieję) zrozum...
Baby, ach te baby, człek by je łyżkami jadł... Takie właśnie jesteście. Chcecie, żeby facet był lalką na sznurkach, tak pociąganych przez Was, żeby było dobrze. I tak jest, więc dziwicie się i macie strasznie za złe, że kiedy tylko na chwilę spuścicie ich z oczu, oni zaraz biegną, siedemnastoletni, w strzępiących się ubrankach, by się o wolność bić. Jak małe dzieci, łobuziaki jakieś. Kompletnie nie rozumiecie, gdy oni nie reagują na Wasz niepokó...
Miła Haniu! Przypuszczam, że to dlatego, że nie umiesz poddać się opowieści, nie umiesz sobie tego dość wyobrazić. Nie traktuj tego jako zarzutu, tylko stwierdzenie stanu rzeczy. Nie ma ustawy, że dane dzieło jest dla każdego; im wyższa klasa, tym mniej ludzi, którzy są w stanie tam wejść. A ono jest Ci zbyt obce, za inne względem Ciebie. Tylko nie odbierz tego, że twierdzę, iż ono ma za wysoko poprzeczkę, na którą jesteś za głupia, czy jakieś ta...
One się wszystkie wiążą ze sobą, dużo bardziej, niż w typowych seriach z detektywem jako bohaterem (wspominałem o tym w którejś z recenzji). Ostatnia jest specyficzna - ale to niespodzianka, więc tutaj ani słowa. Rzec można jako przykład, że sprawa "Azazela" bądź samo imię są wspominane w niektórych częściach, ubocznie; lecz bodaj w ostatnich nie (na zasadzie wzmianek, jak w drugiej, kiedy to car mówi ""Azazel", a jakże, pamiętam").
KAWIARNIA PROFESORA TUTKI zaprasza! Miła Melciu! (i Wszyscy Ewentualni, a Nieujawniający Się Goście tej Kawiarni). Nie przepraszaj, gdy dobrze robisz; a robisz dobrze, uznając, że coś tak ważnego i tak prostego, jak dzielenie się sobą, trzeba robić porządnie, więc nie z doskoku między jednym a drugim absorbującym zajęciem. Choć sama oświadczyłaś, że jesteś zwolenniczką prawdy za wszelką cenę - tu właśnie temu zaprzeczasz, stawiając uprzejmość wo...
Obawiam się, że Hania ma rację. Odwołanie się do konwencji w ogóle, to nie to samo, co odwołanie do konwencji konkretnego autora; z kolei odwołanie do konkretnego dzieła danego autora to jeszcze co innego, w sensie: różne stopnie. Że do konwencji, jak najbardziej tak, wspominałem w recenzji, z przykładami autorów w niej tworzących. Aby nawiązać do konkretnego dzieła, trzeba przynajmniej kilku w miarę bezpośrednich, bliskich analogii. Po temu nie ...
Słabsza. Rzecz ma dwie strony, o których mowa w recenzji. Wedle początku o tym, co usłyszałem swego czasu od swoich rozmówców: że przez "wielotok" różnych narracji całość jest zabałaganiona, źle się czyta. Jest to zarzut konstrukcyjny - ale w rzeczywistości widzimisiowy, wynikający np. z nieprzyzwyczajenia czy nieakceptowania takich chwytów narracyjnych. Rozumiesz, nie w tym rzecz, iż ktoś aż tak preferuje osobiście zwykły standard narracyjny, że...
Pewnie, że masz rację. To ze mnie trąba: nie znam się na tyle na internecie, więc całkiem bezmyślnie przyjąłem, że recenzję "lewiatanową" znasz od chwili opublikowania, tj. rozmowę internetową potraktowałem jak bezpośrednią (dzięki za walnięcie młotkiem; człek uczy się całe życie). Nie dogadamy się zaś w sprawie drugiej, jak się obawiam (a może jednak?). Istotę rzeczy zwekslowałeś sobie w kwestię, powiem skrótowo, "techniczną". W istocie masz ra...
Podaj, podaj, proszę, to cenna rzecz! A może poda ktoś (nie pokazując palcem, tylko całą ręką), kto wie bez szukania, więc oszczędzi Ci pracy? Tylko, błagam, nie w angielskich, japońskich czy inszych pediach lub mediach; przecież w Polsce porozumiewamy się po polsku, więc trzeba się szanować, to raz, a dwa: przecież nie wszyscy, którzy tu zaglądają, znają angielski, rosyjski, japoński...
Aleś jest Słoń Trąbalski - cztery lata czekałeś, żeby podać tak istotną informację?! Mnie to do głowy nie przyszło, że aż tak "fandoriny" idą w konkret, więc spokojnie mogłeś dopisać jednozdaniową glosę jw.; oczywiście z listą (czy planujesz podać ją za następne cztery lata?). Przy całej szczerej wdzięczności za taką wiadomość, mimo to odruchowo szuka się młotka, żeby huknąć za takie trzymanie światła pod koszem...
Naprawdę uważasz, że jest aż tak postmodernistą? Owszem, w ogóle jest, niemniej z "Lodu" wynika, że nie aż tak bardzo, a nawet że miejscami dość zdecydowanie nie jest... (bardzo postmodernistyczne). Przypuszczam zatem, że do tej akurat sprawy raczej podszedłby wedle starszej szkoły: w ogóle nie dałby sobie narzucić Meszugowego "pewnika", że tu ktokolwiek się zastanawia, "co autor chciał przez to powiedzieć", bo zadanie czytelnika, tj. czytanie n...
Ach joj, to nie takie proste. Niemniej to raczej sprawa do rozważenia pod recenzją Hani. Jak widać, tu Meszuge głównie powyciągał z "Lodu" to, co jemu się nie wydaje lub wydaje wedle filtra swej irytacji - w rezultacie czego tutaj odpowiadający (w tym ja) odnosili się do tych konkretów, szczegółów. Tym samym na x rzeczy nie zwracało się uwagi, lecz na te, które Meszuge poruszył. Niezależnie od tego ja czytałem "Lód" tylko raz, zatem nie ważę się ...
W tym właśnie rzecz: nie tylko tu, ale w swej ocenie "Lodu", opierasz się na tym, co Ci się wydaje, zamiast na tym, co i jak jest... (po czemu baaardzo pomocne bywa przekonanie samego siebie do fikcji typu, że "finezja" to kategoria nieobiektywna; że naukowca, historyka, badacza, a raczej jego pracy, nie dyskwalifikuje nieświadome lub świadome niezweryfikowanie źródła /Gross/ - na zasadzie całkowicie dowolnych, uznaniowych wyjątków od reguł, wedl...
I to jedna z najbardziej bombowych rzeczy w tym dziele! Ja się stąd właśnie dowiedziałem, że i jak to działa. Taki system jest samobójczy, nie do utrzymania. Każdy bowiem system, nie tylko z powodów gospodarczych, potrzebuje ludzi nowocześnie wykształconych. Nie da się w człowieku jednego czegoś wykształcić nowocześnie, a czegoś innego zostawić czy ukształtować "starocześnie" (oczywiście, że owo kształtowanie w jednej może mieć inne tempo czy zak...
Poniekąd odpowiedź masz dookoła, mianowicie w obecnym "kotle arabskim", w którym ostatnimi miesiącami szła wrząca fala obalania dyktatorów, bodaj równie długo zajmujących fotele prezydenckie i trony, jak Hajle Selassje. A i kolejni I sekretarze itp. długo siadywali, teraz masz "zmianę warty" w Korei, która niczego nie zmienia; w historii zaś masz carską Rosję, w której też "nie widzieli" od Iwana Groźnego (ewentualnie od Piotra I) do Mikołaja II ...
Jeśli masz na myśli swe frazy "Bohatera powieści poznajemy poprzez dziennik, który prowadzi on przez kilka tygodni 1897 roku. To wystarczy, aby dobrze poznać historię jego życia, charakter i przyzwyczajenia" - to, nawet w powiązaniu z dziadkiem, o którym piszesz w kontekście antysemityzmu, nie jest równoznaczne z wzmianką, że on spisuje historię swego życia. Byłoby, gdybyś użył słowa "pamiętnik" (to nie to samo, co "dziennik", nawet jeśli pamiętn...
Ale coś tu w szczegółach nie gra. Albo rok 1897 - albo zjednoczenie Włoch, dobrych kilkadziesiąt lat wcześniej (a jeśli uznać, że bez Triestu i Trydentu to jeszcze nie w pełni zjednoczone Włochy, to z kolei z górą 20 lat później). W 1897 o szkodliwości kokainy słyszał ten, kto się znał, acz znajomość rzeczy nie była powszechna, to jednak była. Przyznam, że co do bomb zegarowych nie mam pewności,ale zdaje się, że już wcześniej anarchiści kogoś ta...
W odpowiedzi na Twe "To jest nierozwiązywalny problem - czym powinna być ocena biblionetkowa" skądinąd wzięte. Ja nie uznaję tego za problem; jak sądzę, zdecydowana większość też; a rozwiązanie jest proste jak drut. Punkt wyjścia: to nie jest ocena. To się tylko tak w Biblionetce błędnie nazywa. Żyrafa jest sobą i słoń jest sobą, a nie żyrafą - mimo że jedno i drugie to zwierzę afrykańskie. Wyrażenie własnych preferencji czytelniczych to nie...
A Ty chcesz, żeby Ci potakiwać bez względu na to, czy masz rację, czy nie? Meszuge, nie licz na spokój, skoro sam nie umiałeś o swój własny spokój zadbać. Po temu należało o tym dziele (jak każdym), jego szczegółach, napisać uczciwie. Jednak uczciwy byłeś przede wszystkim wobec swej irytacji, a wobec dzieła ledwo co; więc skoro głosisz to publicznie - nie licz na spokój. A to nie dlatego, że ja mam zawsze rację, lecz dlatego, że tu ni racja, ni ...
Ja zrozumiałem, że chodzi o zarzut do "Lodu", więc tego dotyczy uwaga o uzasadnieniu dwojakości pisowni (w "Lodzie" ta pisownia przez "z" występuje wyjątkowo rzadko, tym bardziej może robić wrażenie literówki). Z kolei sam wyraziłem się na tyle ogólnikowo (w końcowym zdaniu), że mogłaś to wziąć jako zarzut do siebie - a ta uwaga była "ogólnokonstatacyjna", nie "zarzutowa". Szóstka za "Lód"??? Jeśli to wyraz własnych preferencji - proszę bardzo....
Piszesz, że <<Dla (...) Brzoskwiniowego Potwora "Lód" jest arcydziełem wszechczasów>>, mimo że w moim tekście stoi całkowicie jednoznacznie, że nie jest i nigdy nie będzie: "Gdyby Dukaj potrafił całość „Lodu” zrobić z taką klasą, jak zrobił, w uproszczeniu mówiąc, formę tego dzieła – to mielibyśmy do czynienia z arcydziełem, może i na poziomie Nobla literackiego" (a i to, że może stać by Dukaja było na arcydzieła, gdyby miał inne pode...
Meszuge, bądź poważny. Diuny, wiedźminy, pottery i wszelkie bajkowe przygodówki itp. cienizny tudzież średnizny - to jest gdziekolwiek cokolwiek wyżej od Kotarbińskiego, technologii zimna, czarnej fizyki, że o alternatywnej historii oraz stylizacji na polszczyznę publikacji polskich z pocz. XX wieku i x innych nie wspomnę - ? Nie powiem "czyś Ty z byka spadł?", lecz: luty Ci przeszedł przez głowę? Jeśli tak - to nie mieści mi się w głowie, czem...
Meszuge miły, co Ty kombinujesz? Zarówno ta, jak i poprzednia (ta pod sprawą języka) Twoja wypowiedź, jest na tyle krótka i tak sformułowana, że możliwe są dwie interpretacje. Jedna: „Zgoda, strzeliłem byka, wycofuję się z jedynie negatywnej interpretacji sprawy piątku, choć nie z irytacji przegadywaniem; i nadmieniam, że pani nie rozumie Wiecha totalnie, więc go potępiła w czambuł, a ja krytykowałem samo przedłużanie-przegadywanie, bo ogółem to...
"Lód" bez wątpienia jest literaturą o sporej wartości, tak w sensie treści, jak i znakomicie napisaną. Dla niego warto zrezygnować np. z całego mnóstwa miałkiego intelektualnie czy treściowo chłamu, albo i rzeczy średnich, może w porywach interesujących, ale jw. miałkich, obracających się w kółko po butach, ciuchach, łachach, schodach, randkach, plotkach, sieciach, damskich tyłkach (mówiąc oględnie) - lista do kontynuacji wg uznania. Jako napisał...
Nie daj się nabierać, nawet sobie samej. Ani udziwnione, ani nieprawdziwe - lecz spójne i konsekwentne (pełne wyjaśnienie - niżej).
Jego nazwisko w formie "Piłsudzki" pojawia się nieregularnie, ale ciągle w gazetach z początku wieku XX. Skoro czytelnicy stykali się z obiema formami, to też mieli w głowie bałagan w tej sprawie; "Lód" to zwyczajnie pokazuje, to nie literówka. Pokazuje i widać skutek - ale kiedy ja trąbię, że w środkach masowego przekazu (jak Biblionetka w internecie) nie wolno pisać głupot, bo się robi innym misz-masz, to wszystkim się wydaje, że mam kuku na m...
Może masz na myśli Mariana Kruczka? Rzeźbiarz-metaloplastyk, spod jego ręki wyszły przeróżne stwory zbudowane głównie z kawałków maszyn ("Tępak-stępak" miał sześć nóg z haków dźwigowych i rogi z resora piórowego). Niemało z nich nawiązywało do owadów, skorupiaków, przy czym takie rzadziej bywały metaloplastyczne, lecz np. gipsowe i po wierzchu pokolorowane i pokryte wzorkami ze szkiełek, śrubek, nakrętek, łańcuszków, blach, blaszek, blaszątek...
Miła Haniu Brrr., z siedmiu zamieszczonych dotychczas recenzji i opinii o "Lodzie" ta jest najlepsza. A jaka demonicznie obiektywna...! Nawet taki demon obiektywizmu jak ja może się przyczepić tylko do jednego słowa: "...niezrównanej..." (tj. że to kawał niezrównanej literatury); ale i to nie bardzo. Przyczepić, bo, póki co, to uczeń jeszcze nie przerósł mistrza (Lema). A nie bardzo, bo z "Lodu" wygląda, że do dorównania mistrzowi ma nie za dale...
Miły Meszuge, pomyśl. Przecież postawiłeś "Lodowi" zarzut w pełni analogiczny, jak owa pani Wiechowi (przynajmniej w wymiarze sprawy piątku). Wiesz, że w wykonaniu owej pani to fikcja - więc dlaczego nie potrafisz sobie tego przełożyć na weryfikację swego zdania o Dukajowym piątku? To jakieś niepojęte: jakby w Tobie samym stała jakaś ściana, która Ci odcina to, co się wiąże, i to jakoś tak "filtrowo", tj. odcina w jedną stronę. Przynajmniej sp...
Herrrgottttt kruca bomba donnerwetter und nochamol volkswagen i cziort waz'mi k cziortowoj matieri - nie po angielsku, NIE PO AMERYKAŃSKU, gdy do Polaka piszesz po polsku! Od przeczytania, no przesadzam, od czasu czytania "Lodu", za OK, editorial, PR (nie Polskie Radio, tylko ten i taki bełkot) itp. to ja rżnę nożem obstawy pana Benedykta. Naprawdę nie dociera do Ciebie, PO CO Dukaj tak stosuje sukcesywne zruszczanie polszczyzny Benedykta, jak st...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)