Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
O wiele ciekawszy jest "Shogun" Clavella...i wydaje mi się o wiele prawdziwszy:)
Hej, no i zobacz, jak to przestałam śledzić ciekawe wątki. Nie miałam pojęcia, że planujesz spotkanie, choć przecież już było zaplanowane podczas spotkania u mnie:) No tak. Ja jadę. Kwiecień najbardziej pasuje, choć jakiś weekend w marcu też. Pozdrawiam!
Annvinko! czemu sie do mnie nie odzywasz? A o spotkaniu-też chciałabym być i najbardziej mi pasuje koniec lipca-sierpień. Będę śledzić wątek:)
Ciekawe, że podejście angielskich bibliotekarek jest wręcz czasami antyksiążkowe. Ostatnio dyskusja potoczyła się na temat czytania w wannie. Ja nigdy tego nie robię, ale opinia jednej pani mnie zaskoczyła. Czyta w wannie, owszem, ale tylko ksiażki z biblioteki, nie swoje własne. Zapytana, dlaczego, odpowiedziała, że to przecież książka z biblioteki a ona jest bibliotekarką i w razie zniszczenia, nie musi za nia zapłacić. Ha, to dopiero!
Dokladnie. Poza tym podejscie jest inne - w Anglii robi sie wszystko, aby przyciagnac ludzi do bibliotek- wydaja na to sporo kasy. Jesli jaks ksiazka niechcacy zginie, bo sie komus spodobala za bardzo, to zatrudniaja tak zwanych "kolektorow" do odszukania pozycji tudziez jegomoscia z ksiazka. Ale ostatecznie zawsze mozna kupic nowy egzemplarz:)
Wystrój, ach ten wystrój. Czy wiecie, ze w bibliotekach w newcastle (Anglia)stawia sie na minimalizm. Zadnych plakatow rozwieszonych po wszystkich scianach, zadnych firanek, zadnych kwiatkow. Ulotki zminimalizowane do minimum, tylko w jednym miejscu, ma to podobno zmniejszyc bombardowanie informacjami. Wszedzie oczywiscie swobodny dostep do polek. ksiazki mozna zwrocic do kazdej miejskiej biblioteki (nawet wrzucic do specjalnej skrzyni, jesli pla...
No właśnie - odstawiłam na kilka nocnych godzin moje problemy. Zbyt łatwo poszło tej Meg, choć przecież nie wiemy, czy wybierze szczęśliwe zakończenie. Ale czytało się super, lekko i z humorem. Nic jednak nadzwyczajnego.
Dziękuję wszystkim za wyjaśnienia:) Czyli jednak, niestety Krystyna Kofta ma rację. Wieki traktowania kobiet jako gatunku podrzędnego odbiły na nas swoje piętno i nadal się ono objawia w relacjach damsko-męskich. Annvino! Nie doczytałam do końca jeszcze, ale radziłabym podrzucić mu tę właśnie książkę. Napisana dość humorystycznie i chyba skierowana bardziej do kobiet (czesto powtarzający się zwrot K.K. "drogie siostry":), mimo to nie za...
Mnie nawet Alchemik nie zachwycił. Jednakowoż z nieco większą przyjemnością przeczytałam "Weronika postanawia umrzeć" i na tym zdecydowany koniec. Po Coelho na pewno więcej nie sięgnę.
Witaj Agis! Właśnie jestem ostatni dzień w Polsce, upały na suwalszczyźnie niemiłosierne. Niestety w tym roku nie jechałam przez Trójmiasto, tylko Kraków i zalane Zakopane. Gabevil, a jakże, znasz:) Rośnie pokolenie biblionetkowiczów i zapalonych czytaczy (telewizor jest naprawdę zbędny). Fajnie było widzieć Twoje pociechy na zdjęciach! Pozdrawiam Was wszystkich!
To prawda z tym widzeniem śmierci. Dziś umieramy anonimowo, samotni, śmierć dzisiaj ma twarz pustą, sterylną, przedłużaną lekami i maszynami...Odsuwamy wciąż myśli o niej, tak jak o chorobie, odsuwają się od nas znajomi, rodzina nawet. Dlatego podoba mi się podejście mojej babki, która z rozmysłem przebiera w materiałach na suknię do trumny, szuka odpowiednich butów, pasującego kołnierzyka. Śmierć nie jest dla niej tabu, solidnie przygotowuje do ...
Lało i świeciło ale było miło! Cudowne, inteligentne, nieprzeciętne po prostu są te dziewczyny! Takich ludzi tylko w biblionetce szukać, więc spotykajmy się kochani jak najczęściej, jak najgęściej.
Oj mayelka, szkoda, szkoda...Na pewno zorganizujemy jeszcze spotkanie, może właśnie po hasłem "Poczytaj Mikołajowi":) Czyli teraz nas będzie w sumie "ich troje" :-) Do zobaczenia w sobotę! Trzymajmy kciuki za pogodę na niedzielny piknik!
Też będę za kilka dni w Krakowie:) i też mam nadzieję ją odwiedzić:)Byłoby zabawnie spotkać się w tym miejscu:)
Krzysztofa prawdopodobnie nie będzie, choć sprawa nie przesądzona (pisał do mnie). Jeśli ktoś nie wie gdzie dotrzeć, pisać na mojego maila. Wstępny plan, uzależniony od tego o której się wszyscy spotkamy i od pogody - jest taki: śniadanie z Roaldem Dahlem i jego pyszne grzanki, zwiedzanie miasta, obiad w polskiej restauracji i spotkanie niebiblionetkowiczów ale zainteresowanych, powrót do bazy, wieczorem grilowanie czyli poematów układanie (a d...
W bibliotekach w Newcastle w Anglii po książkę ustawiają się długie kolejki. Po drugą - "A Thousand Splendid Suns" również. Więc to jakieś chyba małe szaleństwo i książki są rzeczywiście świetne. Póki co, film mi się podobał, więc podejrzewam, że książka tym bardziej warta jest zachodu.
Ciekawe, że właśnie na organizowanych przez nas (polonię) targach wypatrzyłam sobie tę książkę i pomimo zawrotnej ceny (w porównaniu z ceną polską) zakupiłam, nic nie wiedząc wszak ani o autorce, ani tym bardziej o pierwszej części. Myślę, że Agis ma rację, jeśli chodzi o odbiór pozycji. Można rzeczywiście tak ją postrzegać - ciężko wszak nam akceptować własne emocje, a jeszcze ciężej, jeśli te emocje budzi...książka. Hm, chyba tak jest właśnie z...
A pewnie, że może! Coś widze po mojej rocie, że moja pracująca sobota wypadnie właśnie 19 lipca...Postaram się jednak to załatwić, choć nie obiecuję. Pozdrawiam.
Niesamowite! To tak można widzieć zwykłą-niezwykłą jazdę tirem!? Koniecznie na drinka do mnie w lipcu i na opowieści z drogi! Pozdrawiam i czekam!
Czyli ustalone, 19-20 lipca! Hura!
Hej, będę wiedziała za dwa, trzy tygodnie, ale nawet jak pójdę do pracy, spokojnie sobie dacie radę. Więc 19-20 lipca albo 26-27 lipca?
Aniu, a co to za dni skupienia DDA? Czy juz po terminie?
Podłoga u mnie jak najbardziej, jest duży dmuchany materac, karimata też i jak się okazało, na razie cały wolny pokój też. Data, to najtrudniejsze dla mnie do ustalenia - 18 lipca moja córka ma koniec szkoły i 11 urodziny, poza tym zawsze w piątki pracuję do 17. Może sobota - niedziela 19-20 lipca? Niestety nie wiem jeszcze, czy na przykład to będzie mój wolny weekend, czy też będę musiała iść do pracy (jeśli sobota, to do 17, jeśli niedziela, do...
Właśnie kończę czytanie książki. Powiem szczerze, jest przezabawna. A że czytam ją w przeróżnych środkach lokomocji, bardzo mi odpowiadają krótkie, zabawne, nie pozbawione swoistego filozofowania historyjki. Ciekawam samego miejsca...
Widzę, że jednak przyciągnęło cię słowo "Kapuściński" a opuściłeś "biblioteka" i "wypożyczać" w mojej czytatce:-)A pracuję w Anglii, właśnie zbieram wyspiarzy do Pierwszego Zlotu Biblionetki na Wyspach. Są nas już cztery:-) Pozdrawiam.
Witaj, Co sądzisz o wszystkich Lapidariach? Właśnie udało mi się (o co za granicą wcale nie łatwo) znaleźć część VI. Z wielką chęcią przeczytałabym i "Busz po polsku" i "Autoportret..", niestety, chyba muszę zadowolić się tym, co mam...Jaka szkoda... Ale "Podróże..." są zachwycające, zresztą podoba mi się bardzo styl pisania Kapuścińskiego. Ciągłe zadziwienie światem...Pozdrawiam.
Super! Więc już nas dwie do Zlotu Biblionetkowiczów na Wyspach. Oczywiście niewyspiarści też mogą dołączyć!
No i ze spaniem nie byłoby kłopotu (chociaż to tylko podłoga ale w całej chacie.) Zróbmy sobie naprawdę takie biblionetkowiczowskie spotkanie wyspiarskie, a co! To nam właśnie brak najbardziej książek po polsku i rozmów o nich, może założymy jakąś wymianę wysyłkową czy coś? Kto chętny?
To do Newcastle zapraszam jednak! Zdaje się połączenia są dość dobre! Ja wciąż tu jestem!
Ej, szkoda, że nie mogłam dojechać do Tomaszowa. Może w przyszłym roku, jeśli, jak ktoś bardzo rozsądnie zauważył, spotkanie będzie bliżej granicy z Anglią i Irlandią? :-)Miło chociaż sobie poczytać, jak wam było fajnie, zaraz dokopię się może do zdjęć i wiem, że będzie mi smutno, ale jednocześnie radośnie, że taka wspaniała akcja biblionetkowiczowska miała miejsce. Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych najnajmłodszych i ich rodziców!
Czarodziejka to wciągająca opowieść. Tak szybko chciałam poznać zakończenie książki, że całkiem mi umknęło rozpatrzenie jej pod kątem tytułu, którego jednak nijak nie mogę dopasować do całości. No i ta okładka, wskazująca na zupełnie coś innego...Gdyby nie przypadek, nigdy nie sięgnęłabym po książkę zapowiadającą się jak romansidło. Podoba mi się ujęcie tematu z różnych perspektyw. Każda postać jest inna, każda ma swój urok, nawet Helena. Gdyby...
A dlaczego ma kończyć się inaczej, skoro opowiada o jak najbardziej realnych postaciach? Jak się chce poczytać coś z niespotykanym zakończeniem, to można sięgnąć po jakieś fantasy.
Rzeczywiście fajnie się czyta a ile się można nauczyć przy okazji:)
Ostatni rozdział wydano w książce "The Secret of Hanging Rock" w 1987 roku. Jest tam rozdział zatytułowany "Chapter Eighteen" który wcale nie wyjaśnia tak wiele jak by się można było spodziewać.
Rzeczywiście czyta się ją bardzo dobrze...i to wszystko. Zniesmaczył mnie koniec, kiedy to krew się leje a ktoś tam (główni bohaterowie) uprawiają seks. miłam zamiar zakupić kolejne części, ale chyba szkoda kasy. Książka nie wnosi nic, niczego nie uczy...ale czytanie dla czytania też jest przyjemne.
Film moim zdaniem jest do bani....cala sytuacje przedstawiono w zupelnie innym swietle niz w ksiazce!
To szczera prawda. Kiedyś pracowałam w szkolnej bibliotece, gdzie była cała masa starych książek, niegdys posklejanych zwykłą taśmą klejącą. Zaprawdę lepiej zostawić kartki niesklejone niż tak niszczyć książki. Wyglądały okropnie i prawie nic już z nimi się nie dało zrobić. No, chyba że ktoś ma specjalny klej introligatorski i cieniutką bibułkę, to co innego. Ale błagam, nie używajcie taśmy klejącej!
Ale dlaczego myślisz że najmniej jest tam miłości? Właśnie przeczytałam książkę z zapartym tchem i wydaje mi się, że miłość tam góruje ponad wszystko. Odkąd jako bodajże dziewięcioletnia dziewczynka spotkała Prezesa, nie myśli o niczym innym jak tylko o nim. To właśnie miłość do tego człowieka, bezinteresowna, platoniczna wręcz, naznacza całe jej życie i nadaje mu kierunek. A miłość do siostry i do rodziców których utraciła? Czasami trzeba głębie...
Ja chyba też, chociaz dziś myslę, że pewne fragmenty warto byłoby przypomnieć i przeczytać w oryginale. No i może w końcu uda mi się odwiedzić dom-muzeum sióstr Bronte, skoro już mieszkam w tej Anglii...
A ja czytałam tę książkę zaraz po "Kwietniowej czarownicy" i powiem szczerze, czytało się z trudem - ale tylko do połowy. Potem poszło jak burza i wszystkie wątki ułożyły się w całość. Myślę, że gdybym tak nie zachwyciła się "Czarownicą", czytałabym ją o wiele dłużej:)
Niestety jeszcze nie. Ale może? Pozdrawiam.
Myślę, że Ralf po prostu dojrzał, dorósł za szybko poprzez doświadczenia na wyspie. Może zrozumiał, że Jack jest tylko dzieckiem, że oni wszyscy są dziećmi. Dojrzałość natomiast oznacza przyznawanie się do błędów i branie za nie odpowiedzialności. Oznacza to z kolei, że wziął na siebie cały psychiczny ciężar tego, co się wydarzyło. Myślę, że po uratowaniu ich z wyspy nadal traktowano go jak małego chłopca, mówiono pewnie, że nic takiego się nie s...
hehe, "Wichrowych wzgórz" nie miałam w rękach całe lata a po przeczytaniu biografii i zaraz po tym "Jane Eyre" analogie nasuwają sie same:)
Wydaje mi się jednak, że to nie była recenzja, do niej w mojej wypowiedzi daleko..To tylko moje osobiste krótkie zamyślenie nad książką..nic więcej...
P.S. Ilustował ją jak wiele książek pisarza, Quentin Blake.
A owszem i są:) Stronę znam również, dzięki jednak za przypomnienie. Dawno tam nie zaglądałam:) Pozdrawiam ciepło.
Agis, gratulacje Ci się należą moje szczere! Bardzo się cieszę, recenzję czytałam i byłam pod wrażeniem. No, ty jeszcze niejedno napiszesz, coś czuję;)
To prawda, tytuł niby na początku niejasny i gdzieś tam ukryty w głębi tekstu, ale jeśli zna się znaczenie ileż to zmienia....
Dziękuję. Szkoda że nie mam już tak wiele czasu na pisanie jak kiedyś...Pozdrawiam.
Trochę stany i anglia daleko od siebie:) Dziękuję za odpowiedź. Zdaje się kiedyś czytałm Cuda i dziwki ale chyba poszukam dla przypomnienia w bibliotece albo księgarni. Pozdrawiam serdecznie:)
Też mi przyszedł do głowy ów film z potworkami, ale to na pewno nie jest na podstawie książki Dahla. U Dahla Gremlin to "tiny man who lived on R.A.F. fighter planes and bombers, and it was the Gremlins, not the enemy, who were responsible for all the bullet-holes and burning engines and crashes that took place during combat". :-)
Dziękuję:)
A co to za książka o której piszesz, bo zdaje się nie spotkałam jeszcze tego tytułu po angielsku.. .i w jakim mieście znajduje się owa biblioteka? - jeśli można wiedzieć oczywiście...
Przełamać się na pewno warto!! No i przecież jesteśmy już duzi i strachy z dzieciństwa nie te same:) Może warto stanąć z nimi oko w oko właśnie teraz? Gorąco polecam np. na początek "Czarodziejski palec" albo "Matyldę".
Witaj! Niedawno czytałam jego autobiograficzną książkę pt: Going solo. Prawdziwe przeżycia i dramaty z czasów wojny opowiadające o okresie w którym był pilotem. Ujęte w postać zgrabnych opowiadań, niekoniecznie smutnych. Jest jeszcze zdaje się książka pt: Boy i w najbliższym czasie ją upoluję:)
Smutne? Dla mnie dość optymistyczne, chociaż...może bardziej nostalgiczne niż smutne...dające do myślenia...
To przydałaby Ci się jakaś pomocna sprawna dłoń:) do obkładania tych książek...ech...były to fajne czasy...
Ostro, ostro ale wiele w tym racji, sami przyznajcie...
O, dziękuję:) to już wszystko wiadomo.
No właśnie...jak tu wyrazić emocje...to potrafią tylko mistrzowie pióra:)
Nie tylko tę ale i inne książki z tej serii serdecznie polecam. Dzieci je uwielbiają oglądać i czytać a dorośli mają w końcu poczucie, że nie wydają pieniędzy na kicz (oprócz innych oczywiście zalet).
Bardzo podoba mi się to, co napisałaś...Uwielbiam legendy, baśnie, bo tylko one właśnie prowadzą nas do dawno wymarłego świata. Zdaje się, że zagłębiając się w nich można poczuć jakąś moc, może mądrość, która rządzi od wieków a my już jej dostrzec nie potrafimy...Z przyjemnością sięgnę po "Legendy gwatemalskie".
No patrzcie, a czy Grażyna to często spotykane imię? Ja osobiście nie znam żadnej (oprócz siebie). Ojciec chciał mi dać na imię Inka, mama myślała nad Jowitą. A córkę nazwałam Gabriela i wyobraźcie sobie, w ponad sześciuset osobowej szkole są tylko dwie Gabrysie. Poza tym w klasie jest jeszcze Ita. A ja znam jeszcze Eugenię, Blankę, Kaję, Ingrid i Ingeborg, ale te trzy ostatnie z Norwegii. Oni to naprawdę mają dziwne imiona i prawie zawsze używaj...
A mi chodziło właściwie o to, że nie znoszę egmontowskich wydań książek ani czasopism dla dzieci ze względu na owe koszmarne komputerowe maszkarony. Ale mity o kórych piszesz rzeczywiście nie wyglądają tak strasznie:) Pozdrawiam.
Tak, wiem. Mieszkanie w bloku dla kogoś tak kochającego przestrzeń było chyba katorgą. Ale człowiek to takie zwierzę, że potrafi uciec do swego wnętrza...albo znaleźć swój Ogród Botaniczny i kontemplować każdy motyw otoczenia, jak to zrobił właśnie Harasymowicz po koniec swego życia...
Masz rację. Zielnik to wspaniały tomik poezji i wielka, ogromna szkoda, że nie można go znaleźć w księgarniach. Ale wciąż są biblioteki, gdzie Harasymowicz czeka na odkrywców. I nie zważajcie na podarte kartki czy "takie sobie" wydanie, czasy były wtedy inne. Po Harasymowicza sięgać warto, bo potrafi zaskoczyć i zadziwić obrazem przedstawionego świata i niesamowitymi skojarzeniami. Mnie przynajmniej zaskakuje:)
"...zawiera wiele informacji o Aniołach" - brzmi to trochę tak, jakby owe anioły istniały tuż obok nas i były oczywiste jak powietrze... wszelkie informacje o aniołach to wyobraźnia, niestety...Ale książka cudowna.
Bardzo ładnie napisane, aż zachęca do zdobycia książki. Zniechęca mnie natomiast zdanie: "[...]ilustracje Witolda Vagasa. Są bogate i barwne, mają urok uproszczonych rysunków, które znajdujemy w książkach dla dzieci wydawanych przez wydawnictwo "Egmont" (znane zwłaszcza z wydawania książek o bohaterach disnejowskich)" Nie, jeśli tam są takie ilustracje, to już duży minus...aczkolwiek to dzieciom ma się podobać:)
No właśnie. W Skandynawii ten system działa i jak znam ich, nie słyszałam ani słowa skargi. Tylko co innego mnie denerwuje w Norwegii na przykład: tłumaczenie na norweski nazw własnych. I Władca Pierścieni w tłumaczeniu norweskim traci wiele: nie ma pięknych nazw jak Rivendell i wiele innych...no ale tu już całkowicie odbiegam od tematu...
Szczerze mówiąc, tej jednej książki Terakowskiej nie mogę rozgryźć...zapewne trzeba chcieć przeczytać ją kilka razy, ale na nią na razie nie mam po prostu siły...
Też jestem juz dorosła, ale nadal czytam literaturę dla dzieci i młodzieży. O ile dla dzieci jeszcze znaleźć można prawdziwe perełki, to z literaturą dla młodzieży trochę w ostatnich czasach gorzej...dlatego też z wielką przyjemnością przeczytałam "Opium w rosole". Jeśli jednak kolejne jej książki są w tym stylu, to Musierowicz czytać warto i potrzeba! (do ostatnich części jeszcze nie dotarłam niestety). Ta książka mnie po prostu zachwy...
Będę się powtarzać, jak wszyscy: wspaniałe recenzje, wszystkie. Dające do myślenia, sugestywne, obiektywne a jednocześnie bardzo prywatne...takie mam wrażenie. Czytam wszystkie z przyjemnością i "zazdroszczę" wiedzy oraz tego specyficznego pojmowania świata, znamiennego dla ...mogę chyba powiedzieć - mędrców? Pozdrawiam serdecznie i oby tak dalej.
Dzieci uwielbiają Tuwima, to prawda. Szkoda tylko, że rodzice tak mało mają czasu na czytanie...znam takich, którzy preferują tv non stop. Ciekawi mnie gdzie można znaleźć ten przekład na łacinę? Chętnie weszłabym w jego posiadanie.pozdrawiam.
Chyba zbyt maluczka nie jesteś, skoro dostrzegłaś tak wiele w tej książce, bo ja nie dostrzegłam jednak nic oprócz bełkotu. Tak jak mówisz: obrazy mają znamię genialności, jego pisarstwo niestety nie. :)
Chyba można mieć i taki punkt widzenia. w "zakręconych" książkach, filmach, często nie widać sedna sprawy lub sensu. Lubimy go poszukiwać, zastanawiać się, interpretować po swojemu. Coś co jest obnażone niejako, wydaje się nam zbyt proste - banalne? Pozbawione błyskotliwości? Czasami myślę jednak, że upraszczanie pozwala mi odnaleźć się w tym skoplikowanym i tak świecie....
Przeczytałam z uwagą trzy rozdziały. A może by coś oryginalniejszego niż stylizacja na Harrego Pottera? Niestety Harry już istnieje i nic go nie zastąpi... Ale to, że piszesz, jest wartościowe samo w sobie. Warto pisać dla samej wprawy, z czasem będzie lepiej na pewno. I nie wolno się zniechęcać:)
Jeśli nie dla dzieci, to dla kogo? NA pewno nie dla staruszków, ani nie dla dorosłych, choć przecież przeczytać mogą. :)
Poza tym książka jest po prostu wzruszająca. NAjbardziej podobało mi się spostrzeżenie Oskara, który myślał, że dobrzy ludzie muszą być biedni, podczas gdy pani Róża była i dobra i bogata. Ale czy pozostawia po sobie niedosyt? NA początku też miałam takie odczucie, lecz doszłam do przekonania, iż dzięki temu pozostawia nieograniczone pole do przemyśleń...Taka chyba powinna być dobra książka: pozostawiać niedosyt, dać możliwość własnych rozważań...
Miłość do tego typu bibliotek zaszczepiona została u mnie w szkole podstawowej. Nowoczesne biblioteki są, owszem pociągające (i powinno być ich coraz więcej), ale niewątpliwie możliwość obcowania z książką na półce jest przyjemniejsza. Niestety wchodząc do księgarni jestem prawie chora:) Świadomość, że jest tyle wspaniałych książek a ja nie mogę ich widzieć na swojej półce sprawia, że jeśli nie muszę, nie odwiedzam Empików. Chyba, że mam zbędnych...
Świat zwariował w pewnym momencie, to prawda. Wydawało się, że wartościowa to książka i ja też, jak wielu, przeczytałam ją z ciekawości i po trosze z obowiązku. I co? Może my nie mamy takiej wrażliwości jak Pilch i wszyscy ci, którzy decydują o paszporcie Polityki? Zapewne książka posłuży jeszcze wnikliwym badaczom pewnych środowisk, kiedy, nie wiadomo. Czytać czy nie zatem? Tylko, gdy znajdziemy się na bezludnej wyspie z tą jedyną pozycją...
Rzeczywiście niektóre sceny mogą mrozić krew w żyłach, ale jest to raczej przyjemne zmrożenie, które każe nam czytać jeszcze i jeszcze bez końca. I tak jest to cudowna opowieść, którą traktować można jako wstęp do Władcy pierścieni. A wcześniej, przed Hobbitem warto przeczytać Silmarillion. Całość robi naprawdę imponujące wrażenie, o ile oczywiście damy się wciągnąć w ten świat.
A ja polecam to inne tłumaczenie. Nie jest wcale gorsze od pierwszego i uśmiać się też można. Teraz to pierwsze wydaje mi się dziwne, ale tak to już chyba jest. Poza tym naprawdę rewelacyjna książka!
Zgadzam się z wypowiedzią. Poza tym warto dodać, że jest to fascynująca, wielowątkowa opowieść. Opisy są wręcz poetyckie, czego nie można powiedzieć o ekranizacji Hoffmana. Jakoś nie mogę przekonać się do filmu, za to książka po prostu mnie urzekła...
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)