Dodany: 17.08.2013 00:09|Autor: misiak297

Małe (?) zbrodnie małżeńskie


Honoriusz Balzak nieco paradoksalnie wydaje się dziś twórcą jednocześnie znanym i zapomnianym. Przyglądając się zestawieniom miesięcznym Biblionetkowiczów, można by śmiało stwierdzić, że mało kto dziś sięga po książki tego wielkiego francuskiego prozaika, ba, ojca współczesnej powieści. Innymi słowy, świadomość istnienia tego pisarza (któż nie słyszał o Balzaku?) często nie przekłada się na znajomość jego dzieł (i tylko mogę spekulować, co by było, gdyby "Ojciec Goriot" nie figurował w rejestrze lektur szkolnych). Cóż, szkoda, że do powieści Balzaka podchodzi się dziś - niesłusznie - z czytelniczą obawą.

"Kobieta trzydziestoletnia" to jedna z książek, dzięki którym Balzak jest najbardziej rozpoznawalny (nie bez przyczyny mówi się dziś o kobiecie w "wieku balzakowskim"). Formalnie jest to biografia Julii , która w młodym wieku wyszła za mąż za swojego kuzyna - pułkownika d'Aiglemont. To, co naiwna dzierlatka brała za miłość, wkrótce okazało się zauroczeniem i szybko wygasło. Rozgoryczona Julia, skazana na ograniczonego, głupiego męża, cierpi prawdziwe katusze, kryjąc swój ból za pogodną maską. Liczy na szybką śmierć, a jednak sądzone jest jej długie życie, w którym więcej cieni niż blasków. Kobieta, choć uprawia "legalną prostytucję" i za przyzwoleniem męża romansuje na boku, nie odnajduje satysfakcji w życiu. Nie potrafi też sprzeciwić się konwenansom i porzucić znienawidzonego małżonka. Ofiarami tego niefortunnego małżeństwa stają się również wychowane przez tę parę dzieci (w większości pochodzące z nieprawego łoża).

Jeśli wierzyć Tadeuszowi Boyowi-Żeleńskiemu, który we wstępie przytacza genezę powstania powieści, "Kobieta trzydziestoletnia" zrewolucjonizowała literaturę. Wcześniej autorzy opuszczali fabularną kurtynę, gdy szczęśliwa para zakochanych łączyła się węzłem małżeńskim. Czytelnikowi pozostało tylko otrzeć łzę wzruszenia spływającą po policzku i zamknąć książkę w przekonaniu, że pożycie małżeńskie bohaterów będzie płynąć mlekiem i miodem. Balzak jednak jako pierwszy pokazał, co kryje się za opuszczoną kurtyną, za uspokajającym "i żyli długo i szczęśliwie". A jest to prawdziwy dramat. To, co miało być miłością i patetycznie nazywane było przeznaczeniem, okazuje się mordęgą, bo:

"Młode dziewczyny tworzą sobie często szlachetne i urocze obrazy, idealne postacie, mają fantastyczne pojęcia o ludziach, o uczuciach, o świecie; stroją niewinnie kogoś w te wymarzone przez siebie doskonałości i wierzą w nie. Kochają w wybranym urojoną istotę; ale później, kiedy już nie pora się ratować, ten zwodniczy pozór, to pierwsze ich bożyszcze zmienia się we wstrętny szkielet"*.

Tym, co stanowi o sile tej powieści, jest przede wszystkim niezwykle wnikliwy portret tytułowej bohaterki. Balzak przygląda się Julii dokładnie, stara się nie oceniać (choć nie szczędzi jej zarówno współczucia, jak i delikatnej ironii). W rezultacie Julia d'Aiglemont otwiera wcale liczne grono sfrustrowanych mężatek w literaturze (przypomnijmy sobie takie późniejsze literackie ikony, jak Emma Bovary, Anna Karenina, Irena Heron-Forsyte, Barbara Niechcicowa, Róża Żabczyńska czy nawet Emilia Korczyńska). Jednak tytułowa bohaterka "Kobiety trzydziestoletniej" nie jest postacią pozytywną - z cierpiętnicy przemienia się w kogoś antypatycznego. Mało tego - nie potrafi pokochać swoich dzieci (może poza najmłodszą córką, rozpieszczoną Moiną, będącą jakby przedłużeniem jej samej), a na najstarszej Helenie (która jako jedyna jest niechciany owocem małżeńskiego pożycia) wyładowuje swoje frustracje, co doprowadza do niejednego dramatu. Nie jest to prosta historia. Relacje między małżonkami oraz między matką i córkami są interesujące pod względem psychologicznym, nie pozostawiają czytelnika obojętnym.

"Kobieta trzydziestoletnia" zdecydowanie nie jest najlepszym z dzieł Balzaka (sporo jej brakuje do maestrii takich powieści, jak "Eugenia Grandet", "Ojciec Goriot" czy "Kuzynka Bietka") - pierwotnie było to parę opowiadań, które zostały scalone w jedną całość. Ta forma niestety mści się na powieści (której zarzucić można chaos, brak logiki, a miejscami nawet powierzchowność). Niemniej pióro Balzaka wiele wynagradza - to przenikliwy obserwator przywar i mechanizmów społecznych, który swoje przemyślenia potrafi ubrać w kunsztowną, niepozbawioną ironii formę. Wiele z jego spostrzeżeń wcale nie straciło na aktualności - bo przecież choć dekoracje czy nawet prawidła społeczne się zmieniają, ludzie pozostają tacy sami.

Pomimo drobnych mankamentów formalnych, warto sięgnąć po "Kobietę trzydziestoletnią", jak i inne dzieła tego wielkiego pisarza. Nie obawiajmy się upływu czasu, bo wszak naprawdę dobra literatura się nie starzeje. Otwórzmy się na Balzaka, aby przekonać się, jak wiele nadal ma on do zaoferowania - również nam, czytelnikom z XXI wieku.


*Honore de Balzac, "Kobieta trzydziestoletnia", przeł. Tadeusz Boy-Żeleński, Club International del Libro, 1999, s. 24.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6321
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Monika.W 16.08.2018 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Honoriusz Balzak nieco pa... | misiak297
Odsłuchałam. I jest to po okropnym Jaszczurze - najsłabszy Balzac, jakiego czytałam. Nie wychodzi mu pisanie o uczuciach, staje się egzaltowany. Balzac umie pisać o pieniądzach, inne rzeczy mogą być tłem lub dodatkiem. Wtedy wychodzą perełki, jak Kuzynka Bietka czy Ojciec Goriot.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: