Eduard Wierkin urodził się w 1975 roku w Workucie, miejscowości położonej na północy Rosji za kołem podbiegunowym. Studiował historię oraz prawo. W 2003 roku uczęszczał na zajęcia do Instytutu Literackiego im. A. M. Gorkiego w Moskwie. Debiutował w 2004 roku i od tamtego czasu stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych rosyjskich autorów książek dziecięcych i młodzieżowych.
"Wyspa Sachalin", jego pierwsza powieść dla dorosłych czytelników, to olśniewająca i przerażająca wizja tego, dokąd może zmierzać nasza cywilizacja. Wierkin został doceniony przez krytyków z jednej strony za mistrzowską parafrazę Czechowa, z drugiej - za wyobraźnię godną braci Strugackich. Książka znalazła się w ścisłych finałach najważniejszych nagród literackich w Rosji i została sprzedana do kilkunastu państw, m.in. Francji, Niemiec i Japonii.
Paweł Podmiotko - tłumacz literatury rosyjskiej i anglojęzycznej urodzony w 1982 roku w Warszawie. Absolwent lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim. Specjalizuje się w fantasy i science fiction. Przełożył m.in. bestsellerowy cykl "Metro 2033" Dmitrija Glukhovsky'ego, na podstawie którego powstała też seria popularnych gier wideo. Jest tłumaczem wszystkich książek tego autora wydanych w Polsce. Od apokalipsy, postapokalipsy i mrocznych dystopii najchętniej odpoczywa, pijąc portugalskie wina i czytając o katastrofie klimatycznej. Prywatnie bardzo radosny człowiek, szczęśliwy partner, świeżo upieczony ojciec oraz towarzysz psa rasy mieszanej.
"O pół mili na północ od nas na morzu zapalały się i gasły zielone światła - była to ledwie widoczna we mgle Enola, niszczyciel Cesarskich Sił Straży Przybrzeżnej, w świetle dnia podobny do ruchliwego śnieżnego charta, a wieczorami przypominający drapieżnego jesiotra z ostro zakończonym pyskiem. On też czekał na poprawę pogody, przeszukiwał mgłę dalekosiężnymi skanerami i szykował się. Nie spotykało się tu piratów, ale zdarzało się, że z Morza Ochockiego znosiło martwe okręty podwodne, z którymi zderzenia nie przetrwałby żaden drobnicowiec, zatapiano je z dużej odległości. Nie wolno narażać renu. Enola była naszym cieniem, co budziło u załogi częste przypływy dumy: w całej flocie niszczyciel był przydzielany tylko dwóm statkom - Kappie i Astrze, osobistemu jachtowi cesarza. Szczególną ekscytację budziło to u oficera Tatsuo, który, jak się zdawało, w każdej minucie dnia i nocy potrafił powiedzieć, gdzie znajduje się okręt, tak jak ja wiedziałam, gdzie jest Sachalin. Tatsuo co chwila popatrywał w stronę niszczyciela, jakby czerpał siły duchowe z mocy próżniowych torped Enoli.
Szczerze mówiąc, dziś po raz pierwszy zobaczyłam ją z takiej odległości. Jest ich tylko pięć - Ticonderoga, MacArthur, Iowa, Robert Lee i Enola, okręty wojenne siódmej generacji. Słyszeli o nich wszyscy, ale mało kto miał okazję obserwować je z bliska, więc niektórzy uważali, że niszczyciele nie istnieją, że to plotki.
Ale Enola naprawdę istniała, patrzyłam w stronę oceanu i co pół minuty przebiegała mi po twarzy kłująca fala jej detektorów. Enola czekała. A mnie znudziło się czekanie i postawszy na pokładzie około pół godziny, zeszłam do siebie, zawinęłam się w pled i zasnęłam. Moja podróż się rozpoczęła".
fragment powieści
[Wydawnictwo Czarna Owca, 2021]