Dodany: 15.04.2017 00:44|Autor: J

Czytatnik: #?!

Lem #1: Astronauci (spod znaku sierpa i młota)


Astronauci (Lem Stanisław) (4,0)

Stanisław Lem urodził się w 1921 we Lwowie, w zamożnej rodzinie o korzeniach żydowskich. Był ponadprzeciętnie inteligentny i w młodości pragnął zostać naukowcem. Wojna pokrzyżowała te plany. Nie ukończył studiów medycznych, na które posłał go ojciec. Zaczął publikować opowiadania w prasie. Pod koniec lat 40. ukończył swoją pierwszą powieść, "Szpital przemienienia", ale wówczas nie dostał zgody komunistycznych władz na wydanie. Musiał wziąć sobie tę porażkę do serca, bo bardzo się postarał, by "Astronautom" – jego powieściowemu debiutowi z 1951 – cenzura nic zarzucić nie mogła. Tak więc akcja toczy się na początku XXI wieku, gdy na całym świecie króluje już komunizm w wariancie skrajnie utopijnym, który, zlikwidowawszy głód, wojny i kapitalizm, stworzył już właściwie raj na ziemi. Niemniej mądrzy naukowcy wszystkich narodowości wspólnymi siłami wciąż pracują dla dobra ludzkości, a to roztapiając sztucznymi słońcami arktyczne lodowce (pomysł zupełnie absurdalny, ale musiał nieźle współgrać z socrealistyczną gigantomanią), to znów budując statek międzyplanetarny.

"Kosmokrator" miał wyruszyć z dziewiczą misją na Marsa, ale pewne wypadki spowodowały zmianę jego destynacji. Otóż kilkadziesiąt lat po katastrofie tunguskiej (autentyczne wydarzenie z 1908 r.) udało się naukowcom odnaleźć dowody, że nie było to zjawisko naturalne, tylko katastrofa statku pozaziemskiej cywilizacji. Po częściowym odcyfrowaniu zawartości obcego nośnika pamięci magnetycznej stwierdzono, że istoty z Wenus planowały inwazję na Ziemię. Postanowiono zbadać tę sprawę, wysyłając delegację naukowców na drugą planetę od Słońca. Oczywiście cele misji są stricte pokojowe – interwencja militarna stanowiłaby zapewne dysonans dla propagandowego obrazu niosącego pokój komunizmu.

Rusza więc garstka astronautów w Kosmokratorze na Wenus. Są tam: pilot Robert Smith, potomek murzyna-komunisty, który uciekł przed prześladowaniami z USA do ZSRR; kierownik wyprawy Arseniew; astronom Reiner; chiński fizyk Lao Czu; hinduski matematyk Czandrasekar, twórca i operator pokładowego mógu elektronowego; inżynier Sołtyk; Oswaticz – pilot? nawigator?; Tarland – biolog i chyba też lekarz. Po wylądowaniu stwierdzają co prawda, że tamtejsza atmosfera jest zabójcza dla człowieka, rychło jednak odnajdują ewidentne ślady działalności istot inteligentnych. Po dalszych badaniach i związanych z nimi niebezpiecznych przygodach stwierdzają, że Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Czytało się "Astronautów" całkiem fajnie, pomijając oczywiście fragmenty jakby żywcem wyjęte z kanonów komunistycznej propagandy. Od początku uderzyła mnie klarowność stylu i jasność przekazu: bez wydziwiania, bez wymyślania niepotrzebnych neologizmów. Solidna wiedza autora jako podstawa, na której buduje swoją wizję przyszłości, a przy tym opowiada całkiem interesującą historię. Inna sprawa, że wizja ta w większości się nie sprawdziła: mamy XXI wiek, lecz człowiek nie stanął ani na Wenus, ani na Marsie, a zapał do "podboju kosmosu" skończył się wraz z wielkim wyścigiem zbrojeń; komputery nie są budowane w oparciu o lampy elektronowe, a ich moce obliczeniowe o rzędy wielkości przekraczają wszystko, co Lem był w stanie sobie wyobrazić. No i, na nasze szczęście, po kilkudziesięciu latach i 100 milionach ofiar, komunizm jednak nie zapanował na świecie, ale skompromitował się, miejmy nadzieję, ostatecznie.


Jeszcze kilka luźnych spostrzeżeń i refleksji.
* Już w 20 lat od debiutu autor przyznawał się w przedmowie do kolejnego wydania, że jego wizje dotyczące komputerów pozostały daleko w tyle za rzeczywistością. Akcja powieści to jeszcze 30 lat naprzód...
* Urocze archaizmy w terminologii fizycznej – dziś raczej nikt już nie mówi o promieniowaniu nadfiołkowym, ani nie próbuje mierzyć chyżości pojazdu czy dzielności silnika.
* Wyłożenie podstaw astronautyki w dość zgrabny sposób przeprowadzono przy użyciu wycieczki szkolnej, zwiedzającej kosmiczne doki. Trochę za długo to trwa, ale zabieg zapewne miał sprawić, że czytelnik nie poczuje się traktowany jak uczniak przez belfra – on przecież tylko uczniom towarzyszy, przysłuchując się mimochodem lekcji ;-)
* Naukowcy na swoim zgromadzeniu głosują, przyjmują rezolucje, niby więc merytokracja, ale to raczej nie oni podejmują ostateczne decyzje i właściwie nie wiadomo, kto rządzi tym całym interesem. W sumie to ma sens – za komuny wiadomo było, że rządzi Partia, zaś "program Partii – programem narodu".
* Komputery i inny sprzęt. Autor nie był w stanie przewidzieć rozwoju elektroniki i jej miniaturyzacji. Zafiksował się mentalnie w epoce lamp, z których zbudowane było zarówno jego radioodbiorniki, jak i superkomputery.
* Specjalizacja. Z mojego punktu widzenia na pokładzie znajdowały się dwa komputery: Maraks, ten mózg elektronowy do rozmaitych obliczeń, oraz Prediktor, komputer pokładowy, którego działanie pozostało owiane tajemnicą. Nie wpadł Lem na to, że komputer może być urządzeniem ogólnego przeznaczenia i zarówno liczyć, jak i kierować lotem.
* Napędu nuklearnego w statkach kosmicznych też, o ile wiem, się jeszcze nie stosuje, chociaż NASA podejmowała tego typu próby.
* Paskudny koniunkturalizm autora można oczywiście tłumaczyć tym, że takie czasy, ale nasuwa się pytanie, czy gdyby trafiły mu się nieco inne czasy i miejsce, to z równym przekonaniem fantazjowałby, dajmy na to, o wszechświatowym zwycięstwie tysiącletniej Rzeszy, która pokonała zastępy krwiożerczych Żydów?
* Żarówka z wolframowym drucikiem w latarce kosmonautów... no tak, diody led nie przyszły panu futuryście do głowy ;-)
* Niektóre postaci drugoplanowe (Oswaticz, Tarland) pojawiają się znienacka bez żadnego wprowadzenia i w sumie niewiele o nich wiadomo. Może to niedostatki warsztatowe, a może zasugerowano autorowi wprowadzenie dodatkowych bohaterów z innych jeszcze "demoludów"?
* Przy okazji wspomnianej wcześniej wycieczki szkolnej przyszło mi do głowy, że w powojennej, komuszej bidzie młodzież niechybnie musiała być drobniejsza, mniej dorodna, i mniej "dorosła" niż obecnie; dziś nie nazwałbym raczej czternastolatka "malcem", zwłaszcza że niejeden dorównuje mi wzrostem...


Cytaty.

Oportunizm autora.

"Wiele już lat minęło od upadku ostatniego państwa kapitalistycznego. Kończył się trudny, bolesny i wielki okres sprawiedliwego przetwarzania świata. Nędza, chaos gospodarczy i wojny nie zagrażały już wielkim planom mieszkańców Ziemi."

"Nauka nigdy już nie miała wytwarzać środków zniszczenia. W służbie komunizmu była najpotężniejszym z wszystkich narzędzi przemiany świata."

"Ale winne były nie maszyny, lecz złe ustroje społeczne."

"Wiemy, że materia jest ślepa i nie ma ponad nią żadnej Opatrzności, która prostowałaby drogi błądzących."

"Czy to nie maszyna posyłała ludzi na wojnę – szalona, chaotycznie działająca maszyna ustroju społecznego, kapitalizmu?"


Filozofia i futurologia.

"Jak widzicie, maszyna taka nie usuwa człowieka, lecz pomaga mu – i to jest jedyna droga postępu."

"Mój nauczyciel ofiarował mi zasadę, której starałem się być wierny. Brzmi ona: nigdy spokoju. Nigdy nie zadowalać się zrobionym, zawsze iść dalej. Działanie tego nakazu odnajdujemy w życiu wszystkich ludzi, którzy coś osiągnęli."
→ Tak mówi Czandrasekar, matematyk od Maraksa. Coś w tym jest i tego mi najwyraźniej brakuje.

"Ale pamiętaj, że życie ma tylko wtedy sens, jeśli czemuś służy. Wielkie zamiary i czyny służą wszystkim."

"Tam, przed tym kominkiem z trzaskającymi polanami, zrozumiałem słowo «nigdy». Na Ziemi żyją i będą żyć tysiące, miliony, miliardy ludzi, lepszych i gorszych, wielkich i małych, lecz w tym przez wieki idącym pochodzie nigdy już nie będzie tego jednego człowieka, którego kochałem tak bardzo, że o tym nie wiedziałem."

"Planetę zamieszkiwał gatunek istot obliczających. Półtora wieku temu, kiedy przystąpiły do realizacji planu, rozważały, czy ludzie mogą im do czegoś posłużyć. Uznawszy, że nie zdadzą się na nic, postanowiły nas usunąć."

"Zniszczyć siebie, sądząc, że tym samym niszczy się cały świat – to wielka i straszna pokusa..."



Zobacz też: Moje lektury 2017

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 603
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: