Dodany: 22.06.2007 16:57|Autor: KrzysiekJoy

Poeta i żołnierz


Sándor Petőfi to jeden z węgierskich bohaterów narodowych. Jest autorem narodowej pieśni tego kraju: "Powstań, Węgrze, Ojczyzna Cię woła!". Zagrzewała ona Madziarów do walki podczas powstania węgierskiego w roku 1848.

"Śpiew patrioty"

Twój–ci ja ojczyzno jestem
Z serca i duszy,
Żadna mnie prócz twej miłości
Miłość nie wzruszy.[1]


Taki właśnie był Sándor Petőfi, poetą, który nie tylko pisał o wolności, ale i o nią czynnie walczył. Kochał Węgry ponad wszystko i całe swoje krótkie życie poświęcił ojczyźnie. Urodził się w 1823 roku, a zmarł w 1849; żył zaledwie 26 lat. Zginął na polu bitwy, przebity kozacką włócznią. Był adiutantem Józefa Bema; polski generał nigdy nie mógł uwierzyć w śmierć Petőfiego, którego traktował niczym przybranego syna.

Swój pierwszy tomik wydał w roku 1844. Wiersze zdobyły uznanie nie tylko krytyki, ale cieszyły się także dużą popularnością wśród czytelników.

Natchnienie czerpał z domu rodzinnego, wędrówek po kraju, w jego poezji czuć czasem pusztę.

"Wolność i miłość"

Wolność, miłość – przysięgnę
Jednako mi niezbędne.
Ja za miłość jestem gotów
Oddać żywot.
Ja za wolność jestem gotów
Oddać miłość.[2]


Warto przed rozpoczęciem lektury tego tomiku wierszy choć przez chwilę zerknąć na historię Węgier; ja to zrobiłem dopiero po ich przeczytaniu, stąd moja ocena tej twórczości jest zbyt niska. Tego błędu już nie zrobiłem podczas zapoznawania się z poezją Endre Ady. Jednak z Petőfim przeżyłem niezwykłe chwile. Jakże ta poezja jest nam bliska dzięki sporej dawce patriotyzmu.

W przedmowie do wierszy zebranych z 1847 tak pisał o swojej twórczości:

"Nie będę bronił wartości moich poezji, gdyż albo potrzebują one obrony, albo nie; jeżeli potrzebują jej, to obrona jest daremna, jeżeli nie – zbyteczna… Jestem szczery i posiadam poczucie własnej godności, ale przeczę, jakobym był zarozumiały. Wymienię więc tylko cztery, najczęściej stawiane mi zarzuty, a mianowicie: że moje wiersze cechuje zły rym i kulejąca rytmika, że brak im równowagi wewnętrznej i że są pospolite.

Ci panowie nie mają pojęcia o rymie i rytmie węgierskiej poezji"[3].

"Poezja"

Jakżeś ty poniżona, o poezjo święta,
Jak źle cię sądzi grupa wierszarzy nadęta!
Ci właśnie, którzy twymi chcą być kapłanami,
Plemię z prochu wylęgłe, w proch cię ciągną sami.
Namaszczeni wieszcze głoszą na wsze strony,
Żeś ty salą, do której wstęp nam zabroniony,
Gdyż by mieć prawo próg twój przestąpić bogaty,
Trza mieć błyszczące buty, eleganckie szaty,
Ułożenie światowe i maniery modne…
O milcz! plemię kłamliwych proroków niegodne!
Przestańcie z prawd najświętszych robić pośmiewisko!
Poezja nie jest wcale salą towarzyską,
Gdzie się schodzi pleść głupstwa zgraja rozmaita,
Ów chwast podły, z którego wszystko złe wykwita…
Poezja jest świątynią, rozwiera podwoje
Tym, co się cieszą, i tym, co łez leją zdroje,
Wszystkich ona swych boskich uczniów karmi rosą,
Choć wchodzą z podkutymi podeszwy – lub boso![4]


W wierszu "Gdyby pan Bóg..." oprócz miłości do ojczyzny mamy równocześnie miłość do ukochanej kobiety, był to pierwszy taki utwór w literaturze węgierskiej, a z kolei wiersz pod tytułem "Przy końcu września" uważany jest za jeden z najpiękniejszych liryków, jest to także utwór, w którym poeta przewiduje swój okrutny los. Żona poety bardzo długo chodziła i szukała zwłok męża, niestety, nie odnaleziono ich nigdy. Po kilku miesiącach wyszła ponownie za mąż.

Oba wiersze chciałbym zaprezentować w całości, więc oddaję już głos poecie.

"Gdyby pan Bóg..."

Gdyby Pan Bóg do mnie rzekł łaskawie:
»Synu, dajęć łaski mojej znak,
Byś mógł wybrać śmierć, jaka ci miła«
- wówczas rzekłbym Bogu memu tak:

Niechaj będzie jesień, ale słodka,
Promień słońca, żółty liść i wieś,
I niech w żółtych liściach ptak ostatnią,
Pozostałą z wiosny gwiżdże pieśń.

I jak śmierć jesienią wsi zamyka
Niespodzianie cichą senność ócz,
Tak niech do mnie zgon mój tak podejdzie,
Bym nie poznał go, aż będzie tuż.

I niech wówczas jak ów ptak w listowiu,
Też ostatnią wezmę pieśń do ust
I niech serc nią sięgnę i niebiosów
Tknę jej czarem, aż mnie zwarzy mróz.

A gdy czar tej pieśni się zakończy,
Pocałunek niechaj zamknie mi
Usta, o dziewczyno jasnowłosa,
Najpiękniejsza chlubo ziemskich dni!

Lecz jeżeli na to nie zezwoli
Bóg, o wiosnę modlę się śród burz,
Wiosnę boju, gdy pierś męską zdobią
Róże, snopy całe krwawych róż.

Niech bitewne zakrzykną słowiki
W uniesieniu głosem ostrych trąb,
I niech będą tam, i niech mi z serca
Róża krwi wybije się nad głąb!

A gdy będę spadał w boju z konia,
Pocałunek niechaj zamknie mi
Usta, o Wolności, najpiękniejsza
Chlubo Niebios, po wieczyste dni![5]



"Przy końcu września"

Rozkwita w dolinie na grządkach jeszcze kwiat
I zieleń topoli widać pod oknem,
A wszakże tam, spójrz tylko, tam już – zimny świat,
Już śnieg pokrył wierzchołki gór samotne.
Choć młode – serce me, a w nim letni drga znój,
Choć w nim zakwita wciąż cały wiosny czar,
Siwy włos się wmieszał w czarny włos mój –
Szron zimy tknął głowy już, młodość starł.

Bo więdnie kwiat nam, a życie precz ucieka…
Siądź proszę, małżonko, na mych kolanach!
Czy ty, co mi na pierś dziś składasz głowę swą lekko
Jutro na grób mój nie padniesz złamana?
O, mów, czy – jeśli pierwszy umrę – na mój trup
Sama śmiertelny w łzach zarzucisz całun?
A kiedyś – rozkocha cię młodzik i z nim ślub
Czyż nie zmieni miana, które ci dałem?

Kiedy zrzucisz wdowi żałobny twój welon,
Przewieś go flagą czarną przez nagrobek.
Z podziemi mogilnych zaświatów wyjdę poń
O północy i wezmę go ze sobą
By łzy nim ocierać – a z twej winy cieką,
Która wiernego mnie pozbędziesz sie tak lekko! -
I by ranom ulżyć serca, które choć z daleka,
Wciąż kocha cię i tam po wieki wieków.[6]


Grobu Sándora Petőfiego nie odnaleziono, Węgrzy oddają mu hołd składając kwiaty pod pomnikiem znajdującym się w Budapeszcie. A jeśli i my znajdziemy się kiedyś w tym pięknym mieście i kroki powiodą nas przed ów pomnik, oddajmy cześć temu poecie, bo dla naszych "bratanków" jest to poeta Wielki, a dla nas wart poznania.



---
[1] Sándor Petőfi, „Poezje wybrane”, tłum. Andrzej Gawroński, wyd. PIW, 1973, str. 22.
[2] Tamże, tłum. Anna Kamieńska. str. 89
[3] Aleksander Nawrocki, w: Sándor Petőfi, „Poezje” [PIW], 1971, str. 11.
[4] Sándor Petőfi, op. cit., tłum. Władysław Sabowski, str. 113.
[5] Tamże, tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna, str. 46.
[6] Tamże, tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna, str. 120.











(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4247
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: bogna 25.06.2007 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Sándor Petőfi to jeden z ... | KrzysiekJoy
Mało w Biblionetce recenzji o poezji, a to Twoja już kolejna. Petőfi zupełnie był mi do tej pory nieznany. Wiedziałam, że pisał, ale tylko dlatego, że mieszkam przy ulicy "pisarza" i wokół jest ich bardzo dużo. Jest też ulica Petőfiego. Kiedyś zajrzałam do encyklopedii. Poeta, Węgier i to wszystko, co zapamiętałam. Teraz będę pamiętać go lepiej, tak ładnie o nim napisałeś, że na pewno wart tego :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: