Dodany: 20.08.2008 13:35|Autor: Czajka

Czytatnik: Czajkopis

Trzy wtorki i jeden gzik


Kiedy skończyły się trzy wtorki trwające głównie w Łazienkach, na peron drugi wjechał piątek sierpniowy razem z pociągiem. Drużyna pierścienia czytana monotonnie jechała kucykiem w stronę misji a ja bez kucyka jechałam w stronę Biblionetki.
Za oknem te same pola i lasy w słońcu, ale nie czarne, tylko dość żółte i zielone, a Warszawa zbliżała się coraz bardziej i bardziej, aż całkiem zbliżyła się podziemnym dworcem i od razu na mnie napadła Empikiem w Złotych Tarasach. Wyrwałam się dzielnie z Medytacjami o don Kichocie pod pachą zostawiając tylko dziewiętnaście dziewięćdziesiąt i pół godziny i wpadłam do autobusu. Prosto i bez opóźnienia mijałam pałace kulturalne, wiadukty nadgryzione czasem, mosty w korkach wzdłuż rzeki, ślimaki kręte, chmury burzami nabrzmiałe, aż na przystanku czekała na mnie Verdiana z uśmiechem. Deszcz nieśmiało popadał i przestał, Sara dostała porcję miziania dla dobrego samopoczucia i łyk oliwy z oliwek dla błyszczącej sierści, a my przy stole omawiałyśmy takie tam różne sprawy, stany zaprzyjaźniania, zakochania, odróżnianie jednego od drugiego, dlaczego się wydaje książki, kiedy je się już napisze, czy każdy musi pisać, czy każdy chce wydać, ile z książki zostaje stron jeżeli redakcję robi autor, omawiałyśmy wszystko swobodnie i czekałyśmy na Syrenkę z Poznania.

Syrenka przyjechała późnym wieczorem, obdarowała Sarę nową porcją miziania i kością myjącą w charakterze prezentu. Prezent był zapakowany w szeleszczący papierek, czas odpakowywania papierka był subiektywnie najdłuższym w jednym kawałku czasem na świecie, a Sara była wtedy najbardziej czekającym psem i najbardziej szkolonym, bo robiła daj głos, waruj, zdechł pies i wszystko w jednym czasie, dla przyspieszenia odpakowywania dodała też turlanie, a potem zjadła kość myjącą w dwie sekundy.
Poszłyśmy wtedy do kuchni, a w kuchni nie było już Teodora pod stołem tylko na wolności w ogóle nie w kuchni, znalazłyśmy dla Syrenki najczarniejszą herbatę Earl Grey, a Syrenka obiecała nam zrobić gzik. Okazało się, że gzik nie jest groźny tylko gwarowy, a urządzenia kuchenne też nie są groźne tyko skomplikowane. Szybko i bez instrukcji opanowałyśmy sposób wydobycia pieprzu z młynka, przy czym pieprz w młynku był w stanie ziarenek a poza młynkiem w stanie nieziarenek, ale płateczków, co dla gzika było dobre i smaczne, rozszyfrowałyśmy sposób działania solniczki, okazało się przy tym, że sól łatwiej wydobywa się na zewnątrz, jeżeli dekielek jest zdjęty, a po krótkiej dyskusji ustaliłyśmy sekwencję rozchylania się łapek w korkociągu i kiedy najlepiej nacisnąć, żeby się dostać do wina. Wino było bardzo literackie, a kieliszki zabytkowe z delikatnego szkła z kulką.

Delikatnie wydzielałyśmy sobie porcje pysznego gzika z bagietką omawiając tym razem stan wody na świecie i stan wody w przydomowym ogródku, zmywanie ręczne i zmywarką, przesuwanie koryta rzeki, jeżeli ktoś bardzo potrzebuje je przesunąć, przygody w kajakach i powodziach, hałasowanie klockami i autkami na podłodze, które jest bardzo męczące na suficie, rekord piorunów w Wiśle, dobroć i czujność małży w basenie, bawiłyśmy się w ostatni kęs, który polega na udawaniu przed Sarą, że każdy kawałek chleba nie jest ostatni, a Sara patrzy nam wtedy w oczy i ma nadzieję, że każdy kęs jest ostatni i jej się dostanie pod stołem. Potem już tylko dowiedziałyśmy się, że jajeczko z kawiorem jest przepyszne, na co niezmiernie ożywiła się Sara i poszła z Verdianą i Syrenką na wieczorny spacer z niepokojem zostawiając wino z Czajką. Niepokój dotyczył głównie wina. Wino jednak przeżyło w stanie niewzruszonym, może dlatego, że miało kreskę na etykiecie.

A potem już przyszła późna noc piątkowa, śliczna koszulka nocna w kwiaty kwitnące, widok z łóżka na nieprzeliczone książeczki i zegar z kurantem. Zegar, bardzo zabytkowy i pracowity przynosił sobotę w kawałeczkach co pół godziny dźwięcznym tonem. Kiedy przyniósł dziesiąty kawałek soboty zjadłyśmy śniadanie spokojne kawą i mlekiem i pobiegłyśmy na przystanek. Tam niepospiesznym czerwonym, więc czarnym, autobusem nadjechała Eliza i wzrokiem nieco wystraszonym, ale zdeterminowanym zajmowała nam miejsca siedzące, co nie jest najrozsądniejszym zajęciem w środkach komunikacji miejskiej. Usiadłyśmy, autobus ruszył, za oknem ruszyły też wiadukty i ślimaki, ale odwrotnie niż wczoraj. Ruszyło też gadanie bardzo odchudzające, bo od mówienia podobno bardziej się chudnie niż od niejedzenia. Rozmawiałyśmy głównie o ekologicznych chatach w chaszczach, o ekologicznych rybach, o dzieciach przewieszonych przez balkonowe barierki, o najpiękniejszym widoku na świecie, o najpiękniejszym widoku na Świecie, o pociągach w wagonach, o dobrych teściowych i ile potem potrzeba terapii, o mapach w kawałkach i ile trzeba lat, żeby mieć w głowie mapę Warszawy w całości, ale nie wiem, czy tyle już mamy, i ile trzeba lat, aby wyremontować łazienkę, jeżeli chce się bardzo starannie dopasować rurkę do fugi czy podobnie. Szybciej niż remont łazienki dojechałyśmy do Velwetu i tam czekałyśmy na spotkanie główne.

Velwet był fioletowy, miał czerwone fotele, pierwsza przyszła Emkawu, potem przyszła Exilvia i Kosmo. Kosmo znalazł najbardziej od nas oddalony fotel, cały zasłonił się książką, co z racji wymiarów Kosma i książki nie było trudne, a nawet było łatwe i zatopił się w historii o smokach. W razie potrzeby objaśniał poszczególne smoki przypadkowym przechodniom i czytał, czytał, czytał, przyszedł Errator, poszliśmy do Velwetu właściwego na piętrze, który też był fioletowy z kryształowymi żyrandolami, a Kosma czytał i smokom nie było końca.
Na stoliku wyrosły stosiki, Kocio przyprowadził ścigającego się z pociągami Krasnala, Kosmo czytał, stosiki zmieniały kształty, zwłaszcza stosik dla nieobecnej Vemony zmienił kształt, bo został rozdrapany. Rozdrapany stosik wygląda jakby go nie było, a przecież jest, tylko tulony czule w różnych objęciach i cudzych torebkach.
Errator został czasowo obdarzony śliczną książką w różowych okładkach z melodramatycznym tytułem i, po dwóch godzinach zapewniania, że to nie jest taka książka, na jaką wygląda, z pewną nieśmiałością się ucieszył. Powoli między książkami potoczyły się rozmowy o seksie między Neandertalczykami w bardzo grubych trzech tomach, o samobójstwach za oknem, o zepsutej śmietanie w zupie (wygląda jak żywa, zielona i kosmata, ale nie wiem czy w tej kolejności), o togach w Poznaniu i w Oxfordzie, przy czym do togi w Oxfordzie dodają goździk biały, różowy i czerwony w zależności od uczoności.

Omówiliśmy też bezruch senny, ale nikt nie wspomniał o Prouście, oraz palenie bierne tytoniu i czego innego. Palenie czego innego jest bardzo nieprzyjemne, bo zatrzymuje czas na szesnastej jeden i na ogół w trakcie opowieści o odciskach, a opowieści o odciskach, jak każdy wie, są nudne. Eliza opowiedziała nam jak najlepiej sprawdzić stopień zakochania mężczyzny (przy czym najbezpieczniej to robić przed ślubem). Do sprawdzenia potrzebny jest jeden mężczyzna, kilka pierogów ruskich i vegeta tarta. Vegetę tartą obsmażamy na maśle, polewamy nią pierogi, stawiamy przed mężczyzną i patrzymy ile zje. Jeżeli zje pół pieroga, to znaczy, że bardzo kocha. Jeżeli zje całego, albo nawet dwa, to znaczy, że nie jest to smakosz wyrafinowany i zje wszystko, i to już wcale nie świadczy o miłości. Chyba że o miłości do pierogów. Potem nam opowiedziała, czym się różni bułka z rybą od FishMacka i wtedy przyszedł kelner po zamówienie. Właściwie na pewno wszystko by zapamiętał, co zamówiliśmy, ale Errator najpierw go zmylił cukrem trzcinowym w saszetkach, potem wodą mineralną nie w kawie, a najbardziej zmylił go samą kawą. Ale w końcu każdy dostał to, co zamówił, Emkawu dostała dwie malownicze kanapki z orzechami i każdy, kto chciał mógł je powąchać, albo się zamienić ryżem, jak u Machulskiego.

I wtedy minęły dwie godziny, wszyscy się rozbiegli na śluby, do domów, albo na wino i na miejscu zostałam tylko ja, Krasnal, Syrenka i Kocio. Dziewczyny (czyli my) ufarmowałyśmy się wdzięcznie w kochaną Wycieczkę, a Kocio jeszcze wdzięczniej uformował się w naszego kochanego Przewodnika.

Kochany Przewodnik najpierw zaprowadził nas do przechowalni bagażu, ale nie w celach zwiedzanych tylko zgodnych z nazwą i opowiedział nam, że Kieślowski tu kręcił film, Krasnal trzy razy przeczytał instrukcję przechowalni i zostawił w trzeciej (dwie się zacięły, czycoś), przechowalni bagaż i poszliśmy dalej za Przewodnikiem zwiedzać.
Najpierw zwiedziliśmy Fotoplastykon, w którym naradzali się Duńczyk i Kwinto. W Fotoplastykonie była stara Warszawa - przedwojenna ze straganami i przechodniami, paląca się wrześniowa i powojenna w ruinach, i w latach sześćdziesiątych z pustymi ulicami.
A wszystkie zdjęcia jak żywe. Na koniec dostaliśmy broszurkę i znaczek i poszliśmy w stronę starego miasta, czyli w stronę Starówki. I szliśmy, i szliśmy, widzieliśmy pomnik Kopernika, z którego odkręcali tabliczkę w „Kamieniach na szaniec” i pomnik księcia Poniatowskiego, Belweder, i dom, w którym założył się Skamander, i sklep Wokulskiego na Krakowskim Przedmieściu, i księgarnię z pięknymi witrażami (z księgarni musieli wyciągać mnie groźbami, krzykami i siłą na końcu), i lwa Leopolda Staffa, kolumnę Zygmunta, a Kocio wszystko wiedział i delikatnie odlepił Krasnala od kina Bollywoodzkiego. Potem był Zamek Królewski i Belweder i chmury na niebie, i Arsenał (Czajka, to nie jest pomnik powstańca – powiedział Kocio i odciągnął mnie od przystanku dorożek) i gmach sądu nad ulicą i najsłynniejszy most Warszawy, który gra w każdym filmie, i kanały powstańcze, które też grały w filmie i w życiu.

Jeździły dorożki, wiatr wiał w chmury, ja robiłam zdjęcia, Kocio opowiadał, wyciągał nas spomiędzy koralików i zakładek, a dziecko stało w kałuży i nie chciało wyjść.
- Chodź – powiedziała zrezygnowana mama – tam dalej jest następna.
I tak między pastelowymi kamieniczkami, kuszącymi wystawami i przystankami Kocio doprowadził nas w całości do metra, które w całości jest mniej, ale w kawałku jest bardziej i zawiózł nas na przystanek do Verdiany.
U Verdiany Syrenka zrobiła nam prawie gzika z fetą i pomidorem, opowiedziała nam o swoim kocie, który ciągle zapomina o remoncie, pędem przebiega obok ofoliowanego regału i potem bardzo się przestrasza szelestu folii, siada przed ścianą, patrzy w nią i patrzy, zupełnie jak Fuks w Kosmosie. I mówiłyśmy, mówiłyśmy o książkach, o psychologii, o pociągach, o powodziach, o statkach i że z następnego spotkania biblionetkowego trzeba zrobić Rejs.
I zrobiła się późna noc sobotnia, albo wczesna niedzielna, więc poszłyśmy spać i w niedzielę rano, od razu jak tylko Syrenka z Krasnalem kupiły szampon w Internecie usiadłyśmy przy stole kuchennym i wtedy przyszła jeszcze Emkawu.

Emkawu nam opowiedziała, że w Oxfordzie najlepiej się zapisać do biblioteki, bo są bardzo przepiękne i trzeba przysiąc na głos, w jakim się chce języku, że się nie będzie wnosić ognia między księgi. Wszystkie języki o ogniu są w grubej książce, którą pani trzyma pod ladą. I opowiedziała, że w księgarni można sobie kupić Harry’ego Pottera przetłumaczonego na starogrecki i taki Harry jest bardzo dobry na zimowe wieczory, ale nie za dużo na raz, tylko najlepiej po stronie. Można też kupić sobie wulkan i zrobić wybuch, jeżeli jest się małym chłopcem lubiącym wulkany. Wtedy najlepiej mieć domek z ogródkiem. Opowiedziała też nam na co iść do kina, jeżeli się ma bratanka, bez bratanka zresztą też można.
A potem Verdiana podolepiała nas od szybek bibliotecznych (te książeczki, których nie zdołała nam wydrzeć obiecałyśmy oddać jej pocztą) i ustawiła do zdjęcia i to było zdjęcie pożegnalne.
Żegnałyśmy się nie na peronach i na peronach, napisali, że pierogi są, ale tak naprawdę nie było.

I kto zjadł chipsy, bo przyszły?

Pierwsza część zdjęć jest tu:
http://picasaweb.google.com/alezaraz/Warszawa

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 18817
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 93
Użytkownik: Sznajper 20.08.2008 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
:D Cudna relacja. Szkoda, że się warszawsko rozminęliśmy...
Użytkownik: Sznajper 20.08.2008 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: :D Cudna relacja. Szkoda,... | Sznajper
Zdjęcia też świetne :)
Użytkownik: Czajka 20.08.2008 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdjęcia też świetne :) | Sznajper
Dzięki i za wieszco też dziękuję bardzo, wczoraj przyszło pocztą. :))
A byłeś w Warszawie, jak nas nie było?
Użytkownik: Sznajper 20.08.2008 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki i za wieszco też d... | Czajka
To strasznie długo szło, ale dobrze że dotarło :)
Dopiero będę w przyszłym tygodniu.
Użytkownik: verdiana 20.08.2008 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Jak zwykle cudnie. :D

Kosmo jest tu:
http://biblionetka.blogspot.com/2008/08/kosmik-w-velvecie.html :-)

A czipsy wyszły!
Użytkownik: Czajka 20.08.2008 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak zwykle cudnie. :D ... | verdiana
:D
Spotkanie było cudne, dziękuję (Tobie przede wszystkim) i wszystkim innym za klimat i uśmiech.
Kosmo prześliczny.
Użytkownik: Annvina 20.08.2008 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Czajeczko, jak ja uwielbiam czytać Twoje teksty! I tylko żal, że tak daleko, tak bardzo daleko...
Użytkownik: Czajka 20.08.2008 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajeczko, jak ja uwielbi... | Annvina
:)
Kto wie, kto wie, jak założe odpowiednio dużą skarpetkę oszczędnościową (karimatę ze śpiworkiem już mam), to kto wie. :))
Użytkownik: Annvina 21.08.2008 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Kto wie, kto wie, jak... | Czajka
Zapraszam Czajeczko. Dla Biblionetkowiczów w moim domu zawsze znajdzie się miejsce :)
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszam Czajeczko. Dla ... | Annvina
:D
Użytkownik: Czajka 20.08.2008 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Dołożyłam zdjęcia Verdiany i hołdu poległym. :)
Użytkownik: verdiana 20.08.2008 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dołożyłam zdjęcia Verdian... | Czajka
Jakiego hołdu? Chołdu! :D
Użytkownik: Czajka 20.08.2008 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakiego hołdu? Chołdu! :D | verdiana
No bo ja taka nieśmiała jestem, wstydziłam się tak z całego ha z ce. :D
Użytkownik: emkawu 21.08.2008 00:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Bardzo wdzięczna relacja. :-)

A dlaczego trzy wtorki?
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo wdzięczna relacja.... | emkawu
:)
Nie wiem za dobrze, ale podobno od zakochania się tworzą wiry czasowe i wtedy nie ma ani środy, ani czwartku, tylko trzy wtorki i od razu piątek. Tak słyszałam. :)

Ach! I mi się przypomniało! Syrenka pytała, czy Proust pisał o mufinkach. Ale chyba nie pisał. A piękne mufinki są na zdjęciu u Inaise. :)
Użytkownik: emkawu 21.08.2008 01:35 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Nie wiem za dobrze, a... | Czajka
- Ojej, a czemu Ty jeszcze nie śpisz? - przelękła się.
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 01:37 napisał(a):
Odpowiedź na: - Ojej, a czemu Ty jeszcz... | emkawu
Mam przerwę w spaniu chwilową. A w Macondo pada akurat strasznie. :)
Użytkownik: carmaniola 21.08.2008 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam przerwę w spaniu chwi... | Czajka
Ale plaga bezsenności przecież nie występowała jednocześnie z plagą deszczową! Chyba Ci się skleiły kartki! ;p

PS. Urocza czytatka o wspaniałym spotkaniu. Cudnie bajesz, Czajko. :-)
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale plaga bezsenności prz... | carmaniola
Hyhy, on tak pisze, że nawet jak się kartki skleją, to nie widać. ;)
Ps. :D
Użytkownik: Vemona 21.08.2008 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Warto było poczekać na Twoim piórkiem spisaną relację! Cudnie napisałaś, a zdjęcia wspaniałe. :-)
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Warto było poczekać na Tw... | Vemona
:))
Szkoda, że Cię nie było.
Użytkownik: Vemona 22.08.2008 08:11 napisał(a):
Odpowiedź na: :)) Szkoda, że Cię nie b... | Czajka
Straaasznie żałuję, ale mam wielkie nadzieje na następne razy. :-)))
Użytkownik: joanna.syrenka 21.08.2008 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Ech, błogo mi się zrobiło i uśmiech wykwitł na twarzy :) Szeroki bardzo.
Stwierdzam z całą stanowczością, że zaczynam lubić Warszawę, bo jak tu jej nie lubić w takim towarzystwie i u takiej gospodyni?!? No jak?!?

Czajko, zdradź mi proszę - czy Ty sobie notatki wieczorem robisz z całego dnia? Czy masz po prostu tak fenomenalną pamięć?
Użytkownik: Annvina 21.08.2008 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, błogo mi się zrobiło... | joanna.syrenka
Też się nad tym zastanawiam. Chciałam w jednej czytatce ująć choćby hasłowo o czym rozmawiałyśmy na spotkaniu wyspiarskim - za Chiny Ludowe, nie mogę sobie wszystkiego przypomnieć, tylko niektóre tematy i urywki...
Użytkownik: verdiana 21.08.2008 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, błogo mi się zrobiło... | joanna.syrenka
O, to, to!
Też się zastanawiam. Może Czajka po kryjomu robiła notatki, jak poszłyśmy z suką na spacer? :>
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to, to! Też się zasta... | verdiana
Wtedy to ja się namyślałam, czy zrobiłaś kreskę na etykiecie, czy nie. :)
Użytkownik: joanna.syrenka 21.08.2008 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Wtedy to ja się namyślała... | Czajka
:-)))))))))))))
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, błogo mi się zrobiło... | joanna.syrenka
Ech, Syrenko, jak można zapomniec Twojego kota przed ścianą i czwartą lokatę Einsteina, prababcię pracującą na kolei, autobus 666 na Hel, leczo z kabaczkiem, albo zapomnieć o krasnoludkach, które robiły czekoladę po naciśnięciu guziczka, a które już się nie zmieściły z racji kompozycji (hyhy).
Albo jak można zapomniec o basenie w synagodze? :)

Piszę notatki w pociągu. Ale muszę mieć starą kopertę (omatko, jak pisarz prawdziwy)
;)
Użytkownik: joanna.syrenka 21.08.2008 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, Syrenko, jak można z... | Czajka
Ha! Wiedziałam, że się notatkujesz! Ale to bardzo dobrze, bo ja tego nie robię, a potem okazuje się, że rozmawiałam na jakiś temat i tego nie pamiętam :P
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Wiedziałam, że się no... | joanna.syrenka
Hy, a ja bez notatek pamiętam, co powiedziałaś o Markowskim. :))
Użytkownik: joanna.syrenka 21.08.2008 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Hy, a ja bez notatek pami... | Czajka
A ja już nie :]
Użytkownik: verdiana 21.08.2008 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Hy, a ja bez notatek pami... | Czajka
Co, co? Bo ja nie robię notatek i nie pamiętam. :(
Użytkownik: Czajka 21.08.2008 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Co, co? Bo ja nie robię n... | verdiana
Za bardzo nie mogę powiedzieć na głos. W każdym razie, że przeintelektualizowany i epizod z Liberą był wspomniany. :)
Użytkownik: joanna.syrenka 21.08.2008 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Za bardzo nie mogę powied... | Czajka
Zaczynam przynajmniej kojarzyć okoliczności.... To sukces! :)
Użytkownik: verdiana 21.08.2008 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Za bardzo nie mogę powied... | Czajka
O epizodzie to chyba nie syrenka, tylko ja. :>
Użytkownik: krasnal 21.08.2008 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, błogo mi się zrobiło... | joanna.syrenka
Dla pocieszenia, Syrenko - nawet czajkowa pamięć bywa zawodna, bo o przesuwaniu rzeki, stanie wody i zmywaniu było w sobotę, bo ja już byłam:)
Ale cudna relacja, Czajeczko - już mi się tęskni za Wami!
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 03:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla pocieszenia, Syrenko ... | krasnal
Krasnalku-Kusmaczku, my o wodzie dużo mówiłyśmy przez wszystkie dni, nawet nie wiem, czy nie od tego się te ulewy porobiły. Nawet w Poznaniu. ;)

Ale niektóre rzeczy poprzesuwałam celowo. No i biedny Nepomucen się nie zmieścił. Ten patrzący, nieszczęśnik, na Urząd Skarbowy.
Ja siedzę w zdjęciach ciągle. :)
Użytkownik: krasnal 22.08.2008 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Krasnalku-Kusmaczku, my o... | Czajka
Czajeczko, ja to mam jeszcze więcej na sumieniu - w ostatnią sobotę jechałam przez Śląsk i czytałam Wichry Smoczogór (Szostak Wit (właśc. Kot Dobrosław)) Szostaka - a one wiały tak, że aż górę podnosiły i nią rzucały. Trochę najwyraźniej wywiało na zewnątrz przez nieszczelne okna pociągu;)
Użytkownik: Czajka 23.08.2008 06:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajeczko, ja to mam jesz... | krasnal
Nie martw się, teraz mi się przypomniało, że dwa lata temu Carmaniola mruczanką z Kubusia (o paluszkach) sprowadziła ciężkie śnieżyce, aż potem miała zakaz mruczenia. W Biblionetce jest cały przebieg katastrofy i opis przekopywania korytarzy w zaspach, ale nie pamiętam gdzie. A! Tu:
www.biblionetka.pl/...
:))
Użytkownik: emkawu 21.08.2008 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
A te pierogi z vegetą to chyba były leniwe, nie ruskie? Ruskich się chyba nie posypuje bułeczką, chyba, że gdzieś regionalnie?
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 03:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A te pierogi z vegetą to ... | emkawu
No właśnie one zostały podane jako specjalność śląska. I dlatego pewnie przyszły mąż, speszony odmiennością regionalną, zabrnął aż do połowy. :)
Ale ja na przykład posypuję bułeczką wszelkie kluski z owocami (czyli knedle) i pierogi z serem (ale nie ruskie), nie używam śmietany.
Użytkownik: janmamut 22.08.2008 04:10 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie one zostały po... | Czajka
Bułka sprawia, że nawet ruskie ze sklepu da się zjeść.
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 04:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Bułka sprawia, że nawet r... | janmamut
Tak! Tak! Bułka jest zawsze najlepsza. :)
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 04:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Bułka sprawia, że nawet r... | janmamut
Mamucie, zapraszam Cię do obejrzenia zdjęć (linka w czytatce). Kariatydy umięśnione oczywiście są z myślą o Tobie zdjęte. :)
Użytkownik: Anna 46 22.08.2008 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamucie, zapraszam Cię do... | Czajka
Czajko kochana!
Ty wiesz, jak mi było żal, że mnie tam nie było. Po lekurze Twojej relacji - trochę byłam tu i ówdzie, a już całkiem byłam w pokoju i kuchni Daguni.
Osobne serdeczności dla Kosma za smoki. Kochane dzieciątko, wie, co dobre... :-)
Zdjęcia wspaniałe.
Ściskam i dziękuję za smoki, na widok których krzyknęłabym z pewnością; nie wiem z jakim podtekstem emocjonalno-estetycznym! :-)))

P.S.
Przepis na gzik poproszę. :-D

P.P.S.
Co to było to w różowych okładkach, które wcisnęłyście Erratorowi?

Użytkownik: Vemona 22.08.2008 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko kochana! Ty wiesz... | Anna 46
Przypuszczam, że to mogło być W co grają ludzie: Psychologia stosunków międzyludzkich (Berne Eric), bo Krasnal dla mnie przywiozła, ale zostało rozdrapane. :))
Użytkownik: krasnal 22.08.2008 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Przypuszczam, że to mogło... | Vemona
Nie, "W co grają ludzie" jest w granatowej okładce, a Erratora bynajmniej nie trzeba było namawiać ani mu wciskać - sam porwał;) Co mu wciśnięto nie wiem, bo jeszcze wtedy mnie nie było, albo przyszłam na samą końcówkę i nie wyłapałam.
Użytkownik: Vemona 22.08.2008 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, "W co grają lud... | krasnal
To też się robię ciekawa, na co różowego dał się namówić. :-) Mnie się ten kolor kojarzy tylko z okładką Randkowanie według Jane Austen (Henderson Lauren), ale jakoś nie bardzo to pasuje do Erratora. A może?? :-)
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: To też się robię ciekawa,... | Vemona
"Nie opuszczaj mnie"
- Ale na pewno nie romans? :))
Użytkownik: emkawu 22.08.2008 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie opuszczaj mnie&... | Czajka
Aleśmy się zgrały. :-))
Użytkownik: emkawu 22.08.2008 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: To też się robię ciekawa,... | Vemona
To było moje
Nie opuszczaj mnie (Ishiguro Kazuo)
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko kochana! Ty wiesz... | Anna 46
My też Cię wspominałyśmy, a dostałaś od nas smesiki o kawiorze? :))
Gzik to od Syrenki, musi być twarożek, śmietana słodka, nie zielona w żadnym razie, cebula i różne przyprawy na oko.

"Nie opuszczaj mnie" hyhy. :)
Użytkownik: Annvina 22.08.2008 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: My też Cię wspominałyśmy,... | Czajka
Gzik ze śmietanką słodką? Hmmm... Ja robiłam z kwaśną... I szczypiorek ładnie się komponuję kolorystycznie, ładniej niż jasna cebula, a jak jeszcze masz pod ręką kilka rzodkiewiek, to jest zarówno uczta dla ciała, jak i przeżycie estetyczne :)
Użytkownik: joanna.syrenka 22.08.2008 19:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Gzik ze śmietanką słodką?... | Annvina
Mniam.
Ale ja wolę ze słodką.
Użytkownik: Anna 46 22.08.2008 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniam. Ale ja wolę ze sł... | joanna.syrenka
Syrenko, szczegóły i detale gzika poproszę. :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 22.08.2008 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Syrenko, szczegóły i deta... | Anna 46
Łe tam, pewnie robisz gzika, tylko pod inną nazwą. Twarożek półtłusty lub wg uznania mieszasz ze śmietanką(ja mieszam ze słodką, jak mam mało lub wcale to nawet mlekiem rozrabiam). Niedużo tych płynów, żeby to miało taką konsystencję, żeby na chlebie połozyć (można zrobić rzadszy i maczać potem pieczywo - też pycha). Doprawić solą, pieprzem, moja Mama to nawet czasem lubczyku dodaje, alemnie nie smakuje.
Kroisz drobno cebulkę (albo szcyzpiorek - albo jedno i drugie!) i mieszasz wszystko - cała filozofia.
Rzodkieweczkę też można. Znam takich co z koperkiem wolą.
Ot cały gzik. :)
Użytkownik: krasnal 22.08.2008 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Łe tam, pewnie robisz gzi... | joanna.syrenka
A to ja robię:) Tylko ja bez cebulki, a za to z rzodkiewką i szczypiorkiem, ewentualnie z jakimiś kiełkami jeszcze, czasem koperkiem. I to niby jest gzik?;) No kto by się spodziewał;) U nas to się nazywa ser z rzodkiewką, albo ser ze szczypiorkiem:)
A najlepiej robiłyśmy z przyjaciółką na studiach - było właściwie więcej dodatków niż sera - pycha!:)
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: A to ja robię:) Tylko ja ... | krasnal
Nie, to twarożek jest - też robię całe życie, ale smakuje inaczej. :-)

A w ogóle to czy poznaniacy sami wiedzą, co to gzik? Jeden mój znajomy poznaniak robi zawsze pyry z gzikiem i ten gzik to NIE twarożek przygotowany przez syrenkę, tylko śmietana zsiadła albo zsiadłe mleko. :-)
Użytkownik: krasnal 24.08.2008 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, to twarożek jest - t... | verdiana
Definicja z Wikipedii brzmi tak:

Gzik — wielkopolska potrawa postna. Biały ser rozrobiony ze śmietaną (niektórzy zamiast śmietany stosują mleko lub jogurt), wymieszany ze szczypiorkiem i rzodkiewką (bywają też inne dodatki, np. jajko).

No to twarożek jak malowany:) Może to kwestia tej śmietany, co to Syrenka daje słodką, a Annvina kwaśną i dlatego smakują inaczej?
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Definicja z Wikipedii brz... | krasnal
No, twarożek, i wcale nie postny ani wielkopolski, bo chyba całokrajowy i całoroczny. :-)
A z tą śmietaną to zagwozdka. Ja dopiero od syrenki usłyszałam, że jest jakaś kwaśna i słodka. Dla mnie kwaśna jest każda i muszę słodzić, żeby się zrobiła słodka. :-) Słodkiej nie jadłam nigdy, tzn. takiej żeby była słodka sama z siebie prosto ze sklepu. :)
Użytkownik: krasnal 24.08.2008 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No, twarożek, i wcale nie... | verdiana
Jeszcze znalazłam inne wersje gzika - z dużą ilością czosnku i koperkiem, podawany do ziemniaków w mundurkach i popijany maślanką czy czymś takim - no to już bardziej brzmi jak potrawa postna i regionalna. A taki do chleba, ze szczypiorkiem - to twarożek i tyle:)
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze znalazłam inne we... | krasnal
O, to, to! :-)

Krasnalku, a jeszcze miałam Cię zapytać, czy wiesz może, kiedy wyszło pierwsze wydanie "Das Ich unda das Es" Freuda? Bo mam sprzeczne dane, różne źródła podają 1923, 1936, 1933... i nie wiem. :(

I lobotomii to się chyba już nie wykonuje w psychiatrykach? :>
Użytkownik: krasnal 24.08.2008 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to, to! :-) Krasnal... | verdiana
Lobotomię się wykonuje nadal zdaje się w przypadkach ciężkiej epilepsji, o ile czegoś nie pomyliłam. W szpitalach psychiatrycznych to już raczej nie.
Freuda postaram się poszukać, bo pamiętać to nie pamiętam.
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Lobotomię się wykonuje na... | krasnal
O epilepsji wiem, ale to nie w psychiatryku, a mnie psychiatryk potrzebny. :>

Albo taka sytuacja: psychiatra zgarnia pacjenta _niepsychiatrycznego_ z ulicy, kiedy ten traci przytomność. Jak się pacjent obudzi i jest ok, to się go chyba wypuszcza? Przetrzymywanie pacjenta (zdrowego i nieubezwłasnowolnionego) w szpitalu wbrew jego woli jest możliwe chyba tylko po wyroku sądu? O ile taki wyrok w ogóle może zapaść. :-) Matko, redakcję robię i kombinuję. :-)
Użytkownik: krasnal 24.08.2008 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: O epilepsji wiem, ale to ... | verdiana
No to w psychiatrykach już chyba się nie stosuje - ale zupełnie pewna nie jestem.
Powinno się wypuścić, jak jest w praktyce to niestety nie wiem. I normalnie to raczej pacjenta z ulicy nie zgarnia psychiatra, tylko szpital ogólny albo izba wytrzeźwień;) Ale jak jest podejrzenie zaburzeń psychicznych, delikwent trafi do psychiatry, a potem się okazuje, że nie ma podstaw do zatrzymania, to wypuszczają chyba, bo dlaczego by nie. A jeśli nie - to na pewno jest to złamanie prawa. Przetrzymać można po wyroku sądu, zgadza się. A wyrok taki zapaść może, bo jeśli pacjent ze względu na zaburzenia stwarza zagrożenie dla siebie i innych, to może być przymusowo leczony.
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No to w psychiatrykach ju... | krasnal
Dzięki... Chilly mi tu jeszcze podpowiada, że można sobie posiedzieć wbrew swojej woli, jeśli się dostanie decyzję odmowną... trzeba jakieś wnioski składać i w ogóle, a to trwa i trwa. :-) Mój bohater uciekł po prostu. W ogóle książka w klimacie groteski i absurdu, sam ordynator tego psychiatryka to taki szalony naukowiec, więc nie jest powiedziane, że wszystko robi zgodnie z prawem - raczej wbrew. :-) Ale chciałam mieć pewność... :)
Użytkownik: reniferze 25.08.2008 15:52 napisał(a):
Odpowiedź na: O epilepsji wiem, ale to ... | verdiana
Po obserwacji w kierunku stwarzania zagrożenia dla siebie (ale tylko z powodu choroby psychicznej - jeśli ktoś jest zdrowy, a chce się zabić, to.. hmmm.. trzeba mu pozwolić) lub dla otoczenia, wzywa się sędziego, który ma 48 godzin na przybycie do szpitala i zapoznanie się z przypadkiem - czyli z dokumentacją i pacjentem jako takim :).
Użytkownik: verdiana 25.08.2008 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Po obserwacji w kierunku ... | reniferze
Tak czy siak bohater w ogóle przez ordynatora został do psychiatryka przewieziony nielegalnie, tak mi wynika z rozmaitych konsultacji. :) Bo z nieprzytomnością nie wiezie się do najbliższego szpitala, tylko do najbliższego szpitala NIEpsychiatrycznego. :-) I straszne to, ale jeśli bohater chciał wyjść już, to musiał... uciec. :-)
Użytkownik: krasnal 24.08.2008 14:34 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to, to! :-) Krasnal... | verdiana
W bibliografii jednego z podręczników akademickich znalazłam odnośnik do "The ego and the id" z 1923 roku. Wydanie niemieckie mogło być wcześniejsze, choć Wikipedia podaje właśnie tę datę. Ale na pewno z tych dat, które wymieniłaś, to 1923.
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: W bibliografii jednego z ... | krasnal
O, dziękuję, to faktycznie mogło być wcześniejsze... Szkoda, że nie mam już dostępu do EBSCO. :(
Użytkownik: Anna 46 23.08.2008 17:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Łe tam, pewnie robisz gzi... | joanna.syrenka
Omatko! Syrenko, jak to jest gzik, to ja go znam jadam i od dzieciństwa. :-)

A lubczyk to dodaję do masełka i czosnek - też mniamuśne!
Użytkownik: Annvina 25.08.2008 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniam. Ale ja wolę ze sł... | joanna.syrenka
Ile kucharek, tyle gzików.
Ja też znałam gzik jako twarożek ze śmietaną, ale gdy przyjechałam do Poznania i koleżanka zaproponowała mi "skibkę z gzikiem", miałam poważne watpliwości i obawy, cóż to może być :) W okresie dojrzewania młodzież próbuje różnych specyfików, nie tylko do jedzenia ;) Wyobraźcie sobie moją ulgę, gdy zobaczyłam zwykłą kromkę chleba z twarożkiem :):):)
Użytkownik: Anna 46 22.08.2008 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: My też Cię wspominałyśmy,... | Czajka
Dostałam i dziękuję. Mam nowy telefon i się go uczę dopiero... :-)))

"Nie opuszczaj mnie" jest w kawałku (tak na brzegu chyba) różowa; przez chwilę myślałam, że chodzi o Białołęcką i Różę Selerbergu. :-)
Użytkownik: emkawu 22.08.2008 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dostałam i dziękuję. Mam ... | Anna 46
W kawałku, ale ten kawałek promieniuje na całą okładkę, wespół w zespół z kiczowatym tytułem.
Użytkownik: Czajka 23.08.2008 06:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dostałam i dziękuję. Mam ... | Anna 46
I w dodatku ma ślicznie podwinięte, trzepoczące zalotnie rzęsy. :)
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko kochana! Ty wiesz... | Anna 46
Ale smoki były śliczne, ja strasznie żałuję, że sobie nie kupiłam. I jednego Muminka. :))
Użytkownik: Vemona 22.08.2008 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale smoki były śliczne, j... | Czajka
To szybko przyjedź naprawić ten błąd!! :-))
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: To szybko przyjedź napraw... | Vemona
Właśnie!!
Użytkownik: lirael 22.08.2008 14:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Czajko, z przykrością donoszę, że wczoraj z powodu zaczytania w Twojej relacji przypaliłam gołąbki:) Piszesz świetnie!
Nie ujmując na wartości fragmentom "ludzkim", tudzież krajoznawczym, ten poświęcony reakcji Sary na upominek od Syrenki jest po prostu obłędny! :) Podobnie zresztą jak sama Sara na zdjęciach (por np. "Sara na froncie" - z jakim skupieniem i uczuciem wpatruje się w Verdianę).
Pozdrawiam i gratuluję talentu.
Użytkownik: Czajka 22.08.2008 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko, z przykrością don... | lirael
:D
Dziękuję. Ale dlaczego Ty jesz gołąbki? - zaniepokoiła się Czajka.
Sara w turlaniu była obłędna. :) W ogóle jest cudna i podstawia się cała na raz do pieszczot.
Użytkownik: lirael 22.08.2008 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na: :D Dziękuję. Ale dlaczeg... | Czajka
Nie ma powodów do obaw - gołąbki były z kapusty, nie z piórkami :)
Użytkownik: satya 24.08.2008 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
"Jakie dłuuuuugieeeee..."- się najpierw pomyślało...
"To już koniec? ;("- się potem pomyślało...

No i czasem się żałuje, ze w stolicy się nie mieszka... :)
Użytkownik: joanna.syrenka 24.08.2008 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jakie dłuuuuugieeee... | satya
Większość z tych osób, które wtedy były w Warszawie, mieszka baaaardzo daleko do stolicy.... ;)
Użytkownik: satya 24.08.2008 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Większość z tych osób, kt... | joanna.syrenka
No tak tak... ale praca... i koszty... i tak mi troszkę głupio się wpraszać na łikend do kogoś. Ja tam w końcu całkiem obca. Ale w końcu wybiorę się na takowe spotkanie, jak mnie przygarniecie :)
Użytkownik: joanna.syrenka 24.08.2008 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak tak... ale praca..... | satya
Ale.... Mowy nie ma... ;) ;) ;)
Użytkownik: exilvia 24.08.2008 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy skończyły się trzy ... | Czajka
Co to za "księgarnia, z której wyciągali Czajkę za pióra"? :-)
Użytkownik: satya 24.08.2008 17:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Co to za "księgarnia... | exilvia
Ładna prawda? Łazienka też prześliczna... ;)
Użytkownik: exilvia 24.08.2008 17:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ładna prawda? Łazienka te... | satya
Trzeba odwiedzić!

A łazienka za każdym razem zatyka mi dech w piersiach. :-) O ile dobrze pamiętam, nawet muzyka łazienkowa tam gra. ;-)
Użytkownik: joanna.syrenka 24.08.2008 17:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Co to za "księgarnia... | exilvia
Traffic - czy jak to tam się pisze.
Użytkownik: exilvia 24.08.2008 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Traffic - czy jak to tam ... | joanna.syrenka
No ładnie.. następnym razem się przyjrzę. Tyle razy byłam w Trafficu, a tych witraży ani razu nie widziałam! :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 24.08.2008 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No ładnie.. następnym raz... | exilvia
Hihi, pewnie nie rozglądasz się po księgarni, tylko siedzisz z nosem w półkach - wcale się nie dziwię! :)
Użytkownik: verdiana 24.08.2008 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No ładnie.. następnym raz... | exilvia
Prawda? Ja się też zdziwiłam i spytałam, co to za katedra. :))
Użytkownik: Vemona 25.08.2008 09:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda? Ja się też zdziwi... | verdiana
Ja się też zastanawiałam, jaka to mogła być księgarnia. :-))
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: