„Linia spartańska wygięła się do tyłu, spychana przez napierających w 25 zwartych szeregach Tebańczyków. W »strefie śmierci« panował dziki chaos. Większość włóczni pękała z trzaskiem na dwoje już w czasie pierwszego starcia, uderzając w tarcze przeciwników: »oszczepów łamanych rozlega się trzask« (Ajschylos, »Agamemnon«, 63). Wówczas hoplici chwytali za ich ułamki i walczyli dolnymi ostrzami; inni chwytali za swoje krótkie miecze, starając się ciąć przeciwnika w nieosłonięte tarczą nogi. Mimo iż obie strony starały się za wszelką cenę utrzymać linię i nie dopuścić do rozerwania muru z tarcz, walka w pierwszych szeregach przeobraziła się w szereg pojedynków. Na polu walki zapanował taki ścisk, że włócznie stały się praktycznie bezużyteczne. Spartańscy promachoi, ci, którzy walczyli w pierwszym szeregu, starali się zbliżyć jak najbliżej do przeciwnika, aby zadać mu krótkim xiphos mordercze pchnięcie w brzuch. Niektórzy jako broni używali tarcz, by ich pchnięciem zwalić przeciwnika z nóg. Inni uderzali kolanami w krocze przeciwnika lub zadawali razy swymi łokciami w odsłoniętą przypadkiem skroń lub gardło. Ci, którzy padli, byli tratowani przez nieprzyjaciela lub swoich towarzyszy. Jednak siła impetu Tebańczyków nie malała i parli oni niepowstrzymanie do przodu, po ciałach zabitych i rannych nieprzyjaciół. Następne szeregi kroczyły po ciałach nieprzyjaciół, dźgając leżących Spartan tylnymi szpikulcami swych włóczni i dobijając ich rannych...”
(fragment opisu bitwy pod Leuktrami)
Witold Biernacki (1946), częstochowianin. W sferze jego zainteresowań znajduje się historia wojskowości antycznej oraz XVI i XVII w. Autor wielu opracowań z tej dziedziny, takich jak m.in.: „Żółte Wody – Korsuń 1648”, „Wojna w Afryce. Ostatni akt drugiej wojny punickiej 204–202 p.n.e.”, „Powstanie Chmielnickiego. Działania wojenne na Litwie w latach 1648–1649”, „Ajgospotamoj 405 p.n.e.”, „Biała Góra 1620” czy „Wojna trzydziestoletnia. Powstanie czeskie i wojna o Palatynat 1618–1623” oraz współautor „Courtrai 1302”.
[Inforteditions, 2012]