Dodany: 20.10.2012 10:36|Autor: miłośniczka

Czytatnik: Te oraz inne szpargały

5 osób poleca ten tekst.

Czytasz? Człowieku! Marnujesz czas!


Moi kochani!

Stwierdziłam, że moje święte oburzenie nie pozwoli mi normalnie funkcjonować, dopóki go z Wami nie podzielę.

Do tej pory dziwiłam się, że czytający potrafią niekiedy tak niegrzecznie i z takim sarkazmem mówić o nieczytających; przecież każdy może spędzać wolne chwile tak, jak sobie tego życzy, prawda? Ty wybierasz książki, twoja sprawa. I tobie chwała. Ale kto inny woli długie piesze wycieczki po górach - i bardzo dobrze! (Aczkolwiek ja nawet w góry biorę do plecaka książkę, nie wiedzieć po co, do tej pory tylko RAZ podczas górskiej wyprawy zdarzyło mi się ją wyciągnąć z plecaka, by na samym szczycie porozkoszować się Brandstaetterem.)

Ale wczoraj myślałam, że wyjdę z siebie, choć to, co usłyszałam, tak mnie sparaliżowało, że osłupiałam; ledwie mogłam wprawiać w ruch mięśnie twarzy i krtani, żeby zacząć powoli zaprzeczać. Otóż mój kolega, człowiek, który do tej pory zdawał mi się naprawdę mądrym i inteligentnym, ujawnił siedzącego wewnątrz niego diabła mówiąc, że ludzie czytający... marnują czas! Tak! Marnują czas! Czytanie, według Imć Pana Nieczytającego, może być usprawiedliwione TYLKO w przypadku, jeśli czyta się jakąś literaturę "naukową". Ale beletrystyka? (tu niemal prychnął) - Po co?! Przecież to są tylko głupie opowieści o niczym, nic nie dają itd. Kolega szczyci się faktem, że książek nie czyta, bo to jest właśnie powód, dla którego JEST MĄDRZEJSZY i OSIĄGNĄŁ WIĘCEJ od swoich czytających znajomych - robi karierę w prężnej firmie, każdą wolną chwilę poświęca na naukę języków obcych i patrzy z pogardą (którą da się wyczuć niemal namacalnie) na tych, którzy co najmniej dwoma nie władają biegle - przy czym moim skromnym zdaniem filologa-rusycysty, jeśli mogę sobie pozwolić na złośliwość zgodną z prawdą, jego rosyjski to rosyjski gimnazjalisty, choć to jemu poświęcił najwięcej lat swego życia (studia).

Ufff. Teraz, kiedy się tym publicznie podzieliłam, może zacznę normalnie oddychać, bo ten zaparty dech od wczoraj na pewno wkrótce mi zaszkodzi.

Zastanawiam się, czy to przypadkiem nie początek końca naszej znajomości.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 17486
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 62
Użytkownik: misiak297 20.10.2012 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Trzeba było koledze przypomnieć casus Wertera - powieści, w której młodzi ludzie odnajdywali swoje miłosne dramaty i popełniali samobójstwa z nią na rękach:) A już bardziej poważnie - przecież powieści dają wiele. To, co mi przychodzi do głowy to fajny relaks, ale też mogą mieć działanie terapeutyczne czy nawet oczyszczające, mogą też zapewnić emocje, które niekoniecznie zagwarantuje literatura naukowa (przypomnijcie sobie powieść, która wami wstrząsnęła, która was wzruszyła...). To jest przecież cenne!

A swoją drogą - ja również na górskie wycieczki nie wiadomo po co biorę książkę do plecaka:)

Użytkownik: Valaya 20.10.2012 11:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Właśnie, gdyby Twój kolega poczytał trochę beletrystyki, może by się z niej dowiedział, że zachował się prostacko i dziecinnie, a udział w wyścigu szczurów nie jest żadnym powodem do dumy.
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 03:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, gdyby Twój koleg... | Valaya
Wiesz, dopóki naprawdę dobrze zarabia, prawdopodobnie zdania nie zmieni. Ale ja współczuję człowiekowi, który potrafi się w życiu czuć usatysfakcjonowany faktem, że dużo zarabia. To takie smutne.
Użytkownik: Neelith 20.10.2012 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Patrząc na moją "karierę" i zarobki to może facet ma rację? Z drugiej strony czy robienie kasy nie jest również marnowaniem czasu? (Choć dla mnie marnowanie czasu to chyba siedzenie i zastanawianie się co by tu zrobić, zamiast po prostu to robić). Biorąc pod uwagę, że wszyscy i tak skończymy marnie to może niech każdy "marnuje" swój czas tak jak lubi? Na pewno czułabym się zirytowania gdyby ktoś taki jak ten Pan z czytatki osłabiał mnie swoimi teoriami. Niechże żyje jak chce i da żyć innym.
Użytkownik: Marylek 20.10.2012 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Patrząc na moją "karierę"... | Neelith
Dokładnie tak! Co kogo obchodzi jak ja marnuję swój czas?! Może moim zdaniem to jego "robienie kariery" jest marnowaniem czasu, który mógłby poświęcić na cokolwiek innego - działalność dla dobra innych, hobby, bycie szczęśliwym?

Jakim prawem jakiś zadufany w sobie koleś narzuca swoje wątpliwej jakości zdanie reszcie świata?!
Użytkownik: Annvina 20.10.2012 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Ktoś kiedyś w Biblionetce napisał (zapisałam sobie cytat, ale bez autora niestety): To tak, jakby człowiekowi, który nie wie, do czego służy muzyka klasyczna, opowiadać, po co jej słuchamy…
Nie czuję się na siłach tłumaczyć, dlaczego czytam książki komuś, kto tego zupełnie nie rozumie i chyba nawet nie chce zrozumieć - tak samo, jak nie potrafiłabym wytłumaczyć dlaczego chodzę po górach, tańczę lub głaszczę mojego psa - to dopiero jest marnowanie czasu ;)
Użytkownik: paren 21.10.2012 10:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktoś kiedyś w Biblionetce... | Annvina
Aniu, autorką tego cytatu jest Diana wrzosowa. Diana napisała tak w recenzji książki "Musimy porozmawiać o Kevinie"; tu jest jej recenzja:
Rodzicielski horror, czyli kto jest winien? :-)
Użytkownik: Annvina 21.10.2012 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu, autorką tego cytatu... | paren
To już uzupełniam notatki :)
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 03:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktoś kiedyś w Biblionetce... | Annvina
Pięknie powiedziane. :-)
Użytkownik: librarian 21.10.2012 05:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Żeby ręce nie opadały czasem warto wesprzeć się literturą naukową dotyczącą korzyści płynących z czytania. To co my, czytający wiemy poniekąd intuicyjnie, a mianowicie to, że czytanie i to właśnie beletrystyki, wpływa korzystnie na nasz rozwój, czyni nas bardziej empatycznymi, rozwija nasze mózgi i serca, zostało bowiem udowodnione i spisane w przeróżnych artykułach naukowych.

Wpływem lektury na człowieka zajmuje się na przykład w Kanadzie psycholog profesor Keith Oatley, którego badania są dostępne w postaci licznych artykułów i książek, z których część dostępna jest w sieci.

Czytają beletrystykę wyobrażamy sobie zarówno siebie jak i innych w przeróżnych scenariuszach, literatura pełni rolę symulatora dzięki któremu rozszerzamy swoje umiejętności odczuwania. Uczestnicząc w perypetiach bohaterów i czytając ich myśli, uczymy się rozumienia zachowań i sposobu rozumowania innych ludzi. Czytanie rozwija naszą inteligencję społeczną i uczy relacji międzyludzkich.

Znających język angielski zachęcam do zapoznania się z badaniami profesora Oatley, zrelacjonowanych w poniższych artykułach:

Keith Oatley (2005-2006). A feeling for fiction. Greater Good, Volume 2, Issue 2 (Fall/Winter), pp. 13-15.

Keith Oatley (2009). Changing our minds. Greater Good, Volume 5, Issue 3 (Winter).

Tutaj online (po prawej stronie link Effects of Fiction)

http://www.onfiction.ca/

Użytkownik: modem2 21.10.2012 07:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
A zapytałaś go, czy ogląda filmy?...
Może, zanim skończysz z nim znajomość [nie zdziwi mnie to], dyplomatycznie podpytaj o "oglądactwo" filmów: czy lubi, co lubi itp. Podejrzewam, że coś lubi [zazwyczaj, ci nieczytający są oglądaczami], że coś ogląda, np. jakieś sensacje, horrory, kryminały, seriale, w każdym razie jakieś fabuły/historie. Jeśli się okaże, że tak, to Pan Nieczytający skrytykował sam siebie...
Użytkownik: modem2 25.10.2012 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A zapytałaś go, czy ogląd... | modem2
I co? Zapytałaś go?
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 03:24 napisał(a):
Odpowiedź na: I co? Zapytałaś go? | modem2
Uch. odgrzebałam tę czytatkę po długim czasie. Teraz sprawy mają się trochę inaczej, bo Pan Nieczytający przeprowadził się za granicę i, choć nadal działa tam w prężnej firmie i sporo zarabia, odczuwa dużą pustkę i miał problem z zapełnianiem wolnego czasu. Zaczął czytać. Sam polecał mi niedawno np. bibliotekę internetową Wolne Lektury, z której namiętnie korzysta. Odkrył czytanie dla siebie... Wcześniej nie był ani czytaczem, ani oglądaczem, bo to był typ człowieka, który uważa, że jak coś mu nie przyniesie pieniędzy, to to bez sensu. Dlatego też w wolnym czasie uczył się języków obcych albo czytał... podręczniki z zakresu różnych dziedzin wiedzy. No i uprawiał sporty od czasu do czasu.

Znajomości nie zakończyłam, po prostu przez pewien czas czułam się mocno urażona i towarzystwa pana unikałam. Teraz cieszy mnie, że zaczął czytać, nawet, jeśli odkrywa dla siebie Mickiewicza czy Żeromskiego. ;-)
Użytkownik: modem2 09.07.2014 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch. odgrzebałam tę czyta... | miłośniczka
W takim razie to taki współczesny Latarnik...;) Oczywiście z zachowaniem wszystkich proporcji do szlachetnego oryginału.
Ciekawa jestem jak komentuje teraz wcześniejszego siebie/swoje poglądy na czytanie...W każdym razie, taka przemiana to bardzo pouczająca i warta rozpropagowania historia. Bardzo się cieszę, że tak to się skończyło.
PS.
1.Tylko, żeby te "Wolne Lektury" go nie stłamsiły;) Skoro z finansami ma nieźle, to może warto mu podpowiedzieć np. e-booki - wtedy jest szansa, że przeczyta też np. Szwejka, Folwark i Rok 1984, Ptaśka, Paragraf 22, Małą apokalipsę, Zniewolony umysł i wiele innych.
2. Szczególnie natomiast polecam mu Mrożek Sławomir - tam znajdzie sporo odwołań do swojej sytuacji.
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie to taki wsp... | modem2
Na pewno będę z nim jeszcze o czytaniu rozmawiać. :-) Na razie wcześniejszego siebie komentuje słowami: "nie można cały czas tylko pracować czy się uczyć, potrzeba też trochę oddechu i odpoczynku" - no cóż, niektórzy wiedzą o tym od zawsze, inni przekonują się w wieku trzydziestu lat. Bywa i tak. ;-) Na razie podsuwać mu nic nie będę, niech sobie podczytuje te Wolne Lektury (i tak dziwi mnie, że do nich trafił, musiał pogrzebać), jak się spotkamy i wejdziemy w rozmowie na temat książek, podam mu kilka wartych uwagi tytułów. :-)
Użytkownik: lady P. 09.07.2014 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno będę z nim jeszc... | miłośniczka
Dobrze, że odkrył to teraz, a nie za 20 lat. :) Oddech i odpoczynek na pewno dobrze mu zrobi. :)
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie to taki wsp... | modem2
Swoją drogą - ciekawe porównanie do "Latarnika"!
Użytkownik: modem2 09.07.2014 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Swoją drogą - ciekawe por... | miłośniczka
Ciekawe, czy ów znajomy skojarzyłby ze sobą, gdyby przeczytał?;)
Użytkownik: modem2 09.07.2014 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch. odgrzebałam tę czyta... | miłośniczka
Przepraszam, zły link wkleiłam
Emigranci (Mrożek Sławomir)
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, zły link wkl... | modem2
A "Emigrantów" sama muszę sobie przeczytać, bo ta lektura jeszcze przede mną. :-)
Użytkownik: margines 09.07.2014 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A "Emigrantów" sama muszę... | miłośniczka
Emigranci (Mrożek Sławomir) też przede mną.
Gdzieś tam... Hen.

Jak też i tak pewnie wiele lektur, jeszcze więcej książek spoza kanonu lektur autorów „lekturowych”, które to książki chciałbym móc kiedyś poznać.
Użytkownik: modem2 09.07.2014 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Emigranci też przede mną.... | margines
"Gdzieś tam...Hen." "Emigranci" zasługują na obsługę poza kolejnością;) Poza tym tekst krótki i szybko się czyta, bo to dramat [w sensie rodzaju literackiego], choć z drugiej strony rzecz ujmując, tekst jest tak "gęsty", że warto czytać go spokojnie i smakować treściowe, językowe i kompozycyjne perełki.
Użytkownik: modem2 09.07.2014 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A "Emigrantów" sama muszę... | miłośniczka
Ten utwór ukształtował mój światopogląd [dawno to było;)], skłonił do analizy wielu współczesnych zjawisk i postaw. We wszystkich osobistych rankingach podaję go zawsze jako nr 1.
Użytkownik: margines 09.07.2014 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch. odgrzebałam tę czyta... | miłośniczka
Niechaj sobie odkrywa jakie chce książki, byleby odkrywał:)
Cieszę się, że otworzył się na świat... wiele światów! Drzemiących na kartach książek!
No i że (być może) dojrzał do tego, że liczy się też czytanie.
Pewnie tak to jest na „obczyźnie”.

Ja za Wolne Lektury na razie nie biorę się;)
Mam tyle (mnogo!) książek przed sobą, że i tak starczy mi na jakieś... kilkaset lat!
Poza tym jakoś nie nęci mnie czytanie e-booków.
Użytkownik: lady P. 09.07.2014 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch. odgrzebałam tę czyta... | miłośniczka
Ale mu się odmieniło! Ciekawe, czy pamięta tamtą rozmowę i czy mu nie głupio.
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale mu się odmieniło! Cie... | lady P.
Nie przypominam i nie wnikam. Ważne, że jest happy end. ;-)
Użytkownik: lady P. 10.07.2014 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przypominam i nie wni... | miłośniczka
Jasne. :)
Użytkownik: hburdon 13.07.2014 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch. odgrzebałam tę czyta... | miłośniczka
:)

Bo życie tylko dla pracy jest bez sensu. Chyba że praca jest pasją. Ale właściwie to nawet wtedy trzeba mieć odskocznię.
Użytkownik: agatatera 21.10.2012 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Oj, faktycznie, mocno się przejęłaś.

Ja znam takie osoby po obu stronach - tych, którzy wierzą, że czytanie to marnowanie czasu i tych, którzy uważają zupełnie odwrotnie. I tu, i tu są zadufane buce o małym otwarciu na świat i innych. Ale po co się tym przejmować? Nie zmienimy tego, więc to tylko czysta strata nerwów po nic.
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 03:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, faktycznie, mocno się... | agatatera
Ostatnio usłyszałam (nie wiem, kto to powiedział), że denerwowanie się to mszczenie się na własnym organizmie za głupotę innych. Chyba częściej muszę sobie o tym przypominać. Bo rzeczywiście, osobą jestem nadzwyczaj spokojną, ale jak mnie ktoś zdenerwuje, to siedzi we mnie taki w***rw...
Użytkownik: annmarie 21.10.2012 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Zgadzam się przedmówcami - to osobista sprawa, w jaki sposób "marnuję się" swój czas wolny. Można wtedy czytać, a można robić tysiące innych rzeczy.

Chociaż, moim zdaniem, może być taka sytuacja, że czytając, marnuje się czas. A to wtedy, gdy zamiast robić cokolwiek (pójść na spacer, pojechać na wycieczkę, poszukać pracy, zaangażować się w związek), czyta się tylko o tym wszystkim. Gdy ktoś życiem książkowych bohaterów wypełnia swoje życie. Gdy spędza nad książkami całe swoje dni, nie tylko czas wolny. Mogę się zgodzić, że to już jest marnowanie czasu. Ale podkreślam - chodzi mi o tylko o takie skrajne przypadki.
Użytkownik: Fiona54 21.10.2012 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Myślę, że powinnaś być wyrozumiała dla znajomego:) Mówi tak o czytaniu właśnie dlatego, że nie czyta, więc nie wie, co traci:) Ja czytam dużo, ale rozumiem, że inni mają inne priorytety i wynika to z różnych uwarunkowań. Niektórzy są intelektualnie leniwi, inni zaś psychicznie zbyt zmęczeni. Szczególnie ci, którzy robią "kariery"... Moim zdaniem żeby czerpać przyjemność z czytania, trzeba mieć wyrobiony nawyk sięgania po książkę, nie być leniwym myślowo (bo obrazy lepiej wchodzą!)i mieć ciekawość świata. Dobór lektury to sprawa indywidualna. Ponieważ teraz dużo się mówi o nieczytaniu, to może Twój znajomy mówi tak na zasadzie przekory:))) Tak czy inaczej nie obrażałabym się na niego, tylko czasem mimochodem wspomniałabym w jego obecności, jaką ciekawą książkę przeczytałam i czego nowego się dowiedziałam, jak mi pomogła itd. Może jak już zrobi karierę w firmie, przeczyta coś dla przyjemności i odkryje wartość czytania:) Pozdrawiam czytających i nieczytających!
Użytkownik: alva 21.10.2012 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że powinnaś być wy... | Fiona54
Och, a ja się spotkałam z opinią - i to, niestety, wśród najbliższej rodziny - że ponieważ czytam, to znaczy, że jestem leniwa (na szczęście nie intelektualnie, tylko tak ogólnie). W sensie: ponieważ nie chce mi się nic robić, typu posprzątać, ugotować obiad, iść na zakupy, odwiedzić rodzinę itp., itd., to biorę książkę i "udaję, że jestem zajęta". Przyznaję, że było mi przykro, kiedy usłyszałam o sobie taką opinię, ale, jak to zwykle bywa, odpowiednie argumenty przyszły mi do głowy długo po zakończeniu tej rozmowy.
Użytkownik: loginka 24.10.2012 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, a ja się spotkałam z... | alva
Oj, ja też kiedyś usłyszałam, że to "moje czytanie (czytaj: leniuchowanie) skończy się, jak urodzę dziecko i wreszcie zajmę się czymś na poważnie". W pierwszej chwili też mnie zatkało nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
A potem zaczęłam się zastanawiać.... Osoba, która to powiedziała, takie wzorce wyniosła z domu, tak została wychowana. Na wsi, w trudnych czasach, gdzie najważniejszą wartością była praca, taka fizyczna na polu, przy budowie i prowadzeniu domu. W tej rodzinie dzieci posyłało się tylko do szkół zawodowych, by jak najszybciej kończyły naukę i mogły zacząć zarabiać na wspólne gospodarstwo. W domu, gdzie pracy było więcej niż osób, które mogłyby ją wykonać, czytanie książek rzeczywiscie musiało być trakotowane jak marnotrawienie czasu.

PS.A ja urodziłam dziecko i jestem szczęśliwa, że mogę sobie nadal pozwolić na luksus czytania :-)
Użytkownik: alva 24.10.2012 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, ja też kiedyś usłysza... | loginka
Nie, gdyby to powiedziała tak właśnie wychowana osoba, to mogłabym to zrozumieć. Ale widzisz, w tym przypadku była to osoba pochodząca z rodziny, no, inteligenckiej, czyli pracujących umysłowo, i sama pracująca jako księgowa - po studiach, skończonych kursach dodatkowych, z doświadczeniem zawodowym. A wbrew pozorom, moi rodzice, oboje urodzeni na wsi, oboje pracujący - wciąż jeszcze - na gospodarstwie, nigdy nie powiedzieli mi złego słowa, jeśli czegoś nie dopilnowałam, bo "zaczytałam się". Dla mojej mamy czytanie to najlepsza forma odpoczynku, zresztą to dzięki jej przykładowi zostałam zajadłą czytelniczką. Tata czasem sobie ze mnie pokpiwa, ale nigdy złośliwie. A reszta rodziny wciąż się dopytuje, kiedy ja wreszcie dorosnę - czyli znajdę męża i urodzę dziecko - i twierdzi, że czytanie spaczyło mi charakter i oczekiwania.
Użytkownik: loginka 25.10.2012 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, gdyby to powiedziała... | alva
"A reszta rodziny wciąż się dopytuje, kiedy ja wreszcie dorosnę - czyli znajdę męża i urodzę dziecko - i twierdzi, że czytanie spaczyło mi charakter i oczekiwania."

:-D coś w tym jest

Oczywiście ja nie generalizuję i nie twierdzę, że zawsze pracujący umysłowo i z wyższym wykształceniem, będą cenili czytanie książek, czy też, że osoby pracujące fizycznie, z wykształceniem podstawowym lub zawodowym - nie są w stanie docenić tego sposobu spędzania wolnego czasu. Naprawdę daleko mi do takiego jednoznacznego stwierdzenia i sama znam wiele takich przykładów, że często bywa zupełnie na odwrót (własnie tak, jak w przypadku Twojej znajomej oraz Twoich rodziców :-)
Poprostu sama przed sobą chciałam usprwiedliwić tę bliską mi osobę, która moje czytanie traktuje, jako zbędne marnowanie cennego czasu.
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 03:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, a ja się spotkałam z... | alva
A to dopiero! No nie pomyślałabym o człowieku, którego widzę zatopionego w lekturze, "ale leń". Ale przyznam, że ja tam pracoholikiem jakimś też nie jestem... ;-)

A odnośnie właściwych argumentów, które przychodzą do głowy dopiero długo potem: bodajże Palahniuk (jeśli się mylę, poprawcie mnie) nazywał taki stan nagłego olśnienia "duchem schodów". "Dopadł mnie duch schodów" czy jakoś tak. Całkiem ciekawa nazwa tego nagłego przebłysku, że mogłeś rzucić niesamowicie ciętą ripostą. ;-] Chodzi o to, że jak cię na przyjęciu ktoś obrazi i wychodzisz na durnia, który tylko coś odchrząknie, to wychodząc zaraz za drzwiami, jeszcze na schodach zazwyczaj dopada cię właściwa riposta. Taka miażdżąca, taka, która spaliłaby obrażającego w oczach wszystkich na wieki. Ale jest już za późno. Jesteś już na schodach, a gospodarz właśnie zamknął za tobą drzwi...
Użytkownik: aleutka 09.07.2014 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A to dopiero! No nie pomy... | miłośniczka
Duch schodow? Znowu ktos przetlumaczyl doslownie "Esprit de l'escalier"? To francuskie powiedzenie. Esprit nie znaczy tylko duch, to takze elokwencja, dowcip, inteligencja te rzeczy wydaje mi sie :) No i oczywiscie oznacza te wszystkie blyskotliwe riposty poniewczasie. Ale ten duch na schodach jest i tak lepszy niz "umysl schodkowy" ktory tez zdarzylo mi sie slyszec.
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Duch schodow? Znowu ktos ... | aleutka
O proszę! To ja jednak niedouczona jestem. Tak, wydaje mi się, że to właśnie u Palahniuka o tym czytałam. Ale samo sformułowanie to raczej dzieło tłumacza niż autora. ;-)
Użytkownik: hburdon 13.07.2014 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Duch schodow? Znowu ktos ... | aleutka
A mnie się "umysł schodkowy" podoba. No, może lepiej "schodowy". :)
Użytkownik: aleutka 13.07.2014 16:03 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się "umysł schodko... | hburdon
Ma pewien walor komiczny, nie zaprzecze :)
Użytkownik: lady P. 21.10.2012 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że powinnaś być wy... | Fiona54
No właśnie, Ty rozumiesz, że każdy ma inne potrzeby, priorytety i zainteresowania, a Pan Nieczytający najwyraźniej nie. Nie rozumiem np. po co Felix Baumgartner skoczył z 39 km. Ale to jeszcze nie powód, żebym go obrażała i mówiła, że to co robi, to strata czasu... Ważne, że on wie, po co to zrobił. ;)
Użytkownik: Anastazja Kura 21.10.2012 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, Ty rozumiesz,... | lady P.
Dokładnie tu jest pies pogrzebany. Wielokrotnie się spotykam z ludźmi nieczytającymi i nie stanowi to problemu do czasu gdy nie zaczną oni atakować. Niestety brak zrozumienia prostego faktu, że ktoś inny preferuje inne zajęcia, coraz częściej skutkuje zachowaniami agresywnymi, bo niestety do takich zaliczam poniżanie kogoś z powody jego hobby.
I jak wspomniany wyżej przypadek Feliksa pokazuje problem nie dotyczy tylko czytania, ale i innych form spędzania swojego czasu. Zastanawiam się czy to nie jest podświadoma próba podbudowania swojego ego. Czyli taki "karierowicz" widzi, że ktoś robi cokolwiek, czyli coś więcej niż on, więc odczuwa potrzebę zdewaluowania i udowodnienia, że jego ścieżka życiowa jest jedynym słusznym wyborem.
Nie lubię tego i staram się ograniczać do minimum kontakty z takimi ludźmi, zwłaszcza że żaden racjonalny argument ich nie przekonuje, bo sami w swoim mniemaniu wiedzą lepiej co jest dobre dla nich i dla całej reszty świata. Przykre, ale prawdziwe.
Użytkownik: mafia 24.10.2012 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, Ty rozumiesz,... | lady P.
Chyba takie miał marzenie. A marzenia każdy może mieć inne. ;)
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 03:47 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, Ty rozumiesz,... | lady P.
Niektórym sens życia nadaje i przywraca spokój ducha budowanie domków z zapałek. Albo układanie puzzli. Albo kręcenie hula-hop. Albo udawanie, że się jest sławną piosenkarką, podczas śpiewania do dezodorantu pod prysznicem. I to też jest OK. :-)

Wiesz, czasem mam wrażenie, że ludzie tego pokroju mają problem ze sobą. Nie potrafią odnaleźć w sobie tego czegoś, co sprawiałoby, że radość sprawia im przebywanie ze sobą sam na sam. I stąd takie konserwatywne stwierdzenia, nie pozostawiające miejsca na jakiekolwiek wątpliwości, niedomówienia, że może być inaczej, bez marginesu na czyjeś odmienne zdanie. Bo ludzie, którzy wiedzą, jak się wyciszyć, jak osiągnąć spokój ducha, rozumieją, że inni potrafią do tego dojść odmienną drogą.

A może tylko mi się tak wydaje...
Użytkownik: lady P. 09.07.2014 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Niektórym sens życia nada... | miłośniczka
Pewnie, że to też jest ok. :) Najważniejsze, żeby znaleźć to coś, co relaksuje i naładowuje pozytywną energią. :)

Może masz rację - Twojemu koledze najwyraźniej czegoś brakowało i próbował sam siebie przekonać, że jest inaczej, że ma wszystko i jest spełniony i dlatego to wszystko powiedział. Powtórzę to jeszcze raz: dobrze, że odkrył teraz, a nie np. pod koniec życia, że nie tylko praca i nauka się liczą.
Użytkownik: Shinigami 21.10.2012 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Cóż, może gdyby czytał czasami beletrystykę, widziałby, że ktoś może mieć inne zainteresowania niż on i to nie jest powód żeby kogoś lekceważyć, a sukces zawodowy nie dla każdego jest wyznacznikiem wartości lub braku wartości drugiego człowieka.

Na Twoim miejscu, miłośniczka, zdecydowanie zastanowiłabym się, czy chcę utrzymywać kontakt z takim człowiekiem. Jeśli pogardza ludźmi, którzy czytają, to czuje pogardę również wobec Ciebie. Nie rozumiem także, co chciał osiągnąć mówiąc Ci coś takiego. Obrazić Cię? Dać do zrozumienia, że jest od Ciebie lepszy? Czy może czegoś Ci zazdrości (napisałaś, że jego rosyjski, to rosyjski gimnazjalisty, może zdaje sobie sprawę, że Twój rosyjski jest lepszy) i chciał w ten sposób podnieść poczucie własnej wartości. Nie znam Twojego znajomego, więc trudno mi powiedzieć i nie chciałabym go osądzać, ale swoim nietaktownym komentarzem udowodnił tylko, że nie jest taki mądry, za jakiego najwyraźniej chciałby się uważać.
Użytkownik: lady P. 21.10.2012 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, może gdyby czytał cz... | Shinigami
O, właśnie, świetne pytanie. Czy warto utrzymywać kontakt z człowiekiem, który pogardza ludźmi?
Użytkownik: agatatera 21.10.2012 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: O, właśnie, świetne pytan... | lady P.
A czy my tutaj nie pogagardzamy przypadkiem? (włączony tryb "rozpalania ogniska" :>)
Użytkownik: Shinigami 21.10.2012 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy my tutaj nie pogag... | agatatera
Nie, nie pogardzamy :) Jeśli dla niego sensem życia jest robienie kariery, nikt mu tego nie broni. Ale mówienie do lubiącej czytać znajomej, że czytanie beletrystyki to marnowanie czasu na głupie opowieści i że fakt, że on nie czyta czyni go mądrzejszym (polemizowałabym z tym stwierdzeniem, gdyby był taki mądry, potrafiłby się zachować z klasą) jest nietaktem.

Nie wiem jak inni, ale ja bym nie chciała mieć znajomych, którzy mną gardzą. Nie chcieć utrzymywać z kimś kontaktu a pogardzać kimś to dwie zupełnie różne rzeczy.
Użytkownik: agatatera 21.10.2012 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie pogardzamy :) Je... | Shinigami
Zastanawiam się, czy nie nadinterpretujemy jego zachowania. To raz. Dwa, że osobie mocno zaangażowanej, czytającej XX(X) książek rocznie trudno jest słyszeć, że to marnowanie czasu i nie reagować emocjonalnie. A reagowanie emocjonalnie zaburza ocenę sytuacji. Ja tam bym wolała zwyczajnie z nim więcej rozmawiać i zobaczyć, drążyć temat, niż go odrzucać dlatego, że tak powiedział.

Zresztą reakcje pogardliwie w stosunku do nieczytających zdarzają się chyba tak samo często, jak i te od nieczytających do czytających. Przynajmniej tak sobie to obserwuję od dobrych kilku lat...
Użytkownik: Shinigami 21.10.2012 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawiam się, czy nie ... | agatatera
A to już zadanie dla miłośniczki :) to jej znajomy i ona musi ocenić, czy była to autentyczna pogarda czy np. tylko przekora, jak napisała Fiona54. O ile przekora nie jest powodem do zrywania znajomości, to pogarda, moim zdaniem, już tak.

Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 03:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawiam się, czy nie ... | agatatera
Oczywiście, że wśród czytających jest mnóstwo pysznych i zadufanych w sobie. I to wcale nie jest lepsze od sytuacji opisanej w czytatce. Ja po prostu chyba dość rzadko spotykam się bezpośrednio z brakiem akceptacji czyjegoś stylu życia, bo z tym walczę. Często powtarzam, dość przekornie, że jedynym, czego nie akceptuję, jest brak akceptacji. Nie lubię tego i od ludzi próbujących narzucać innym nie tyle swoje zdanie, co jedyny słuszny styl życia, stronię. Wydaje mi się, że wśród moich znajomych nie ma takich ewenementów, więc jak się trafia taki przypadek, odczuwam to tak, jakbym dostała po mordzie...

A tak z ostatniej chwili, jak już zresztą pisałam wyżej - znajomości nie zerwałam, bo poza tą jedną naprawdę BARDZO niemiłą rozmową, która miała mi udowodnić, że gdybym nie czytała pierdół, tylko zajęła się życiem, to może wreszcie zaczęłabym zarabiać (bo podobno "mnie na to stać" - pamiętam tę rozmowę jak dziś), mam też w pamięci z Panem Nieczytającym mnóstwo miłych chwil. A teraz zaczął czytać. :-) Na razie raczkuje, śmiga sobie po lekturach szkolnych, jak mówi, odkrywa je na nowo, niektóre gorąco poleca i nawet wciska, choć ja tam do lektur szkolnych już niespecjalnie wracać lubię. Może namówię go za jakiś czas na którąś z moich ukochanych powieści, na przykład na Kunderę. Ciekawe, czy znajdzie w niej coś dla siebie. :-)
Użytkownik: lady P. 22.10.2012 16:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie pogardzamy :) Je... | Shinigami
Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Użytkownik: lady P. 22.10.2012 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy my tutaj nie pogag... | agatatera
Nie wiem, jak "my", mogę pisać tylko w swoim imieniu. :) Nie patrzę z góry na ludzi, którzy nie czytają. Zgadzam się z tym, co napisało już wiele osób - każdy niech robi ze swoim wolnym czasem to, co chce, póki nie szkodzi innym. :)
Użytkownik: hburdon 24.10.2012 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Naszła mnie taka refleksja, że chyba w ogóle dziwna jest konieczność usprawiedliwiania się z tego, co się robi dla rozrywki. Każdy chyba coś tam dla rozrywki robi -- czy jest to słuchanie muzyki, czytanie książek, oglądanie telewizji czy chodzenie na spacery. Wydaje się, że potrzeba odpoczynku jest naturalną ludzką potrzebą. Nienaturalne wydaje mi się raczej dążenie do tego, żeby każda minuta dnia zapełniona była w sposób konstruktywny. "Dlaczego czytasz?" "Bo sprawia mi to przyjemność." Nie potrafię wyobrazić sobie lepszego uzasadnienia...
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 04:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Naszła mnie taka refleksj... | hburdon
:-)
Użytkownik: Kuba Grom 24.10.2012 15:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Ja na takie dictum odpowiedziałbym "owszem, ale to mój czas".
Użytkownik: piwerta 25.10.2012 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Facet płytki jak kałuża na autostradzie ;/ Ale pewnie ma jakieś hobby , coś co sprawia mu przyjemność , dla mnie to jest właśnie książka, odpręża mnie i relaksuje , gdy czytam nie myślę o moich problemach tylko przeżywam ciekawą przygodę albo gorący romans ... to jest właśnie cudowne ! Ktoś spędza czas na oglądaniu tv , a ktoś przy książce , każdy człowiek jest inny i nie powinno się z tego powodu nikogo krytykować :)
Użytkownik: nataba 25.10.2012 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Jacek Dehnel napisał ciekawy felieton "Dodawanie jabłuszek" (wp.pl), cytuję fragment przemawiający za siłą czytania.

"Na moich oczach powszechnie zanika w Polsce świadomość, że literatura to również narzędzie pracy – i nie chodzi mi tutaj o pisarzy, redaktorów, krytyków, ale o czytelników właśnie. Że książka służy do pracy nad samym sobą: intelektualnego rozwoju, poszerzania horyzontów, mierzenia się z dylematami, na które nie natrafiliśmy w rzeczywistości pozaliterackiej (ale przed którymi zawsze możemy stanąć i wtedy lepiej mieć je już jako tako przemyślane dzięki pracy z książkami); literatura uczy nas zresztą nie tylko ludzi, życia i świata (że wspomnę genialny w swojej prostocie, przewrotny tytuł Pereca: Życie. Instrukcja obsługi), ale i samej siebie. Przeprowadza nas przez kolejne stopnie wtajemniczenia, pokazując, że czytelniczą przyjemność możemy czerpać nie tylko z kryminalnej zagadki czy radości pary kochanków, złączonych węzłem małżeńskim w ostatnim rozdziale, ale i ze sposobu w jaki opisano perypetie, ze śledzenia pomysłów formalnych; że język literacki ma granice nieobjęte, nieskończone, a literatura wciąż zapuszcza się w coraz dziksze rewiry."
Użytkownik: Viv87 27.10.2012 01:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Moi kochani! Stwierdzi... | miłośniczka
Przykre jest usłyszeć taką charakterystykę swojego hobby od znajomej osoby. Ja tylko dodam do tego, co pisali przedmówcy, że czytanie wydatnie poprawia nasze zdolności językowe - co z tego, że władam pięcioma językami, skoro w swoim nie potrafię się dogadać? Czytanie to też trening oczu - im więcej czytasz, tym szybciej, a w czasach kiedy co chwila ktoś przedkłada nam długie stronice umów i itp. które trzeba ogarnąć ze zrozumieniem (sic!) i szybko, umiejętność szybkiego czytania jest koniecznością. Po co płacić za taki kurs ciężką kasę, zamiast poczytać powieść za 35 zł.?

Wreszcie - czytanie rozbudza naszą wyobraźnię, co chyba przydaje się np. w korporacji, w wyścigu szczurów, gdzie codziennie trzeba przerzucać się pomysłami - a pomysły trzeba skądś brać.

Słowem - gdyby wspomniany Pan naprawdę się samodoskonalił, nie odbierałby sobie takiej szansy, nie czytając.
Użytkownik: miłośniczka 09.07.2014 04:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykre jest usłyszeć tak... | Viv87
Cóż, ja również nie wyobrażam sobie lepszego narzędzia do samodoskonalenia niż książka. :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: