Dodany: 06.10.2015 12:30|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

2 osoby polecają ten tekst.

Warkocze we krwi - Swietłana Aleksijewicz „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”


„Nie można mieć jednego serca do nienawiści, a drugiego – do miłości. Człowiek ma jedno, więc zawsze myślałam o tym, jak to serce ocalić”[1].

Chyba w większości języków „wojna” jest rodzaju żeńskiego: válka, вайна, guerra... Dlatego już sam tytuł tego rozpisanego na wiele głosów reportażu Swietłany Aleksijewicz wydał mi się manifestem, pod którym sama mogłabym się podpisać. Kobieta jest tą, która daje i pielęgnuje życie, nie może być synonimem przemocy i śmierci. A przecież, kiedy wróg stanął u bram i one chwyciły za broń by chronić to, co dla nich najważniejsze: wolność i ziemię, na której bezpiecznie będą mogły wzrastać ich dzieci.

Kobiety są jak ziemia – na czas zagrożenia ukryją głęboko pod powierzchnią to, co jest w nich najbardziej kruche i cenne, tak by nie zginęło. A kiedy nadejdzie czas pokoju – o, ironio! to słowo rodzaju męskiego! – pozwolą by rozkwitło na nowo.

Swietłana Aleksijewicz przekazuje w swojej książce wspomnienia radzieckich kobiet z okresu II wojny światowej. Wiele z nich porzuciło rodzinne pielesze i walczyło ramię w ramię z mężczyznami. Pozwoliły by opadły na ziemię ich warkocze, zamieniły zwiewne sukienki i pantofelki na mundury i żołnierskie buciory. Zamiast kochać i dawać życie uczyły się jak nienawidzić i zabijać. Dla nich wojna nie miała w sobie jednak nic z chwały.

“Kiedy mówią kobiety, nie ma, albo prawie nie ma tego, o czym zwykle czytamy i słuchamy: jak jedni ludzie po bohatersku zabijali innych i zwycięzyli. Albo przegrali. [...] Kobiety opowiadają inaczej i o czym innym. »Kobieca« wojna ma swoje własne barwy, zapachy, własne oświetlenie i przestrzeń uczuć. Własne słowa. Nie ma tam bohaterów i niesamowitych wyczynów, są po prostu ludzie, zajęci swoimi ludzkimi-nieludzkimi sprawami”[2].

Książka wiele lat przeleżała się na cenzorskim biurku – gotowa była do wydania już w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Okazało się, że wojna z perspektywy kobiet – kolor i zapach krwi, ludzkie strzępy, brud i głód – ma się nijak do obrazu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i Zwycięstwa. Nikt nigdy nie wspominał też o tym, że kobiety, które przewędrowały – walcząc, zabijając lub ratując życie mężczyznom – pół Europy, po powrocie spotkały się z odrzuceniem i pogardą. Dobre i doceniane w czas śmierci stały się niewygodne w czasie pokoju – ich towarzysze broni woleli wybierać swoje żony spośród kobiet, które nie znały zapachu prochu i krwi. Nawet jeśli witane były jak bohaterki, to bohaterki zhańbione – matka wyściskawszy ocalałą córkę potrafiła spakować jej węzełek i nakazać jak najszybciej odejść, bo przecież w domu są jeszcze dwie dziewczyny na wydaniu, a ta “wojenna” straciła dobre imię, bo przecież przez cztery lata tarzała się w błocie i krwi z mężczyznami...

Kiedy wyruszały, często mając po szesnaście, lub nawet mniej lat, wraz ze swoimi warkoczami odrzuciły swoją kobiecość, w imię wyższego dobra pozwoliły by ich żeńskie “ja” zostało zduszone i uśpione. Nigdy do końca, bo to niemożliwe. Nigdy nie przestały postrzegać świata poprzez pryzmat swojej płci, dla nich zwycięstwo i wyzwolenie były jeszcze cenniejsze – stanowiły także o możliwości powrotu do swojej osobowości i życia, które jako kobiety powinny wieść.

„Umieraliśmy w imię życia, nie wiedząc jeszcze, czym ono jest. O wszystkim czytaliśmy tylko w książkach. Lubiłam filmy o miłości…”[3] - stwierdza ze smutkiem jedna z rozmówczyń.

Kiedy nadeszło wreszcie tak długo wyczekiwane Zwycięstwo okazało się, że wyśniona, przeprowadzona ukradkiem przez morze krwi i leje po bombach nadzieja i marzenia utkwiły zbyt głęboko i trudno je wydobyć na powierzchnię. Zamknięte serca trzeba było ponownie uczyć jak kochać i żyć.

„Znowu – dwa różne światy, dwa różne życia. Po tym, jak nauczyły się nienawidzić, trzeba było znowu nauczyć się kochać. przypomnieć sobie zapomniane uczucia. Zapomniane słowa. Człowiek wojny miał stać się człowiekiem nie –wojny”[4].

Ta rozpisana na wiele kobiecych głosów opowieść o wojnie jest wyjątkowo okrutna. Dla jej uczestniczek, bo zmusiła je do wspominania chwil, które najchętniej usunęłyby z pamięci. Dla czytelnika, bo nawet takie bezpieczne i bezkarne zanurzenie się w wojennych odmętach jest bolesne. I budzi lęk, bo uświadamia jak bardzo rodzaj ludzki jest skłonny do bezsensownej nienawiści i przemocy.

- - -
[1] Wojna nie ma w sobie nic z kobiety (Aleksijewicz Swietłana), przeł. Jerzy Czech, Wydawnictwo „Czarne”, 2010, s. 350.
[2] Tamże, s. 9-10.
[3] Tamże, s. 116.
[4] Tamże, s. 323.

http://okres-ochronny-na-czarownice.blogspot.com

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 997
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: adas 08.10.2015 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: „Nie można mieć jednego s... | carmaniola
To się nazywa tajming godny fajgtera*, nu nie?

A ja mam od trzech lata w pamięci, ale się bałem. Teraz, jak w bibliotekach opadnie bitewny szał, będę musiał.

*Włodek Szaranowicz (zresztą z urodzenia Czarnogórzec, a chciałbym tak mówić jak on)

I mi się Drago Jancar przypomniał. To literacko dobra książka, ale pamiętam już tylko pierwszy rozdział - to jeden z kilkudziesięciu przypadków zapomnianych porachunków po wojnie, a ludzie Tity podobno się nie patyczkowali. I strzelali do każdego (częściowo i słusznie, bo co z np. ludobójstwem dokonanym przez Chorwatów?).

Ale reszta tej książki jest już tak nieznośnie "literacka', że mam poczucie obrażania czytelnika. Tak, są mocne momenty, ale dla mnie to przykład żerowania na temacie. Szkoda. Notabene Słoweńca znam trzy książki i jedna mnie zachwyciła, a dwie pozostałe...

Jancar "Katarina, paw i jezuita"
Użytkownik: carmaniola 08.10.2015 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: To się nazywa tajming god... | adas
Ano! Mogłam typować i stawiać. ;-)

Szczerze mówiąc to też długo się ociągałam, mimo że reportaż bardzo sobie cenię. I też ze strachu. A teraz boję się jeszcze bardziej i w sumie jestem chyba szczęśliwa, że kolejne pozycje będę musiały poczekać.

"Wojnę" muszę szybko odnieść do biblioteki, bo pewnie stado spragnionych już tupie. ;-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: