Dodany: 24.07.2012 12:59|Autor: polter

Całkiem niezła historia


Nadludzko inteligentny zbrodniarz rzuca wyzwanie policji, rozpoczynając z nią grę, w której stawką jest życie ofiar. W literaturze anglosaskiej natrafiłby on prawdopodobnie na równie genialnego śledczego, z którym stoczyłby umysłowy bój na równych warunkach. W "Całkiem innej historii" bohater jest bardziej kompetentny niż błyskotliwy, śledztwo raczej pełznie niż się toczy, a sama historia kryminalna nie zawsze gra pierwsze skrzypce – cóż z tego, skoro od lektury po prostu nie sposób się oderwać?

Pięcioro Szwedów w towarzystwie tajemniczego Tego Szóstego spędza wakacje w Bretanii. Nie spotkali się nigdy wcześniej, a później ich drogi się rozeszły. Jednak po upływie pięciu lat ktoś zaczyna ich zabijać, za każdym razem wysyłając wcześniej do inspektora Gunnara Barbarottiego list podający personalia kolejnej ofiary. Kto i dlaczego pragnie śmierci tych pozornie niezwiązanych ze sobą osób? Po co wysyła anonimy? Dlaczego za każdym razem zmienia metodę zabójstwa? Tajemnice mnożą się błyskawicznie, zaś policja błądzi po omacku. Czy uda się powstrzymać sprawcę, nim dotrze do końca listy ofiar?

Hollywoodzki mit policjanta wymierzającego sprawiedliwość wśród wybuchów i świszczących pocisków głęboko zakorzenił się w masowej świadomości. Szwedzkie kryminały prezentują pracę karzącego ramienia sprawiedliwości skrajnie inaczej – jako nudną, rutynową i często bezcelową katorgę. Tym bardziej zdumiewa fakt, że wiele z nich, w tym również "Całkiem inna historia", potrafi wciągnąć czytelnika bez reszty i nie puścić, aż wszystko stanie się jasne. Choć akcja – przeplatana fragmentami pamiętników Tego Szóstego z feralnej wyprawy do Francji – rozwija się w ślimaczym tempie, a kolejne poszlaki zdobywa się metodą rutynowych czynności powtarzanych w nieskończoność, a nie poprzez błyskotliwą dedukcję, rozgrywka pomiędzy mordercą a wymiarem sprawiedliwości fascynuje i nie daje spokoju aż do momentu rozwiązania zagadki. To ostatnie jednak, choć zaskakujące i niezwykle logiczne, może nieco rozczarować, szczególnie osoby przyzwyczajone do anglojęzycznych kryminałów – nadchodzi ono bowiem z zupełnie nieoczekiwanej strony, a wielkie odsłonięcie prawdy, dopełnione szczegółowym opisem procesu dedukcji, zastąpiono tu krótkim wyjaśnieniem, niewyjaśniającym nawet wszystkich sekretów.

Istotną zaletą powieści są również świetnie wykreowane postacie. Gunnar Barbarotti odbiega nieco od klasycznego wizerunku śledczego charakterystycznego dla literatury szwedzkiej – choć daleko mu do tryskającego entuzjazmem optymisty, jest zdecydowanie bardziej pogodny i sympatyczny niż większość z nich. Mimo, że prowadzona sprawa jest dla niego istotna, równie ważny problem stanowi rozwikłanie skomplikowanego życia osobistego, które poznajemy ze szczegółami. Co ciekawe, fragmenty opisujące jego relacje z ukochaną czy kolegami z pracy – stanowiące zresztą znaczącą część książki – są równie ciekawe, jak elementy wątku kryminalnego. Jeżeli dodać do tego liczne monologi wewnętrzne, zyskujemy całkiem kompletny obraz duszy inspektora, który pozwala zrozumieć jego motywacje, cele i pragnienia, a także ułatwia utożsamianie się z nim jako ze zwykłym człowiekiem mierzącym się ze zwykłymi problemami. Również pozostałe postacie posiadają swoją ludzką stronę, która dodaje im głębi i charakteru. Dzięki temu dialogi stanowią jedną z mocniejszych stron powieści – są żywe, realistyczne i nie ma w nich cienia sztucznego zadęcia. Jest za to nieco humoru i odrobina koleżeńskich uszczypliwości.

Również język i styl powieści nie budzą zastrzeżeń. Barwne, lecz nie nadmiernie rozbudowane opisy pozwalają z łatwością zatopić się w akcji, nie spowalniając przy tym dodatkowo już i tak powolnego przebiegu wydarzeń. W przypadku miejsc zbrodni i ciał opisy te są chłodne, rzeczowe i nie epatują makabrycznymi szczegółami. Sceny namiętności także zostały bardziej zarysowane niż odmalowane z detalami. Konstrukcja zdań i bogactwo języka stoją na przeciętnym poziomie, a niektóre używane przez Barbarottiego metafory i porównania, choć budzą zdziwienie (w tym często jego samego), wywołują również uśmiech. W tej beczce miodu zdarzają się niestety pojedyncze łyżki dziegciu w postaci niezbyt szczęśliwie sformułowanych wyrażeń, takich jak: "Na twarzy Henrika słychać było chrzęst" lub "Odciski palców i materiał do badań DNA zgłaszały nieobecność". Jest ich jednak bardzo niewiele i nie psują za bardzo ogólnego, pozytywnego obrazu powieści.

Choć objętość "Całkiem innej historii" może nieco odstraszać, przez powieść przechodzi się wręcz błyskawicznie, tak za sprawą wciągającej fabuły, jak i interesujących bohaterów. Fani kryminałów, w szczególności skandynawskich, mogą po nią sięgnąć bez wahania – z pewnością się nie rozczarują.



[Autorem recenzji jest von Trupka.
Tekst pierwotnie opublikowany w serwisie Poltergeist: http://ksiazki.polter.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2196
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Zu_ire 02.08.2012 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Nadludzko inteligentny zb... | polter
Podpisuję się pod Twoją recenzją obiema rękami. "Całkiem inna historia" absolutnie mnie nie rozczarowała, a wręcz czuję po jej przeczytaniu pustkę i obawę, że ciężko będzie zastąpić ją inną lekturą (zresztą niedosyt czuję po każdej książce, która mi się podoba).

W "Człowieku bez psa" polubiłam Gunnara Barbarottiego, po lekturze "Całkiem innej historii" czuję, że go kocham. A jego rozmowy z Panem Bogiem ... nie wiem czy tego tricku nie zastosować ...

A co do zakończenia, to chyba taki chwyt autora, pozostawia wiele do domysłu; zmusił mnie do powtórnego przeczytania niektórych fragmentów, podobnie było w "Kim Novak ...".

Czytajcie !
Użytkownik: misiak297 16.02.2014 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Nadludzko inteligentny zb... | polter
Mnie również podobał się ten kryminał. Jednak w moim zachwycie jest i nutka czytelniczego rozczarowania. Gdzie stara dobra szkoła Agathy Christie? Królowa Kryminałów dawkowała informacje o detektywach w swoich powieściach. Nie przeczę, że Gunnar Barbarotti jest ciekawą postacią, ale nic mnie nie obchodzą jego romansowe perypetie albo obserwacje kawek.

Niemniej jednak bardzo polecam "Całkiem inną historię".
Użytkownik: reniferze 10.06.2016 08:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie również podobał się ... | misiak297
Misiaku, ale Nesser nie pisze kryminałów :). Przynajmniej ja to tak oceniam - podobnie jak w "Człowieku bez psa", tutaj również zbrodnie pozostają troszkę w tle. Intryga, owszem, jest interesująca, ale bez żadnego parcia na wykrycie sprawcy. Ot, coś tam się pomaluśku toczy, jakieś okoliczności wychodzą na jaw, jakieś zwłoki wypływają na powierzchnię.. nie wiem jak dla Ciebie, dla mnie to jednak powieść obyczajowa z wątkiem zawodowym głównego bohatera ;).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: