Dodany: 19.03.2010 11:54|Autor: Anima

Książka: Raj tuż za rogiem
Vargas Llosa Mario

1 osoba poleca ten tekst.

0 seksie, szczęściu, sztuce i filozofii


Czytając "Raj tuż za rogiem", czułam się jak Alicja po drugiej stronie lustra. Llosa pozwolił mi przekroczyć tę niewidzialną barierę, która ogranicza mój zmysł percepcji, ilekroć obcuję z obrazem podziwianego przeze mnie artysty. Patrzę i widzę grę kolorów, form, odkrywam kunszt w operowaniu światłem, w portretowaniu postaci, w tworzeniu nastroju, metafory. Wpatruję się w obraz i próbuję odgadnąć, jakie kryje tajemnice. Co wprawiło w ruch wyobraźnię artysty? Na czym polega geniusz tworzenia? Skąd artysta czerpał inspirację?

Książka Llosy to literacka podróż do świata wyobraźni odbiegająca od poznanych przeze mnie wcześniej utworów pisarza: "Pochwała macochy" czy "Zeszyty don Rigoberta" to perły stylu, misternie skonstruowanej fabuły i brawurowo zarysowanej intrygi, za pomocą których pisarz prowadzi fascynującą grę z wyobraźnią czytelnika. Natomiast "Raj tuż za rogiem" to powieść oparta na biografii dwojga spokrewnionych ze sobą postaci: Flory Tristan i Paula Gauguina. Florę i Gauguina łączą więzy krwi, ona jest jego babką ze strony matki. Łączy ich też wiara w utopijne idee. Oboje są porywczy, obdarzeni nieposkromioną, buntowniczą naturą i żelaznym charakterem, indywidualizmem, inteligencją, oboje są zdolni do rzucenia wyzwania całemu społeczeństwu i złamania schematów kosztem ustabilizowanego, mieszczańskiego życia i domowego ciepełka. Nie potrafią żyć w jarzmie małżeństwa. Jest ono dla nich synonimem mieszczańskiej moralności i społecznej hipokryzji, maskaradą zmuszającą dwoje ludzi do odgrywania niechcianych ról i wdziewania sztucznych kostiumów. To tylko fasada, za którą kryje się gorycz, niechciany obowiązek, konieczność. Zwłaszcza dla Flory małżeńskie obowiązki są źródłem cierpienia i napawają ją wstrętem. Pod presją matki poślubia André Chazala, człowieka budzącego w niej nie tylko poczucie obcości, ale też wstręt i odrazę. Co wieczór zmuszana do kopulacji (jak nazywa Florita akt fizycznego zbliżenia), cierpi zarówno fizycznie, jak i moralnie. Rodzi znienawidzonemu posiadaczowi jej ciała troje dzieci, z których przeżyje jedno, córeczka Aline. Małżeństwo jest dla niej upokorzeniem. Potem porówna je do niewolnictwa, największej hańby ludzkości. Kiedy decyduje się porzucić męża, naraża się na powszechne potępienie i społeczną banicję. Takie to były czasy. Początki XIX wieku – kobieta, która opuszcza męża, porzuca dom, staje się w oczach prawa i świata gorzej niż prostytutką, zbrodniarką ściganą przez policję. Flora ukrywa się przed mężem. Zmienia nazwisko z mężowskiego Chazal na odziedziczone po peruwiańskich przodkach Tristan. Nie przeraża jej nędza, los banitki, wiecznie zmieniającej miejsca pobytu w obawie przed wytropieniem jej przez policję i męża tyrana. Wiele przecierpi, straci córeczkę, odebraną jej przez Chazala, ale zyska wiedzę o sobie, hart ducha, nauczy się walczyć o swoją godność i prawo do stanowienia o swoim ja. W sprzyjających okolicznościach zacznie nadrabiać zaległości w wiedzy, pochłaniać książki, pisać własne, a przede wszystkim, pod wpływem rodzących się w pierwszej połowie XIX wieku utopijnych systemów filozoficznych – walczyć nie tylko o prawo do szczęścia dla siebie, ale dla wszystkich zniewolonych i gnębionych: kobiet, robotników, niewolników. Będzie podróżować od miasta do miasta i głosić swoją wizję społecznej szczęśliwości, piętnowana przez konserwatystów za wywrotowe poglądy i bycie kobietą. Bo jakże to – kobieta buntowniczką, rewolucjonistką, nawołującą masy do walki o nowy świat, o powszechne szczęście, o raj na ziemi. Nawet ci, o których prawa walczy, przyjmują jej wystąpienia sceptycznie. Nie traktują poważnie słów rewolucjonistki w spódnicy. Flora nie zraża się tym, wierzy, że może zmienić świat. Nie ma miejsca w jej życiu na miłość i seks. Llosa przedstawia ją jako kobietę oschłą, której słowo seks kojarzy się z jednym: z obrzydzeniem i ohydą. Z kopulacją. Z gwałtem. Mężczyzna nie jest dla niej obiektem żądzy seksualnej, żaden mężczyzna. Drogę do jej serca – i łóżka – udaje się zdobyć... kobiecie. Olimpii Maleszewskiej, żonie profesora filozofii i prawnika, wykładowcy na Sorbonie. Ale na krótko, Flora bowiem nie potrafi pogodzić szczęścia osobistego z walką o zbawienie ludzkości. Widząc nędzę, cierpienie i upokorzenie najbiedniejszych, nieludzki wyzysk kobiet i dzieci pracujących w fabrykach, porzuca Olimpię, dzięki której zaznała szczęścia i rozkoszy. Musi walczyć o dobro pokrzywdzonych i nic ani nikt nie może jej tego celu przesłonić.

Zupełnie inną wizję raju ucieleśnia biografia Paula Gauguina. Młodość przyszłego malarza nie zapowiada, że kiedykolwiek dane mu będzie doświadczyć rozkoszy i trudu tworzenia. Jako dwudziestoparolatek zostaje finansistą w jednej z najpotężniejszych firm w Paryżu. Poślubia Mette Gad, staje się przykładnym mężem i ojcem pięciorga dzieci. Robi karierę na giełdzie i wraz z rodziną przeprowadza się z jednego eleganckiego domu do kolejnego wytwornego apartamentu, za każdym razem coraz bardziej luksusowego. Ma wszystko, o czym marzy młody człowiek stojący u progu życia: piękną żonę, rodzinę, dobrobyt, wysoki status społeczny i powszechny podziw. Jest beniaminkiem swojego szefa. Ugania się za klientami i za pieniędzmi. Wydawałoby się, że pod każdym względem układa mu się w życiu...

Cieniem na dzieciństwo Paula kładzie się tragedia jego matki. Aline, córka Flory, "porzucona" przez matkę, całkowicie pochłoniętą walką o zbawienie świata, zostaje porwana przez ojca, który prawnie jest jej opiekunem i nigdy nie zrezygnował z praw do swojego dziecka. Samotna, z dala od zaabsorbowanej swoją pasją społecznikowską matki, która co prawda walczy o odzyskanie córki, ale bezskutecznie, umiera z tęsknoty za nią, zżerana poczuciem zdrady, odrzucenia, samotności. Molestowana przez ojca w akcie zemsty na matce, nie może się otrząsnąć z tych tragicznych doświadczeń. Paul żyje w cieniu jej smutku, coraz bardziej zamknięty w sobie. Po śmierci ojca matką Paula i jej dziećmi zaopiekował się zakochany w niej bogaty i ustosunkowany dżentelmen, o którego Paul był śmiertelnie zazdrosny. Nigdy go nie zaakceptował, chociaż to właśnie jemu zawdzięcza posadę w renomowanej firmie finansowej.

Od kiedy jednak Paul zaprzyjaźnia się z kolegą z firmy, wielbicielem sztuki i bohemy, w jego życie zaczyna wkraczać malarstwo. Ogarnia go nieprzezwyciężone pragnienie malowania. Nigdy nie uczył się rysunku, nigdy nie trzymał w ręku ołówka do szkicowania i kartki do malowania. Nigdy nie był w galerii. Nigdy nie rozmawiał o sztuce. Z miesiąca na miesiąc poddaje się coraz bardziej nowej, nieznanej sile, która jak bakcyl ogarnia całe jego jestestwo. Z czasem pragnie tylko jednego: chce... nie – musi, MUSI malować. Opanowany dziwną gorączką, zaniedbuje pracę, rodzinę. Porzuca karierę i zostaje artystą. Nikt nie kupuje jego obrazów, wszyscy się z niego śmieją. Paul zmienia całkowicie swój wizerunek, zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny. Nosi się jak artysta, manifestując swoim sposobem ubierania się przynależność do cyganerii. Cierpi biedę, żyje jak żebrak. Trawiony gorączką twórczą, nie zważa na niepowodzenia i kpiny innych artystów. Wie, jest tego pewien – jego powołaniem jest malarstwo. Kiedy poznajemy Paula, właśnie przyjeżdża do Polinezji w poszukiwaniu raju. Z retrospekcji snutych po mistrzowsku przez Llosę dowiadujemy się o przeszłości Paula, o jego drodze do zostania artystą – a jednocześnie wrakiem człowieka. Jakie granice może przekroczyć człowiek, poszukując pełni swoich możliwości i wolności twórczej? Dla Paula rajem wyzwalającym w artyście potencjał twórczy uśpiony pod wpływem dekadenckiej kultury Zachodu jest pierwotna kultura Polinezji. Na Tahiti Paul pragnie wyzwolić się spod wpływu starej sztuki i stworzyć nową, wspanialszą. Otoczony dziką, pierwotną naturą, skąpaną w jaskrawym świetle słońca, kipiącą od barw i bogactwa, pełną przepychu jaskrawych kolorów, w otoczeniu prostych, nieskażonych cywilizacją mieszkańców wyspy odnajduje w sobie dzikusa i atawistyczne instynkty, które czynią z niego wolnego artystę. Celebruje swój potencjał twórczy poprzez wolność – absolutną i bezgraniczną, poprzez wolny, swobodny seks. O swoich obrazach powie, że "malował je spermą". "Żeby malować prawdziwie, trzeba odrzucić otaczającą nas cywilizację i wydobyć z siebie to, co w nas dzikie, co ukryte wewnątrz każdego z nas"[1]. Aby odnaleźć w sobie tę pierwotną energię i twórczy potencjał, przekracza wszelkie konwenanse i zahamowania. Roznosi go seksualna energia, nieposkromiony erotyzm i żywioł instynktów. Llosa podkreśla mistyczny związek między twórczą ekspresją artysty a jego libido. "Nigdy nie kochałeś się w taki sposób z twoją żoną, Paul, jak z tamtymi Murzynkami o wielkich cyckach, zwierzęcych gardzielach i nienasyconym łonie. Dlatego twoje malarstwo było dotąd tak blade i sklerotyczne, konformistyczne i nieśmiałe"[2]. Seks, obok malarstwa, zajmuje w jego życiu ważne miejsce. Paul, w przeciwieństwie do swojej babki, czerpie z niego życiodajne siły i twórczy potencjał. Ugania się za kilkunastoletnimi dziewczynkami, żyje z czternastolatkami, uprawia miłość z prostytutkami, pociąga go nawet młody drwal, który zafascynował Paula swoją androgyniczną naturą. Skutkiem jego nieokiełznanej aktywności seksualnej jest choroba weneryczna, która rujnuje jego organizm. W pogoni za dzikusem, za rajem Paul łamie konwenanse, wdaje się w bijatyki, uzależnia od alkoholu. Staje się uosobieniem awanturnika, pijaka i erotomana. Próbując walczyć z chorobą, od której jego nogi pokrywają się bolesnymi ranami, uzależnia się od laudanum i opium. Stopniowo traci wzrok i władzę w nogach. Zaczyna chodzić o lasce, cierpiąc fizycznie z powodu bólu kończyn. Cierpi również na zaniki pamięci, miesza mu się rozum, Paul często popada w obłęd, a jeszcze innym razem w odrętwienie. Paradoksalnie, wolność zostaje okupiona destrukcją, samotnością i odrzuceniem. Przejmujący jest opis agonii Paula na Markizach, dokąd wyprawił się w poszukiwaniu raju na ziemi. To prawdziwa perełka, podobnie jak opisy natchnienia, olśnienia – stanów, w których Paul malował swoje najwybitniejsze obrazy. Ich interpretacje to prawdziwy majstersztyk. W taki sposób może pisać tylko geniusz o innym geniuszu. Urzekające, genialne, wspaniałe! Równie fascynująca jest opowieść o relacji między Paulem i Vincentem Van Goghiem – trudnej, skomplikowanej i destrukcyjnej przyjaźni, która doprowadziła do samookaleczenia się Vincenta, a potem do jego samobójczej śmierci.

Llosa konfrontuje w powieści odmienne koncepcje szczęścia, sposoby poszukiwania raju na ziemi, przeciwstawne postawy wobec seksu. Bardziej ludzki wydaje mi się Paul, mimo że wiele razy nie mogłam zaakceptować jego erotycznych ekscesów i niepojętego dla mnie dążenia ku samozagładzie (scena nieudanej próby samobójczej przez połknięcie arszeniku, pijaństwo, choroba pustosząca jego organizm). Przejmująca była dla mnie samotność bohaterów, wyrastających ponad tłum i odrzuconych przez społeczeństwo. Degrengolada artysty, który za życia nie potrafi utrzymać się ze swojego malarstwa, ale nie umie, nie chce się go wyrzec, ukochawszy swoją sztukę ponad wszystko. Za niepojętą dla zwykłych śmiertelników wierność sobie bohaterowie ponoszą okrutną karę: potępienie w oczach ludzkości i pogardę tłumów. "Nie zobaczył, nie usłyszał ani się nie dowiedział, że jedynym przeznaczonym dla niego epitafium był list biskupa wyspy Hiva Oa (...), który – już po upływie lat [od śmierci Paula], kiedy Koke stał się sławnym malarzem, cenionym i stawianym za wzór, a jego obrazy były rozchwytywane przez kolekcjonerów i muzea na całym świecie – wszyscy biografowie artysty cytują jako symbol niesprawiedliwości losu wobec artystów marzących o znalezieniu raju na tym ziemskim łez padole..."[3]...



---
[1] Mario Vargas Llosa, "Raj tuż rogiem", tłum. Danuta Rycerz, wyd. Rebis 2003, s. 29.
[2] Tamże, s. 73.
[3] Tamże, s. 435.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2249
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: