Dodany: 01.05.2009 14:13|Autor: verdiana
"Skąd macie czas, żeby tyle czytać?"
(...)
Gdzie znaleźć „czas na czytanie”?
Poważny problem.
Który wcale nie jest problemem.
Skoro tylko pojawia się kwestia czasu na czytanie, to znaczy, że brakuje ochoty na czytanie. Bo jeśli przyjrzeć się sprawie uważniej, nikt nie ma nigdy czasu na czytanie. Ani mali, ani dorastający, ani duzi. Życie wciąż staje na przeszkodzie czytaniu.
- Czytać? Chciałabym, ale praca, dzieci, dom, nie starcza mi już czasu na czytanie...
- Ależ ja panu zazdroszczę, że znajduje pan czas na czytanie!
Dlaczego więc ta, która pracuje, robi zakupy, wychowuje dzieci, prowadzi samochód, kocha trzech mężczyzn, chodzi do dentysty, przeprowadza się w przyszłym tygodniu, znajduje czas na czytanie, a ten rentier, kawaler żyjący samotnie, nie?
Czas na czytanie zawsze jest czasem ukradzionym. (Tak samo zresztą jak czas na pisanie czy czas na kochanie).
Ukradziony czemu?
Powiedzmy, obowiązkowi życia.
Bez wątpienia dlatego właśnie metro – uznany symbol rzeczonego obowiązku – jest – tak się składa – największą biblioteką świata.
Czas na czytanie, tak jak czas na kochanie, rozszerza nasze życie.
Gdyby tak za każdym razem rozpatrywać miłość pod kątem naszego rozkładu zajęć, kto by w ogóle ryzykował? Kto ma czas na bycie zakochanym? A przecież, czy ktoś kiedy widział, by zakochany żałował czasu na miłość?
Nigdy nie miałem czasu na czytanie, ale też nigdy nic nie mogło mnie powstrzymać od dokończenia książki, która mi się podobała, w której... się zakochałem.
Czytanie nie podlega systemowi czasu społecznego, ono jest, podobnie jak miłość, sposobem bycia.
Rzecz nie w tym, by stwierdzić, czy mam czas na czytanie, czy też nie (czas, którego zresztą nikt mi nie podaruje), ale czy pozwolę sobie na przyjemność bycia czytelnikiem.
(...)
---
Daniel Pennac, https://www.biblionetka.pl/ks.asp?id=72350, Muza 2007, s. 122-123.
(podkreślenia moje)
Ot i wszystko...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.