Dodany: 29.02.2024 14:29|Autor: Alos

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: H. P. Lovecraft: Biografia
Joshi S. T.

7 osób poleca ten tekst.

Nie taki samotny ten samotnik


Howard Philips Lovecraft, urodzony 20 sierpnia 1890 roku w Providence, zmarł w rodzinnym mieście 15 marca 1937 roku. Pisarz, poeta, eseista, autor niezliczonej ilości listów, amatorski dziennikarz, korektor, ghostwriter, doradca skupionych wokół siebie twórców i dziennikarzy amatorów. Postać, która powinna być znana każdemu entuzjaście książkowych horrorów. Przez lata narosło wiele mitów wokół jego osoby. Czy rzeczywiście był tak strasznym ksenofobem? Aseksualnym, chorym nerwowo introwertykiem? Jak to naprawdę było z tą jego samotnością i czemu uroczy, czarny kotek został symbolem jego rasizmu? Biografia autorstwa Joshiego bierze na warsztat wszystkie najważniejsze kwestie dotyczące Lovecrafta i wiele z nich oddemonizowuje.

Kim w ogóle jest S. T. Joshi? To amerykański krytyk literacki, hinduskiego pochodzenia, którego działalność skupia się przede wszystkim na dziełach Lovecrafta i autorów z jego kręgu, a także na weird fiction ogólnie. Autor kilku pozycji poświęconych tematowi i redaktor zbiorów dzieł twórcy Cthulhu, znawca opowieści grozy z początku XX wieku.

Książka jest ogromna, drobiazgowa, cyklopowa – jakby to napisał sam Lovecraft. Trzeba to od początku zaznaczyć. 1108 stron właściwego tekstu, 52 strony przypisów, co przedkłada się na prawie 1600 pozycji, a sama bibliografia to kolejne 15 stron. Joshi podjął się tytanicznego wysiłku czytając nie tylko dzieła Howarda wierszem i prozą, ale także przekopując się przez tony listów, opracowań, esejów, wywiadów z przyjaciółmi Lovecrafta, biografii i różnego rodzaju wspominek. Do tego przebrnął przez dzieła innych autorów, które według niego stanowiły inspiracje dla prac Howarda. Odwiedził także wiele miejsc z jakiegoś powodu ważnych dla Lovecrafta.

Biografia zaczyna się na chwilę przed narodzinami autora i kończy prawie sześćdziesiąt lat po jego śmierci. Podzielona jest na 25 rozdziałów ułożonych chronologicznie, chociaż czasami się zazębiają, a Joshi wyprzedza wydarzenia. O szczegółowości tej pozycji niech świadczy fakt, że samo dojście Howarda do pełnoletności zajmuje prawie 150 stron, chociaż był to okres, w którym zajmował się głównie poezją i wydawaniem amatorskich gazetek naukowych dla rodziny. "Dagon" powstał dopiero w 1917 roku, czyli po kolejnych 150 stronach.

Jaki zatem wizerunek H. P. Lovecrafta przedstawia ta książka? Trojaki. Chociaż Joshi stara się być obiektywny i bardziej wyjaśniać podstawy poglądów Howarda, niż je usprawiedliwiać, nie przemilcza też niewygodnych kwestii, ale i podkreśla te zasługujące na pochwałę, to ciężko mi stwierdzić, że jest to wzór do naśladowania. Autora z Providence, według mnie, powinno się analizować jako osobę prywatną, twórcę i korektora będącego jednocześnie mentorem wielu młodszych pisarzy.

Lovecraft jako osoba był straszny. W dzieciństwie rozpuszczany do granic możliwości, wyrósł na prymitywnego rasistę, ksenofoba i snoba. Później doszła jeszcze homofobia i antysemityzm oraz hipokryzja. Wśród jego znajomych byli zarówno homoseksualiści, jak i Żydzi. Lepiej, bo żydowskiego pochodzenia był jeden z jego najbliższych przyjaciół, a także i małżonka, Sonia Greene (dla niej był okropnym mężem, którego bardziej interesowało zdanie ciotek niż własnej żony. Kumpli też bardziej cenił od towarzystwa Soni, która jeździła po kraju za pracą). Był kompletnie niewydolny finansowo – na własne życzenie zresztą. Z jego wypowiedzi jasno wynika, że wiedział, co zrobić, żeby sprzedawać więcej swoich dzieł, ale po prostu kłóciło się to z jego filozofią. Kilku też w ogóle nigdy nie spróbował opublikować, bo uznał, że są kiepskie, a później stanowiły żelazny trzon jego dorobku. Samotność Howarda to też kwestia dyskusyjna. Dzisiaj pewnie ciężko byłoby go nazwać nawet introwertykiem, a co dopiero samotnikiem. Poza dwoma epizodami w życiu - raz, gdy był naprawdę małym dzieckiem i miał niewiele do gadania w tej kwestii - trudno powiedzieć tak naprawdę, że był samotny. Miał spore, ciągle rosnące grono przyjaciół, których starał się odwiedzać lub którzy odwiedzali jego. Okres mieszkania w Nowym Jorku spędził głównie na szwendaniu się ze znajomymi. Poza tym prowadził bardzo bogatą korespondencję z ponad pięćdziesięcioma osobami, która pod koniec życia rozrosła się do dziewięćdziesięciu kilku. Był za to świetnym kumplem, zawsze skorym do rozmów czy całonocnych wypraw na miast. Chętnie robił też za przewodnika po ciekawych miejscach w okolicach Providence.

Howard jako twórca to zupełnie inna para kaloszy. Chociaż i tutaj nie zabrakło zgrzytów. Poetą był przeciętnym, ale dobrym technicznie. Tutaj zdam się jednak na opinie Joshiego, bo to kompletnie nie mój typ sztuki. Miał wiedzę, umiejętności i pomysły. Często zmieniał swoje opowiadania, żeby wpleść tam jakąś nową ideę czy aktualne odkrycie naukowe. Pisał niewiele jak na - co by nie mówić - zawodowego autora, ale brzydził się tworzeniem pod publikę. Wiedział, czego chcą gazety, w których publikował i wiedział, jak pisać takie historie, ale nie chciał tego robić. Prowadził gigantyczną korespondencję, nie tylko z fanami, ale i innymi pisarzami czy dziennikarzami amatorami i według niektórych opinii to może być właśnie jego największe dzieło. W kręgach amatorskiego dziennikarstwa również był osobą wybitną. Piastował wiele wysokich funkcji w organizacjach zrzeszających, służył radą, pomocą i chciał podnieść poziom wydawanych chałupniczo gazetek. Jego kariera pisarza weird fiction również wywodzi się z amatorskiego dziennikarstwa. Sprawdzał się także jako eseista, chociaż te pisał głównie dla siebie i swoich znajomych.

Jako korektorowi i mentorowi Lovecraftowi należy się największy szacunek. Zdarzało mu się, że poprawiał po kimś prace do tego stopnia, że stawały się praktycznie jego autorskimi. Wysyłał przy tym często masę porad dotyczących warsztatu pisarskiego czy tworzenia fabuły. Jego bogata korespondencja z młodymi twórcami to w dużej mierze porady, zachęty, korekty i próby namówienia ich na publikacje. Kilkoro z jego znajomych osiągnęło jakąś formę sukcesu. Był do tego dość skromny. Gdy zdarzało mu się już napisać z kimś wspólne dzieło, nigdy nie chciał widnieć jako jego współautor.

Biografia ta to nie tylko historia życia Howarda, przeplatana bogato cytatami, ale też analiza jego dzieł. W mniejszym stopniu poezji, za to praktycznie każde opowiadanie doczekało się swojego przeglądu historii powstania i inspiracji. Nie zabrakło także miejsca na przybliżenie prac autorów takich jak Arthur Machen czy Lord Dunsany, których Lovecraft bardzo cenił i wplatał elementy ich stylu do swoich opowieści. Zwłaszcza ten drugi miał duży wpływ na wczesne dzieła Howarda.

Książka jest kompetentna i dokładna, ale ma kilka wad. Nic dużego i raczej mocno subiektywne. Pierwszą jest brak ilustracji, zdjęć czy obrazków. Lovecraft jaki był, każdy sobie może sprawdzić w Google, ale Joshi często wspomina, że coś narysował, naszkicował, że coś odwiedził, że zrobiono mu zdjęcie z żoną, etc. i fajnie byłoby to zobaczyć chociaż w ograniczonej ilości. Wspomniane jest, że Howard stworzył trzy plany miasta Arkham, więc warto byłoby to pokazać. Na całych 1108 stronach tekstu są trzy szkice. Wszystkie to niedbałe rzuty nowego mieszkania Lovecrafta.

Joshi stworzył pozycję ogromną, molochową, drobiazgową, pełną szczegółów, naładowaną informacjami, odniesieniami i ciekawostkami. Prezentuje zarówno życie Lovecrafta, jak i analizy jego dzieł, ale także przegląd przez gatunek weird fiction i grozy z początku XX wieku. Wspominani są Machen, Dunsany, Clark Ashton Smith, Bloch, Lumley i cała masa innych twórców oraz ich opowiadań i wierszy. Przy tak obszernym opracowaniu przydałby się jakiś indeks pojęć, autorów, prac czy miejsc, żeby łatwiej byłoby odszukać je w tekście. Tym bardziej, że rozdziały są długie, ich nazwy nic nie mówią, a pomimo tego, że każdy opatrzony jest przedziałem czasowym, to zdarza się, że kilka rozdziałów obejmuje ten sam okres. Powodzenia w szukaniu...

Dwa ostatnie minusy dotyczą już samej treści. Brakowało mi jakiegoś większego omówienia słowotwórstwa Lovecrafta. Jest to, co prawda, wspomniane raz w przypadku imienia Nyarlathotepa i raz przy omawianiu wymowy "Cthulhu", ale tylko tyle. Jeżeli nie było żadnych ciekawych materiałów na ten temat, Joshi mógł o tym po prostu wspomnieć przy którejś z poprzednich okazji. Zwłaszcza, że twórczość Howarda słynie z dziwnych nazw. Druga rzecz, której mi zabrakło, to jakiegoś wątku poświęconego jego niechęci do owoców morza. Lovecraft lubił kojarzyć swoje potwory z wodą. Wszędzie macki, jakieś ryboludy z Innsmouth, Shoggothy są też takie trochę ślimakowato-meduzowe. Może jakaś analiza by się przydała, jak to wpłynęło - i czy w ogóle - na twórczość. Jeżeli nie lub nie ma materiałów, też warto byłoby o tym napisać.

Tworząc tę książkę Joshi odwalił kawał dobrej, ciężkiej roboty. To nie tylko historia jednego z ciekawszych autorów literatury grozy, ale i przegląd gatunku, w którym tworzył. Dużo ciekawostek, informacji i przemyśleń. Do tego analiza każdego opowiadania. Nawet jeśli w dość krótkiej formie. Pozycja raczej dla fanów, u których historie Lovecrafta są dość dobrze zakotwiczone i nie będą razić ich jego poglądy. Zdecydowanie polecam.

Aha. I na koniec sprawa z kotem. Wcale nic nie mówi o rasizmie Howarda, bo ten miał mniej niż 10 lat, gdy przygarnęli zwierzaka, nie ma żadnego dowodu, że to Lovecraft wymyślił to imię, a i jego odbiór pod koniec XIX wieku w Nowej Anglii był trochę inny niż współcześnie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 288
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Xothul 23.04.2024 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Howard Philips Lovecraft,... | Alos
Jak ktoś opisuje Lovecrafta jako: "wyrósł na prymitywnego rasistę, ksenofoba i snoba." to cała biografia nie ma sensu. To raz: obrzydliwy anachronizm moralny (wiem, że współcześnie abstrakcyjny termin ale ocenianie moralności osób żyjących w innych realiach przez moralność współczesną jest błędem logicznym), dwa: ocena, której w biografii być nie powinno a jedynie obiektywne przedstawienie informacji. Ocena to już rola czytelnika.
Użytkownik: Alos 25.04.2024 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak ktoś opisuje Lovecraf... | Xothul
Nigdzie nie napisałem, że Joshi uważa tak o Lovecrafcie. Opis Howarda jako prymitywnego rasisty, snoba i ksenofoba oparty jest na faktach przedstawionych w książce i nie ma tu za bardzo nawet miejsca na ocenę. Fakt jest faktem. Po prostu taki był.

W drugiej kwestii wychodzisz z bardzo błędnego założenia, właściwie nie wiem czym popartego, że Joshi ocenia Lovecrafta przez pryzmat realiów końca XX wieku (to okres współczesny dla tworzenia tej biografii). Autor książki wielokrotnie podkreśla, że nie wolno patrzeć w ten sposób, często broni Howarda i wyjaśnia pochodzenie jego poglądów. W pewnym momencie po prostu dochodzi do granicy, po przekroczeniu której bronienie Lovecrafta stanie się kuriozalnym zaślepieniem. Zwłaszcza w kontekście końcowych kilku lat życia Howarda.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: