Paweł Śpiewak. Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, od co najmniej dekady jeden z najczęściej cytowanych polskich socjologów. Jego komentarze pojawiają się od razu, gdy dochodzi do sporów ideowych lub politycznych. Od początku swojej drogi naukowej związany z Instytutem Socjologii UW, gdzie od 2001 r. kieruje Zakładem Historii Myśli Społecznej. Był współzałożycielem słynnego podziemnego miesięcznika "Res Publica". W latach 80. i 90. popularyzował w Polsce myśl konserwatywno-liberalną, zwłaszcza w odniesieniu do teorii polityki. Przybliżał i tłumaczył takich autorów, jak: John Acton, Michael Oakeshott, Leo Strauss, Eric Voegelin. Od wielu lat zajmuje się problemami przemian w Europie Środkowo-Wschodniej po upadku bloku socjalistycznego. Kilka jego prac ma fundamentalne znaczenie dla dyskursu społecznego ostatnich lat: "Anti-Totalitarismus. Eine polnische Debatte" (2003), "Obietnice demokracji" (2004), "Pamięć po komunizmie" (2005).
"Dotarcie do polskości otwartej na innych, gościnnej, było możliwe tylko poprzez kręgi postępowe i lewicowe. Często komunizujące czy komunistyczne. Tym bardziej że stały one po stronie słabszych, wyzyskiwanych, biednych. W ten sposób wybór żydokomuny stanowił niejako samosprawdzającą się przepowiednię. Swoje życie Żydzi wiązali ze środowiskami radykalnej lewicy, bo tylko tam mogli czuć się jak u siebie, a do tego uważać, że są po słusznej stronie etycznej, stając w obronie ludzi pokrzywdzonych".
"Tańczyliśmy nie na swoim weselu"
Strach powojenny i pewnie przedwojenny pośród ocalonych Żydów trwał i trwa do dzisiaj. Powiada się, że nie chcą oni "wychodzić z szafy". A jak nawet zechcą, mają o to do nich pretensje rodziny (często polskie). Żydostwo do tego występuje i jawi się jako rodzaj wstydliwej choroby, na którą było i jest tylko jedno lekarstwo: ukrycie, milczenie i zakaz nazywania rzeczy po imieniu. Bardzo zmieniała się tożsamość emigrantów. Wielu z nich zgadzało się z żydowskim przysłowiem: "Mir hobn getanzt oyf a fremde hasen" ("Tańczyliśmy nie na swoim weselu"). Żaden żydowski komunista nie pozostawił po sobie rozliczeniowej autobiografii. Odeszli w ciszy, skrywając tajemnice swego politycznego żywota. Byli na początku i na końcu swej politycznej drogi ofiarami wielowiekowego antysemityzmu, nędzy, nierówności, ale byli także czynnymi prześladowcami. Nie wiem, czy zachowali w sobie obraz ofiar, czy prześladowców. Nie wiem, czy widzieli w sobie Żydów, czy do końca wiernych komunistów.
[Czerwone i Czarne, 2012]