Dodany: 02.07.2023
|
Autor: Marylek
Takie uczucia i zachowania to nic dziwnego. Jak żaba podgrzewana na wolnym ogniu, niepostrzeżenie daliśmy się przechytrzyć technologii, która zamiast ulepszać nasze życie, powoli je rujnuje.
Jak to się stało, że dołączyliśmy do social mediów, by utrzymywać kontakt ze znajomymi ze studiów, a teraz nie możemy porozmawiać z bliskimi przy stole, nie zerkając co chwilę na Instagrama?
Że smartfony i tablety miały usprawnić naszą pracę i naukę, a po kilku latach nie potrafimy dokończyć krótkiego maila bez scrollowania social mediów?
Winę ponosi nie Twój telefon, nie Twoja słaba wola ani nawet nie social media. Winowajcą jest model biznesowy z piekła rodem - ekonomia uwagi.
Wbrew temu, co często nam się wydaje, jako użytkownicy social mediów nie jesteśmy klientami Facebooka, Instagrama czy TikToka. Jesteśmy dla nich produktem. A właściwie produktami są nasza uwaga i czas, które korporacje kontrolujące social media przehandlowują reklamodawcom. Celem nie jest więc nasze dobre samopoczucie, ale to, byśmy spędzali w aplikacjach jak najwięcej czasu i wchodzili do nich jak najczęściej. Nie dość, że oglądamy wtedy więcej reklam i rośnie szansa, że coś kupimy, to jeszcze algorytmy mogą lepiej poznać nasze zwyczaje i zainteresowania. A to sprawi, że dobiorą nam jeszcze ciekawsze treści, by mocniej przykuć nas do aplikacji.
Krótko mówiąc: media społecznościowe wykorzystują tajniki psychologii ludzkiego mózgu, by wywołać w nas uzależnienie. Robią to dla zysku. Nie oszczędzając dzieci i młodzieży. A my się na to bezwiednie godzimy.
Ekonomia uwagi jest modelem piekielnie szkodliwym, ale też piekielnie zyskownym. Facebooki i inne TikToki co roku zarabiają naszym kosztem miliardy dolarów. Obawiam się więc, że problem nieprędko doczeka się rozwiązania. Ba, pewnie będzie się pogłębiał, bo metody przykuwania nas do ekranów są coraz bardziej wyrafinowane.
Nie mamy innego wyjścia, jak wziąć odpowiedzialność za swój cyfrowy dobrobyt. Musimy nauczyć bronić się sami, bo nikt za nas tego w najbliższym czasie nie zrobi.
Dobra wiadomość jest taka, że to jak najbardziej do zrobienia.
[Self publishing, 2022]