Dodany: 22.02.2010 18:44|Autor: lirael
Literacka aromaterapia?
Książka Anny Gavaldy "Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał" przypomina flakonik lekko zwietrzałych perfum. Przez kilka godzin odczuwamy przyjemne wrażenia, po czym zapach bezpowrotnie znika.
Tytuł debiutanckiego zbioru opowiadań dokładnie odzwierciedla jego temat przewodni: jest to bolesna tęsknota za bliskością i pustka emocjonalna, z jaką boryka się na co dzień współczesny człowiek. Pozornie chłodni, nienagannie eleganccy i opanowani bohaterowie kryją w sobie wilczy głód miłości. "Moje serce jest jak wielki pusty worek. Worek jest tak mocny, że mógłby pomieścić cały wielki sklep z każdą ilością towaru, a tymczasem nic w nim nie ma"* - stwierdza bohaterka opowiadania "The Opel touch".
Autorka uwrażliwia nas na fakt, że często pozornie nieistotne chwile decydują o dalszym losie człowieka. Przykładem jest opowiadanie "Wydarzenie dnia". Trwający kilka sekund nieprzepisowy manewr narratora na autostradzie kończy się karambolem, w którym ginie dziewięć osób. "Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał" to także książka o trudnych wyborach. Jak w wierszu Jerzego Lieberta - bohaterowie Gavaldy, raz dokonawszy wyboru, ciągle wybierać muszą.
Najmocniejsza strona francuskiej prozatorki to, moim zdaniem, dialogi. Podobnie jak w "Po prostu razem", są bardzo naturalne. Polska tłumaczka, Aleksandra Komornicka, bezbłędnie potrafiła oddać ten nerwowy rytm. Słowa płyną wartko, dominują krótkie, urywane zdania, co stwarza wrażenie autentyzmu, tak jakbyśmy niechcący podsłuchiwali czyjąś rozmowę w paryskim metrze czy kawiarni.
Niektóre opowiadania mają ciekawą formę – narrator stara się nawiązać kontakt z czytelnikiem, stawiając go w roli równorzędnego partnera, przyjaciela, któremu opowiada się ważne wydarzenia, a nie biernego odbiorcy monologu. Najbardziej przypadły mi do gustu utwory, w których narrator ma humorystyczny dystans do siebie i relacjonowanych faktów (na przykład "Obyczaje Dzielnicy Łacińskiej" lub "Epilog").
Tematyka miłosna była eksploatowana przez twórców od zarania dziejów. W dwudziestym pierwszym wieku przekazać na ten temat coś nowego w sposób świeży i oryginalny nie jest łatwo. Uważam, że Anna Gavalda nie potrafiła powiedzieć nic naprawdę odkrywczego. Fabuła kilku opowiadań niebezpiecznie ociera się o banał (chociażby "Przez te wszystkie lata" - łzawa opowieść o kobiecie, która przed rychłą śmiercią spotyka się z ukochanym z czasów młodzieńczych), a myśl "ale to już było" niejednokrotnie towarzyszyła mi w czasie lektury. To nie jest literacka haute couture, to konfekcja na przyzwoitym poziomie.
Czas pokaże, czy wbrew przeczuciom lektura zbioru opowiadań Anny Gavaldy odcisnęła na mnie głębsze piętno, czy wspomnienie o niej rozwieje się jak obłoczek woni perfum.
---
* Anna Gavalda, "Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał", tłum. Aleksandra Komornicka, wyd. Świat Książki, 2006, s. 51.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.