Dodany: 11.11.2008 18:58|Autor: norge
Czego nie lubię i co mnie irytuje. W książkach oczywiście.
Do niedawna nawet nie umiałam pisać w BiblioNETce o książkach, które mi się nie podobały. I nie mam tu na myśli jakichś harlekinow albo innych bezdyskusyjnych miernot. Chodzi mi o porządne, cenione przez niejednego czytelnika książki, a przeze mnie uważane za słabe, ba, czasem w ogóle nie do przebrnięcia. Dlaczego tak rzadko decyduje się nad nimi pastwić? Po pierwsze, szkoda mi czasu na roztrząsanie ich beznadziejności, kiedy mogę wybrać pisanie o książkach według mnie pięknych. Mam również świadomość, ze autor chciał dobrze, włożył w swoje dzieło mnóstwo pracy i ja teraz mam ten jego wysiłek dyskredytować. Jakoś tak głupio. Myślę też o tych wszystkich, których taka „niedobra“ książka zachwyciła, znaleźli w niej wspaniałą strawę duchową, albo chociażby fajna rozrywkę, a ja tu się wymądrzam i szukam dziury w całym. Też żadna przyjemność.
Nieraz jednak nie wytrzymuję, wyobrażając sobie, że mogłabym swoimi krytycznymi uwagami ostrzec innych, przynajmniej tych, którzy sądzą, ze mogą polegać na moim guście i wiarygodności :-) Wtedy piszę, ze mi się nie podobało, starając się oczywiście uzasadnić dlaczego.
Oto kilka najważniejszych powodów, które sprawiaja, że bez żadnego zaangażowania przewracam kartki zadając sobie pytanie, po co ja właściwie się tak męczę. Otóż dzieje się tak, kiedy:
1. Książce brak napięcia (tak to po swojemu nazywam) i w związku z tym nie jestem ciekawa, co będzie dalej. Może to wyjść przy wszystkich gatunkach literackich. Ostatnio miałam taki przypadek z „Foczą damą“ Kathryn Harrison. Podeszłam obojętnie do sprawy Aleutki. Zniknęła, to zniknęła. Mało mnie obeszło czy Wigelow ją znajdzie czy nie. Albo powieści sensacyjne, gdzie moje zainteresowanie rozwiązaniem zagadki i dowiedzeniem się kto jest mordercą gaśnie z każdą stroną.
2. Książka ma bardzo dobry początek, a potem wszystko się rozjeżdża, bo autor zaczyna pisać o niestworzonych rzeczach. Jest tak w przypadku “Kroniki ptaka nakręcacza” albo w nowej, ponoć świetnej sensacyjnej powieści Harlana Cobena “Niewinny”. Gdzieś w połowie pojawiają się tam tak bezsensowne, nieprawdopodobne wątki, że nie da się dalej czytać bez pełnych rozczarowania westchnień :-)
3. Nie znoszę przerostu formy nad treścią. Tu dochodzimy do modnych, współczesnych pisarzy polskich jak Stefan Chwin i Magdalena Tulli. Dla mnie czytanie ich słowotoku to męka. To samo było z językiem powieści Anne Michaels “Płomyki pamięci”. Kompletnie niestrawny.
4. Autor się wysila, męczy, kombinuje, żeby się czytelnikowi przypodobać, żeby wpakować w książkę jak najwięcej ”atrakcji”. Niekoniecznie musi tak być naprawdę, wystarczy moje subiektywne wrażenie, że jest. Na przykład w książkach okrzyczanego Borysa Akunina wysiłek autora, żeby było zabawnie i zarazem arcyciekawie, jest dla mnie widoczny jak na dłoni. A uwielbiany przeze mnie Ryszard Kapuściński podobno cyzelował każde zdanie setki razy, lecz ja czytając go, kompletnie tego nie czuję.
5. Jestem wyczulona na wszelkie formy autopromocji, udawania poprzez swoją twórczość, że jest się kimś innym niż w rzeczywistości. Krygowanie się na bycie ”lepszym, mądrzejszym i fajniejszym”. Tu wymienię moje dwie faworytki w tej dziedzinie: panią Marię Nurowską i panią Małgorzatę Kalicińską.
6. Autor wymyślił sobie jakieś przesłanie i jest namolny w jego prezentowaniu. Powtarza wszystko po dziesięć razy, w różnych konstelacjach, żeby tylko, broń Boże, komuś nie umknęło to, co chciał powiedzieć. Książka staje się przegadana. Tak jak ”Powrót” Krzysztofa Rudowskiego. A ja lubię odkrywać sama, o co chodzi. Albo przynajmniej mieć takie wrażenie :-)
7. Jest tyle wątkow albo postaci, albo jednego i drugiego, że wszystko traci dla mnie sens. Tak się dzieje w “Mikaelu” Miki Waltariego czy w “Medicusie” Noaha Gordona.
8. Sposób pisania jest tak pokręcony, niejednoznaczny, nielogiczny, że czytanie staje się udręką. Klasycznym przykładem jest “Miłość we troje” Fosterów. Podchodziłam do tej książki kilka razy, bo zarówno tematyka jak i wybór postaci oraz sama konstrukcja jest wielce interesująca … a z wyżej wymienionych powodów nie da się tego czytać!
9. Czuję, że książka jest dla mnie po prostu za trudna; nie jestem w stanie ogarnąć jej głębi. Nie rozumiem, co autor chciał powiedzieć. Przy czym miewam nieraz podejrzenie, że miał do powiedzenia coś mądrego. Uznajmy, że jest tak jest z “Mistrzem i Malgorzatą” :-)
10. Istnieją pewne gatunki literackie, które nie są moją działką. Tak już mam, bez żadnego właściwie powodu. Jest to fantastyka, wszelkie powieści satyryczne i groteski, a także wierszowane utwory dramatyczne. Nie lubię, unikam ich jak ognia i chyba nawet rzadko oceniam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.