Dodany: 29.11.2008 08:35|Autor: m27ny

"Cała zawartość damskiej torebki"


Historia bardzo banalna, ona, nieszczęśliwa w związku, spotyka byłego chłopaka, który jest po rozwodzie i prościutko, bez żadnych zwrotów akcji, oboje zmierzają do happy endu. W książce znajduje się cała masa przydługich i zupełnie zbędnych opisów, które spowalniają i tak bardzo wolną "akcję". Przykład: na początku książki główna bohaterka dochodzi do wniosku, że dalej już nie może żyć z obecnym partnerem, a dopiero po 260 stronach autorce udaje się definitywnie zakończyć ten związek. Czy coś ciekawego działo się przez te 260 stron? Niestety nie, a to dopiero połowa książki i dalej wcale nie jest lepiej, żadnych zwrotów akcji czy niespodzianek. Bardzo rozczarowała mnie ta książka.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3823
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: wwwanda 29.12.2008 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia bardzo banalna, ... | m27ny
Zgadzam się w 100 procentach, mój egzemplarz miał ponad 400 stron, które można by spokojnie skrócić do 100.
Autorka chciała przenieść na grunt polski powieść typu J. Fielding, L. Jewel itp. Zalew nazw własnych - produktów, które chyba muszą być "trendy" w śród singli z "Wawy", albo "Wrocka" - w filmie nazywa się to product placement i dostaje się za to kasę, miałam wrażenie, że i tak musi być z tą książką. Denerwująca dekadencka i defetystyczna postawa głównej bohaterki w połączeniu z przegadaną i jałową akcją dają ogólnie jeden. To tak jakby przenieść do książki nudnawą komedię romatyczną, ale nawet nie było dramatycznego zwrotu akcji, kiedy niby nie wiemy, będą czy nie będą razem?! Podejrzewam, że autorka chciała uniknąc takich porównań i celowo z tego zabiegu zrezygnowała, a szkoda - może nie byłoby tak nudno...
Użytkownik: maggic 30.08.2009 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w 100 procent... | wwwanda
A ja nie skróciłabym tej książki - a przynajmniej nie o 3/4. Nie wiem też, czy autorka chciała przenieść na polski grunt zagraniczne wzorce literatury kobiecej. Wydaje mi się, że Polki nie mają czego się wstydzić, wg mnie proza dla kobiet ma w naszym kraju dostatecznie wiele twarzy, mniej lub bardziej ciekawych, i świetnie radzi sobie bez kopiowania. Porównanie do Joy Fielding? Przeczytałam chyba 3 czy 4 pozycje tej pani, ale widocznie to za mało, by znaleźć punkty wspólne między jej twórczością i twórczością Agnieszki Topornickiej. Dla mnie - zupełnie inny styl, zupełnie inne treści.
"Cała zawartość damskiej torebki" rzeczywiście nie obfituje w nieoczekiwane zwroty akcji, ale czy to jest wymogiem dobrej literatury? Przegadana może w kilku miejscach, ale napisana dobrze, wyrazistym językiem, przez bardzo inteligentną, wszechstronną kobietę. Chylę czoła przy wszystkich tych niesamowitych odniesieniach do literatury, filmu etc. Bardzo mi odpowiada również dowcip i ironia. Polubiłam bohaterkę. Czy uprawia ona czarnowidztwo? Być może, ale nie wolno zapominać, że w wieku 36 lat kończy właśnie kolejny wieloletni związek. Dla mnie jej postawa jest wiarygodna.
Wreszcie - bardzo miło czyta mi się "Całą zawartość..." jako Gdyniance. Zaręczam o autentyczności opisywanych miejsc i budek z kebabami! ;)
Użytkownik: bebeB 04.03.2009 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia bardzo banalna, ... | m27ny
A moim zdaniem to świetna książka, i cieszę się, że coś takiego pojawiło się na naszym rynku - inteligentna, dowcipna, autoironiczna proza dla kobiet, które same takie są, i chcą o sobie czytać. Bohaterka jest singlem, ale chyba jest najmniej trendy singlem w literaturze, i ma swój własny, oryginalny świat. Dlatego to nie jest książka dla każdego - i dobrze, bo to nie jest kolejna produkcja animowana Disneya, która nadaje się dla dzieci i dla dorosłych. To optymistyczna historia dla ludzi po przejściach, zdradach i rozwodach, którzy pragną nadziei, że można zacząć wszystko od początku. Jest napisana oryginalnym językiem, od razu rozpoznawalnym, co na polskiej scenie lit.kobiecej jest raczej niespotykane, bo większość książek obyczajowych pisana jest tak, że nie ma różnicy, czy ktoś nazywa się Szwaja, czy Kalicińska. Dla kogoś, kto szuka wyłącznie szybkiej historii z wielką ilością komplikacji i happy endem, będzie trudna do przejścia, bo wymaga pewnego wykształcenia ogólnego, bez którego łatwo umykają różne "smaczki" i aluzje. Kompletnie nie rozumiem zarzutu, że jest tam jakiś "product placement". Ja miałam wrażenie, że autorka po prostu lubi pewne rzeczy, i chce o nich powiedzieć innym ludziom, tak jak poleca się dobry film przyjaciółce. Nie udawajmy, że kiedy mamy do wyboru Levisy i jakieś dżinsy no-name'y, to jest to samo. Każda z nas wybierze Levisy.
Użytkownik: Raincloud 27.07.2009 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia bardzo banalna, ... | m27ny
Czytając krytyczne opinie, spodziewałam się kolejnego kiepskiego romansidła. Tymczasem książka miło mnie zaskoczyła. Nareszcie nie jest to kolejna "polska Bridget Jones", czyli rozlazła, lukrowana powiastka, powtarzająca do znudzenia te same schematy.
Język Topornickiej jest błyskotliwy, dowcipny, ale w sposób inteligentny, a opisy wcale mi nie przeszkadzały. Wydawały mi się bardzo naturalnie wpasowane w całość. Mimo, że akcja nie jest bardzo rozbudowana, to książkę świetnie się czyta. Wciągające i nie ogłupiające czytadło dla relaksu.
Użytkownik: Bawesolka 16.09.2009 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia bardzo banalna, ... | m27ny
Jestem w trakcie lektury "Całej zawartości..",która skusiła mnie ciekawym tytułem i rekomendacją koleżanki-pedagożki, więc myślałam, że mam przed sobą fajne czytadełko.Po niespełna 200 stronach mam dość tej książki.Rozczarowanie jest tym większe, że zaszalałam i kupiłam ją sobie
zamiast pożyczyć i teraz stwierdzam, że nie zasługuje na moją pieczątkę (którą stawiam w książkach, na których mi zależy ,by po pożyczeniu trafiły do mnie z powrotem). Mam taką wadę, że czytam książki do końca i z tą też się przemęczę, a jeśli znajdę w niej jednak coś wartościowego, odszczekam to, co przed chwilą napisałam. Odszczekam też, że główna bohaterka mnie wnerwia, bo jest głupia i nie ma poczucia kobiecej(czy po prostu ludzkiej) godności. Poza tym cierpi na słowotok, bardzo drażniący słowotok.Dialogi są nie tyle nienaturalne, co dziwaczne, wręcz groteskowe i zupełnie nie przystają do silącego się na swobodę stylu książki.Fabuła -nazbyt przewidywalna i uproszczona , jakby Autorka bała się, że jakiekolwiek perypetie mogłyby odstraszyć czytelników pragnących ponad wszystko happy endu.Lubię od czasu do czasu czytadła, ale dobrze zrobione.To nie jest.
Użytkownik: Bawesolka 17.09.2009 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie lektury ... | Bawesolka
P.S.Nie odszczekam,bo nie przeczytam.Po kolejnym telefonicznym dialogu głównych bohaterów odpadam.
Użytkownik: mimblunia 19.05.2011 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia bardzo banalna, ... | m27ny
Główna bohaterka bardzo irytująca, nie wierzę, że ktoś może być tak beznadziejnie głupi - mimo to ma mnóstwo przyjaciół. Na miejscu Ksawerego uciekałabym gdzie pieprz rośnie - chorobliwa zazdrość nadaje się do leczenia... Zero akcji sprawia, że ta książka wręcz nie nadaje się do czytania.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: